UZALEŻNIENIA - jako problem współczesnego człowieka
Dylematy i kontrowersje dotyczące uzależnień
Wykład prezentuje treści zawarte w artykule:
Juczyński Z. (2008). Dylematy i kontrowersje dotyczące uzależnień. W: J. Brzeziński, L. Ciepiałkowska (red.), Zdrowie i choroba. Problemy teorii, diagnozy i praktyki (190-212). Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
Zażywaniem środków psychoaktywnych można się zajmować z punktu widzenia psychologii, można je rozpatrywać jako przejaw obyczajowości, a można je spostrzegać jako zjawisko społeczne. W długiej historii zażywania przeplatały się różne spojrzenia, raz traktujące je jako chorobę, którą należy leczyć, innym razem jako dewiację, podlegającą sankcjom stanowionego prawa, a najczęściej - jako obyczaj, mniej czy bardziej tolerowany społecznie. W konsekwencji, zmieniały się poglądy i praktyki i to, co wcześniej uważano za pożyteczne, później okazywało się szkodliwe, a to, co dozwolone, stawało się zabronione, i odwrotnie. Ogólna refleksja, wynikająca z tego retrospektywnego spojrzenia, to stwierdzenie, że najlepiej niczego nie przesądzać.
W czasach narastających procesów globalizacji, ogromnego rozwoju technologii przemysłowych, a ogólnie mówiąc, zmiany stylu życia, dochodzi do przenikania się różnych kultur i powolnego zacierania się różnic w obyczajowości. Coraz mniej znaczące dla samego zjawiska uzależnienia stają się uwarunkowania historyczne i geograficzne, wzrasta zaś rola oddziaływania środków masowego przekazu, w tym filmu, muzyki, a przede wszystkim TV i Internetu. Sprzyja to tworzeniu i propagowaniu stylu życia zwiększającego konsumpcję leków i innych środków, co z kolei może prowadzić do uzależnienia od środków oraz czynności. Argumentem przesądzającym o takiej diagnozie jest utrata kontroli nad zachowaniami popędowymi, co nieodłącznie wiąże się z nieodpartym przymusem poszukiwania kontaktu z określoną substancją czy czynnością.
To, że ludzkość od początków swej historii sięgała po środki uzależniające i pomimo ponoszenia negatywnych skutków ich działania osiągała sukcesy ewolucyjne, może sugerować istnienie pewnej potrzeby gatunkowej. Poszukiwanie jej biologicznych podstaw stało się dziś interesującym, aczkolwiek wciąż mało rozpoznanym obszarem badań neurobiologów. Aktualnie, znacznie więcej można powiedzieć o psychologicznych i społeczno-kulturowych uwarunkowaniach zażywania środków psychoaktywnych.
Przedstawione treści mają charakter polemiczny i bardziej pokazują, niż wyjaśniają istniejące kontrowersje i dylematy dotyczące uzależnień, mają również prowokować do zastanowienia się nad własną oceną i stosunkiem do danego zjawiska. Tytuły poszczególnych fragmentów sygnalizują treści omawianego problemu. Na początku zasygnalizowano problem różnicowanie między zażywaniem a nadużywaniem („Kiedy używanie staje się nadużywaniem”). Co prawda, mało prawdopodobne jest uzależnienie się od jednego wypalonego papierosa czy wypitego kieliszka wódki, jednak z drugiej strony - bez tego pierwszego nie byłoby kolejnych („Strzeżonego Pan Bóg strzeże”). Jednakże z zażywaniem środków psychoaaktywnych spotykamy się zawsze i wszędzie. To, co w jednym regionie świata jest legalne, w innym może być zabronione lub też to, co dziś traktowane jest jako szkodliwe, nie tak dawno wykorzystywano w celach leczniczych („Sposób widzenia zależy od miejsca siedzenia”). Co prawda, trudno porównywać siłę i intensywność działania opiatów z nikotyną, lecz mechanizm uzależnienia jest identyczny („To samo, a jednak nie to samo”). Wykorzystując łatwo dostępne środki człowiek usiłuje zrealizować swoje iluzoryczne pragnienia przyjemności i szczęścia („Do celu na skróty”), co nierzadko kończy się uzależnieniem („W chemicznej pułapce”).
Uzależnienie to zaburzenie funkcjonowania ośrodkowego układu nerwowego, to choroba wymagająca leczenia. Dzisiaj przeważa pogląd, że w uzależnieniu obowiązuje zasada „wszystko albo nic” i dlatego celem terapii powinno być zachowanie całkowitej abstynencji. Czy w sytuacji, gdy wiadomo, że skuteczność terapii jest niska i często dochodzi do nawrotów, takie podejście, które zaprzepaszcza cały dotychczasowy wysiłek, jest właściwe? („Ludzką rzeczą jest upadać, anielską - podnosić się z upadku”). Dla osiągnięcia sukcesu nie wystarczy jedynie chcieć (rzucić palenie, przestać pić itp.). Ta decyzja, i to na każdym etapie jej realizacji, wymaga posiadania odpowiednich kompetencji do jej podjęcia, realizacji i utrzymania („Chcieć, to znaczy móc”).
Współcześnie, oprócz uzależnienia od tradycyjnych środków psychoaktywnych (uzależnienie substancjalne - ang. drug addiction, chemical dependency), coraz częściej mamy do czynienia z uzależnieniem od czynności (action addiction, behavioral dependency, np. od gier hazardowych czy komputerowych, od zakupów, Internetu). Ich katalog ciągle się rozrasta. Co prawda, hazard mimo iż już dawno był uważany za uzależnienie, to jako jednostka chorobowa (zachowanie patologiczne) znalazł się dopiero w IV rewizji DSM. Takiego statusu, jak na razie, nie przyznano Internetowi i innym „zależnościom technologicznym”, co nie wyklucza, że znajdą się w kolejnej rewizji. Zagadnienia te są przedmiotem ostatniego fragmentu („Kontrowersje wokół uzależnienia od czynności”). Na zakończenie wskazano na pewne nowe trendy badawcze, związane z psychologia pozytywną („W poszukiwaniu pozytywnych inspiracji”).
Kiedy używanie staje się nadużywaniem
Należy wyraźnie odróżniać bardziej czy mniej kontrolowane używanie czy nadużywanie (drug use, drug abuse), od całkowicie pozbawionego kontroli uzależnienia (drug dependence, drug addiction). O używaniu (zażywaniu) mówimy wtedy, gdy środki psychoaktywne przyjmowane są zgodnie z normami obowiązującymi w danym społeczeństwie lub zasadami terapeutycznymi. Nadużywanie z kolei oznacza przyjmowanie środka psychoaktywnego nieuzasadnione, w nadmiernych ilościach oraz w nieodpowiednim czasie. Nadużywanie jest definiowane jako nieprawidłowy wzorzec użycia substancji, któremu towarzyszą następstwa mniej liczne i inne, niż występujące w uzależnieniu. Z kolei uzależnienie to patologiczny wzorzec użycia substancji, który powoduje upośledzenie funkcjonowania i złe samopoczucie osoby
Pozornie można więc w prosty sposób rozgraniczyć, dla przykładu, używanie od nadużywania alkoholu. Używanie to picie: 1) przez osoby dorosłe, 2) zdrowe oraz 3) nie uzależnione od alkoholu. Natomiast nadużywanie to picie: 1) w
zbyt młodym wieku, 2) w zbyt dużych ilościach oraz 3) w nieodpowiednich okolicznościach. Niestety, z wymienionych kryteriów najbardziej precyzyjne jest kryterium wieku (każde używanie alkoholu przed ukończeniem 18 lat jest nadużywaniem), pozostałe kryteria budzą wątpliwości.
W odniesieniu do palenia tytoniu, zamiast pojęcia używania i nadużywania mówimy o paleniu okazjonalnym i nałogowym. Z kolei każde zażywanie pozostałych środków psychoaktywnych, prawnie zakazane (poza względami terapeutycznymi), może przebiegać w różnych formach, tj. jako zażywanie: eksperymentalne, rekreacyjne, okolicznościowo-sytuacyjne, intensywne i przymusowe (Baran-Furga, Steinberth-Chmielewska, 1999).
Stosunek społeczeństwa do zażywania substancji psychoaktywnych jest zróżnicowany w zależności od rodzaju zażywanego środka. W Polsce panuje duża tolerancja (od kilkunastu lat malejąca) wobec palenia tytoniu. Podobnie picie alkoholu, dość powszechnie traktowane jako czynność kultowa, również cieszy się dużą pobłażliwością społeczną. Jedynie wobec zażywania innych środków, łączonych ze zjawiskiem narkomanii, potocznie zwane ćpaniem, dominuje stosunek negatywny.
To zróżnicowanie postaw wobec środków widać po reakcjach rodziców. Jeżeli zdarzyło się, że własne dziecko wypiło alkohol czy paliło papierosy, to - zdaniem większości rodziców - jest to czyn naganny, gdyż przedwczesny, lecz nie tak przerażający, jak eksperymentowanie z narkotykiem, który jest środkiem prawnie zakazanym bez względu na wiek konsumenta. W odczuciu społecznym zachowanie narkomana, w porównaniu z człowiekiem pijanym, jest mniej przewidywalne i bardziej zagrażające społeczeństwu. Ogólnie można powiedzieć, że postawy społeczne wobec zażywania substancji psychoaktywnych oscylują między nawoływaniem do zwalczania tego, co zagraża funkcjonowaniu społeczeństwa, a medykalizacją problemu, co wiąże się z domaganiem bardziej skutecznego leczenia.
Strzeżonego Pan Bóg strzeże
Poszukiwanie substancji sprawiających przyjemność trudno nazwać za działanie samo w sobie nienormalne. Jednakże ogromne ryzyko wiąże się z tym, że chociaż substancje takie nie muszą uzależniać, to jednak mogą do tego doprowadzić, gdyż zawierają w sobie potencjał uzależniający. Co prawda, na uzależnienie składają się trzy zasadnicze elementy, tj. człowiek, jego środowisko i zażywany środek i w tym trójkącie najważniejszą rolę należy przypisać człowiekowi, jego predyspozycjom osobniczym, w tym zwłaszcza oczekiwaniom, które zaspokaja poprzez zażywanie środka. Jeżeli jednostce nie przyznamy decydującej roli, to nie wyjaśnimy, dlaczego spośród zażywających ten sam środek tylko pewien odsetek ludzi staje się od niego uzależniony (Juczyński, 2002).
Wszystko jednak zaczyna się kiedyś od pierwszego razu. Z badań HBSC wynika, że w 2006 r. ponad połowa nastolatków w wieku 11 lat ma już za sobą pierwsze próby picia alkoholu (Woynarowska, 2007). Z badań ponad 2 tys. próbki młodzieży szkół łódzkich wynika, że w wieku 12-18 prawie 60% badanych potwierdza wypalenie całego papierosa, zaś pierwsze próby palenia sięgają nawet 3 roku życia (Juczyński i in., 2006). Znaczny odsetek badanych nastolatków potwierdza, że próbując po raz pierwszy środków psychoaktywnych zaspokaja swoją ciekawość (palenia, picia), doznając przy tym najczęściej nieprzyjemnych skutków i już do tego nie wraca. Z kolei dla innych, to pierwsze inicjacyjne zażycie zwiększa prawdopodobieństwo ponownego sięgnięcia po środek. Zaczyna się przyjmowanie środka w celach rekreacyjnych czy eksperymentalnych (Łuczak, Juczyński, 2006).
Zażycie środka nie zawsze musi prowadzić do następstw bezpośrednio szkodliwych dla zdrowia i funkcjonowania społecznego jednostki. Jednakże w każdym przypadku, gdy chodzi o dzieci i młodzież są to zachowania ryzykowne. To nie środek, lecz przede wszystkim sam człowiek decyduje o tym, czy podporządkuje się sile farmakologicznej środka. Wydaje się, że za tym pierwszym sięgnięciem po środek stoją inne motywy, odmienne od przyczyn skłaniających do ponownego zażycia i wyznaczające drogę do uzależnienia. Można zaryzykować stwierdzenie, że nikt nie uzależnia się od jednego wypalonego papierosa czy wypitego kieliszka wódki. Obowiązuje jednak tzw. prawo „pierwszej dawki uzależniającej”. Bez pierwszego wypicia kieliszka wódki, wypalenia papierosa, czy zażycia marihuany, nie byłoby kolejnych. Jak na razie nie dysponujemy wiarygodnymi sposobami oceny swojej ewentualnej podatności na uzależnienie i - o czym warto pamiętać - każde zażycie niesie za sobą ryzyko uzależnienia się.
Sposób widzenia - zależy od miejsca (i czasu) siedzenia
Zażywanie środków psychoaktywnych było zawsze ściśle powiązane z obyczajowością, która na przestrzeni czasów ulegała zmianom. Mak był pierwszą znaną ludzkości rośliną o właściwościach psychoaktywnych. Już przed 5 tysiącami lat był uprawiany przez Sumerów, a na odkrytych w Nippur tablicach pozostały wskazówki przygotowywania i stosowania opium, który nazywano gil (radość). Grecka bogini Demeter odkryła, że opium koi smutki. Arabowie uważali mak za świętą roślinę, która otwiera bramy do raju tym, którzy jej zażywają (Petrović, 1988). Grekowie i Arabowie wykorzystywali opium, z którego później otrzymano heroinę, do celów medycznych. Przygotowywany z konopi indyjskich haszysz znany był w Chinach jako środek przeciwbólowy stosowany w trakcie operacji chirurgicznych.
Stare kultury wykorzystywały niezwykłe właściwości niektórych roślin w celach religijnych, dla ułatwienia wprowadzania w stan ekstazy, podczas której można było przeżywać własną doskonałość, czy obcować z siłami nadprzyrodzonymi. Meksykański grzyb, znany jako Psilocybae mexicana, był głównym elementem obrzędów religijnych u Azteków, wywołującym wizje o treści religijnej i ułatwiającym nawiązanie kontaktów z siłami nadprzyrodzonymi. Dzięki zażyciu odpowiednich środków można było znacznie szybciej doświadczyć pewnych stanów, co normalnie wymagało przejścia całego długiego rytuału, odosobnienia, medytacji. W kulturach plemiennych wodzowie czy szamani ograniczali dostępność do tych środków, gdyż dawały one poczucie władzy. Dopiero stopniowe zacieranie się granic między ludem a klasą uprzywilejowaną, zaś w czasach bardziej współczesnych, coraz większe możliwości zaopatrzenia się w środki dzięki rozwojowi technologii i produkcji syntetyków, doprowadziło do rozpowszechnienia się zjawiska zażywania środków.
Europa nie znała większości środków psychoaktywnych aż do końca XIII w., gdy z wypraw krzyżowych przywieziono opium. Do Anglii dotarło ono w XVI w., gdzie zmieszano je z przyprawami i alkoholem. Tak powstał preparat medyczny stosowany przez sławnego lekarza Paracelsusa, zwany laudanum paracelsi, tzn. „godny pochwały”. W 1805 r. aptekarz Sertürner wyodrębnił pierwszy alkaloid opium i na część greckiego boga snu Morfeusza nadał mu nazwę morfina. Dawniej ludzie popijali mleczko makowe, które zawierało tylko niewielką ilość morfiny, natomiast uzyskanie jej w czystej postaci spowodowało wzrost zagrożenia, gdyż czysta morfina działa szybciej i silniej, a ponadto łatwo ją przedawkować, co w konsekwencji prowadzi do śmierci. Nieco później (w r. 1874) wyprodukowano pochodną morfiny o nazwie diacetylomorfina, którą po niemiecku nazwano heroisch, tzn. ”potężny” i przy pomocy której próbowano leczyć osoby uzależnione od morfiny. Stosowana jest dożylnie, działa jeszcze szybciej i silniej oraz łatwo prowadzi do uzależnienia, nawet po jednokrotnym zażyciu. W Anglii aż do lat 50. XX w. panował zwyczaj dodawania odrobiny opium do piwa, zaś w aptekach można było nabyć herbatę z główek maku (McFadyean, 2000). Wyrazem zmian dokonujących się w czasie może być chociażby fakt, że jeszcze 100 lat temu w protestanckich rodzinach Nowej Anglii zwyczajowo podawano dzieciom na kaszel opiatowe syropy, za co dzisiaj zażądano by odebrania praw rodzicielskich (Frieske, Sobiech, 1987).
O stopniu rozpowszechnienia środków psychoaktywnych decyduje w znacznym stopniu ich dostępność. Przez wiele wieków stosowanie pochodnych makowca dominowało u ludności krajów Dalekiego Wschodu, zaś przeżuwanie liści krzewu kokainowego było rozpowszechnione w krajach południowoamerykańskich. W Europie oraz na terenach kolonizowanych przez białych osadników (USA, Kanada) najczęstszym środkiem odurzającym był alkohol. Powstały więc dwie główne strefy geograficzno-kulturowe związane z zażywaniem środków psychoaktywnych. Pierwsza obejmuje obszary Bliskiego Wschodu, Indie, Chiny, a także Afrykę i Meksyk. Zażywanie środków dostępnych dla danego terenu, praktykowane najczęściej przez mężczyzn z ubogich i niewykształconych warstw społecznych, było włączone w tradycje kulturowe i ma w dużym stopniu charakter obrzędowy, religijny, magiczny czy leczniczy.
Druga strefa obejmuje obszary bardziej rozwinięte, takie jak Ameryka Północna, Europa, Japonia. Najczęstszym środkiem odurzającym jest alkohol, produkowany na bazie najbardziej dostępnych na danym terenie surowców. Zażywanie w tej strefie innych środków psychoaktywnych (odurzających, uspokajających, pobudzających czy halucynogennych) ma złożone przyczyny i dotyczy ludzi młodych i w średnim wieku, pochodzących ze wszystkich warstw społecznych. Zażywanie tych substancji w celach niemedycznych jest nielegalne, tak jak picie alkoholu w krajach arabskich. Benzodiazepiny, takie jak relanium, elenium, uzyskane w latach trzydziestych XX w. przez krakowskiego chemika Leo Sternbacha są w medycynie stosowane, mimo iż mają silny potencjał uzależniający. Innymi słowy, miejsce zamieszkania nadaje status legalności lub czyni konsumpcję środków psychoaktywnych zachowaniem karalnym.
To samo, a jednak nie to samo
Do najbardziej rozpowszechnionych środków psychotropowych, a więc substancji działających na ośrodkowy układ nerwowy oraz wywołujących stany odurzenia i euforii, należą pochodne uzyskiwane z maku (Papever somniferum). Z białego maku (P. somniferum album) otrzymuje się opium. W medycynie europejskiej przyjęto nazywanie opium i pochodnych alkaloidów (np. kodeina, papaweryna) narcotica z powodu ich działania odurzającego. Od tego wywodzi się pojęcie narkomanii, oznaczające nadużywanie tych środków. Inne środki działają pobudzająco lub halucynogennie, a więc de facto nie powinny być zaliczane do narkotyków. Potocznie pojęcie narkomanii stosowane jest na określenie uzależnienia od wszelkich środków chemicznych z wyjątkiem alkoholu i tytoniu.
Każda z substancji psychoaktywnych posiada swoje specyficzne właściwości i działanie. Ze względu na specyfikę działania, a tym na ogół w swoim wyborze kierują się osoby zażywające, można wyodrębnić trzy grupy środków, tj.:
odurzające i uspokajające - pochodne makowca, takie jak opium, morfina i heroina, przetwory konopi, jak haszysz i marihuana oraz benzodiazepiny i barbiturany;
pobudzające - pochodne krzewu Erythroxylon coca, np. kokaina oraz amfetamina i kofeina;
halucynogenne - LSD, psylocybina, meskalina. Do tej grupy można by również włączyć zażywane przez niektórych lotne rozpuszczalniki (Juczyński, 2002).
Powyższy podział nie jest rozłączny, gdyż specyficzne działanie różnych substancji zależy od dawki, długości okresu zażywania, stopnia tolerancji a również od oczekiwań osoby i jej nastroju. Marihuana i haszysz należą do środków odurzających, lecz w intensywnej fazie zażywania mogą się pojawić halucynacje, zazwyczaj wywoływane przez środki zaliczone do grupy 3. Niektóre środki są najczęściej zażywane w formie palenia (nikotyna, marihuana), inne są wdychane (kokaina, środki wziewne), jeszcze inne wstrzykiwane dożylnie (heroina). Sposób zażywania środka ma wpływ na czas pojawienia się objawów działania środka.
Niektóre substancje mają słabsze działanie uzależniające (np. środki halucynogenne), inne uzależniają bardzo szybko (np. crack - palona kokaina). Jednakże sam proces uzależnienia przebiega podobnie w przypadku każdej substancji, również w przypadku uzależnienia od nikotyny. Palenie papierosów na ogół nie powoduje tak poważanych następstw społecznych, zawodowych czy prawnych, jak zażywanie innych substancji, choćby alkoholu, ale prowadzi do znacznych szkód zdrowotnych, a również sprzyja sięganiu po inne środki. Podobnie marihuana, wcześniej uważana za nieszkodliwe i nie uzależniające ziele (tzw. miękki narkotyk), dziś jej kalifornijska odmiana sinsaemilla zawiera aż 14% THC (tetrahydrokanabinol) i jej zażywanie wiąże się z uciążliwymi objawami fizycznymi i psychicznymi. Ponadto, często jest pierwszym środkiem, po którym sięga się po inne, silniejsze i bardziej uzależniające środki (Korpetta, Szmerdt-Sisicka, 2000).
Kontrowersyjna pozostaje ocena zażywania ecstasy (MDMA - metylenodioksy-metaamfetamina). Środek działa na receptory serotoninowe układu nerwowego i wywołuje działanie energetyczne oraz stymulujące, a jednocześnie odpręża i relaksuje. Należy jednak pamiętać, że pod tą nazwą kryją się różnorodne mieszaniny wielu narkotyków, dlatego też występują różnice w intensywności i czasie działania środków sprzedawanych jako ecstasy. Zażywanie ecstasy nie prowadzi do uzależnienia fizycznego, lecz do silnej zależności psychicznej z powodu doznawanych przeżyć i relaksującego działania środka. Z tych powodów jest wykorzystywany przez młodzież jako narkotyk „imprezowy”. Oprócz „rekreacyjnego” wykorzystania środka różni badacze i klinicyści w USA oraz w Europie wskazują na pewne możliwości zastosowanie MDMA w terapii (np. obniżenia lęku z powodu rozpoznania choroby nowotworowej, nasilenia objawów stresu potraumatycznego, ciężkiej depresji) (Holland, 2001). Z drugiej strony mamy różne sprzeczne doniesienia badawcze, wskazujące z jednej strony - na destrukcyjny wpływ środka na system serotonergiczny i skutki w postaci deficytów poznawczych i pamięciowych, z drugiej - na brak negatywnych zmian u ludzi zdrowych zażywających umiarkowane dawki środka (Kish i in., 2000, Ludewig, 2003, Lyvers, 2006).
Do celu na skróty
Środek psychoaktywny to taka substancja, która wpływa na umysł, emocje i zachowania człowieka i - w większym lub mniejszym stopniu - zmienia jego świadomość zniekształcając odbiór samego siebie i otaczającej rzeczywistości. W dość łatwy i szybki sposób, korzystając z darów otaczającej przyrody, można doznać przyjemności, pozbyć się kłopotów i trosk, przełamać swoje opory i zahamowania, podnieść swoją samoocenę. Można również zmienić widzenie świata i otaczających ludzi, można się z nimi utożsamić lub całkowicie się od nich odizolować.
Środek psychoaktywny umożliwia więc, zarówno ”ucieczkę od” kłopotów i trosk, jak i „ucieczkę do” nowej wizji siebie i świata. Czy tego typu dążenia są same w sobie czymś złym czy niestosownym? Historia ludzkości dowodzi, że istnieje odwieczna potrzeba ucieczki w świat raju, w którym wyobrażana sobie rzeczywistość jest odbierana jako przeżywanie nieustannego zadowolenia i szczęścia. Tymczasem w normalnej rzeczywistości zdarzające się chwile szczęścia jawią się jak bańka mydlana, która ledwie dotknięta pryska. Może więc, dlatego od niepamiętnych czasów człowiek usiłował realizować to iluzoryczne pragnienie poprzez zmianę wizji otaczającego świata i do tego celu wykorzystywał środki łatwo dostępne, znajdujące się w otaczającej go przyrodzie.
Specyficzną cechą substancji psychoaktywnych jest to, że wprowadzone do organizmu wywołują zmiany w spostrzeganiu, myśleniu, emocjach, zachowaniu. Zdaniem Marlatt'a (1985), główną rolę odgrywają tu procesy poznawcze dotyczące poczucia własnej skuteczności, oczekiwania co do efektu, atrybucja przyczyn oraz procesy podejmowania decyzji. Zachodzące zmiany w zachowaniu człowieka w dowcipny sposób oddaje chiński podział przebiegu stadiów alkoholizmu, od „fazy lwa” - poczynając, poprzez „fazę małpy”, na „fazie świni” kończąc. Komentarz jest tu z pewnością zbyteczny.
Dzisiaj już chyba każdy wie, że alkohol, tytoń czy narkotyki są szkodliwe dla zdrowia, że prowadzą do uzależnienia, co jednak nie powstrzymuje milionów ludzi na całym świecie od ich zażywania. Najprościej byłoby powiedzieć, że picie alkoholu czy palenie papierosów to nie to samo, co zażywanie „twardych” narkotyków, ale to nieprawda. Mechanizm uzależnienia jest identyczny w odniesieniu do wszystkich środków i - w dłuższej perspektywie - prowadzi do podobnych konsekwencji. Cena, jaką płaci się za pobłażliwość i zbytnią pewność siebie, że sobie poradzę, gdy naprawdę pojawi się problem, jest zbyt duża. Najpierw robimy to, bo chcemy, potem - już musimy.
Uważa się, że niektórzy, uznani za genialnych, malarze czy pisarze, swoje najlepsze działa tworzyli pod wpływem środków psychoaktywnych. Znani literaci francuscy Ch. Baudelaire i Th. Gautiere założyli w Paryżu “klub haszynistów”, gdzie doświadczali opisywane później przeżycia wywołane haszyszem i opium. Dokonana w r. 1938 przez A. Hoffmana synteza kwasu lizergowego umożliwiła syntetyczną produkcję środków psychozomimetycznych, wywołujących halucynacje, podobnie jak meskalina, wyodrębniona z kaktusa meksykańskiego. Zainteresowanie narkotykami wywołującymi halucynacje pojawiło się w środowiskach artystycznych. Dużą rolę odegrał w tym angielski pisarz i filozof Aldous Huxley, który w 1953 r. przeprowadził na sobie doświadczenia z meskaliną i psylocybiną. Swoje przeżycia, wywołane wymienionymi środkami, od bardzo wysublimowanych do koszmarnych, opisał w eseju Wrota percepcji, który stał się popularny wśród młodzieży i przygotował grunt do „eksplozji” narkomanii w latach sześćdziesiątych XX wieku.
Niestety, znaczący wpływ na rozwój narkomanii tamtych lat miał również harwardzki psycholog Timothy Leary, który wraz z dwoma współpracownikami eksperymentował z różnymi środkami psychoaktywnymi, w tym również z grzybami halucynogennymi w przekonaniu, że zapoczątkowali nową erę ludzkiej świadomości. Swoje przeżycia ogłaszali publicznie, zachęcając do naśladownictwa. Zwolenników swoich poglądów i praktyk znajdowali głównie wśród młodzieży. Zmuszeni do opuszczenia uniwersytetu zorganizowali Międzynarodową Federację Wolności Wewnętrznej z siedzibą, najpierw w Meksyku, potem w USA, dokąd zmierzały setki ochotników z całego świata, aby poddać się eksperymentom z meskaliną, LSD-25, psylocybiną i marihuaną. W rezultacie narodził się ruch hippisowski, którego Leary był „kapłanem”.
W późniejszym okresie Leary zmienił nieco swoje poglądy i doszedł do wniosku, że narkotyki nie są dla młodych ludzi, gdyż brak im doświadczenia i wiedzy koniecznej do osiągnięcia doznań. Transcendencję swojego „ja” można osiągnąć bez psychodelicznych praktyk, jak choćby za pomocą medytacji, jogi czy muzyki psychodelicznej.
Żyjemy w społeczeństwie nadużywającym substancji psychoaktywnych. Dzieci widzą, że mama sięga po tabletkę (barbiturany, benzodiazepiny), gdy się zdenerwuje, a tata potrzebuje drinka po męczącym dniu pracy. Zauważają też, że żadne spotkanie towarzyskie, czy imieniny nie mogą się obyć bez alkoholu. Istnieją pigułki na niechciana ciążę, środki na odchudzanie, leki na poprawę nastroju. Na dobrą zabawę przez całą noc jest więc ecstazy czy speed. Jak pisze Goodyer (1999): „jeżeli jest jakaś przepaść między doskonałością, a realnym życiem, ktoś już gdzieś pracuje nad pigułką, która przerzuci nad nią pomost” (s. 37).
W chemicznej pułapce
Uzależnienie jest chorobą ośrodkowego układu nerwowego, która charakteryzuje się utratą kontroli nad zachowaniami, polegającą na kompulsywnym poszukiwaniu kontaktu z substancją uzależniającą (lub innym źródłem nagrody), celem doświadczenia psychicznych skutków jej działania lub też uniknięcia nieprzyjemnych objawów związanych z jej brakiem. W opozycji do tego modelu medycznego pozostaje ujęcie uzależnienia w kategoriach moralnych. Osoby uzależnione spostrzega się jako słabych, złych i niemoralnych. Sprzyja to obwinianiu, chociaż wina dotyczy w zasadzie tylko momentu zgody na inicjację. Takie podejście przyczynia się do zwlekania z podjęciem decyzji leczenia medycznego (Morse, 2004).
Ostatnie badania w zakresie neurobiologii i psychologii sugerują, że osoby uzależnione charakteryzuje faktyczne osłabienie mechanizmów kontroli zachowania (Hyman, 2007). Rezultatem „utraty kontroli” jest kompulsywne poszukiwanie środka, mimo narastających, negatywnych konsekwencji. Substancje psychoaktywne działają na zasadzie wzmocnienia pozytywnego, wywołując stan dobrego samopoczucia, lecz również na zasadzie wzmocnienia negatywnego, redukując doznania awersyjne (Kostowski, 2005).
Przyjmuje się, że zjawisko uzależnienia jest związane z zaburzeniami funkcjonowania układu nagrody (reward system), który reguluje poczucie przyjemności lub dyskomfortu. Substancje uzależniające z reguły powodują pobudzenie receptorów związanych z układem nagrody. W jego obrębie szczególną rolę odgrywają takie neuroprzekaźniki, jak dopamina oraz endogenne peptydy opioidowe. Układ nagrody angażowany jest we wszystkie ważne zachowania (jedzenie, aktywność seksualna, zachowania agresywne). Substancje uzależniające, podobnie jak nagrody naturalne (np. pożywienie) nasilają uwalnianie w szlakach neuronalnych dopaminy i wpływają na przekaźnictwo związane z peptydami opioidowymi i aminokwasami pobudzającymi. Jednakże zaspokojenie głodu czy popędu płciowego powoduje ustanie stymulacji związanego z tym ośrodka nagrody, natomiast pobudzenie przez substancje niefizjologiczne, normalnie nieobecne w organizmie, wywiera głębokie zmiany patologiczne, często związane z tym, że receptor - broniąc się przed nadmiernym pobudzeniem - zmniejsza swą zdolność do reagowania. W ten sposób dochodzi do rozwoju zjawiska tolerancji.
Obok dysfunkcji układu nagrody i dążenia organizmu do kompensowania tego defektu, ważną przyczyną rozwoju uzależnienia może być stopniowe narastanie pożądania i dążenie do zdobywania nagrody (wanting). Chodzi o zaburzenie motywacji, szczególnie akcentowane w teorii "sensytyzacji zachęt" (incentive sensitization theory) Robinsona i Berridge'a (2001). W przeciwieństwie do tolerancji, sensytyzacja polega na stopniowym narastaniu efektów wywołanych środkiem. Pojawia się w wyniku wielokrotnego, lecz przerywanego podawania środka i dotyczy w szczególności aktywacji ruchowej wywoływanej przez środki psychostymulujące (Kostowski, 2005).
U podstaw uzależnienia leżą złożone zmiany neuroadaptacyjne, które prowadzą do trwałych zmian funkcji ośrodkowego układu nerwowego, zarówno w sferze emocjonalnej i motywacyjnej, jak i w zakresie procesów pamięci i uczenia się. Innymi słowy, przewlekła ekspozycja na działanie substancji uzależniającej powoduje powtarzalne i trwałe zmiany w mechanizmach wewnątrzkomórkowych, prowadząc do molekularnych i komórkowych adaptacji odpowiedzialnych za rozwój takich procesów, jak tolerancja, sensytyzacja i uzależnienie (Robinson, Berridge, 1993, Kostowski, 2005).
Ludzką rzeczą jest upadać, anielską - podnosić się z upadku
Uzależnienie jest przekroczeniem pewnej niewidzialnej bariery między chęcią, która wyraża element dobrowolności, a przymusem pozbawiającym człowieka swobody wyboru. Tę granice przekracza się tylko raz i to bezpowrotnie, co dobitnie wyraża przyjęta wśród Anonimowych Alkoholików zasada „raz alkoholik - na całe życie alkoholik”. Zasada, jak uczy doświadczenie, bardzo słuszna i pomagająca wielu osobom w poradzeniu sobie z nałogiem i utrzymaniem abstynencji. Japończycy mają takie powiedzenie: „dla alkoholika jeden kieliszek to za dużo, a tysiąc kieliszków to za mało”.
Wiadomo, że skuteczność terapii uzależnień jest bardzo niska i że oprócz leczenia trzeba oddzielnie zajmować się zapobieganiem nawrotom. W modelach terapii przyjmujących za jedynie akceptowany cel zachowanie całkowitej abstynencji, uzależnienie to zjawisko, w którym obowiązuje zasada „wszystko albo nic”. Każde zażycie środka uważa się za patologiczne, zaś abstynencję za stan zdrowienia. Z doświadczeń wynika, że rzadko się zdarza, aby osoba uzależniona od alkoholu po terapii wróciła do picia towarzyskiego. Na ogół przyjmuje się, że jeśli ktoś już raz się uzależnił, to już nie ma wyboru, a więc nie może wrócić do kontrolowanego picia.
Z kolei zwolennicy koncepcji poznawczo-behawioralnych akceptują w niektórych przypadkach zmniejszenie konsumpcji, tzw. „picie kontrolowane”, jako możliwy cel terapeutyczny (Beck i in., 2007). Badania Sobella i wsp. (1992) na temat preferencji osób pijących wykazały, że większość z nich chciałaby samodzielnie określać cele terapii i dostrzega w tym większe prawdopodobieństwo ich osiągnięcia. Zwłaszcza osoby, które mają poważne problemy alkoholowe skłaniają się do tego, aby samodzielnie ustalać sobie cele. Skromny cel, jakim jest redukcja konsumpcji, może skłonić nawet opornych pacjentów do zaangażowania się w pełniejszą formę terapii. Poglądy te popierają zwolennicy koncepcji poznawczo-behawioralnych, zauważając jednocześnie, iż „na dłuższą metę należy wspierać pacjentów w procesie całkowitego uwalniania się od narkotyków i alkoholu” (Beck i in., 2007, s. 25).
Problem powstaje, gdy zdarza się „wpadka”, co zresztą nie jest rzadkim zjawiskiem. I wtedy świadomość powyższej zasady może się okazać zabójcza. Długi i ogromny wysiłek zostaje zmarnowany. Wydaje się, że w procesie terapii, argumentując silnie na rzecz całkowitej abstynencji, należy również pacjenta „immunizować informacyjnie” na wypadek doznanej porażki, która nie powinna przekreślać wszystkich dotychczasowych wysiłków i być utożsamiana z całkowitą i nieodwracalną klęska.
Ogólnie, brak jest zgody, co do tego, jakimi kryteriami należy się posługiwać przy ocenie skuteczności terapii uzależnień. Czy terapia jest jedynie wtedy skuteczna, gdy pacjent odstawia zupełnie środek uzależniający i nie wraca do niego? Ale powstaje pytanie, jak długo nie wraca, czy wystarcza rok, a może dożywotnio? W uzależnieniach od substancji znane są częste nawroty po dłuższej abstynencji, czasem nawet wieloletniej. W odniesieniu do uzależnienia od czynności, takich jak pracoholizm czy zakupoholizm, wielu praktyków przyznaje, że brak powrotu przez rok do nałogu może oznaczać całkowite z nim zerwanie.
W terapii uzależnień ogromnym wyzwaniem jest znalezienie leków hamujących głód narkotykowy i nawroty choroby. Stosowane leczenie substytucyjne polega na podawaniu środka o zbliżonych właściwościach, lecz obarczonego niewielkim (a najlepiej żadnym) potencjałem uzależniającym. Przykładem terapii substytucyjnej jest stosowanie plastrów nikotynowych u osób uzależnionych od palenia tytoniu, czy terapia metadonowa osób uzależnionych od opioidów (heroiny, morfina). Ta ostatnia, dzięki zamianie niekontrolowanego dożylnego używania opioidu na racjonowany środek doustny, znosi zagrożenia wynikające z podawania dożylnego, takie jak zarażenie wirusem HIV lub zapalenie wątroby.
Wśród "fundamentalistów etycznych" terapia substytucyjna budzi zastrzeżenia, co nie zmienia faktu, że odpowiednio stosowana kuracja metadonowa zdaje się przynosić dobre wyniki. Na ostateczną ocenę należy jeszcze zaczekać, a - jak zauważa Marc Galanter, prezes Amerykańskiej Akademii Psychiatrycznej w Dziedzinie Uzależnień - nie jest to jeszcze poważna alternatywa terapeutyczna i długoterminowa skuteczność nowych sposobów leczenia farmakologicznego nadal stoi pod znakiem zapytania ” (za: Beck i in., 2007).
Chcieć, to znaczy móc
Terapia farmakologiczna jest najczęściej łączona z terapią poznawczą czy różnymi technikami poznawczo-behawioralnymi. Terapia poznawcza uzależnień odwołuje się do poznawczo-behawioralnego modelu zapobiegania nawrotom Marlatta i Gordona (za Beck i in., 2007). Model nawiązuje do poczucia własnej skuteczności oraz do poczucia kontroli. W sytuacji ryzykownej, a dla osoby uzależnionej sytuacją taką mogą być nasilone emocje (zarówno negatywne, jak i pozytywne), doświadczane konflikty interpersonalne, nacisk społeczny lub kontakt z bodźcami wyzwalającymi zażywanie środka psychoaktywnego - to poczucie kontroli i własnej skuteczności staje się zagrożone. Brak dostatecznych zasobów osobistych i społecznych, brak odpowiednich strategii zaradczych powoduje dalszy spadek poczucia kontroli i własnej skuteczności, a wzrost oczekiwań pozytywnych następstw zażycia substancji. „Chwila słabości” i przyjęcie środka prowadzi do „wpadki”. Zachodzi tu zjawisko zwane „szokiem złamania abstynencji”, wyrażające załamanie samokontroli i poczucia własnej skuteczności. Prowadzi to do poczucia całkowitej utraty kontroli, co w tym przypadku kończy się pełnym nawrotem (Beck i in., 2007).
Sformułowanie zamiaru musi być wynikiem długiego procesu poznawczo-motywacyjnego, który zaczyna się od fazy rozważań, poprzez fazę przeddecyzyjną, do podjęcia decyzji, kończącej się sformułowaniem zamiaru, w którym zawiera się dokładny plan działania. Niedostatecznie przemyślane i umotywowane zamiary („dobre chęci”), podejmowane w reakcji na odczuwane nieprzyjemności czy dolegliwości, podejmowane szybko i łatwo, rzadko udaje się zrealizować. Znany kpiarz i namiętny palacz Mark Twain mawiał, że „rzucić palenie to najprostsza rzecz na świecie, robiłem to tysiące razy”. Różnica między pijakiem a alkoholikiem jest taka, że pijak mógłby przestać pić, gdyby chciał, natomiast alkoholik chciałby przestać, gdyby mógł. Pije, gdyż jest mu źle, ale gdy nie pije czuje się jeszcze gorzej.
Potem następuje faza wykonawcza, podczas której dochodzi do realizacji planu i faza podtrzymywania działania, związana z oceną wyniku i sprawdzeniem, czy wynik jest zgodny z oczekiwaniem (Gollwitzer, 1997). Celem terapii jest „redukcja nieprzystosowawczych reakcji emocjonalnych i samoniszczących zachowań przez modyfikację leżących u ich podstaw błędnych wzorców myślenia” (Beck i in., 2007, s. 37). Prochaska i DiClemente (1986) uważają, że proces dokonywania zmiany u większości pacjentów nie zachodzi w sposób linearny. Dobrze pokazuje to metafora „obrotowych drzwi”, tj. kręcenie się w kółko, zamiast wejść w kolejną fazę realizacji zamiaru.
Bardzo ważnym elementem procesu terapii są oczekiwania. Zgodnie z ujęciem społeczno-poznawczym mogą one dotyczyć wyniku działania, jego skutków oraz własnej skuteczności działania. Zwłaszcza te ostatnie, tj. przekonania jednostki, że jest w stanie zrealizować zamiar, okazuje się rozstrzygające dla przejścia od fazy motywacyjnej do fazy działania (Ogińska-Bulik, Juczyński, 2008). Innymi słowy, chcieć to znaczy móc. Przypisywana sobie kompetencja wyznacza siłę zaangażowania się w dane działanie, zarówno na etapie inicjowania działania, jak i wytrwałość w dążeniu do sukcesu, tj. skuteczność w utrzymaniu działania. Brak własnej skuteczności, jak podkreśla A. Bandura (1996), może obniżyć do zera potencjał motywacyjny nęcących oczekiwań dotyczących wyniku działania.
Poczucie własnej skuteczności jest ważne zarówno na etapie formułowania zamiaru, jak i w trakcie, na ogół długo trwającej realizacji. Wiele zamiarów już na samym początku jest skazanych na niepowodzenie, gdyż ich wykonawcom brak kompetencji (Schwarzer, 1997, Juczyński, 1998). Poczucie własnej skuteczności, aby spełniało rolę regulacyjną musi uwzględniać rzeczywiste możliwości jednostki. Dlatego rozróżnia się, podobnie jak w odniesieniu do optymizmu, funkcjonalne poczucie skuteczności, związane z oczekiwaniami sukcesu uzasadnionymi własnymi możliwościami i defensywne, wyrażające się w nierealistycznych oczekiwaniach.
Z drugiej strony nie można zapominać o tym, że przekonania dotyczące własnej skuteczności wpływają na ocenę własnych zasobów w sytuacji stresowej i wybór intencji działania. Jak stwierdzają Locke i Latham (1990), im silniejsze są przekonania dotyczące własnej skuteczności, tym wyższe cele stawiają sobie ludzie i tym silniejsze jest ich zaangażowanie w podjęte zachowanie, nawet w obliczu piętrzących się porażek.
Wiara w swoje możliwości sprzyja osiągnięciu sukcesu i wyzwala dodatkową energię (Ogińska-Bulik, Juczyński, 2008).
Okazuje się, że przekonania to często bardziej kwestia wiary niż logiki. I być może stąd bierze się duża skuteczność tych terapeutów, którzy sami poważnie chorowali czy doświadczyli uzależnienia. Własne przeżycia i związane z tym przekonanie pozwalają na autentyczną identyfikację z człowiekiem potrzebującym pomocy. Łatwiej wtedy o empatię i wsparcie. Wykształcenie daje wiedzę o uzależnieniu, natomiast własne doświadczenie pomaga w zrozumieniu, co to tak naprawdę dla człowieka oznacza.
Wspólnym mianownikiem różnych uzależnień jest brak innych możliwości osiągania satysfakcji (Peele, 1985). Z kolei, jak zauważają Beck i in. (2007), osoby uzależnione prezentują określone postawy społeczne, które różnią je od okazjonalnych konsumentów tych środków. Osiągnięcie powodzenie w terapii uzależnień jest uwarunkowane skutecznością terapeutów w radzeniu sobie z tymi problemami, które potencjalnie prowadzą do uzależnienia.
Kontrowersje wokół uzależnienia od czynności
Tradycyjnie pod pojęciem uzależnienia rozumie się zależność od substancji (środków), co akcentuje fizjologiczną zależność osoby od bodźca, jakim jest określona substancja. Od kilkunastu lat, zarówno w literaturze, jak i w środkach masowego przekazu informuje się o nowych uzależnieniach, na ogół powiązanych z postępem technologicznym. Chodzi o uzależnienia, które w przeciwieństwie do uzależnień od substancji, można by nazwać uzależnieniami od czynności, czy też uzależnieniami behawioralnymi. Tymczasem obecnie obowiązująca klasyfikacja zaburzeń psychicznych (DSM-IV) preferuje stosowanie pojęcia uzależnienia - w odniesieniu do substancji, zaś patologii - dla zaburzeń zachowania. Po raz pierwszy też w klasyfikacji zaburzeń psychicznych znalazło się, znane już od wielu lat, rozpoznanie "patologicznego hazardu", ale określone nie jako uzależnienie a patologiczne zachowanie.
Zwolennicy zrównania wszystkich uzależnień argumentują, że de facto nie ma różnic w zasadniczych cechach zachowania osób uzależnionych od substancji czy od czynności. Ci pierwsi poszukują kontaktu z substancją, drudzy - możliwości wykonywania określonych czynności. Większość właściwości behawioralnych jest identyczna i dotyczy takich cech, jak:
wyrazistość, w postaci kierowania myślami, emocjami i działaniami w sposób przekraczający normalne zachowania,
wpływ na zmianę nastroju i emocji,
wzrost tolerancji wymagający coraz większego zaangażowania się w zachowania przynoszące oczekiwane czy zbliżone efekty,
pojawiające się objawy abstynencyjne w wyniku braku kontynuacji zachowania,
angażowanie się w konflikty związane z relacjami interpersonalnymi, które w znaczący sposób zakłócają codzienna aktywność,
„wpadki”, związane z nieudanymi próbami kontrolowania zachowania (Brown, 1993).
W obydwu przypadkach mechanizm uzależnienia fizycznego może być podobny z tym, że w uzależnieniach od środka substancja psychoaktywna jest dostarczana z zewnątrz, natomiast w uzależnieniach od czynności to sam organizm (mózg), w reakcji na stymulujące bodźce (jedzenie, komputer, itp.), może uwalniać neuropeptydy (endorfiny, enkefaliny) działające na receptory opiatowe, które z kolei wpływają na odczuwanie przyjemności i zadowolenia.
Katalog możliwych dziś zachowań patologicznych (lub uzależnień) jest bogaty i obejmuje różne zjawiska związane z rozpowszechnieniem Internetu (chaty, fora, kompulsywne sprawdzanie poczty, nieposkromiona chęć surfowania, elektroniczny hazard, internetowa pornografia, handel), rozwojem supermarketów (zakupoholizm), wprowadzeniem różnych systemów płatniczych („plastic disease”). Ponadto, oprócz patologicznych zachowań, które można nazwać „technologicznymi” (Griffith, 1996), można mówić o uzależnieniach związanych z preferowanym stylem życia (np. od diety, ćwiczeń fizycznych, pracy). Na ogół te pierwsze są oceniane negatywnie, zaś te drugie zalicza się do zachowań społecznie akceptowanych.
Do określenia wymienionych zachowań używa się pojęć wskazujących na występowanie zależności, patologii zachowania lub jedno i drugie. Przykładem mnogości stosowanych określeń może być Internet (siecioholizm lub sieciozależność, cyberzależność lub cybernałóg, internetoholizm, internetozależność, uzależnienie internetowe lub uzależnienie od Internetu). Wydaje się, że na etapie dotychczasowej wiedzy o uzależnieniach należałoby respektować zawarte w obowiązujących klasyfikacjach (DSM-IV i ICD-10) rozróżnienie zaburzeń psychicznych w postaci uzależnienia i patologii zachowania. Te drugie wiążą się z wykonywaniem czynności, nad którymi możemy nie utrzymywać pełnej kontroli i które mogą prowadzić do negatywnych konsekwencji. Nie musi to jednak dotyczyć wszystkich tego typu czynności. W tych przypadkach mamy do czynienia ze zjawiskiem, polegającym na przesadnej trosce o sylwetkę fizyczną, nadmiernym zaabsorbowaniu pracą, perfekcjonizmem, itp. Na określenie tego typu zależności czynnościowych bardziej adekwatne byłoby pojęcie „-holizmu”, jak pracoholizm czy zakupoholizm.
Uznanie określonego zachowania kompulsywnego za zachowanie patologiczne, jak to dotyczące hazardu w IV rewizji DSM, wymaga spełnienia różnych kryteriów. Tymczasem przyjmowane kryteria diagnostyczne oraz poprawność metodologiczna przeprowadzonych badań budzą wiele wątpliwości. Przykładem mogą być problemy związane z Internetem, stanowiące przedmiot licznych badań. Powyżej wspomniano już o stosowaniu różnych pojęć, co nie sprzyja wypracowaniu ścisłych kryteriów. Ponadto, opisywany zespół nie jest jednorodny, gdyż przejawia się w postaci różnych zachowań, które mogą występować łącznie. Przede wszystkim zaś, jednostka uzależnia się nie od Internetu, lecz od zdobywanych dzięki niemu treści.
Brak jest powszechnej zgody na arbitralnie ustalaną liczbę powyżej 8 godzin spędzanych codziennie i co najmniej przez 3 miesiące na wędrówkach po Internecie. Woronowicz (2001) określa uzależnienie od Internetu jako nieprawidłowy sposób korzystania z Sieci, prowadzący do istotnego zakłócenia czynności psychicznych i zaburzenia zachowania się, przejawiających się w okresie minionych 12 miesięcy co najmniej trzema spośród siedmiu najczęściej wymienianych przez różnych autorów objawów. Brak ścisłych kryteriów diagnostycznych sprawia, że wskaźnik rozpowszechnienia uzależnienia wśród internautów, według różnych badaczy, waha się od 2 do 80% (Woronowicz, 2001).
K. Young wyróżnia pięć typów uzależnienia związanego z komputerem:
erotomanię internetową (cybersexual addiction),
uzależnienie od internetowych kontaktów społecznych (cyber-relationship addiction),
uzależnienie od sieci internetowej (net compulsions),
uzależnienie od komputera (computer addiction),
przeciążenie informacyjne, czyli przymus pobierania informacji (information overload).
Większość autorów zgadza się, co do rodzaju usług internetowych, które grożą szybkim powstaniem zależności, tj. pogawędki (chaty), gry online, przeglądanie stron pornograficznych. Zdaniem autorów, szczególnie problematyka seksualna, zarówno w formie erotycznych rozmów wirtualnych, jak i oglądania pornografii, stwarza potencjalne niebezpieczeństwo uzależnienia od Internetu (Scherer, 1997, Young, 1998).
Brak jest jednoznacznych kryteriów różnicujących „normalne” czy „zdrowe” użytkowanie Internetu od zachowania patologicznego (Scherer, 1997), brak też ścisłej charakterystyki sieciowego nałogowca. Zwykle wymienia się, jako motywy szukanie towarzystwa, sympatii, miłości, akceptacji i dowartościowania, pozbycia się poczucia alienacji, możliwości zachowania anonimowości, możliwości odgrywania określonych ról, erotycznej stymulacji (pornografia), pomagania innym lub wsparcia dla siebie, itp. (Wallance, 2001). Jak zauważa Scherer (1997), użyteczność Internetu i jego powszechna akceptacja jako użytecznego medium ułatwia uzależnienie. O ile zażywanie substancji psychoaktywnych świadczy o degradacji osobowej, to noc spędzona przy komputerze dowodzi posiadania nowoczesnych kwalifikacji. Internet jest miejscem pracy wielu ludzi i dlatego przebywanie w Sieci jest uzasadnione. Problem pojawia się wtedy, gdy tracimy kontrolę nad czasem i sposobem użytkowania tego medium, jakim jest Internet, czy korzystania z każdej innej legalnej substancji psychoaktywnej.
Zakończenie - w poszukiwaniu pozytywnych inspiracji
Uzależnienie istnieje w umyśle i to niezależnie od jego pochodzenia zewnętrznego czy wewnętrznego. Można, co prawda, unikać zażywania środków psychoaktywnych, trudniej natomiast unikać takich czynności, jak robienie zakupów czy oglądanie TV. Dzisiaj trudno wyobrazić sobie pracę naukową bez korzystania z komputera, dostępu do Sieci. Nie ulega wątpliwości, iż niektóre uzależnienia są szkodliwe (społecznie, zdrowotnie), inne, jak np. pracoholizm, perfekcjonizm - społecznie akceptowane, a jeszcze inne, jak uprawianie ćwiczeń gimnastycznych, zdrowa dieta - coraz bardziej promowane.
Czy te, czy inne zachowania kompulsywne, związane z poszukiwaniem substancji czy wykonywaniem czynności znajdą się w kolejnej rewizji klasyfikacji chorób, okaże się w przyszłości. Z pewnością będzie to nadal interesujące pole badań psychologicznych. A tak naprawdę, to wszyscy jesteśmy od czegoś i/lub kogoś, bardziej lub mniej uzależnieni. Zdarzają się, i to wcale nierzadko, pasjonaci, którzy całymi dniami zajmują się czytaniem gazet czy książek, oglądaniem TV, pielęgnacją ogródka, grą w brydża, itp. Z pewnością lubią to, mają na to czas i mogą sobie na to pozwolić.
Warto zauważyć, że stan pełnego zaangażowania, całkowite oddanie się aktywności, pracy, która w jakimś momencie staje się celem samym w sobie, towarzyszy wybitnym twórcom. Tak bardzo angażują się w to, co robią, że mało uwagi poświęcają innym zobowiązaniom, w szczególności rodzinie i przyjaciołom (Nakamura, Csikszentmihalyi, 2004). Stan zaangażowania charakteryzuje pełna koncentracja, tj. całkowite zatopienie się w działaniu, zapomnienie o własnym „ja”, ponadto - doświadczenie transcendencji, a więc poczucie łączności z szerszym porządkiem oraz poczucie szybkiego upływu czasu, a właściwie, niezauważanie upływu czasu.
Każdy człowiek poszukuje zadowolenia, przyjemności i szczęścia. Istnieją dowody na to, że ludzie są najszczęśliwsi wówczas, gdy podejmują interesujące działania. Csikszentmihalyi (1990), na określenie stanu umysłu, który pojawia się w sytuacji, gdy człowiek podejmuje interesujące wyzwania, zaproponował pojęcie zaangażowania (flow). Jest to całkowite zaabsorbowanie jakąś aktywnością, pasja, całkowite oddanie się pracy, czyli stan pełnego zaangażowania. Wskaźnikami takiego zaangażowania są m.in. utrata poczucia samoświadomości i poczucia czasu, natychmiastowa reakcja zwrotna i uzyskiwanie gratyfikacji z podejmowanego działania czy zaabsorbowania aktywnością. Nie trzeba chyba dodawać, że wymienione właściwości w dużym stopniu odpowiadają zachowaniom osoby uzależnionej.
W ostatnich latach w psychologii zdrowia zaczęto zwracać uwagę na pewne pozytywne strony sytuacji trudnych, np. choroby czy stresu. Ponieważ wiąże się to ze spostrzeganiem stresu, a więc zależy de facto od człowieka, od jego zasobów osobistych i społecznych (Juczyński, Ogińska, 2003). Dla wyjaśnienia tych procesów w psychologii zdrowia sformułowano takie konstrukty, jak proaktywne radzenie sobie, prężność, twardość (por. Heszen, Sęk, 2007, Ogińska-Bulik, Juczyński, 2008). Także zaangażowanie wiąże się z występowaniem emocji pozytywnych i zazwyczaj łączy się z poczuciem szczęścia.
Wymienione właściwości służą do wspomagania rozwoju mocnych stron człowieka, co może zabezpieczać przed uwikłaniem się w problemy związane z utratą kontroli i potrzebą kompulsywnego poszukiwania kontaktu z substancją czy wykonywaniem określonych czynności. Natomiast, gdy mamy do czynienia z osobą już uzależnioną, może zabrzmi to paradoksalnie, ale również w terapii uzależnień należy poszukiwać, a następnie wzmacniać mocne strony człowieka.
Literatura
Juczyński, Z. Narkomania. Podręcznik dla nauczycieli, wychowawców i rodziców. Warszawa: Wydawnictwo PZWL (Wydania 2002, 2003, 2005, 2008).
Uzupełniająca:
Baran-Furga, H., Steinberth-Chmielewska, K. (1999). Uzależnienia. Obraz kliniczny i leczenie. Warszawa: Wydawnictwo Lekarskie PZWL.
Frieske, K., Sobiech, R.(1987). Narkomania. Interpretacje problemu społecznego. Warszawa: IWZZ.
Goodyer, P. (1999). Dzieciaki i narkotyki. Warszawa: Wydawnictwo MADA.
McFadyean, M. (2000). Narkotyki. Wiedzieć więcej. Warszawa: Wydawnictwo Emblemat.
Petrović, S. (1988). Narkotyki i człowiek. Warszawa: Iskry.
Wallance, P. (2001). Psychologia Internetu. Poznań: Rebis.
Woronowicz, B. (2001). Bez tajemnic o uzależnieniach i ich leczeniu. Warszawa: Wyd. IPiN.
łac. addictus w Starożytnym Rzymie oznaczało człowieka oddanego decyzją sądu w niewolę wierzycielowi w zamian za długi, których nie był w stanie spłacić.
Międzynarodowe badania na zachowaniami zdrowotnymi młodzieży szkolnej prowadzonej wykonywane pod auspicjami Światowej Organizacji Zdrowia (Woynarowska, 2007).
Polskimi synonimami Internetu są: Sieć, Globalna Pajęczyna, Światowa Pajęczyna, Globalna Wioska.
Warto przypomnieć, że pojęcie „alkoholizm” odnosi się dzisiaj nie do choroby alkoholowej
(uzależnienia od alkoholu), lecz do określenia zjawiska społecznego.
7
7