FRANCESCO PETRARCKA
SONETY
(Petrarca jest monotematyczny i niemalże wszystkie sonety traktują o tym samym, dokonałem więc wyboru - podzieliłem liczbę stron z sonetami przez cztery, a następnie wynik przez liczbę pi - i tyle sonetów postanowiłem opracować.... :-D )
3. [ERA IL GIRONO...]
Petrarca opisuje swą nieszczęśliwą miłość. Dzień, w którym się zakochał w kobiecie, „słońce ściemniło swój blask z żalu po Nim [Chrystusie]”. Na początku myślał, że to nic złego, więc „szedł przed siebie pewnie, śmiało i zuchwale”. Pomylił się jednak. Bezbronny był, miłość doprowadziła go do łez. Petrarca rozpacza, że on jest zakochany nieszczęśliwie, jego zaś wybranka go nie kocha („Mnie, bezbronnego, tak we krwi ubroczyć, A ciebie, zbrojnej, nie zadrasnąć nawet”).
61. [BENEDETTO SIA 'L GIORNO]
Tym razem autor błogosławi ten dzień, w którym się zakochał, błogosławi pierwsze słodkie troski, łuk i strzała Kupidyna, która go trafiła w serce, oraz jego pieśni, które pisał dla swej wybranki. Teraz żyje i myśli tylko o niej.
84. [OCCHI, PLANGETE...]
Niech zapłaczą oczy, by towarzyszyły cierpiącemu sercu. Oczy skarżą się, że przez serce muszą płakać dniami i nocami. Serce odpiera atak, mówiąc, że to przez nie człowiek się zakochuje. Oczy rzeczą, że one jedynie otworzyły drogę do serca, które teraz cierpi; ono samo doprowadziło się do takiego stanu. Ono odpowiada, że to jednak ich wina. Na koniec pojawiają się takie oto wersy („wypowiedziane” najprawdopodobniej przez oczy) „O serce! Słowa twe boleśnie ranią, Bo sądy ludzkie tak są dziś odmienne! Inny zawinił, a innego ganią”
118. [RIMANSI ADDIETRO....]
Kończy się 16 rok męki miłosnej. Blisko już śmierci, a poecie wydaje się, jakby to zakochał się niedawno. Życie jest mu ciężarem, lecz mimo to obawia się, że „zgasną Oczy przez które wszystko to się stało”. Bezsilny jest. Znajduje się tutaj, a chciałby być gdzie indziej. „Łzy nowe, z uczuć starych wytoczone, Wskazują, że ten sam jestem, co zawsze, Przez tysiąc buntów i walk nie zmieniony.”
134. [PACE NON TROVO...]
Podmiot liryczny nie ma spokoju, choć przecież walczyć nie chce. Targają nim różne, skrajne uczucia. To wszystko przez nią, która trzyma go „w więzieniu”. „Nie zabija, lecz z kajdan nie wyzwala, Żywego mnie nie pragnie ni martwego.” Znowu opis skrajnych uczuć (nieco schizofreniczny). „Bólem się karmie, uśmiecham się łzami, Po równo zbrzydły mi i śmierć i życie, Takim się stałem z twojej winy, pani.”
157. [QUEL SEMPRE ACERBO...]
Dzień, kiedy pierwszy raz ją zobaczył, jest i gorzki i szczęśliwy. Często dzień ten wspomina i nie oddałby tego wspomnienia za nic w świecie. Dla niego ta kobieta to bogini. Potem następuje opis jej urody.
178. [AMOR MI SPRONA...]
Miłość równocześnie go motywuje do działania, jak również skłania do bezczynności. Znowu opis skrajnie różnych stanów emocjonalno - umysłowych. W jego głowie - zamęt jak po bitwie. „Myśl przyjacielska wskazuje mi drogę, krótką, na przełaj, wpław przez rzekę życia, Tam koniec bólów moich znaleźć mogę. Lecz wbrew mej woli odciąga mnie od niej, I na szlak inny wiedzie siła wyższa: Ku śmierci innej, nie nagłej, powolnej”.
202. [D'UN BEL, CHIARO, POLITO....]
Serce mu płonie i zamarza równocześnie. Śmierć chce go zabrać - on, mimo trwogi, milczy. Prosi o pomoc litość i miłość. Jednakże litości nie widać w w obliczu jego ukochanej - jednak to nie jej wina, lecz pecha prześladującego autora.
208. [RAPIDO FIUME...]
Petrarca zwraca się do rzeki, mówiąc, że ją gna natura, jego zaś miłość. Rzeki biegu nic nie zatrzyma - ani noc, ani zmęczenie. Autor ma nadzieję, że na końcu swej drogi rzeka odnajdzie jego ukochaną. Prosi ją, by w jego imieniu ją ucałowała i powiedziała, że „duch ochotny jest, ale mdłe ciało.”
218. [TRA QUANTUNQUE LEGGIADRE...]
Autor prosi, żeby przyszła do niego najpiękniejsza ze wszystkich kobiet świata, jego ukochana. Żadna się z nią nie równa. Dopóki ona jest na tym świecie - życie jest piękne. Gdyby jednak jej zabrakło - jakie smutne by było. Jej śmierć byłaby dla niego wielką katastrofą - porównuje to ze zniknięciem gwiazd z nocnego nieba, wiatru, trawy, liści, ryb i fal z morza, czy ludzkiego rozumu i mowy. Wszystkie te wydarzenia byłyby smutne, lecz nie tak, jak jej śmierć.
224. [S'UNA FEDE AMOROSA...]
Autor pisze, że jeżeli miłość do kobiety jest powodem, dla którego czuje taki ból i smutek, to „sobie przypiszę szkodę, tobie - winę”.
234. [FRESCO, OMBROSO, FIORITO...]
Laura siedzi na zielonym wzgórzu, swym wyglądem dając dowód istnienia aniołów. Jego serce szuka jej, przygląda się śladom jej stóp, szepcze jej do ucha, że szkoda, że nie ma tu samego poety. Ona się jednak śmieje. „Ach, jakże odmiennie W nas rozdzieliła role ta kobieta! Tyś rajem, święte wzgórze, ja - kamieniem.”
251. [O MISERA ED ORRIBIL...]
Poeta miał okropny sen, że Bóg postanowił zgasić światło jego ukochanej. Ma on nadzieję, że to się nie stanie, prosi o to. Wierzy niezłomnie, że jeszcze ją zobaczy. Gdyby jednak umarła - on będzie się modlił o to, by jak najszybciej do niej dołączył.
265. [ASPRO CORE E SELVAGGIO...]
W anielskiej postaci kobiety kryje się zimne, złe, kamienne serce. Jego okrucieństwo zamęczy poetę na śmierć. Jest przez to kamienne serce zawsze smutny, przez cały rok, bez przerwy. On jednak żyje ciągle nadzieję, że w końcu przez łzy i błagania kobieta ustapi - w końcu nie ma tak twardej woli, by nie zmiękła.
NA CZEŚĆ MADONNY LAURY UMARŁEJ
273. [CHE FAI? CHE PENSI?...]
Autor pyta swej duszy, czemu ciągle wraca do przeszłości i czemu ciągle lamentuje. Wie, że brakuje jej Laury, nie ma o kim pisać pieśni, ona już nie żyje - prosi ją jednak, żeby nie sprowadzała bólu wspomnieniami. Poeta, gdy przypomina sobie o Laurze, myśli o niebie, mając nadzieję, że świadomość, że ona jest teraz w lepszym świecie, doda mu otuchy. Jednak „na naszą zgubę piękność ta zabłysła, Żywa czy martwa spokój nam odbiera.”
278. [NE L'ETA SUA PIU BELLA...]
Poeta dalej rozpacza nad śmiercią Laury, która od niego tak szybko odeszła. „Wzniosła się w niebo, żywa i wspaniała, Stamtąd mną rządzi, pani moich wierszy. Czemu mnie wreszcie nie obedrze z ciała, Ostatni dzień mój, w życiu nowym pierwszy?”. Poeta chce umrzeć, dołączyć do kobiety, zakończyć swą mękę. „Lżej byłoby umrzeć przed trzema laty”.
283. [DISCOLORATO HAI, MORTE...]
Tym razem zwraca się do śmierci, której mówi, że odbierając Laurę, zabrała mu równocześnie szczęście i chęć życia. Kiedy jednak jest mu bardzo ciężko, przypomina sobie o niej, a ciężar życia staje się jakby mniejszy. Skarży się, że nie umie odpowiedni opisać jej wspaniałości...
292. [GLI OCCHI, DI CH'IO PARLAI...]
Autor opisuje piękno Laury. Żałuje, że jej ciało jest teraz jeno popiołem. On jeszcze żyw, choć w męce pogrążon. Dla niego Laury była światłem życia, żałuje, że jej już nie ma.
299. [OV'E LA FRONTE...]
Znowu opisuje jej piękno. Dodatkowo zajmuje się też opisem przymiotów wszelakich - charakteru, rozumu i duszy. Zastanawia się, gdzie to wszystko zniknęło. To wielka strata dla ziemi i dla jego oczu.
306. [QUEL SOL CHE MI MOSTRAVA...]
Autor żałuje, że Laura, która była dla niego słońcem, umarła pogrążając go w smutku. Porównuje się do zwierzęcia leśnego, które krąży wokół z ponurym, wbitym w ziemię wzrokiem. Szuka miejsc, w których już jej nie ma, ale których zapomnieć nie może. Tam nie ma już Laury, ale są jej święte ślady.
326. [OR HAI FATTO L'ESTREMO...]
To już chyba szczyt potęgi żarłocznej śmierci, że zdołała zgasić takie światło urody. Zabrała również szczęście Petrarci - ale wspomnień o cnocie Laury zabrać nie zdołała i tym się poeta pociesza. Duszę jej ma nieba.
335. [VIDI FRA MILLE DONNE....]
Wspomina czas, gdy spotkał Laurę. Wydała mu się aniołem. Nic w niej nie było ziemskie ani śmiertelne. Autor żałuje, że niedługo później uszła mu z widoku, odleciała do nieba. Wytęża za nią wzrok, lecz jej nie widzi. Żałuje, że nie żyje, wspomina, że śmierć jest okrutna.
342. [DEL CIBO ONDE 'L SGNOR MIO....]
Czuje ból, nie może zapomnieć o ukochanej. Wspomina ją, piękniejszą i cnotliwszą od innych kobiet na świecie. Żal, żal i łzy.... W końcu jednak Laura przemawia do rozpaczającego poety „Na co ci wiedzieć, gdy cię rozpacz zżarła? Nie płacz już więcej, czy nie dość płakałeś? I bądź tak żywy, jak ja nie umarłam!”
350. [QUESTO NOSTRO CADUCCO E FRAGIL BENE...]
Kruche i zwodnicze szczęście, zwane pięknością na nieszczęście poety idealnie uformowało się w jednej osobie - Laurze. To pewnego rodzaju niesprawiedliwość natury, że tak wielką piękność wlała w jedną kobietę, że przyćmiła ona inne. Nie było nad nią piękniejszej, nie ma i już nie będzie. Jednakowoż mimo to była skromna. Zniknęła szybko, a autor oczekuje szybko kolejnego z nią spotkania.
361. [DICEMI SPESSO....]
Kiedy Petrarca patrzy w lustro, widzi starego człowieka. Teraz dobrze widzi, że życie jest ulotne i krótkie. Strasznie mu brakuje Laury, nie może o niej ciągle zapomnieć.
365. [I'VO PIANGENDO...]
Poeta życia swego opłakuje dzieje, które zmarnował z powodu miłości. Prosi Boga o poratowanie odchodzącej do Niego duszy. Ma nadzieję, że choć życie jego złe było, to chociaż koniec będzie zaszczytny. Mówi, że prócz Boga nie ma już żadnej innej nadziei.
MICKIEWICZ
Z PETRARKI
(Sonet, przetworzenie sonetu I Petrarcki)
Mickiewicz opisuje historię nieszczęśliwej miłości Petrarcki. Wspomina kościół, gdzie spotkał Laurę, pierwszą rozmowę. Wspomina słowa i zachowanie Laury. Wspomnienia te przez całe życie nawiedzały Petrarckę.
BŁOGOSŁAWIEŃSTWO
Z PETRARKI
(Sonet, naśladownictwo sonetu 47 Petrarcki)
Autor błogosławi dzień w którym zobaczył i zakochał się w Laurze. Błogosławi Amora, który trafił go swą strzałą.
Z PETRARKA
[Chiare, fresche e dolci acquet]
[Tłumaczenie kancony XIV Petrarki]
Autor błogosławi rzeczki, strumyki, drzewka, w których sąsiedztwie przebywała Laura. Chce, by jego zwłoki zostały pochowane w tym świętym miejscu. Umarłby wtedy bez trwogi, mimo, że nie jest jeszcze stary, gdyby wiedział, że tu zostanie pochowan. Być może wtedy Laura stanie nad jego mogiłą, zamyślona. Petrarcka wspomina, że gdy pierwszy raz ją zobaczył, przypominała mu anioła.
PRZEKŁADY FELICJANA FALEŃSKIEGO
SONET I
Ten, kto kochał, zrozumie Petrarckę i jego pieśni.
SONET 270
Słowik, który lata pod niebiosami, powiernikiem był Petrarcki, kompanem.... Autor wspomina śmierć Laury i dochodzi do wniosku, że na ziemi nie ma ani szczęścia, ani niczego pewnego.
TRIONFI (TRIUMFY)
TRIUMPHUS CUPIDINIS
Triumf miłości składa się z czterech części:
Poeta, ugodzony strzałą Kupidyna, szukał samotności w Vaucluse. Pewnego dnia w kwietniu nad ranem zasnął. We śnie zobaczył triumfalny wóz Amora, który ogłosił zwycięstwa nad bogami i nad istotami ludzkimi. Jedna z jego ofiar poznaje poetę i deklaruje gotowość objęcia funkcji przewodnika, opowiadającego historie miłosne ofiar Amora.
Przewodnik odtwarza tragedię miłosną Sofonisby i Masynissy i rywalizację Seleukosa i Antiocha. Obaj kochali Stratonikę (Seleukos, król Syrii ok. 356 - 281 pne) oddał dobrowolnie swą żonę Stratonikę synowi Antiochowi, który z powodu beznadziejnej miłości do macochy był bliski śmierci). Poeta zmieszał się z tłumem ofiar miłości. Był to tłum liczny; składał się z przedstawicieli wielu krajów i epok, tak że trudno było zorientować się dokładnie w jego składzie. Poeta wymienia kilkanaście imion, głównie postaci mitologicznych.
Wizja ofiar triumfu miłości wprawia w zdumienie Petrarkę, który zaczyna obawiać się, by i jego nie spotkał taki sam los. W pewnej chwili ujrzał obok siebie młodą dziewczynę, do której zapałał bezgraniczną miłością. Od tej chwili poznał wszystkie cierpienia i rozkosze związane z triumfem Amora. „Odtąd byłem związany słowami i znakami”
Petrarca towarzyszy pochodowi trumfalnemu Amora. Obok postaci historycznych spostrzega wśród ofiar bezlitosnego bóstwa swych przyjaciół. Są nimi: Tommaso Caloria z Messyny, Luigi di Kempen i Lello di Pietro di Stefano, których przyjaźń cenił wysoko. Tymczasem Amor i jego orszak, idąc przez góry i lasy, znaleźli się na Cyprze, w królestwie bogini Wenus. Tam obchodził on swój triumf, podczas gdy Petrarca, zamknięty w więzieniu miłości, zdał sobie teraz dokładnie sprawę, jaki los czeka zakochanych. Lista ofirar miłości, które spotkał poeta, jest bardzo długa. Wymienia on następujące nazwiska: Masynissa, Sofonisba, Seleukos, Antioch, Stratonika, Perseusz, Ifis, Andromeda, Anaksaretes, Alagon i Ceice, Scyllla, córka Nisusa, Pico, egeria, Kanace, Pigmalion, Pompejusz, Agamemnon, Ulisses, Hannibal, Porcja, Julia, Jakub, Dawid, Tamara, Judyta, Sichem, Assuerus, Prokris, Artemisia, Deidamia, Semiramida, Biblis, Mirra, Lancelot, Tristan, Izolda, Ginewra, Francesca da Rimini, Paolo Malatesta, Orfeusz, Pindar, Alceusz, anakreon, Wergiliusz, Owidiusz, Katullus, Tibullus Albius, Dante, Cino da Pistoia, Guittone d'Arezzo, Guido Cavalanti, Guido Guinzielli, Onesto Bolognese, Senuccio del Bene, Arnault Daniel, Folque de Marseille, Giaufre Rudel, Pierre d'Auvergne, Amerigo da Pegulhan, Giraut de Bornelh i inni trubadurzy prowansalscy.
Cały Triumf miłości jest pewnego rodzaju katalogiem sławnych kochanków, któremu towarzyszy krótka charakterystyka sytuacji, w jakiej znaleźli się za życia skutkiem miłości, przeważnie nieszczęśliwej. Na uwagę zasługują niektóre wypowiedzi. Sofonisba nienawidzi Rzymian, ale dla Petrarki odczuwa sympatię. Dobrze ocenia ona skutki wojen punickich: „jeżeli Afryka płacze, to Italia nie ma powodu do radości”. Seleukos stwierdza, że rozum jest bezsilny w sprawach miłosnych. Na temat Laury czytamy, że była powodem miłości i zazdrości.
TRIUMPHUS PUDICTIAE (Triumf Czystości)
Petrarca pociesza się, że nie tylko on, młody i niedoświadczony, lecz także bogowie i sławni bohaterowie byli ofiarami miłości. Przyznaje, że jego cierpienia z powodu obojętności Laury są nieuzasadnione, gdyż jej cnoty odniosły zwycięstwo nad bóstwem, które wydawało się niezwyciężone. Amor poniósł tak wielką klęskę, że Petrarca współczuł mu, ale jednocześnie był zadowolony, gdyż klęska ta była do pewnego stopnia zemstą za jego własne cierpienia. Amor zaatakował Laurę wszystkimi możliwymi środkami, lecz jej nieugięta skromność i cnota okazały się silniejsze. Amor, rozbrojony i związany, znalazł się w obliczu kobiet znanych w historii i poezji dzięki cnotom i moralności. Triumfujące kobiety zaprowadziły Amora do Linternum, ostatniej siedziby Scypiona Afrykańskiego, a następnie do Rzymu, gdzie do pochodu dołączył się Scypion. Laura zawiesiła trofea w świątyniach bogini czystości.
Zasadniczą częścią Triumfu czystości jest barwny opis ataku Amora na Laurę, której towarzyszyły postaci symboliczne: Onestate (Uczciwość), Vergogna (Wstydliwość), Senno (Rozsądek), Modestia (Skromność), Perseveranza (Wytrwałość), Gloria (Sława), Bella Accoglienza (Bel Accuiel z Roman de la Rose - Dobre Przyjęcie), Accorgimento (Roztropność), Cortesia (Uprzejmość), Puritate (Czystość), co wszystko razem oznacza, że „wraz z czystością najważniejsze było również piękno”.
Również interesujący jest obraz gniewu Amora i jego ostatecznej klęski.
Triumfujący są kobiety, których cnoty nie uszanowano. Są to Lukrecja, Penelopa, Wirginia, Dydona, Hersylia, Piccarda Donati. Widzimy także młodych ludzi, którzy skutecznie opierali się Amorowi. Należą do nich, oprócz Scypiona Afrykańskiego, Hipolit i Józef. Na pierwsze miejsce wysuwa się Laura, która nie uległa potędze Amora. Umiała ona również skutecznie oprzeć się zakusom poety, choć wypływały one z prawdziwej i głębokiej miłości, która przemieniła się w kult kobiety.
Widzimy wpływ Roman de la Rose w niektórych epizodach, reminiscencje lektur poetów starożytnych i Dantego (Piccarda Donati).
TRIUMPHUS MORTIS (Triumf śmierci)
Triumf śmierci składa się z dwóch części.
Z Rzymu Laura wraz z orszakiem udaje się do Prowansji. W drodze spotyka kobietę ubraną w czarną suknię. Jest to Śmierć. Widzi ona Laurę w dobrym stanie zdrowia, widzi jej piękno i wspaniałość. Śmierć wyraża gotowość oszczędzenia Laurze ciężaru starości i obiecuje ułatwić jej przejście do lepszego życia w kwiecie wieku i w pełnym rozkwicie piękności. Laura przyjmuje zrządzenie Opatrzności. śmierć zaczyna działać i cała okolica nagle usiane jest trupami. Jest to rozpaczliwy obraz marności spraw tego świata. Śmierć wyrywa włos Laurze, która spokojnie i pogodnie umiera wśród płaczu obecnych, zachowując do końca niezwykłe piękno.
O świecie Laura ukazuj się poecie we śnie i wyjawia mu, że śmierć nie jest tak straszna, jak się powszechnie mówi; wręcz przeciwnie, wydaje się ona bardziej ponętna niż to wszystko, co daje młodość. Jedyną jej troską jest obecnie myśl o ukochanym, który żyje bez nadziei na lepsze jutro. Poeta zapytuje, czy za życia Laura kochała go i otrzymuje szczerą odpowiedź. Serce Laury należało do niego, lecz dla wspólnego dobra należało zwalczać zbyt silne i namiętne uczucia, stąd pozorna surowość lub obojętność, z powodu której poeta cierpiał.
TRIUMPH FAMAE (Triumf sławy)
Triumf sławy składa się z trzech części. Gdy śmierć zabrała Laurę, poeta ujrzał nadchodzącą promienną postać Sławy, która „wyciąga człowieka z grobu i zachowuje go przy życiu w pamięci potomnych”. Petrarca uskarża się na ubóstwo języka, które nie pozwala mu odtworzyć w całej pełni wizji roztaczającej się przed jego oczami i zapytuje: „Jakie to szkoły wydadzą mistrza, który opisze w całej pełni to, co ja chcę powiedzieć prostymi słowami”. Cezar i Scypion towarzyszyli Sławie. Trudno było zrozumieć, który z nich znajdował się bliżej Sławy. Za nimi postępował orszak sławnych ludzi: „I potem pokazano mi - po tym chwalebnym i pięknym początku, postaci zbrojne w żelazo i cnotę - tak jak to miało miejsce w starożytności na Kapitolu, a czasem na Via Sacra lub na Viata Lata”. Poeta wylicza następnie nazwiska sławnych ludzi i przypomina ich wielkie czyny. Między innymi Petrarca wymienia bohaterów starożytnego Rzymu, którymi są Fabiusz jeden i drugi, Paulus Emilius i jego syn, który zginął pod Kannami w 216 r, Brutus, twórca republiki i Brutus, ostatni jej obrońca, Marcius Attilius Regulus, który za cenę własnego życia skłaniał Rzymian do kontynuowania wojny z Kartaginą, Marcus Claudius Marcellus zwycięzca Kartaginy, dalej poeta wymienia sławnych cezarów: Wespazjana, Tytusa, Nerwę, Trajana, Hadriana, Antonina Piusa, Marka Aureliusza i wielu innych, wśród których nie brak „wielkiego założyciela” - Romulusa. Spotykamy również postaci mitologiczne - Hektora, Achillesa, Eneasza, Tezeusza, Hippolitę, Agememnona oraz osobistości znane z historii Grecji i Bliskiego Wschodu. Są to Milcjades, Temistokles, Pyrrus, Masynissa, Mitrydates, Zenobia, Kleopatra i znowu imperatorzy Rzymu: Septymiusz Sewer, Teodozjusz Wielki. Następnie poeta nie pomija władców i bohaterów średniowiecza: Karola Wielkiego, sułtana Saladyna, Godfryda z Bouillon, księcia Lancaster, Ruggera di Lauria; nie brak i króla Artusa. Wśród osobistychobistychzyjaciół Petrarca wyróżnia króla neapolitańskiego Roberta i Stefana Colonnę, zwanego il Vecchio. Postacie te scharakteryzowane są bardzo krótko, z wyjątkiem Zenobii, królowej Palmiry.
Następnie lista obejmuje wielkich ludzi, którym sława zapewnia życie w pamięci potomnych. Znajdują się na niej nazwiska uczonych, filozofów, polityków i postaci mitologicznych. Przechodzą przed naszymi oczami - Arystoteles, Platon, Sokrates, Ksenofont, Pitagoras, Ulisses, Cyceron, Demostenes, Solon, Marcus Varro, Salustiusz, Liwiusz, Plotyn, Herodot, Porfiriusz, Apollo, Eskulap, Anaksarkses, Archimedes, Archesilaus, Hippiasz, Kwintylian, Seneka, Plutarch, Heraklit, Diogenes, Karneades, Epikur, Zenon i inni. Opis tej defilady wielkich ludzi pozbawiony jest większych walorów poetyckich, ma natomiast wartość dokumenty, świadczącego o dużej erudycji Petrarki i o szerokiej skali jego zainteresowań naukowych, historycznych i filozoficznych. Charakterystyczny jest brak myślicieli i uczonych średniowiecza, którymi Petrarca humanista i poeta mało się interesował.
AFRICA
[kolejna, II punicka wojna rzymsko - kartagińska ]
KSIĘGA II
Scypion przebywając w Hiszpanii zobaczył we śnie swego ojca Publiusza, który zginął w roku 212 pne walcząc przeciwko Kartaginie. Duch zmarłego pokazuje synowi przyszłą wielkość i sławę Rzymu, oraz mówi o nagrodzie, jaka czeka go po śmierci. Ten epizod zajmuje dwie pierwsze księgi poematu Africa i wykazuje wpływ Somnium Scipionis (Snu Scypiona) Cycerona i komentarza Makrobiusza do Somnium, jak również wpływ Boecjusza Makrobiusza do Somnium, jak również wpływ Boecjusza Consolatio philosophiae (Pociecha Filozofii). Na początku swego monologu Publiusz poinformował syna, że po śmierci Domicjana cesarstwo znajdzie się w rękach władców pochodzących z Hiszpanii i z Afryki, co sprawiło przykrość Scypionowi Młodszemu, głównego bohaterowi poematu Africa, gdyż ci władcy będą potomkami ludzi przez niego pokonanych.
Nikt nie pokona wielkiego Rzymu - człowiek tego nie uczyni, jeno czas, czas nieubłagany to zrobi. Nadejdą potem czasy, gdy człowiek nie będzie miał chwili wytchnienia od wojen, zaś Rzym zamieszkiwać będą wszelakie plugawe szumowiny. Rzym nie upadnie, trwać będzie do końca czasu, choćby jako ruina, lecz trwać będzie.
Wszystko przemija, wydaje się, że wysiłki ludzkie niewiele znaczą - granice Imperium zdobywane były mozolnie w krwawych bojach przez wiele lat - teraz przez wiele lat będą chronione, z mozołem...
Człowieczy umysł zajmuje śmieszne pragnienie, by być nieśmiertelnym, pamiętanym, sławnym, nawet wtedy, gdy jego już nie będzie. Po co to komu? Samym imieniem nie należy żyć. Wznieśmy się ku niebu, albowiem tam odnajdziemy radość prawdziwą i piękną. Czas przemija, ciało się rozpada, lecz prawdziwa cnota żyje dalej. Należy wznieść umysł do nieba - sława nie jest wieczna, przemija, śmierć czyha również na imię. Jeśli sława jest celem Scypiona - to zdobędzie ją, lecz co z tego, skoro nie jest wieczna i nie da mu szczęścia? Da mu tylko pragnienie, głód niezaspokojony zdobywania większej i większej ilości rzeczy. Jedynie niebo da mu wieczną szczęśliwość.
KSIĘGA V
Została ona napisana prawdopodobnie w Selvapianie i Parmie w roku 1341. Poprzednie księgi zawierają głównie rozmyślania poety na tematy zasadnicze, jak sens życia, sława, wielkość Rzymu i trudności, które na każdym kroku trzeba zwalczać. W księdze V natomiast przeważa opowiadanie o tragicznych często losach sławnych ludzi, połączone z analizą psychologiczną ich uczuć. Historia Masynissy i Sofonisby miała mieć w intencjach autora wydźwięk moralizatorski, przedstawiając walkę obowiązku i cnoty z namiętną miłością. W jednym ze swych listów autor określa ją jako „patheticae materiae fundamentum” (podstawę wzniosłego tematu). Oprócz Petrarki na temat Sofonisby pisało wielu autorów, m.ini Trissino, Alfieri, M. de Saint Gelais, Montchretien, Mairet, Corneille, Voltaire, Thomson, Lohenstein, Phavon Zesen.
Masynissa, wygnany przez Syfaksa, wraca po zwycięstwo, które odniósł on i Leliusz. Masynissa był Kartagińczykiem, który jednak zdradził kraj i przeszedł na stronę Rzymu. Pomógł mu zdobyć Kartaginę. Wkracza w mury Cyryty jako zwycięzca. Pokonał króla Syfaksa i wkroczył do zamku królewskiego. Żona pokonanego monarchy, Sofonisba, wyszła na spotkanie młodemu zwycięzcy. Była to kobieta niezwykle piękna, nieustępującą urodą boginiom (trzy strony opisu jej wyglądu). Masynissa natychmiast zakochał się w tej kobiecie. Ta rzuciła mu się do stóp i błagała o śmierć, łaskę, cokolwiek wybierze zwycięzca - lecz błagała, by nie oddano jej w niewolę (nienawidziła Rzymu). Nie chciała przeżyć takiej hańby. Masynissa odparł, że ocali życie i pozostanie królową. Zostanie jego małżonką. Sofonisba cieszy się, lecz po chwili odpowiada, że nie chce dostać się pod jarzmo rzymskie, jest pewna, że Scypion będzie chciał ją widzieć w kajdanach - i jeśli Masynissa ja kocha, niech zada jej śmierć. Tylko o taką łaskę prosi. Masynissa odpowiada jednak, że być może Fortuna będzie dla niej łaskawa, że zrobi, co w jego mocy, by zachować ją od niewoli. Gdyby jednak nic z tych zamiarów nie wyszło, to przysięga, że w ostateczności zada jej śmierć.
Następnie wbiega do pałacu królewskiego, gdzie długo i intensywnie myśli, rozważając ze wszystkich stron wszelakie możliwości. Z jednej strony czuje szacunek do Scypiona, który pomógł mu zemścić się na znienawidzonym Syfaksie i nie chce mu sie sprzeciwić; z drugiej - zakochał się w pięknej Sofonisbie i chce ją zachować. W końcu dochodzi do wniosku, że uda się przebłagać Scypiona i postanawia walczyć o kobietę. Bez namysłu organizuje ślub, Scypionem ma zamiar się martwić później.
Lud jest wzburzony. Masynissa, niezwyciężony wódz, stał się niewolnikiem kobiety, co więcej - zwyciężonej kobiety. Wstyd, hańba, hucpa, cudzołóstwo! Scypion, dowiedziawszy się o ślubie, zasmucił się nad losem przyjaciela, który tak dał się omotać kobiecie. Bije się z myślami, nie wiedząc, jak zareagować...
Tymczasem żołnierze i lud mogą zobaczyć sobie Syfaksa, zakutego w kajdany. Wszyscy się dziwią, że ten człowiek jest tym wielkich królem, monarchą... przecież nie ma w nim nic nadzwyczajnego. Syfaks zostaje przyprowadzony przed oblicze Scypiona. Ten, widząc wymizerowanego Syfaksa, wzruszył się. Niegdyś gościł u niego i żałuje, że musiało dojść do wojny. Czyni mu wyrzuty. Syfaks przyznaje, że to wszystko prawda. Żałuje, że nie mógł zginąć na polu bitwy, niczym prawdziwy wojownik, tylko przeżył, dostał się do niewoli i teraz stoi przed Scypionem, słuchając jego słusznych zresztą zarzutów. Przyznaje się do wszystkich win - jednakże uważa, że to królowa Sofonisba jest przyczyną. To przez nią postradał zmysły. To ona kazała mu wypowiedzieć wojnę Rzymowi, którego nienawidziła.
W końcu Scypion spotkał się z Masynissą. Wódz rzymski wygłosił płomienną mowę, w której wyłożył Masynnisie, że Sofonisba go zniewoliła, że chuć jest jego największym wrogiem. Jeśli chce odnieść pełne zwycięstwo, musi wrócić do Rzymu i oddać swą żonę w ręce zwycięzców. To Rzym jest prawdziwym zwycięzcą tej wojny - do niego wszystko należy, on wszystkimi zdobyczami może rozporządzać.
Masynissa zasmucił się, a po jego twarzy spływały łzy obfite. Rzekł w końcu, że rozumie Scytiona, że docenia to, że dba o dobre imię Masynissy, lecz prosi o to, że jeśli ma być pozbawiony małżonki, to niech chociaż pozwoli mu dotrzymać słowa i zabić Sofonisbę.
Po tej rozmowie Masynissa wrócił do swego namiotu, gdzie rozpaczał i przeklinał Scytiona, który skazał go na taką mękę.
Tymczasem Scypion nie śpi w nocy, rozmyśla nad kwestią toczącej się ciągle wojny, rozważa wszelakie taktyki i strategie. Zastanawia się też, komu powierzyć eskortę Sofonisby i Syfaksa do Rzymu (bo raczej nie ma zamiaru pozwolić zabić królowej). Wzywa do siebie najbardziej zaufanego człowieka, Leliusza. On ma się podjąć tego trudnego zadania.
Tymczasem Masynissa dalej rozpacza i rwie włosy z głowy. Zwraca się do swej ukochanej, zaczyna myśleć o wspólnej śmierci. Przeklina Scypiona, chciałby, żeby nigdy z Rzymu się nie ruszył, nie walczył na tej wojnie - ale gdyby tego nie zrobił, Masynissa nigdy nie spotkałby Sofonisby, więc po chwili cofa te słowa. Powziął w końcu postanowienie - zabije siebie i ukochaną, by nie dostała się w niewolę rzymską. Teraz przypomina sobie, że miał sny prorocze, które objawiły mu tę straszną chwilę - lecz wtedy ich jeszcze nie rozumiał. Gdyby wtedy rozumiał, wiele by zmienił - ale teraz za późno jest.
Wspomina dalej Sofonisbę, lamentuje, lecz od postanowienia nie chce odejść - umrą oboje, to najlepsze wyjście. W końcu zasypia ze zmęczenia i żalu.
Gdy obudził się rano, zaczął działać. Posłał królowej przez swego sługę filiżankę pełną trucizny. Ta przyjmuje „podarunek” i postanawia umrzeć, nie chcąc dostać się w niewolę rzymską. Przed śmiercią zastanawia się, czemu Scypion nie chce im pozwolić na miłość - czemu go to obraża, czemu im tego zakazuje? To całkowite zniewolenie, Rzymianie nawet dusze chcą mieć w kajdanach. Kobieta doznaje widzenia - ukazują się jej nieszczęścia, które spadną na Scypiona. Będą to zazdrość współobywateli, wygnanie, oskarżenie jego brata Lucjusza Scypiona o sprzeniewierzenie publicznych pieniędzy, klęska syna Scypiona w wojnie z Antiochem. Przepowiada również, że jeśli Masynissa zrezygnuje z samobójstwa, to jego rządy będą smutne, gorzkie i pełne nieszczęść.
Wszyscy słudzy, słuchając jej wywodu, wpadli w wielki smutek i zaczęli płakać niczym bobry. Sofonisba w końcu wypija truciznę i umiera.
KSIĘGA IX
Po zwycięstwie nad Hannibalem Scypion wraca do Italii. Towarzyszy mu poeta Enniusz, z którym wódz prowadzi rozmowę o poezji i poetach. Ennius Quintus z Rudiae (239 - 169 pne) był najsławniejszym poetą epickim Rzymu przed Wergiliuszem. Jego Annales (Roczniki) odtwarzają w osiemnastu księgach dzieje Rzymu od Eneasza do czasów Ennisza. Z jego poematu zachowało się około 600 wierszy. Wzorował się na Homerze.
Mamy tu do czynienia z rozmową Scypiona z Enniusem. Ennius wychwala Scypiona jako najznakomitszego z wodzów, a obecny czas - za najlepszy okres w dziejach Rzymu. Scypion zaś sławi kunszt artystyczny Enniusa.
Potem Ennius opowiada o poetach. Poeta powinien szeroko uwzględnić prawdę wszelkiego rodzaju. Nie zasługuje na miano poety ten, co zmyśla wszystko, o czym mówi. Mówi również, że wodzowie i poeci się w pewien sposób uzupełniają - jedni dokonują wspaniałych czynów, drudzy je opisują, tym samym oboje przechodzą do historii.
[ŚMIERĆ MAGONA]
KSIĘGA VI
Magon, brat Hannibala, ranny w bitwie z Rzymianami w Ligurii, odwołany przez senat Kartaginy do Afryki, zmarł w drodze powrotnej z powodu ran. Z krótkiej wzmianki u Liwiusza (Ab urbe condita XXX) Petrarca zaczerpnął pomysł niniejszego epizodu. Składa się on z dwóch części: z opisu podróży wzdłuż wybrzeży Morza Tyrreńskiego i z wynurzeń lirycznych konającego Magona. Przytoczony wyjątek z VI księgi ma ciekawą historię. Petrarca udostępnił niniejszy fragment swemu przyjacielowi Marco Barbato da Sulmona w roku 1343 w Neapolu po śmierci króla Roberta. Powyższe wiersze stały się znane szerszemu kręgowi czytelników i wywołały głosy krytyczne. Zarzucano poecie, że przypisywał Kartagińczykowi myśli i uczucia chrześcijańskie. Petrarca odpowiedział, że wypowiedzi Magona mają charakter ogólnoludzki i ponadczasowy.
Magon, widząc nadciągającą śmierć, zaczyna się rozwodzić nad życiem. Mówi, że krótkotrwałe szczęście zaślepia ludzki umysł. Sukcesy są narażone na liczne wstrząsy - kto raz uniósł się w górę, może przecież upaść. Wielkie osiągnięcia upadają z wielkim hukiem. Życie jest niepewne, wypełnione ustawicznymi wysiłkami, pewna zaś jest jeno śmierć, o której zresztą za życia nikt nie pamięta. Człowiek jest niespokojny, miota się, szuka celu.... wszystkie zwierzęta na ziemi są spokojne i szczęśliwe - tylko człowiek jest niespokojny i nienasycony. Tylko śmierć odkrywa błędy ludzkiego żywota. Człowiek usiłuje wznieść się do gwiazd, lecz jego przeznaczeniem jest jedynie śmierć. Co z tego, że Magon zbudował sobie wielkie pałace, skoro umiera pod gołym niebem? Czy pałace weźmie ze sobą do grobu? Nie.
Wtedy umarł.
BUCOLICUM CARMEN
EKLOGA I: PARTENIAS
Treścią eklogi jest rozmowa Monika (czyli Gerarda, brata poety) i Silvia, którym jest Petrarca, na temat wartości poezji Wergiliusza (Partheniasa - tak nazywano Wergiliusza w starożytności) i Homera z jednej strony oraz poezji biblijnego autora Psalmów, Dawida, z drugiej. Petrarca opowiada się za wyższością poetów starożytnych. Ekloga powstała między 1347 a 1348 rokiem i została wysłana wraz z listem który zawiera komentarz. Według Petrarki jeden z Cyklopów nazywał się Monico. Ludzie śmiertelni, widząc jednym okiem rzeczy ziemskie, a drugim niebieskie, są podobni do Cyklopów. Gerard, zakonnik, obdarzony był okiem pozwalającym widzieć przede wszystkim rzeczy niebiańskie, z pominięciem spraw ziemskich. Poezja antyczna mówiła o czynach ludzi, poezja biblijna o Bogu.
SILVIO narzeka nad swym losem. Mówi, że mimo, że są braćmi, różne im się żywoty trafiły. Narzeka, że musi błądzić po lasach i wspinać na wzgórza.
MONICO odpowiada, że sam jest przyczyną swego nieszczęścia; nikt mu przecież nie każe tak chodzić, a mimo to czyni to.
SILVIO odpowiada, że miłość. Niegdyś był szczęśliwy. Potem jednak spotkał pasterza z obcych stron, który wkradł się mu do umysłu, zmienił jego życie (chodzi tu o Homera). Z dnia na dzień zrezygnował ze wszystkiego - zaczął się kochać jeno w wierszach i poezji. One wypełniły mu wszystkie dni. Od tego czasu podróżuje, zajmując się poezją. Jeśli ktoś kiedyś zabroniłby mu tej podróży, to umarłby na miejscu.
Na pytanie MONICO, czemu nie odpocznie, SILVIO odpowiada, iż już jedynie tym żyje, nie może odpocząć, cisza i spokój nie są dla niego.
MONICO odpowiada, że gdyby pomieszkał przez chwilę z nim, to zacząłby jeszcze bardziej doceniać swe podróże.
Następnie MONICO poleca SILVIO czytanie Psalmów Dawida. Ten odpowiada, że zna już te dzieła, Opowiada o poezji greckiej - o tym, że opiewa ona barwnych bogach, traktuje o krwawych bitwach, wielkich czynach, bohaterach, pojawiają się tam mityczne stworzenia.
MONICO charakteryzuje zaś twórczość Dawida - opiewa on jedynego Boga, którego potęga jest niezmierzona.
SILVIO kończy rozmowę, mówiąc, że znów gna go miłość Muzy - musi odejść, gdyż czeka na niego młodzieniec przeznaczony do wielkich czynów - Scypion Afrykański, którego czyny należy opiewać w poezji. W końcu rusza w drogę.
EPISTOLAE METRICAE
I, 1 Adresat: Ad Barbatum Sulmonensem
List zaadresowany do Barbato da Sulmona. Był on znany w kręgu humanistów włoskich. Żył w Neapolu na dworze króla Roberta i był zaprzyjaźniony z Petrarcką. Zmarł w roku 1363. Poeta napisał do niego kilka listów. List, który rozpoczyna Epistolae metricae, jest w pewnym sensie wstępem do całego zbioru. Pochodzi z 1350 roku.
Autor żali się swemu przyjacielowi. Król Neapolu, Robert Andegaweński, zwany Mądrym, umarł. Żal mu wspaniałego króla, pociesza się jednak tym, że król żyje w niebie. Przesyła również Barbato swe wiersze, o których pisze ze skromnością. Pisze, że jest już szeroko znany, choć nie do końca słusznie - nie ma przecież takiego wielkiego talentu... Wspomina również o ugodzeniu jego piersi strzałą Amora.
Pisze także, że nauczył się, że niczego nie należy opłakiwać. Czas jest nieubłagany i wszystko zabiera. Pisze też, że z perspektywy czasu nieco dziwnie czyta mu się jego własne dzieła - wydaje mu się, jakby nie były jego, tak się zmienił jego sposób patrzenia na świat. Prosi, by przyjaciel przyjął jego wiersze, choć są liche.
I, 4 Adresat: Ad Dyonisium de Burgo Sancti Sepulcri
Diongi de Dorgo di San Sepolcro, z zakonu augustianów, został mianowany w marcu 1339 roku biskupem w Monopolii (Apulia). Opuścił Paryż, gdzie wykładał filozofię i teologię. W drodze do Włoch zatrzymał się w Awinionie. Petrarca zaprosił go do Vaucluse, list został napisany więc wiosną 1339.
Petrarca pyta przyjaciela, czy nie zmienił decyzji, czy nie chce zostać poetą, tak jak i on? Jeśli jednak nie będzie chciał zmienić zdania - niech chociaż odwiedzi przyjaciela, jeśli ma wyjechać do Rzymu, niech wpierw wpadnie do Petrarcki.
Potem opowiada o odpoczynku króla Roberta na łące, czy również znajdowała się przepiękna królowa, Sancia d'Argona. Król, mimo tego, że dobrze mu się powodzi, rzecze do Fortuny, że jest przecież człowiekiem śmiertelnym, mimo, że nosi berło. Być może teraz jest mu dobrze, jest szczęśliwy - ale przecież śmierć już na niego czyha, kiedyś umrze i wszystko mu odbierze.
I,6 Adresat: Ad Iacobum de Columna
List, adresowany do Giacomo Colonny, biskupa Lombez, należy do najciekawszych z całego zbioru. Poeta mówi szczerze o swych troskach, o miłości do Laury. Giacomo Colonna, pochodzący z możnego rodu arystokracji rzymskiej, był serdecznym przyjacielem Petrarki. Ponieważ wiemy, że Petrarca zamieszkał w Vaulcluse latem 1337 roku, a w liście mówi, że jego pobyt trwa już rok, możemy przyjąć, że list pochodzi z roku 1338.
Poeta jest zadowolony z tego, co ma, nie łaknie niczego. Nie chce bogactw - prosi jeno Fortunę, by nie pozbawiała go poetyckich umiejętności. Pogardza tylko sobą, innymi ludźmi nie - choć był taki czas, gdy uważał się za boga.
Dziękuje Bogu za wszystkie dary. Wspomina o Laurze, że przez 10 lat był w niej zakochany, o jej niesamowitej urodzie. Teraz stara się o niej zapomnieć - ale to strasznie trudne zadanie. Nie może się uwolnić. Ma nadzieję, że Bóg mu pomoże uwolnić się z tej matni.
Potem pisze o tym, że jest głodny, zmęczony, biedny i samotny. Przyjaciele go nie odwiedzają, czasem ich listy czyta. Ludzie uciekają z Vaucluse do bardziej zamożnych miast. On zaś cieszy się z tego, że żyje z dala od hałaśliwych miast. Dziwi się, że ludzie chcą go zabrać do miasta, pokazać mu radości życia w mieście - on u siebie ma o wiele lepsze.
Lubi żyć w ciszy lasu i uważa się za szczęśliwego człowieka.
Przytoczę jeszcze końcówkę listu, bo ciekawy jest:
„Nie widuję mych przyjaciół, mają oni wstręt do zarośli, do śniegu i do moich potraw. Nauczyli się w mieście dbać o wygodę. Drodzy towarzysze i wierni słudzy opuścili mnie, odkąd prowadzę dzikie życie. Jeżeli ktoś powodowany uczuciem przychodzi do mnie, to współczuje mi tak, jak się współczuje więźniowi i szybko odchodzi. Nieokrzesani ludzie dziwią się, że ośmieliłem się wzgardzić rozkoszami, które oni uznają za najwyższe dobro i nie rozumieją ani mego szczęścia, ani przyjemności obcowania z utajonymi przyjaciółmi, których przysyła mi ze wszystkich stron świata każda epoka dziejowa. Są to przyjaciele sławni językiem, umysłem, czynami wojennymi. Są to przyjaciele mało wymagający, wystarcza im kąt mego skromnego domu. Nie odmawiają mi niczego, pomagają mi skwapliwie i nigdy mnie nie nudzą. Na mój znak odchodzą i przywołani wracają. Pytam raz tych, raz tamtych, oni odpowiadają mi, dla mnie śpiewają i mówią. Jeden odsłania mi tajemnice natury, drugi daje mi najlepsze rady dotyczące życia i śmierci, inny znowu opowiada o swoich i cudzych sławnych czynach, przypominając mi dawne czasy. Są też i tacy, którzy wesołymi słowami odpędzają ode mnie smutek i żartując sprowadzają uśmiech na moje wargi. Nie brak i takich, którzy uczą mnie, jak należy znosić wszystko, niczego nie pragnąc i jak poznać samego siebie.
Są to mistrzowie pokoju, wojen, rolnictwa, zgiełku i dróg morskich. To oni podnoszą mnie na duchu, gdy jestem przybity nieszczęściem i powstrzymują mnie, gdy wzbijam się w dumę i gdy jestem szczęśliwy przypominając, że wszystko ma swój koniec, że dni przelatują szybko i że życie ucieka. Za tyle usług proszą tylko o jedno: chcą mieć wolny wstęp do mego domu i żyć ze mną, jako, że wrogi los zostawił im na ziemi miejsce bytowania oraz nielicznych i lękliwych przyjaciół. Jeżeli gdzieś znajdą schronienie, to każdy zakątek uważają za pałac i z trwogą czekają, ażeby zimne chmury rozproszyły się i żeby powrócił klimat bardziej przychylny dla Muz. Nie chodzi im o to, że jedwabne tkaniny pokrywały nagie ściany ani też by na moim stole znalazły się wykwintne potrawy i aby sale rozbrzmiewały głosami licznych sług, pospiesznie obsługujących huczne bankiety. Niewiele wymagające grono jest zadowolone z tego, co ma, i na siedzeniu z róż dodaje mi otuchy i podaje posiłek święty i nektar słodki.
Nie tylko dotrzymują mi towarzystwa w domu, lecz idą ze mną do lasów i na łąki drogie nimfom. Wraz ze mną nienawidzi to grono gadatliwego pospólstwa i hałaśliwych miast. Często całe dni spędzamy sami w ustronnych miejscach. W prawym ręku trzymam pióro, a w lewym kartę, a różne myśli wypełniają mi serce. Wchodzimy wiele razy nieświadomi w legowiska zwierząt. Czasem od głębokich myśli odwodzi nas ptaszek, który swym ciągłym śpiewem zmusza nas, by iść za nim. Jest to dla mnie niedogodne, jeżeli ktoś wówczas mnie spotyka i pozdrawia cicho, podczas gdy mój umysł znajduje się gdzie indziej przygotowując coś poważnego.
Cieszy mnie, że mogę nasycić się ciszą olbrzymiego lasu, wszelki zgiełk jest mi niemiły, lubię jedynie szum strumienia, uderzającego o żwir lub powiew wiatru, który porusza moje karty, tak, że moje poezje wydają cichy szept. Wydłużający się mój cień skłania mnie na koniec do powrotu pod mój dach, czasem robi to zapadająca noc, gdy Hesperus i Diana wschodzące po zachodzie Feba wskazywały mi ścieżkę, wśród ciernistych krzaków. Taki jestem i tak żyję, i jeżeli uspokoję twój niepokój, będę się uważać za szczęśliwego i urodzonego pod pomyślną gwiazdą.”