16. Cud mniemany, LEKTURY, Oświecenie


WOJCIECH BOGUSŁAWSKI

CUD MNIEMANY CZYLI KRAKOWIACY I GÓRALE

OSOBY

Bartłomiej, młynarz.

Dorota, druga żona tegoż.

Basia, córka młynarza z pierwszego małżeństwa.

Wawrzyniec, furman.

Stach, syn jego, kochanek Basi.

Jonek, przyjaciel Stacha.

Paweł, Zośka, państwo młodzi

Bryndas, Góral, narzeczony Basi

Morgal, Świstos, Górale, drużbowie

Bardos, ubogi student z Krakowa.

Miechodmuch, organista.

Stara baba.

Druhny - Drużbowie - Krakowiacy - Wieśniaczki - Górale - Góralki - Pastuch - Muzykanci

Rzecz dzieje się we wsi Mogile, o milę od Krakowa.

AKT PIERWSZY

Teatr reprezentuje z jednej strony chałupy wiejskie, pomiędzy nimi widać karczmę z wystawą i po drugiej-pod laskiem młyn na Wiśle z zwyczajnym mostkiem do brzegu. - w głębi widać miasteczko Mogiłę, kościół i grobowiec Wandy

SCENA I

STACH, JONEK, który siedzi na wierzbie i patrzy na Wisłę

Stach jest zaniepokojony. Pyta Jonka czy widzi już coś na Wiśle. Jonek nie widzi niczego niepokojącego i uspokaja kolegę. Ten jednak dalej się martwi i prosi Jonka, by dokładnie patrzył w dal i mówił co widzi, bo dziś mają przypłynąć Górale. O ich przybyciu mówi Stach, że to jego nieszczęście i bardzo się tego boi. Jonek mówi mu, że nie ma się czego bać ale Stach jest innego zdania - boi się, że zabiorą jego ukochaną Basię.

Jonek w oddali dostrzega dwa gąsiory płynące - to Górale.

Stach postanawia iść do ojca Basi, paść do jego nóg i wyprosić u niego rękę dziewczyny zanim górale przybędą. Jonek postanawia mu towarzyszyć idą oboje do młyna mówiąc w drodze

Idźmy, wsak on nie ze skały

Wzrusy się na me (twe) zapały,

Wsak on kiedyś w młodym wieku,

Musiał tes doznać nieboze,

Jak to wej doskwiera cłeku,

Kiej do swej lubej nie moze

(odchodzą obydwa.)

Przychodzą do młyna. Stach wacha się ale Jonek go uspakaja. Stach mówi mu, że nie młynarza się boi ale jego żony (macocha Basi). To ona podejmuje decyzje i rządzi mężem. Jest od niego dużo młodsza, a on jest jej we wszystkim posłuszny. Cały problem tkwi w tym, że młynarka zakochała się w Stachu więc nie zgodzi się oddać mu za żonę Basi. Jonek proponuje by powiedzieć o tym Bartłomiejowi (młynarz) ale Stach nie chce przysparzać mu zmartwień. Jonek mówi przyjacielowi, że jeśli tylko Basia go kocha to wszystko się ułoży. Miłości dziewczyny Stach jest pewien. Powiedziała mu, że go kocha i nie chce wyjść za mąż za Bryndasa - Górala, za którego każe jej wyjść macocha. Jonek mówi mu, że pogada z młynarzem i spróbuje namówić go do oddania Basi Stachowi, mimo że już obiecano ją Bryndasowi, bo

Przeciez to co swój to swój; na co tu obcego

Sukać, kiej się ma w domu rodaka swojego?

Dodatkowo pociesza Stacha mówiąc mu dlaczego nadaje się dla Basi (naprawdę świetny kandydat nie ma co z takimi możliwościami i widokami na przyszłość - przytoczę ten fragment)

Alboś to ty wej hołys, lub jaki mitręga,

Psecieć to i twój ociec seść kobył zapsęga

W furmankę, i niedawno woził kastelana

Do Warsawy, ba, nawet i samego pana

Wojewodę do Grodna, a jak się obrócił,

W tsy niedziele go zawiózł, i nazad się wrócił.

I ty tes ctery konie pędzis jednym licem,

Po wąwozach się kręcis, tsaskas łepsko bicem,

Mas tes dwa morgi gruntu, dwa zupany syte

I tańcujes najlepiej między parobkami,

Mas i kozuch skalmieski, buty z podkówkami,

Dwie laski w srebro kute, ksemieniem obite,

A jezeli dotego dziewcyna ci spsyja,

To się nicego nie bój.

Stach nadal się obawia co będzie jak przybędą Górale, Jonek mówi, że są jeszcze bardzo daleko i mają czas.

SCENA II

BASIA, SATCH, JONEK

Mężczyźni ujrzeli Basię w młynie. Stach prosi ją by zeszła do nich na dół problem w tym, ze macocha zamknęła ją w młynie. Dziewczyna schodzi do ukochanego po młyńskim kole. Stach boi się, że dziewczyna zrobi sobie krzywdę na co Jonek stwierdza, że

Ba, ba, nie musiałaby chyba być kobietą,

Zeby się nie umiała wykradać do gacha…

Basia schodzi. Stach pyta ją czy ona chce z nim zostać, bo płyną już dwie krypty z góralami. Dziewczyna mówi, że tylko czeka, aż dobija do brzegu. Stach jest zdezorientowany ale Basia tłumaczy mu, że już raz powiedziała Bryndasowi, że go nie chce i teraz znowu mu to powie. Basia mówi ponadto, że ojciec nie będzie jej do ślubu z góralem zmuszał wbrew jej woli, a macosze powie, że jeśli tak miły jej ten góral to niech ona go sobie weźmie. A jeśli chodzi o Bryndasa to Basia mówi

A jak mnie gwałtem weźmie, pozna, zem kobieta,

Tak go gryść, tak cartowsko zyciem z nim gotowa,

Ze mu za jeden tydzień, jak kadź spuchnie głowa;

Pyta tylko Stacha czy on nadal chce z nia być. Ten zapewnia ją o swej miłości. Basia ma więc już pewność, że nic ich nie rozłączy a jeśli góral będzie uparty to ona zaśpiewa mu piosenkę którą pewna dziewczyna w mieście zaśpiewała swemu narzeczonemu, ze którego siłą wydawali ja rodzice

Mospanie kawaleze,

Nie zeń się, prosę, ze mną,

Bo ja powiadam sceze,

Ze ci nie będę wzajemną.

Natura kochać kaze

I mnozyć swoje plemię,

Ja mam k'tobie odrazę,

Prosę, zaniechajze mię.

Gdzie jest miłość i zgoda,

Tam słodko lata schodzą,

Tam w domu jest swoboda,

Tam się i ludzie rodzą.

Lec gdzie w małzeńskie łózko

Niezgodę djabeł dmuchnie,

Tam zonie schnie serdusko,

Męzowi głowa puchnie.

Nie zda się baran kozie,

I kacka nie chce kruka,

Wabią się ptaki w łozie,

Kazde swojego suka.

Gdzie się w niewoli zyje,

Nie mas tam swej lubości,

Pies na powrozie wyje,

Kazdy pragnie wolności.

Nadchodzi Dorota. Stach każe Basi uciekać. Dziewczyna mówi Stachowi, że podejrzewa macochę, że ma kogoś na boku bo każdego ranka wcześnie wstaje i biega za stodołę. Jonek mówi cicho do Stacha, że to pewnie jego szuka macocha dziewczyny ale Stach nie chce mówić o tym ukochanej. Każe jej biec do wsi do gospody, tam odbywa się wesele Pawła. Basia odchodzi. Stach odsyła Jonka razem z nią bo jest przecież drużbą. Jonek na odchodnym mówi mu, by pochlebiał Dorocie, bo dla zysku nie wadzi się zdradzić niewiastę

Das ci radę i matce, i córce do woli.

SCENA III

STACH sam, a potem DOROTA

Stach postanawia namówić Dorotę by oddała mu córkę. Przybiega Dorota i wiesza mu się na szyję, mówi, że jest on jej życiem. Stach mówi jej by przestała bo ma męża. Ona nic sobie z tego nie robi. Po co się z młodą żenił jak jest stary i nie umie jej dogodzić. Chcę ją gwałtem kochać ale ona nie chce, oszukał ją więc ona tez może go z innymi oszukiwać.

Śpiewa piosenkę o tym, że rzadko zdarzają się kochające małżeństwa nawet jak się dobrze dobiorą, a tym gorzej jak jest żwawa żona i stary mąż. Ona jak tylko jest ze swoim to myśli o Stachu. Wie, że gdyby Staśka nie poznała to by nie cierpiała a teraz on ją męczy. Błaga go by się nad nią zlitował i czasem ją tylko pocałował a w zamian na zrobi dla niego wszystko.

Stach mówi, że ona mu schlebia i skoro tak mu sprzyja i zrobi dla niego wszystko to niech mu odda za żonę Baśkę. Dorota nazywa go zdrajcą i mówi, że nie zniosłaby patrzenia na niego i Basię razem. Stach mówi, że w takim razie znajdzie sobie inna i wyjedzie a wtedy Dorota nawet nie będzie go widywać. Ta zgadza się oddać mu Basię jeśli on obieca, że Dorota będzie mogła do niego się zalecać. Stach mówi, że nigdy nie zdradzi zony na co Dorota mówi, że skoro tak to Basię dostanie Bryndas a nie on. Stach grozi, że powie Bartkowi, że Dorota go zdradza, jednak ta mówi mu że nic tym nie wskóra bo ona owinęła sobie męża wokół palca

Spróbuj no, a zobacys, jak tam rzecy chodzą,

Gdzie młode zonki, za nos starych męzów wodzą.

Stach postanawia iść po radę do organisty.

SCENA IV (przepisze całą, bo jest krótka więcej zajęłoby opowiedzenie jej treści)

PAWEŁ, ZOŚKA, BASIA, JONEK, DRUHNY i wielu

KRAKOWIAKÓW wychodzą z karczmy tańcujac. Skrzypek

i drugi muzykant z kozą idą przed nimi. JONEK

sposobem krakowskim stawa zawsze przed młynem, kiedy

śpiewa strofę, po której prześpiewanej on z PANNĄ

MŁODĄ, PAN MŁODY z BASĄ, a reszta parami tańcują

wkoło krakowiaka

JONEK

śpiewa

Oj, da, da, da, da, da, da, da, ciesmy się wesoło!

Dalej, dziewki, dalej, chłopcy, potańcujmy wkoło.

Tańcują

Wyjdźcie do nas, panie Bartku, pan Paweł was prosi,

Bo dziś jesce chciałby urwać rózyckę swej Zosi.

Tańcują

Zośka ceka niecierpliwie, rychło wiecór będzie,

Bo dostanie ładny cepiec, choć rózy pozbędzie.

Tańcują

Dziś pan Paweł pozna Zosię, cy mu zyła wiernie,

Jeźli jesce koło rózy ma kolące ciernie.

Tańcują

I wy, panie Bartłomieju, mieliście te gody,

Kiedy kwiatek urwaliście u zonecki młody.

Tańcują

A więc dłuzej nie wstrzymujcie nasej młodej pary,

Bo to młody zywiej pragnie niźli, wejcie, stary.

SCENA V

CIZ, BARTŁOMIEJ, DOROTA, którzy wychodzą z młyna

Bartłomiej wita zgromadzonych i pyta czego żądają. Jonek mówi, ze oto ma przed sobą młodą parę, która zaprasza na wesele. Bartłomiej życzy im szczęścia, zgody, miłości. Paweł dziękuje. Bartek pyta Zosię czy kocha męża, ta jest zawstydzona ale odpowiada, że kocha. Słysząc to Bartek raduje się i błogosławi młodych.

SCENA VI

CIŻ, WAWRZYNIEC, STACH, MIECHODMUCH

Miechodmuch wita zebranych i śpiewa dla państwa młodych. Śpiewa o tym jekie mają szczęście, że są razem, teraz będą jak dwie jaskółki, mają się zawsze kochać jak dwie synogarlice, mają się wspierać jak dwie rzeki w jedną złączone, jak dwie gorejące pochodnie. Goście siadają do stołów, a Wawrzyniec, stryj młodego pana błogosławi parę (ojciec pana młodego nie żyje)

(Bartłomiej, Dorota, Organista i kilku starych gospodarzy siedzą po prawej stronie, - chłopcy i dziewczęta śpiewają na przemiany; pod czas zwrótki dziewcząt chłopcy smutni, po skończonej podskakują na miejscu, śpiewają, tańcują, Jonek z panną młodą, a Paweł z Basią.)

Dziewczyny: już cię Zosiu tracimy, jutro będziesz już panią, stracisz wianek

Chłopcy: lepszy facet od wianka, bo jak wianek zwiędnie to na nic się nie przyda

Dziewczyny: odchodzisz od matki i rodzinnego domu

Chłopcy: ptaki w gajach czuja swobodę, tak też Zosia poczuje się w domu męża

Dziewczyny: teraz poznasz co to troski, zmartwienia, ciężka praca na chleb

Chłopcy: każdy człowiek pracuje, a małżeństwo poza troskami dostarcza tez rozkoszy

Dziewczyny: będziesz jeszcze szlochać jak zostaniesz matką, wtedy poznasz troski

Chłopcy: wszystko na świecie się mnoży, ptaki, rośliny, i dlatego świat jest piękny

Koniec piosenki. Wszyscy wchodzą do karczmy i piją. Stach z Wawrzyńcem rozmawiają jeszcze na zewnątrz. chcą podchmielić Bartka zanim zaczną z nim rozmowę o Basi. Chcą już wchodzić ale Dorota zatrzymała Stacha na dworze. Dorota rzuca się na niego, błaga o czułości, ten się opiera. Zauważa, że ktoś nadchodzi, kryją się za stodołą.

SCENA VII

BARDOS sam wchodzi ubogo ubran, nogi łykiem okręcone, z teką na ramieniu: torba jedna z książkami, druga z machiną elektryczną, kałamarz wielki cynowy przewieszony przez ramię, schodzi z góry po lewej stronie podskakując i śpiewa piosnkę o tym jak wielki i przewrotny jest świat. Ludzie źli mają bogactwa, a poczciwi biedę. On sam chodzi boso ale ceni w sobie, że jest bardzo mądry. Im cięższy męka nas los, tym mężniej trzeba wychodzić mu naprzeciw, nie poddawać się.

Mówi do siebie jak bardzo jest głodny, z góry widział wyprawiane wesele, myśli jak się na nie załapać. Mówi, że ma rozum ale

Największy mędrzec zgłupieje,

Kiedy ze dwa dni nie je

Rzuca na ziemię książki, bo są mu tylko ciężarem a nie dają mu pożywienia (ma m.in. dzieła Platona, Seneki, Wergiliusza, Cycerona, Demostenesa, Horacego, Safony) dostrzega, że nadchodzi ktoś z gości weselnych. Chowa się pod górę.

SCENA VIII

STACH, BASIA, BARDOS ukryty

Stach mówi Basi, że nic nie przekona macochy. Basia pyta czy ona czasem nie kocha Stacha, bo tak na niego patrzy. Stach zaprzecza. Nie wiedzą co robić. Stach dostrzega Bardosa. Znają się

Ja Basiu z Jegomością jeździłem ras w drogę.

Wziąłem go z Małogośca z proseforem jego,

Sampan mu słuzył, lec on niewart, słysę, tego,

Bo go sampan w nauce przesadzi przez nogę,

Oj! rozum tez to ma być...

Bardos narzeka, że lepiej by mu było gdyby był głupi, bo teraz głodny i biedny chodzi. Stach i Basia opowiadają mu o swojej sytuacji i proszą o pomoc a w zamian zapraszają go do stołu i obiecują dużo jedzenia ten zgadza się i pyta jak się zaczęła ich miłość. Basia mówi, ze u niej było tak:

Raz na pniu między dębami

Siedziały w parze turkawki

I dla jakiejciś zabawki

Trzepotały się skrzydłami.

Patrząc na to ich rusanie

Taka mnie lubość przejęła,

Zem słodko Stasia ścisnęła...

I zacęło się kochanie.

Teraz Stach mówi jak to było z nim:

Raz nasa krówka igrała

A Basia przy mnie siedziała.

Nie wiem, jak się to zrobiło,

Ze mi się w ocach zaćmiło.

Bojąc się jakiej zarazy

Ścisnąłem Baśkę dwa razy,

Ona mnie takze ścisnęła —

Wtencas się miłość zacęła.

Od tego czasu zawsze jak się spotykają, to gadaja o krówce i turkawkach i żyją jakby jedną duszą w dwóch ciałach. Bardos odsyła ich do karczmy i mówi, że zaraz do nich dołączy.

SCENA IX

BARDOS sam, patrząc na swoje książki

I co wielcy uczeni, miałbym was tu zostawić krukom na zadziobanie? Dzięki wam mam dość oleju w głowie, żeby pomóc tej parze więc się pogódźmy i idźmy jeść. Dostrzega zbliżających się rzeką Górali, musi się pośpieszyć. Idzie do karczmy

SCENA X

Słychać naprzód z daleka muzykę góralską. Wkrótce przypływają dwa baty do lądu, napełnione Góralami i Góralkami, którzy niosą różne rzeczy, jako to: sery owcze,

ryby suszone, kwiczoły, bryndzę etc. Muzyka ich składa się z piszczałek, jednego bębna, jednej trąby i drumlów, na których zwyczajnie Górale osobliwiej przygrywać umieją.

Gdy wysiądą z batów, obracają się ku chałupom wioski i śpiewają wszyscy

O tym co przynoszą, proszą o przyjęcie ich w gościnę i śpiewają, że przysyłają swatów by dziś skończyć zaręczyny.

SCENA XI

(Ciż sami, Bartłomiej, Dorota, Stach, Basia, Janek, Miechodmuch pijany, Krakowiacy i Krakowianki - wszyscy wychodzą na przywitanie Góralów. Basia i Stach są smutni, Dorota ma minę tryjumfującą. Bardos trzyma kawał pieczeni przy ustach.)

Witają Górali. Miechodmuch pijany cieszy się, że niedługo kolejne wesele, potem zasypia pijany z dzbanem w ręku. Bryndas całuje Basię w rękę. Górale pytają dziewczynę czy tęskniła za Bryndasem, ona mówi, że nie. Sugerują, że może ma innego, ona mówi, że może ma. Stach na boku mówi jej by mówiła wyraźnie co i jak, Dorota zaś każe jej milczeć. Mporgal sugeruje, że Basia się tylko tak drażni bo wstydzi się mówić co czuje. Bryndas podziela jego zdanie. Uważa, że dziewczyna go kocha bo jest on dobra partią, a ostatnio nawet odrzucił bogata góralkę (miała korale i stado owiec, płótna i kasę), bo trzymał się tego, że mu Basię obiecano. Ma się więc nie wstydzić i powiedzieć, że go kocha. Śpiewa o sobie (bryndas), że laski mówią, że jest przystojny, ma piękne nogi, ciało, rumieńce, jest silny i pięknie tańczy (taki buc z tego Bryndasa). Stach na stronie klnie już na tego samochwałę. Basia mówi głośno, że ci co się sami chwalą nie mają dobrej opinii. Morgal i Swistos mówią, że wszyscy wiedzą wśród górali, że Bryndas mówi prawdę i opowiadają o jego zręczności podczas polowań. Bartek zaprasza ich do stołów. Dorota każe Basi iść z Bryndasen. Stach na boku prosi ją, żeby się zlitowała, ale ta mówi mu, że ni chciał jej pocałować więc niech teraz bez Basi cierpi. Wszyscy wchodzą do środka. Jedna stara baba zostaje na dworze i budzi Miechodmucha, on pijany myśli, że to młoda pani i prawi jej komplementy, ta otwiera mu oczy i rpowadzi do środka by z nim wypić.

SCENA XII

WAWRZYNIEC, STACH, JONEK, BARDOS

Wawrzyniec mówi, że Bartka udało się przekonać ale nie macochę. Bardos mówi, że on im pomoże. Każe iść Wawrzyńcowi z synem i powiedzieć wszystkim, że nie zgadzają się na oddanie Basi Góralom, bo ona kocha od dawna Stacha. Basia ma się do nich przyłączyć. Gdyby zaś do walki doszło, mają się nie bać, bo Górali jest tylko kilku. Bardos zaś zrobi z swej wiedzy użytek by ich pogodzić. Za pomoc Stach i Wawrzyniec obiecują mu ciuchy, jadło i kasę. Bardos mówi, że niczym nie pogardzi.

SCENA XIII

BARDOS, JONEK

Bardos pyta Jonka czy Basia wie o zalotach Doroty do Stacha. Basia coś podejrzewa więc Bardos stwierdza, że na to też trzeba cos zaradzić, bo potem, w małżeństwie zazdrość może uczynić wiele szkód. Jonek mówi, że teraz Stach jest Basi wierny, ale obawia się, że po ślubie z Basią, Stach ulegnie Dorocie, bo baby są gorsze od diabłów jak chodzi o uwodzenie chłopów. Słyszą w karczmie hałasy więc wiedzą, że się zaczęło. Widza, że wszyscy wychodzą.

SCENA XIV

CIŻ, BARTEK, WAWRZYNIEC, DOROTA, BASIA, STACH, BRYNDAS, MORGAL, SWISTOS i wszyscy Górale.

Bryndas wychodzi wściekły, mówi, że pomści swą krzywdę. Bartłomiej mówi, że obiecał mu córkę ale tylko jeśli ona będzie go chciała. Bryndas jest wściekły, że go zwodzili, on już przygotował jedzenie, picie i dom na wesele. Pogania swych ludzi na krypty i każe odpływać. Wróci z większą liczbą ludzi by walczyć o swoje. Krakowiacy chcą go uspokoić, mówią, że łatwo mogą pobić Górali ale nie chcą tego, bo ich szanują i chcą zgody. Bryndas nie zgadza się na to (urażone męska duma). Górale wsiadają na łodzie i szybko odpływają.

SCENA XV

BARTŁOMIEJ, WAWRZYNIEC, BASIA, DOROTA, STACH, JONEK, BARDOS, potem PASTUCH

Dorota jest wściekła, że przez głupotę Basi, będą musieli się bić z góralami, a może nawet zapłacić im za krzywdy. Bartek jest gotów oddać córkę Stachowi ale Dorota się nie zgadza. Bardos mówi cicho Stachowi, że nie ma rady musi obiecać Dorocie, że po ślubie będzie się z nią kochał, a już on(Bardos) jakoś załatwi tę sprawę i pozbawi go tego kłopotu później, gdy już Stach dostanie Basię. Stach prosi Dorotę o litość, ta cicho wypomina mu, że nie chciał jej dać całuska, on obiecuje, że da jej ile tylko zechce i będzie ją kochał. Usłyszawszy to Dorota mówi głośno, że zgadza się na ślub Basi i Stacha. Przypływa Pastuch i woła by każdy się ratował, bo górale związali pasterzy, zabrali im bydło i pędzą je do lasu. Mają broń. Stach mówi by iść ich bić, on się nie boi. Basia idzie obudzić dziewki, by walczyły o swoje. Dorota przestraszona chowa się w domu.

SCENA XVI

BARDOS, PASTUCH

Bardos myśli jak powstrzymać wszystkich od bitwy. Wie, że nie chcą go słuchać więc potrzebuje cudu. Przypomina sobie, że ma ze sobą elektrykę, użyje jej teraz i ocali ludzi od przelewu krwi, wiec jeszcze hojniej mu się odpłacą. Mówi do pastucha by go zabrał na swą łódkę i szybko płynął by wyprzedzić Górali. Odpływają.

SCENA XVII

Mnóstwo Krakowiaków z widłami, cepami, kosami, siekierami, grabiami, na czele ich Miechodmuch z kapturkiem do gaszenia świec, u którego jest woreczek z dzwonkiem

Miechodmuch: gdzie są te wyrodki co nam zakłócają radość weselną i kradną. Ja im pokażę, niech sobie biorą dobra cudze ale kościelne zostawią w spokoju, bo ja z tego żyję. Jak nie oddadzą bydła to im nosy poucieram tym kapturkiem.

SCENA XVIII

CIŻ, BARTŁOMIEJ, WAWRZYNIEC, STACH, JONEK, BASIA i inne dziewki z różnymi narzędziami i śpiewają wszyscy

CHÓR

Nuże, bracia, dzieci, żony!

Idźmy wszyscy, idźmy śmiało!

Niech ten będzie zawstydzony,

Kto by miał dziś męstwa mało.

Gdzie o wszystkich idzie całość,

Tam najpierwszą cnotą śmiałość.

Wszyscy wsiadają do czółna i krzycząc odbijają się od brzegów.

AKT DRUGI

Teatr wyobraża las, w głębi z drugiej strony Wisły widać Mogiłę - po prawej ręce wzgórek okryty krzewiną.

SCENA I

BRYNDAS, MORGAL, SWISTOS i inni Górale wychodzą z siekierami w ręku, pełni radości.

Górale cieszą się z zagrabionych łupów. Bryndas mówi, że skradzione bydło i owce są warte więcej niż zniewaga jakiej doznał ale to już wina tchórzliwych pasterzy, że pozwolili odebrać sobie trzodę. Morgal i Swistos obawiają się, że Krakowiacy ich będą gonić i zechcą się mścić. Bryndas mówi by przodem szły kobiety i prowadziły bydło a jeśli dojdzie do walki to one mają z łupami uciekać. W oddali słyszą hałas. Widzą zbliżających się krakowiaków. Bryndas nakazuje kobietom uciekać z bydłem zaś chłopi mają się schować w krzakach, a gdy Krakowiacy ich ominął wtedy mają wyskoczyć im na plecy. Górale wywijają siekierkami i odchodzą na bok.

SCENA II

BARDOS sam wchodzi pomału i patrzy za nimi

Bardos mówi do siebie, że nie ma sensu próba powstrzymania ich od wojny. Ma inny pomysł. Przestraszy ich prądem. Przeciągnie drut przez drogę i schowa się na wzgórzu, a który tylko dotknie drutu i poczuje iskierkę prądu, padnie przerażony. Rozwija drut i chowa się na wzgórzu. Mówi, że gdyby taki drut przez cały świat przeciągnąć to można by zapobiec krwawym wojnom.

SCENA III

BARDOS na wzgórku, BRYNDAS, MORGAL, SWISTOS i inni Górale. WAWRZYNIEC, BARTŁOMIEJ, STACH, JONEK i inni Krakowiacy i Krakowianki.

Górale uciekając przed Krakowianami trafiają na drut i padają krzycząc Gwałtu!. Krakowianie widząc ich leżących chcą się już na nich rzucić ale Bryndas ich powstrzymuje. Mówi, że trzeba karać wyniosłych, a pokornym przebaczać - tak uczy prawo Boskie. Krakowianie opuszczają pałki. Bryndas zwraca się do Górali: rabusie, hultaje. Na odpusty chodzicie a bliźniego okradacie? Z mojej łaski macie darowane życie, ale macie się zaraz z Krakowianami pogodzić i oddać im bydło, a jak nie to ta straszna, niewiadoma siła co was powaliła, na dno piekła was zrzuci.

Bryndas mówi, że tylko się potknęli to żadna tajemna siła.

Bardos mówi im, że stoją nad przepaścią i jeszcze bluźnią. Krakowiakom każe stanąć koło niego a góralom po lewej stronie. Mówi góralom, że jeśli trzy kroki zrobią to znów jak barany na rzeź, padną na ziemię (pompuje znów maszynę). Górale idą i znów padają wołając ACH! GWAŁTU! Bardos mówi, że są bezbożnikami i to sumienie ich gryzie. Bryndas przeprasza. Morgal nadal nie wierzy, że to jakaś Boska siła i nazywa Bardosa czarownikiem.

Bardos nazywa go bluźniercą. Mówi, że już diabły mu koło głowy latają i chwytają go za kołnierz. Daje mu butelkę wody święconej, każe włożyć ją szyjką do ziemi i stanąć na niej jedną noga i chwycić drut, bo inaczej spadnie w piekielne czeluści. Morgal zrobił co mu kazano. Bardos nakręca maszynę. Pod wpływem prądu Morganowi wstają włosy do góry. Bardos mówi, że to diabli nad nim latają. Wszyscy wołają, że t co się dzieje to cud. Morgal przyznaje się, że jest głupi, tchórz, duda. Wszyscy się godzą i podają sobie ręce.

SCENA IV

CIŻ i MIECHODMUCH, który przybiega zdyszany

Przybiega Miechodmuch, słyszał coś o cudzie i pyta co to za cud. Mówi, że księdzu by się cud przydał, bo zaraz by ludzie tu przyjeżdżali i byłaby kasa. Wszyscy mu mówią, że gdyby z nimi szedł na bój a nie chował się jak tchórz to by cud widział. On mówi, że jest osobą kościelną może więc tylko nawoływać do walki, ale nie wystawiać się na guzy. Bardos mówi im, ze świat jest zepsuty i wielu będzie chciało ich okłamać, wmawiając, że czynią cuda. On taki nie jest więc im wyjaśni, że to co się stało to nie cud. Nie są uczeni więc nie pojmą co to było ale niech wiedzą, że przez drut idzie coś jakby ogień, który poczuje każdy, kto ręką lub nogą tego drutu dotknie. By im to udowodnić każe Stachowi kręcić korbką, a Miechodmuchowi, który tak chciał cudu każe chwycić drut. Ten się boi ale wszyscy łapią się za ręce i łapią drut. Każdy poczuł ból. Mówią, że to nie cud a jak cud wygląda. Mówią też Bardosowi, że jest bardzo mądry. Ten słysząc to mówi, by przyjęli od niego jedną naukę i niech ona silniej niż ogień w tej iskierce, dotknie ich umysły i rozpali serca.

Żyjcie w zgodzie i pokoju,

Nie dajcie się gorszyć światu.

Nie ma zysku w takim boju,

Który czyni krzywdę bratu.

Bóg nas wszystkich równo stwarza,

Równo nam się kochać każe,

Tego zawsze upokarza,

Kto bliźniego krwią się maże.

Wszyscy powtarzają

Żyjmy w zgodzie i pokoju,

Nie dajmy się gorszyć światu.

Nie ma zysku w takim boju,

Który czyni krzywdę bratu.

Odchodzą wszyscy po bydło.

SCENA V

BARDOS, STACH

Bardos każe Stachowi ostać na chwilę, chce z nim porozmawiać na osobności. Chodzi o Dorotę. Sprawę trzeba szybko rozwiązać, bo jeśli Basia się dowie o zalotach macochy, to zazdrością dużo krwi Stachowi napsuje po ślubie. Umawia się Bardos ze Stachem, że spotka się z Dorotą przy starej wierzbie, we wnętrzu której Stach schowa się kiedy Bardos przyjdzie na to miejsce z Bartłomiejem. Bartek często zagląda do wnętrza wierzby, bo sprawdza czy wróciły pszczoły, które miesiąc temu odleciały i zostawiły tam ul. Stach jest pewien, że zmieści się we wnętrzu wierzby bo nieraz się tam z Zosia bawili. Boi się tylko, że młynarz domyśli się co czuje Dorota, bo ona zaraz jak tylko znajdzie Stacha, znów się na niego rzuci. Bardos mówi mu żeby się nie obawiał. Ma się schować jak tylko ujrzy ich nadchodzących, a on (Bardos) zadba by młynarz nie zaglądał do wierzby. Przyjaciele mają nadzieję, że to zniechęci i przestraszy młynarkę. Bardos pyta jeszcze Stacha czy nigdy nie kusi go by ulec młynarce. Ten przysięga, że nie. Śpiewa, że mężczyźni często zdradzają żo9ny ale sami też są rogaczami, bo za każdą zdradę, żona odpłaca mężowi zdradzając go dwa razy. On chce mieć tylko Basię i chce by Basia miała tylko jego. Odchodzi.

SCENA VI

BARDOS sam, patrząc za nim

Rzadko zdarza się żeby dwoje tak się kochało i chciało być sobie wiernymi nawzajem. Chce im pomóc ale musi najpierw z Basią porozmawiać, by wybadać co ona myśli i czy jest pewna uczuć Stacha. Widzi, że dziewczyna właśnie idzie do niego

SCENA VII

BARDOS, BASIA

Basia jest zdyszana, biegła, bo szukała Stacha. Nie wie co ma robić. Widzi, że młynarka się w nim kocha. Basia wie, że Stach ją kocha ale wie też, że młynarka umie bałamucić i mogłaby go zwieść. Basia gdy tylko zobaczyła, że przy trzodzie nie ma Stacha, pomyślała, że jest on we wsi i umizguje się do Doroty. Bardos zapewnia ją, że Stach był z nim i mówił tylko o niej. Bardos pyta ja co by zrobiła gdyby Stach ją kiedyś zdradził. Ta odpowiada mu, że lepiej diabła zaczepić niż ją zdradzić i śpiewa:

Jestem dobra jak baranek,

Jestem słodka jak cukierek,

Kiej mnie nie zdradza kochanek,

Kiej nie chodzi do fryjerek.

Ałe gdybym to dociekła,

Ze mnie Stasio osukuje,

Ze inną ściska, całuje,

Stałabym się jędzą z piekła,

Jej bym warkoce wyrwała,

A jego bym wałkiem sprała.

Wiem ja, jak w mieście męzowie

Cęsto zonkom mydlą ocy:

„Moje zycie, moje zdrowie,

Ja cię kocham z całej mocy".

A kiedy za drzwi wychodzi,

Juz o zonie ani wspomnie.

Oj, cemuz mi się nie godzi

Wziąć ich na naukę do mnie.

Tak bym tłukła, tak bym biła,

Azbym zdradzać oducyła.

Bardos zapewnia ją, że Stach będzie jej wierny i chce jej to udowodnić. Gdy już wróca do wioski ma czekać, aż Bardos da jej znak głową, a gdy to się stanie ma podejść do niego. On ją ukryje tak, żeby sama zobaczyła jak Stach opiera się Dorocie i schowa się przed nią. Basia cieszy się.

SCENA VIII

Wszyscy Krakowianie, Krakowianki, Górale i Góralki, którzy powracają od bydła.

Krakowianie i górale dziękują Bardosowi, że ich pogodził i zapraszają go na gody do wsi. Basia idzie ze Stachem. Każdy dziękuje za to, że dzięki Bardosowi odzyskali swe krówki i bydło. Każdy daje mu skromne dary (Wawrzyniec czapkę, Stach buty, Jonek pas, Basia płótno, pierwsza druhna jajka, Miechodmuch relikwiarzyk, Bryndas piwo i miód). Bardos dziękuje i każe im iść przodem. Sam wzruszony zostaje z tyłu. Chłopi wzruszyli go swą szczerościa i choć nie dali mu wiele to dali z swego ubóstwa i z serca.

Jak swą szczerością te chłpy

Przejęli duszę moję!... Uczułem prawdziwie,

Że mi się łzy po oczach kręciły rzewliwie...

Czemuż tak małe dary wielką rozkosz rodzą?

Czemu tak sercu miłe? Bo z serca pochodzą.

PIEŚŃ

Nie ci nam świadczą, którzy są bogaci,

Nie ci, co przymus lub interes mają,

Bo pierwsi dają, co zdarli z swych braci,

Drudzy do łaski wzgardę przyłączają.

Lecz ten mi świadczy dar ze wszech miar drogi,

Kto z serca daje, choć sam jest ubogi.

Odchodzi.

AKT TRZECI

Teatr wystawia tę samą wieś co w pierwszym akcie.

SCENA I

DOROTA sama, patrząc na Wisłę.

Dorota patrzy na Wisłę i martwi się, że tak długo nie wracają. Boi się, że w bitwie jej Stacha zranili. Już by wolała, żeby zranili jej męża. Karci się w głowie za te myśli, bo choć jest on stary to jednak nie powinna mu śmierci życzyć. Chciałaby mu być wierna ale jej Stach w głowie siedzi, bo go mieć nie może. Gdyby się jej oddał choć w połowie to już by tak za nim nie szalała. On tak ją dręczy i niszczy duszę, że albo będzie go miała albo umrze z żalu. Nie wie dlaczego to co nowe i obce, czego mieć nie można, tak bardzo nęci i kusi, a tym bardziej jak na stary chłop młodą żonę. On nie potrafi jej uszczęśliwić więc ona w ramach zemsty będzie kochać Stacha byleby go tylko dostała. Wie, że musi wykorzystać to, że Stach obiecał jej że ją pocałuje, jeszcze przed jego ślubem z Basia, bo potem Basia tak mu już w głowie zawróci, że on nawet o zdradzie nie pomyśli.

SCENA II

DOROTA, JONEK, BRYNDAS

Dorota dostrzega Jonka i pyta co się stało. Czy to jakiś cud, że on z Góralem przybywa w zgodzie? Jonek mówi jej, że to student wyprawiał takie dziwy, że wszystkich pogodził, a górale oddali bydło i nikomu nic się nie stało. Wraz z Bryndasem opowiadają jej co się stało:

Bryndas Najprzód ciągnął drot przez drogę.

Jonek potem sam uciekł na górę.

B. Potem nas uderzył w nogę.

J. Potem im chciał wybić skórę.

B. Potem nam kazał powstawać.

J. Potem groził, potem łajał.

B. Potem kazał ręce dawać.

J. Potem jakieś dziwy bajał.

B. Potem podawał butelki.

J. Potem włosy powstawały.

B. Potem spuścił drot niewielki.

Potem kręcił jakieś wały.

Potem kazał stanąć w koło.

J. Potem nas wsytkich uderzył.

B. Potem rozśmiał się wesoło.

J. Potem nikt już w cud nie wierzył.

Razem Wreście diabeł to zrozumie, Co ten mądry cłowiek umie.

Dorota Chyba tez diabeł pojmie, bom ja głupia z tego. Ale otoz i nasi... Widzę Stasia mego!

SCENA III

Wszyscy oprócz BARDOSA

Bartłomiej wita żonę i mówi, że opowie jej co się wydarzyło. Jonek mówi, że oni już opowiedzieli. Dorota mówi, że nic nie zrozumiała i że najlepiej opowie jej Stach. Basia zauważa, że jest jeszcze wielu innych. Bartłomiej każe żonie przygotować dużo jedzenia bo Górale zostaną na weselu. Wawrzyniec zaprasza wszystkich do karczmy na gorzałkę. Miechodmuch jest bardzo chętny Dorota mówi, że ona ze Stachem przygotuje jedzenie. Wszyscy Ida do karczmy wołając vivat! Nagle pojawia się Bardos i kiwa na Basię. Dziewczyna mówi, że musi iść do karczmy bo jest druhną i zostawia Dorotę i Stacha co bardzo cieszy młynarkę.

SCENA IV

BARDOS, BASIA

Basia jest niecierpliwa, nie chce zostawiać Stacha z Dorotą. Bardos pyta ją gdzie jest jej ojciec, ta mówi, że we młynie. Bardos każe jej wejść do wierzby i mówi, że wie, że już tam ze Stachem siedziała. Basia jest zmieszana, ma Bardosa za czarownika, bo on wszystko wie. Wchodzi do wierzby gdzie Bardos ją zamyka i zabrania jej wychodzić. Sam idzie do młyna po Bartłomieja.

SCENA V

DOROTA, STACH

Dorota goni Stacha, a ten ucieka i zatrzymuje się dopiero przy wierzbie. Młynarka błaga go o pocałunek, mówi, że nikt się nie dowie. On odpowiada, że nie chce zdradzać Basi, bo ją kocha i że Dorota też nie powinna męża zdradzać. Dorota wie, że źle robi ale nic nie poradzi na to, że czy śpi czy czuwa, myśli tylko o Stachu. Chwyta go za szyję.

SCENA VI

CIŻ, BARDOS, BARTŁOMIEJ

Bartek widzi żonę na szyi Stacha. Dorota dostrzega męża i każe Stachowi się schować. Żeby Bartek nie widział gdzie chowa się Stach, Bardos odwraca jego uwagę pokazując mu jastrzębia. Bartek nie widział gdzie poszedł Stach. Krzyczy na żonę, że te go zdradza i że widział tu Stacha. Bardos mówi mu, że pewnie mu się przywidziało, bo on niczego nie widział i ze nie powinien niesłusznie robić żonie wyrzutów. Potem Bardos zagaduje młynarza o ul. Chce go zobaczyć. Dorota jest przerażona. Bardos krąży z Bartkiem wokół ula i mówi mu jak zwabić tam pszczoły, by wróciły. Dorota pod nosem obiecuje sobie, że jeśli sprawa jej zalotów nie wyjdzie teraz na jaw to ona już nigdy nie spojrzy na innego chłopaka i nie pomyśli o zdradzaniu męża. Bardos zagląda do wierzby i zastaje tam Stacha. Bartek znów krzyczy na żonę, że jednak go zdradza ta nie wie co robić a wtedy Bardos przerywa Bartkowi i z wierzby wychodzi Basia. Dorota jest wściekła, domyśla się, że dziewczyna wszystko słyszała. Bardos wmawia Bartkowi, że to pewnie Stacha i Basię widział obejmujących się. Bartek pyta młodych co to ma znaczyć, a oni mówią, że schowali się tam dla zabawy. Bartek przeprasza żonę i godzi się z nią, a potem idzie do karczmy prosić ludzi na swaty.

SCENA VII

DOROTA, BASIA, STACH, BARDOS

Bardos mówi Dorocie, że to miała być dla niej nauczka. Ona mówi, że prawie umarła ze strachu i przeprasza Basię. Ta wybacza macosze i tłumaczy, że dzięki temu przekonała się o szczerości Stacha, który nie wiedział, że ona jest w wierzbie ukryta. W podzięce za wszystko obiecuje Bardosowi, że upiecze mu na drogę pyszne kołacze. A Dorota obiecuje już nigdy nie myśleć o Stachu i przysięga, że już nigdy nie będzie chciała zdradzać męża.

SCENA OSTATNIA

WSZYSCY

Bartłomiej prosi wszystkich na śniadanie. Wszyscy idą z ochotą. Następnego dnia ma się odbyć wesele Stacha i Basi. Wszyscy siadają do stołów. Bardos proponuje, by każdy coś zaśpiewał. Stach w podzięce za pomoc obiecuje odwieś Bardosa do Warszawy swoimi końmi lecz Bardos nie widzi tam dla siebie miejsca, chce osiąść w Mogile. Wawrzyniec mówi mu, że na początek złożą się dla niego na ziemię by mógł być gospodarzem. Bardos odpowiada:

Dziękuję. — Robotę

Skończyłem: Poprawiłem w słabości Dorotę,

Oddałem Baśce Stacha, młynarzowi żonę,

Ochroniłem krwi ludzkiej, zawziętych zgodziłem.

Do widzów

Jeśli jeszcze was przy tym trochę zabawiłem,

Wszystkie żądania moje już są dopełnione.

Teraz każdy śpiewa swoją piosenkę

Dorota: młoda dziewczyno, jeśli czujesz się swawolną to nie ślubuj staremu, bo będziesz żałowała. Jeśli jednak łączysz się z nim z dobrej woli to nie szukaj swawoli u innego.

Stach: Wy, chłopaki, cudzej zony

Nie psujta nikomu,

Bo z tej mody zarazonej

Przysła bieda w domu.

Tak się teraz w stadłach psują

Zonki i męzowie,

Ze juz dzieci nie zgadują,

Którzy ich ojcowie.

Jonek: dziewczyny strzeżcie swych wianków, bo miłość nęci i choć słodka, bywa zdradliwa (tak mawiała mu ciotka)

Basia: Wanda lezy w nasej ziemi,

Co nie chciała Niemca,

Lepiej zawse zyć z swojemi,

Niz mieć cudzoziemca.

Gdzie się bardziej obcy ziomek

Niz rodak podoba,

Biedny bywa taki domek,

Traci się chudoba.

Bryndas: nie gardź biednymi, nawet jak jesteś bogaty, bo nie bogactwa czynią ludzi wielkimi. Nie wydzieraj cudzego, szanuj wszystkie stany, w każdym człowieku postrzegaj brata, a będziesz kochany

Morgal: nie wierz szarlatanom, szanuj mądrych, nie pomagaj dumnym, nie krzywdź bliźniego, cnota jest najważniejsza, niegodziwcy będą ukarani.

Bardos: uczeni co cierpicie dla cnoty, nie traćcie chęci, bo nie zawsze będzie źle. Nawet o głodzie miło jest służyć ojczyźnie i oświecać naród i ludzi.

Wszyscy: Poczciwość, wierność, miłość i zgoda

Niechaj pod naszym dachem panuje;

Niech u nas nigdy przewrotna moda

Głów nie zawraca, serca nie psuje...

Niech to świat pozna, że gdzie prostota,

Tam zawsze czysta została cnota.

KONIEC

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Cud mniemany, Lektury Okresy literackie
HLP - oświecenie - opracowania lektur, 1.W. Bogusławski, Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Górale. Od
cud mniemany krakowiacy o gorale, lekturki, oświecenie
Cud mniemany czyli krakowiacy i górale, Oświecenie-opracowania
16 Wojciech Boguslawski Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Gorale
16 Wojciech Boguslawski Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Gorale (streszczenie)
cud mniemany, czyli krakowiaki i górale w bogusławski ZSSQNTR22DFIX2LPTY4OJ5XS2ZQSNGP7PBNOQZA
Boguslawski Cud mniemany czyli Krakowiacy i (2)
petrarcka, LEKTURY, Oświecenie
Wolter, LEKTURY, Oświecenie
Kubuś fatalista, POLONISTYKA, Oracowania lektur - Oświecenie
3.literaturka lekturka, LEKTURY, Oświecenie
Myszeidos, POLONISTYKA, Oracowania lektur - Oświecenie
Spis Lektur Oświecenie
12. wstep2, LEKTURY, Oświecenie
6. krasicki - satyry, LEKTURY, Oświecenie

więcej podobnych podstron