SŁOWNICTWO
JAKO INTERPRETACJA ŚWIATA
RYSZARD TOKARSKI
Wprowadzenie. - Zewnętrzne i wewnętrzne uwarunkowania znaczeniowej strony słownictwa. - Znaczenie słowa - kategoryzacja i wartościowanie. - Metafora i metonimia w słowniku. - Pola znaczeniowe. - Językowy obraz świata - przybliżenia. - Bibliografia
Wprowadzenie
Język, narzędzie komunikacji międzyludzkiej, kumuluje w sobie i utrwala doświadczenia społeczne, których podstawą są wielorakie relacje między człowiekiem a tym wszystkim, co składa się na otaczającą go rzeczywistość. Owo utrwalone w języku doświadczenie społeczne sprawia, że poprzez język człowiek może nie tylko doraźnie orzekać o formach istnienia tejże rzeczywistości, ale może ją także wartościować. Okolicznością, która w tym kontekście ma wagę szczególną, jest to, że znaczeniowa strona języka jest nośnikiem niejednokrotnie ukrytych, danych nie wprost, społecznie utrwalonych sposobów kategoryzowania i oceny rzeczywistości. W znacznym stopniu dotyczy to słownictwa, leksyki danego języka. Leksyka, a konkretnie jej wewnętrzne rozczłonkowanie, także semantyczna struktura pojedynczych słów są odbiciem intelektualnego i emocjonalnego stosunku człowieka do odpowiadających wyrazom fragmentów rzeczywistości pozajęzykowej - przy czym rzeczywistość pozajęzykowa oznacza nie tylko realnie istniejące przedmioty, ich właściwości fizyczne czy ludzkie działania w świecie materialnym. W języku kreowany jest również świat bytów fikcyjnych, typu krasnoludek, centaur, a także abstrakta typu dobro, prawda czy równość.
Skoro wstępnie przyjmiemy, że słownictwo danego języka utrwala pewien rodzaj widzenia rzeczywistości, to przed nauką zajmującą się badaniem i opisem tego słownictwa, a zwłaszcza przed semantyką leksykalną stają dwa zasadnicze pytania.
Pytanie pierwsze stawiane jest od dawna, z racji choćby budowania definicji semantycznych na potrzeby leksykografii: wymaga ono odpowiedzi określającej sposoby ujmowania przez język właściwości przedmiotów, pojęć abstrakcyjnych, zjawisk czy czynności. W jaki sposób w znaczeniu słowa ujęta jest cecha „zieloność", czynność „pełzanie" czy „bycie krasnoludkiem"? Innymi słowy, jest to pytanie o sposób konceptualizacji słów zielony, krasnoludek czy pełzać. Jakie cechy znaczeniowe należy uznać za dystynktywne, istotne dla tych słów? Jaka wreszcie jest semantyczna podstawa możliwości przenośnego użycia tych słów: gdy zielony oznacza w języku ogólnym kogoś lub coś niedojrzałego, niezbyt doświadczonego, słowo krasnoludek w odniesieniu do dziecka ewokuje pozytywne skojarzenia z kimś miłym, pełzać zaś staje się metaforycznym określeniem poniżania się?
Pytanie drugie, wykraczające częściowo poza opis języka, lecz z opisem tym ściśle związane, jest pytaniem o regularności sposobu myślenia użytkowników danego języka o rzeczywistości pozajęzykowej, pytaniem o przyjmowane w danej kulturze językowe modele, sposoby „porządkowania" świata czy akceptowane w niej systemy wartości. W istocie odpowiedź na to drugie pytanie, wyprowadzana z danych językowych, opisuje już nie tylko sam język, lecz przede wszystkim człowieka.
Odpowiedź na oba pytania łącznie winna dać wstępne przynajmniej rozpoznanie językowego obrazu świata polszczyzny, istniejącej w świadomości użytkowników językowej interpretacji świata.
Zewnętrzne i wewnętrzne uwarunkowania znaczeniowej strony słownictwa
Przyjmuje się zwykle, iż język, a zwłaszcza jego część leksykalna pozostaje w pewnej relacji względem rzeczywistości pozajęzykowej. Rozbieżności powstają wówczas, gdy usiłuje się bliżej określić charakter owej relacji. Witold Doroszewski, redaktor wielkiego Słownika języka polskiego, którego poglądy wywarły duży wpływ na ostateczny kształt tego dzieła, akceptował tezę, że „wymienianie pierwiastków treści znaczeniowej słów w definicji haseł jest jednoznaczne z wymienianiem cech odpowiadających słowom pozajęzykowych desygnatów" (Doroszewski, 1982, s. 50). Przy takim ujęciu zadanie językoznawcy-leksykografa sprowadza się praktycznie do opisu rzeczywistości pozajęzykowej, natomiast człowiek jako podmiot działań językowych ze swoją psychiką i systemem kulturowym jest w istocie nieobecny, a przynajmniej głęboko ukryty. Tymczasem znaczenie słowa to nie wierne odzwierciedlenie cech odpowiadającego słowu obiektu, to świadome uwydatnienie jednych jego cech, a pomniejszenie czy wręcz wyeliminowanie innych. Tą językową transformacją rzeczywistości rządzi człowiek. „W stosunku do rzeczywistości zewnętrznej człowiek zajmuje różnorakie postawy dyktowane potrzebami, jakie wysuwa jego rzeczywistość wewnętrzna, czyli psychika" (Heinz, 1981, s. 144.).
Semantyka znaków językowych i zawarty w nich obraz świata jest efektem dwojakiego uwarunkowania. Jednym są właściwości opisywanych obiektów, czyli szerzej - realia świata opisywanego przez język. Ale kategorie opisu - jak stwierdza wielu badaczy - są produktami nie tylko natury. Człowiek nie odkrywa sposobów grupowania obiektów rzeczywistości, lecz wynajduje te sposoby (Marody, 1987, s. 29). Znaczenia słów stają się zatem swoistymi interpretacjami rzeczywistości. Interpretacja jako działanie subiektywne zakłada wielość możliwych spojrzeń na otaczający świat. W konsekwencji prowadzi to zarówno do odmiennego semantyczno-leksykalnego ukształtowania różnych języków, jak też do ujawniania się różnych typów racjonalności w obrębie tego samego języka narodowego. Różnice międzyjęzykowe - to różne aspekty językowego nazywania podobnych fragmentów rzeczywistości. „To, co Polak nazwie jednym wyrazem mgła, dla Hiszpana dzielić się będzie na dwie, a dla Anglika na trzy klasy oznaczane odrębnymi słowami. Hiszpan nazywa mgłę w zależności od tego, czy jest to mgła pojawiająca się nad morzem (bruma) czy nad lądem (niebla). Anglik dzieli mgłę w zależności od jej gęstości na mgłę przeciętnie gęstą (mist), gęstszą niż przeciętna (fog) i rzadszą niż przeciętna (haze)" (Mackiewicz, 1988, s. 132). Z kolei odmienności wewnątrzjęzykowe mogą mieć charakter wyraźnie zindywidualizowany (np. różnorodne poetyckie wizje świata), mogą również wiązać się ze zróżnicowaniem społecznym, środowiskowym czy zawodowym użytkowników języka.
Skoncentrujmy się tu na ogólnej odmianie języka polskiego, a więc - z pewnym uproszczeniem - na tym zestawie słownictwa, którym posługuje się przeciętny wykształcony Polak. Skonfrontujmy niewielki fragment obrazu świata w nim zawartego z takim obrazem świata, w którym subiektywizm człowieka zredukowany jest do minimum, a zatem z obrazem świata obowiązującym w języku nauki.
Pierwsze narzucające się spostrzeżenie: w wielu wypadkach są to obrazy wyraźnie różne. Za przykład niech posłużą fragmenty taksonomii zoologicznej. Język nauki tworzy wielopiętrowy układ taksonomiczny z terminem zwierzęta na najwyższym piętrze. Na niższym poziomie wydziela się typy strunowców, stawonogów, pierwotniaków itd. Strunowce dzielą się na podtypy, wśród których są kręgowce. Ten z kolei rozpada się na gromady: ryby, płazy, gady, ptaki i ssaki. Podgromadą ssaków są łożyskowce, wśród których wydzielony jest rząd naczelnych, a ten rozpada się na małpiatki, małpy i człowiekowate. Na kolejnym poziomie taksonomii pojawia się człowiek wydzielony z rodziny człowiekowatych.
Obraz tego samego fragmentu rzeczywistości w języku ogólnym jest zasadniczo różny. Taksonomia jest zdecydowanie spłaszczona, pozbawiona niektórych pięter. Brakuje w niej terminów typu strunowce, kręgowce, łożyskowce, naczelne. Ważniejsze wydają się tu jednak modyfikacje związane ze zmianą hierarchii niektórych składników taksonomii. Przede wszystkim język ogólny odmiennie sytuuje relację między nazwą zwierzę a nazwami na przykład owady, ryby czy ptaki. O ile w naukowej taksonomii zoologicznej te ostatnie mieszczą się w nadrzędnej klasie zwierzę, to w języku ogólnym rzecz wygląda inaczej. Owad (pszczoła, mucha itp.) bądź ptak (kukułka, bocian itp.) nie są hiponimami, elementami semantycznie podrzędnymi w stosunku do nazwy zwierzę. Trudne do zaakceptowania byłyby wypowiedzi o zwierzętach zapylających kwiaty, zwierzęta pływające w rzece kojarzyłyby się nie z rybami, lecz z czworonogami pokonującymi rzekę wpław bądź zażywającymi kąpieli, podobnie jak opowiadanie o zwierzętach wijących gniazda na drzewach nie byłoby rozpoznawane jako tekst o ptakach. Wydaje się, że w języku ogólnym wyraz zwierzę sprowadzony został na niższy poziom taksonomii i funkcjonuje jako zastępnik naukowego terminu ssak, stanowiąc jeden z elementów łańcucha: ryby, ptaki i zwierzęta.
W języku ogólnym pojawia się obce taksonomii naukowej wartościowanie świata istot żywych. Nazwy z analizowanej tu grupy zawierają dość regularne wartościowanie negatywne: por. zły jak osa, ktoś zachowuje się jak zwierzę, tzn. niemoralnie, w sposób godny potępienia, z kolei żmija konotuje podstępność, lis - chytrość, przebiegłość, wilk - krwiożerczość, osioł -upór i głupotę. Można naturalnie poszczególne cechy wartościujące przypisywane tym słowom wiązać z obiektywnie danymi cechami konkretnych zwierząt, a więc motywować je poprzez odniesienia do realnego świata. Osłu przypisuje się upór i głupotę z tego względu, iż potrafi w ogóle nie reagować na rozkazy właściciela. Jeśli jednak wziąć pod uwagę fakt, iż nazwy odnoszące się do świata zwierząt niemal regularnie wnoszą wartościowanie negatywne, to motywacja tego wartościowania jest znacznie głębsza aniżeli wyłącznie poprzez odniesienia do realiów. Wynika ona również, o czym niżej, ze sposobu postrzegania świata przez ludzi, z subiektywnie wyznaczonego człowiekowi miejsca w tym świecie.
Dochodzimy w ten sposób do najważniejszej różnicy w przedstawionych taksonomiach, do usytuowania człowieka w świecie przez jedną z nauk z jednej strony, a język ogólny z drugiej. W naukowym zoologicznym obrazie świata człowiek jest jednym ze składników świata istot żywych. Poprzez kolejne piętra taksonomii zoologicznej można przejść od nazwy człowiek do nazwy zwierzę. Człowiek jest wprawdzie w tym świecie istotą najbardziej rozwiniętą, mającą cechy nieosiągalne dla innych istot, niemniej do tego świata należy. Język ogólny sytuuje człowieka inaczej: wyraźnie przeciwstawia go światu zwierząt, wyłącza z niego. Kryteria tego wyłączenia są również bardzo znamienne, zaczyna m.in. obowiązywać kulturowe kryterium dobra i zła: bądźże człowiekiem, a nie zwierzęciem, nie zachowuj się jak zwierzę. Człowiek wyodrębnia się ze świata zwierząt, tworzy świat własny, lepszy, lepiej zorganizowany.
Jak widać, obrazy świata tworzone przez język nauki i język ogólny są w tym wypadku zbudowane odmiennie. Obraz naukowy kształtowany jest przede wszystkim przez odniesienia do rzeczywistości, a przynajmniej dąży do możliwie wiernego jej odwzorowania. Obraz świata zawarty w języku ogólnym, zwany niekiedy obrazem naiwnym bądź potocznym, uwzględnia zarówno obiektywnie dane cechy rzeczywistości, jak też kulturowe uwarunkowania rządzące myśleniem i ocenami człowieka. Naukowe poznanie świata i pochodny od niego naukowy obraz świata są zasadniczo wspólne ludziom mówiącym różnymi językami, z kolei potoczny obraz świata jest utrwalony i odtwarzany poprzez język ogólny i dlatego każdy język narodowy ma sobie tylko właściwy obraz świata.
Nie oznacza to jednak, że te dwa odmienne sposoby widzenia rzeczywistości pozajęzykowej są od siebie całkowicie niezależne. Przede wszystkim obydwa się zmieniają: obraz naukowy ewoluuje wraz z rozwojem różnorodnych dyscyplin nauki, obraz potoczny - wraz z rozwojem języka. Przy tym możliwe jest ich wzajemne oddziaływanie na siebie. Przeciętny użytkownik języka polskiego nie określi wieloryba jako 'wielką rybę' ani strzelania nie skojarzy ze strzałą (co w obydwu wypadkach może sugerować forma wewnętrzna tych słów). Na włączenie wieloryba do semantycznej klasy zwierząt (nie ryb) niewątpliwy wpływ wywarły ustalenia naukowe, podobnie wiedza i doświadczenie współczesnego człowieka nakazuje mu definiowanie strzelania bez odwoływania się do genetycznie z nim związanego rzeczownika strzała. Stopień oddalenia od siebie naukowego i potocznego obrazu świata może być różny w zależności od wiedzy użytkowników języka i ich profesjonalnej orientacji w świecie, zasadniczo jednak można stwierdzić, że te dwa obrazy świata wiążą się z dwiema różnymi perspektywami widzenia rzeczywistości.
Semantyczne aspekty słownictwa danego języka zależą zarówno od czynników zewnętrznych, uwarunkowanych realiami świata, jak od czynników wewnętrznych, psychicznych i kulturowych. Oddziaływanie to dostrzec można w znaczeniu pojedynczego słowa, w jego składnikach kategoryzujących i wartościujących, ale widoczne jest ono również w sposobach rozbudowy i semantycznego ukształtowania całych grup leksykalnych, w których poza informacjami dotyczącymi każdego z elementów grupy zawiera się również pewna informacja ogólniejsza, sugerująca określony model definicyjny całej grupy bądź ogólną zasadę semantyczną, jakiej ta grupa jest podporządkowana. Te dwa zjawiska zilustrujemy dwoma różnymi przykładami grup leksykalnych.
Pierwszy przykład ma na celu ujawnienie zawartych w samym języku, a nie założonych w jakikolwiek sposób apriorycznie wskazówek dotyczących możliwości analogicznego definiowania całych grup leksykalnych i w ich obrębie konkretnych elementów grupy. Będziemy się przy tym odwoływali do wewnętrznego ukształtowania słowa, gdy nazwa ukierunkowuje, niejako „podpowiada" wybór takiej, a nie innej definicji znaczeniowej. W języku polskim tę właściwość najszerzej wykorzystuje się w nominacjach zoologicznych i botanicznych. Przyjrzyjmy się niektórym tendencjom nazewniczym w nazwach roślin.
W tej grupie leksykalnej eksponowane są najczęściej następujące właściwości świata roślin:
miejsce występowania, np. bagno (roślina rosnąca na bagnach, moczarach, terenach podmokłych), podróżnik (pospolita roślina rosnąca głównie przy drogach), borówka (rosnąca w borach);
czas (zwłaszcza istotny dla roślin jest czas kwitnienia), np. pierwiosnek, wiosnówka, śnieżyczka (kwitnąca wczesną wiosną, gdy często leży jeszcze śnieg), głodek (kwitnący w okresie przednówka), zimowit (poprzedzający, „witający" zimę);
charakterystyczne cechy kwiatu, np. barwa: bławatek, modrak, ognicha, złoć, złotokap bądź kształt: dzwonek, ostróżka, grzebienica, kropidło, naparstnica, pałczatka;
właściwości liści, przede wszystkim ich kształt: języcznik, kędzierzawiec, mieczyk, pióropusznik, strzałka, niekiedy też inne charakterystyczne cechy, np. dziurawiec (od liści przeświecająco kropkowanych);
właściwości owoców i nasion, np. ich barwa (czarnuszka, śnieguliczka), kształt {pęcherzyca, sercówka), smak {gorczyca) lub inne wyraźnie „rozpoznawcze" cechy, np. dmuchawiec (od owocostanu w kształcie białej puchowej kuli, rozlatującej się za dmuchnięciem), wełnianka (od puszystej główki powstającej z okwiatu), oblepicha (o rokitniku, którego gałęzie są gęsto oblepione żółtymi jagodami);
cechy łodygi bądź korzenia, np. ciernik, lepnica (od lepkiej górnej części łodygi powodującej „przylepianie się" rośliny), krwawnik, mlecz (od wydzielanego przez rośliny soku), mydło albo mydelnica (której łodyga i korzeń mają właściwość zmydlania się w wodzie);
właściwości użytkowe, np. mordownik, pomornik, babimór (rośliny lecznicze lub trujące), podagrycznik (stosowany przeciw podagrze i gośćcowi) czy wymiotnica (napar z korzeni stosowany jako środek wymiotny).
Te przykładowo wybrane ilustracje leksykalne wyraźnie pokazują, jakie cechy świata roślin są dla użytkowników języka najistotniejsze, najbardziej „diagnostyczne". Język ujmuje te cechy w trzy podstawowe grupy. Jest to zatem charakterystyka środowiskowa (mieści się w tym również czas kwitnienia jako najbardziej znaczący dla rozwoju rośliny), cechy fizyczne oraz właściwości użytkowe. Można oczekiwać, że taki model będzie powielany w semantycznych definicjach poszczególnych nazw z tej grupy.
Celem analizy grupy leksykalnej nazw roślin było ujawnienie hipotetycznych składników, jakie należy brać pod uwagę przy budowaniu definicji semantycznych poszczególnych nazw. Przykład kolejnej grupy leksykalnej niech będzie ilustracją sposobów nie tyle dochodzenia do składników definicyjnych słowa, ile raczej poszukiwania ogólniejszego modelu pojęciowego, jaki leży u podstaw określonej grupy słów. Przykład zaczerpnięty został z tego wycinka leksyki języka, któremu w taksonomii zoologicznej (entomologicznej) odpowiada ogólny termin motyl i terminy względem niego podrzędne.
Zauważmy przede wszystkim, że w języku ogólnym terminowi specjalistycznemu odpowiadają dwa słowa: motyl - najbliższy odpowiednik entomologicznego terminu motyl dzienny i ćma - ogólny odpowiednik terminu motyl nocny. Teza, którą ilustruje dobrany tu przykład grupy leksykalnej, jest następująca: u podstaw binarnego podziału tej grupy leżą nie tylko obiektywne właściwości świata owadów, co widoczne jest choćby w taksonomii entomologicznej (motyl dzienny - motyl nocny), ale także ogólniejszy system kulturowych preferencji człowieka - widocznych w tej grupie leksykalnej, lecz rozciągających się również na inne sfery leksyki.
Rozpocznijmy od tych nazw, które przynależą do ogólnej nazwy ćma. Podstawową tendencję semantyczną tej grupy trafnie ujął Jerzy Ficowski (Wiersze różne, Warszawa 1970, s. 64-65) w poetyckim tekście Ćmy: „Wzywam was po imieniu, / poznaję was z bliska, / imiona wasze - zmierzchów i nocy przezwiska" [podkr. moje R. T.]. I dalej w tekście wiersza pojawia się cała sekwencja nazw ciem: nastroszę, próchnice, garbatki, zezówki, zasmutki, gaszki, strzygonie, błędnice, cmuchy, wlochacze itp. Dostrzec w nich można wyraźną zasadę konstrukcyjną: większość z przytoczonych nazw ewokuje brzydotę, smutek, może pewną tajemniczość. Porównajmy z nimi nazwy, które w języku ogólnym przyporządkowane są słowu motyl, a w taksonomii entomologicznej terminowi motyl dzienny: tu bardzo wyraźnie eksponuje się barwę (bielinek, cytrynek, kraśnik, modraszek, perłowiec, szmaragdek, tęczowieć) bądź odwołuje do nazw, których desygnatom kulturowo przypisuje się piękno, urodę (apollo, pawik, paź, rusałka itp.) Gdyby szukać paraleli konstrukcyjnych, można byłoby je odnaleźć w leksykalnej opozycji noc - dzień, a jeszcze wyraźniej ciemny - jasny, w której łączliwość przymiotnika ciemny wskazuje na wartościowanie negatywne (ciemne myśli 'myśli smutne, czasem złe', ciemna sprawa 'podejrzana', ciemnota 'zacofanie'), natomiast przymiotnik jasny uwydatnia wartości pozytywne (jasne spojrzenie 'radosne', jasny głos 'dźwięczny, miły', jasny język 'zrozumiały'). Dopiero uwydatnienie tej opozycji pozwoli wyjaśnić przykładowo, dlaczego w języku ogólnym nazwa motyl konotuje lekkość, radość i urodę, ćma zaś, na skutek etymologicznego związku z ciemnością, konotacji takich nie ma.
Zależność semantycznej struktury leksyki zarówno od czynników zewnętrznych, jak od wpływów kulturowych widoczna jest również w zakresie ilościowego rozwoju zasobu słownikowego polszczyzny. Na skutek zmian w otaczającym świecie, ale też na skutek ludzkich potrzeb nazywania i poznawania tego świata, język podlega stałej ewolucji. Jedne wyrazy wychodzą z użycia, stając się jedynie świadectwem dawniej istniejącego stanu materialnego i kulturowego, a jednocześnie powstaje słownictwo nowe, neologizmy, na określenie nowych kategorii w otaczającym świecie. Jedne grupy leksykalne są w danym języku bardzo rozbudowane, grupy inne tylko zasygnalizowane kilkoma słowami (Buttler, 1984). Do problemów tych wrócimy w dalszej części tekstu, przy omawianiu pól znaczeniowych, częściowo zaś są one przedmiotem odrębnych haseł.
Znaczenie słowa - kategoryzacja i wartościowanie
Przedstawiony wcześniej sposób semantycznego różnicowania nazw roślin pokazuje, że znaczeniowa struktura słowa ujmowana jest w kategoriach podobieństw i różnic. Najprostszym semantycznym wykładnikiem podobieństwa, łączącym wszystkie te nazwy, jest możliwość przypisania każdej z nich tej samej cechy „bycia rośliną", a zatem krwawnik to 'roślina, która...', mlecz to 'roślina, która...' itd. Równocześnie jednak z semantycznym utożsamieniem klasy słów wskazującym na podobieństwa dokonuje się wewnętrznego różnicowania tej klasy poprzez przypisanie każdemu z jej elementów innego szczegółowego zbioru cech definicyjnych. Dzięki temu słowo zyskuje swą znaczeniową tożsamość, staje się rozpoznawalne na tle innych słów zbioru i łączone z klasą obiektów, do których na zasadzie konwencji się odnosi.
Ta klasyczna zasada definiowania poprzez genus proximum i differentia specifica nie jest naturalnie zasadą uniwersalną, którą można by stosować do wszystkich bez wyjątku słów języka, warto wszakże o niej pamiętać z dwu przynajmniej względów. Po pierwsze, definicja tego typu może być stosowana do zdecydowanej większości wyrazów. Argument drugi jest znacznie ważniejszy: ze względu na jej wartości poznawcze, ze względu na jej związek z właściwą człowiekowi tendencją do porządkowania świata poprzez język. Genus proximum łączy przez termin nadrzędny elementy w istocie różne, ale wykazujące jakąś cechę wspólną. Cechy szczegółowe podane jako differentia specifica, podtrzymując to podobieństwo, równocześnie grupę leksykalną wewnętrznie różnicują.
Zilustrujmy funkcje genus proximum i differentia specifica prostym przykładem. Gdy chcemy zdefiniować znaczenie czasownika iść w zdaniu Janek idzie do szkoły, wówczas pierwszą narzucającą się kategorią nadrzędną, właśnie genus proximum, jest „poruszać się dokąd". Zaakceptowanie takiego nadrzędnego składnika definicyjnego pociąga za sobą włączenie czasownika iść do grupy czasowników mających taką samą cechę nadrzędną, a zatem biec, wlec się, płynąć, czołgać się itp. Genus proximum łączy wszystkie te słowa na zasadzie podobieństwa, gdyż każde z nich odnosi się do czynności poruszania się w jakimś kierunku. Równocześnie jednak z zabiegiem scalenia grupy dokonuje się jej wewnętrzne różnicowanie. Szczegółowe cechy środowiska, tempo wykonywania czynności czy ułożenia w jej trakcie ciała pokazują różnice w obrębie klasy zjawisk podobnych, dzięki czemu biec i wlec się, mając tę samą cechę nadrzędną, otrzymują odmienne opisy znaczeniowe cech szczegółowych. W tym sensie genus proximum tworzy podobieństwa w systemie słownikowym, zaś differentia specifica dokonuje szczegółowych zróżnicowań wewnątrz klasy słów semantycznie bliskich.
Podstawowa funkcja podobieństwa jako kategorii organizującej znaczenie przejawia się nie tylko w zaliczaniu całej grupy słów do nadrzędnej klasy semantycznej. Jak było widać przy analizie nazw odnoszących się do świata roślin, sposób nominacji (uwydatnienie w strukturze nazwy cech środowiskowych, właściwości fizycznych oraz użytkowych) sugeruje możliwość przyjęcia dla całej grupy wspólnego modelu definicyjnego. Ten kierunek badawczy został wprowadzony do światowej literatury językoznawczej przez polską lingwistkę pracującą poza krajem, Annę Wierzbicką. W Polsce badania nad modelami semantycznymi i powtarzalnymi kategoriami opisowymi prowadzi m.in. zespół redagujący Słownik ludowych stereotypów językowych (Bartmiński, 1980).
Istota analiz Wierzbickiej polega na przyjęciu założenia, iż słownictwo należące do tej samej grupy leksykalnej nie tylko realizuje podobny model definicji semantycznej, ale także hierarchia poszczególnych składników definicyjnych nie jest przypadkowa, lecz podporządkowana sposobowi myślenia o rzeczywistości. Gdy człowiek styka się z jakimś artefaktem, świadomym wytworem rąk ludzkich - rozumuje Wierzbicka - to pierwsze i podstawowe pytanie dotyczy funkcji: „do czego ten przedmiot służy, jakie jest jego przeznaczenie?". Dopiero określenie funkcji pozwala z tej perspektywy ocenić jego właściwości fizyczne, kształt, wielkość, barwę itp. Funkcja jako hierarchicznie najważniejszy składnik semantyczny definicji artefaktów winna stać się kluczem do poszukiwania dalszych składników jego znaczenia (Wierzbicka, 1985, s. 11-76).
Analizy Wierzbickiej mają duże znaczenie nie tylko dla praktyki opisów znaczeniowych, np. w leksykografii. Pokazują one także, co jest tu szczególnie istotne, sposób językowego ujmowania rzeczywistości, myślenia o niej. Stanowią przykład całościowego, niezatomizowanego widzenia struktury semantycznej języka, w której decydująca o przynależności do tej samej grupy leksykalnej kategoria podobieństwa widoczna jest nie tylko we wspólnym składniku genus proximum, lecz również we wspólnym, a przynajmniej w dużym stopniu podobnym modelu definicyjnym tej grupy.
W procesie kategoryzacji sprawą podstawową jest jednak nie tylko problem modeli definicyjnych, lecz przede wszystkim pytanie o sposób ujmowania cech istotnych w znaczeniu słowa. Inaczej mówiąc, jest to pytanie o to, na ile sposób myślenia o świecie projektuje konkretny zestaw cech konkretnego wyrazu. Jeśli znaczenie słowa nie ma być prostym odzwierciedleniem rzeczywistości, lecz jej interpretacją, to w jakim kierunku ta interpretacja ma zmierzać, by odpowiadała psychicznym i kulturowym potrzebom człowieka? W istocie wracamy tu do zasygnalizowanej wcześniej różnicy między naukowym a potocznym obrazem świata. Przy opisie roślin botanika będzie interesowała szczegółowa budowa kwiatu, liczba płatków, budowa słupka kwiatowego, sposób osadzenia liści, typ układu korzeniowego itp. Dla przeciętnego użytkownika języka te cechy są zwykle drugorzędne lub wręcz nieistotne, gdyż poziom jego wiedzy o przedmiocie jest raczej płytki i podporządkowany innym celom. „Świat otaczający człowieka nie bywał traktowany jako przedmiot poznania teoretycznego - by wiedzieć dla samej wiedzy - ale jako przedmiot poznania praktycznego - aby być zużytkowanym jako narzędzie służące do przetrwania" (Krąpiec, 1985, s. 185). Dlatego w taksonomiach lingwistycznych pojawiają się takie kategorie, jak chwast, roślina ozdobna czy roślina lecznicza, które z kolei w taksonomiach botanicznych są zupełnie nieistotne.
Poza kategoryzacją znaczenie słowa może zawierać także elementy ocen, wartościowania. Próby systematycznych analiz wartości w językoznawstwie polskim pojawiły się znacznie później niż analogiczna problematyka w filozofii czy socjologii, zwłaszcza w pracach Marii Ossowskiej i Władysława Tatarkiewicza. W językoznawstwie polskim problematykę wartościowania podejmuje przede wszystkim Jadwiga Puzynina. W stadium projektów i wstępnych analiz materiałowych znajduje się słownik aksjologiczny.
Filozofia i językoznawstwo różnią się między sobą podejściem do problematyki aksjologicznej. Filozof stawia pytania o ontologiczny status wartości, o ich typy czy uwarunkowania społeczne. Zadaniem lingwisty jest przede wszystkim odtworzenie systemu wartości obowiązujących, tj. werbalizowanych w danym języku, opis sposobu rozumienia słów wartościujących oraz ustalenie językowych możliwości wyrażania ocen. Wartościowanie językowe może bowiem być wyrażane wprost, poprzez wykorzystanie słów bezpośrednio nazywających negatywne bądź pozytywne oceny i ich aspekty, może też jednak dokonywać się pośrednio, niejawnie, co wymagać będzie dodatkowych działań interpretacyjnych.
„Wyrażaniu sądów wartościujących jakościowo, czyli ocen jakościowych, służą przede wszystkim liczne słowa o treści wyłącznie oceniającej. Są wśród nich takie, które w sposób najogólniejszy określają pozytywną bądź negatywną wartość przedmiotu lub stanu rzeczy. Są to przymiotniki, przysłówki i rzeczowniki (nominalizacje) takie, jak dobrze, źle, dobro, zło, wartościowy, negatywny, pozytywny; niektóre z nich mają wbudowany sem intensywności, z którym wiążą się elementy emotywne, np. wspaniały, świetny, okropny, straszny. Predykaty te mogą wyrażać oceny z punktu widzenia różnych wartości: moralnych, religijnych, prawdziwościowych, estetycznych, pragmatycznych, witalnych czy hedonistycznych. [...] Liczne predykaty zawierają w swej treści informację o typie wartości, ze względu na którą jakiś przedmiot lub stan rzeczy oceniany jest przez nadawcę tekstu pozytywnie lub negatywnie, np. ładny, piękno - ocena pozytywna pod względem estetycznym, pożyteczny, pożytek - pod względem pragmatycznym, szlachetny, szlachetność, dobroć - pod względem wartości moralnej itd." (Puzynina, 1986, s. 122).
Istnieje wszelako w języku wiele takich słów, które będąc nośnikami konkretnych treści realnoznaczeniowych, są równocześnie szczególnie predestynowane do łączenia z tą treścią elementów emocjonalnych i wartościujących. Wspomnijmy o dwu takich grupach. Pierwsza z nich obejmuje słownictwo, które odnosi się do najważniejszych sfer życia ludzkiego: ojczyzna, naród, demokracja, miłość, honor, prawda, postęp itp. Elementy oceniające tworzą tu wyraźną, ale fakultatywną warstwę treściową, przypisywaną słowom nie we wszystkich ich użyciach. Przyczyna rodzenia się treści oceniających jest dość oczywista: jest to ścisły związek znaczeniowy słowa z tymi sferami życia, które są ważne zawsze, które tworzą podstawową siatkę pojęciową dla ludzkiej orientacji w świecie. Słownictwo tej grupy jest szczególnie trudne do analiz semantycznych i aksjologicznych: często ujawniające się i wyraźnie ukierunkowane nacechowanie wartościujące pociąga za sobą możliwość nadużyć językowych, manipulacji językowych. Skoro np. prawda, postęp czy naród konotują zwykle oceny pozytywne, to niekiedy zaczynają one dominować nad treścią realnoznaczeniową, służą do wymuszania akceptacji tej treści. Różne postawy światopoglądowe sprawiają, że treść realnoznaczeniową niektórych słów z tej grupy zmienia się w zależności od użytkowników czy intencji nadawcy, przy niezmiennym pozytywnym komponencie oceniającym. Dwie różne osoby, wykorzystując ten sam pozytywny sens wartościujący słów postęp czy sprawiedliwość, mogą przypisywać im odmienne treści realnoznaczeniowe. Treść realnoznaczeniową w szczególnych użyciach językowych, zwłaszcza w językach propagandy, przestaje być najważniejsza, a słowo wskutek obecnej w nim oceny staje się składnikiem sloganów propagandowych (por. Bralczyk, 1987, s. 205-215).
Istnieje wreszcie druga bardzo bogata grupa słownictwa, pozornie dość odległa od problemów wartościowania, a odnosząca się do zwykłych czynności (maglować, czołgać się, piłować), nazw istot żywych, ludzi i zwierząt (małpa, niedowiarek), nazw przedmiotów konkretnych, w tym przedmiotów codziennego użytku (kryształ, lalka), która w wartościowaniu językowym, zwłaszcza codziennym, potocznym, odgrywa zasadniczą rolę. Można powiedzieć, że w jakiejś instytucji panuje zła atmosfera, pełna plotek, pomówień itp., ale to samo osiągniemy mówiąc, że atmosfera tam jest jak w maglu. Dłuższą opisową charakterystykę egzaminatora pytającego dociekliwie, szczegółowo i nużąco zastąpić można krótkimi określeniami piła, piłuje. Różne odcienie przypisywanej komuś głupoty nazwiemy, posługując się nazwą zwierzęcia, np. ktoś jest osłem, gęsią, kurą domową. Tego typu konstrukcje metaforyczne, w użyciach przenośnych wyraźnie wartościujące, szerzą się w języku dzięki swej lapidarności, a zarazem obrazowości.
Dla językoznawcy opisującego zasób leksykalny danego języka tego typu metafory potoczne są interesujące z wielu względów. Po pierwsze, nakazują zwrócenie szczególnej uwagi na rolę metafor i bliskich im metonimii językowych w ogólnych procesach interpretowania świata poprzez język. Do problemu tego nawiążemy w dalszej części rozważań. Po drugie, głębszych przemyśleń wymaga zjawisko metafory w procesie językowego wartościowania świata przez użytkowników języka. W większości metafory słownikowe są faktami już zleksykalizowanymi, reprodukowanymi z pamięci bez konieczności każdorazowego odtwarzania istniejących w nich motywacji metaforycznych. Są jednostkami utrwalonymi w systemie językowym. Dzięki temu eliminuje się w dużym stopniu możliwość mniej lub bardziej doraźnych modyfikacji znaczenia metaforycznego, co sprzyja odtworzeniu regularności w metaforycznym wartościowaniu językowym. Względna stabilność metafor językowych staje się zarazem świadectwem określonego systemu preferencji, wartości i antywartości istotnych dla użytkownika danego języka. Można bowiem, odwołując się do wcześniej przytoczonych przykładów, zadawać sobie pytanie, dlaczego pewien typ działania nużącego, nieprzyjemnego określa się językowo przez metaforę piłować, dlaczego kobieta ładna, lecz niezbyt rozumna nazywana jest lalką, dlaczego wreszcie różne aspekty ludzkiej głupoty skojarzone zostały z nazwami zwierząt osioł czy gęś. Nie zawsze na tak postawione pytanie można dać w pełni zadowalającą odpowiedź: niekiedy na kierunek metaforycznego rozwoju słowa wpływ wywierają okoliczności dość przypadkowe, nie będące ilustracją jakiejś tendencji ogólniejszej. Ale jest też wiele takich metafor językowych, których znaczenie formowało się nie tylko pod wpływem czynników czysto językowych, semantycznych, lecz także na skutek ogólniejszych tendencji o charakterze kulturowym, pokazujących sposób ludzkiego myślenia o świecie i miejscu człowieka w tym świecie. Ta część metafor słownikowych ukazuje wiele istotnych, aspektów językowego obrazu świata. Do pytania tego wrócimy w końcowej części pracy, poświęconej właśnie temu obrazowi.
Metafora i metonimia w słowniku
Metafora i metonimia kojarzone zwykle bywają z pewnymi szczególnymi, niezwyczajnymi środkami ekspresji językowej. Są one środkami niezwyczajnymi, po pierwsze, w sensie tekstowych okoliczności użycia: stanowią domenę przede wszystkim języka artystycznego, poetyckiego, natomiast w języku potocznym ogólnym nie są - jak często się myśli - zjawiskami godnymi szczególnej uwagi. Niezwyczajność, zwłaszcza metafory, odnosić się może również do właściwej jej funkcji komunikacyjnej: dzięki dwutematycznej budowie, gdy o właściwościach jednego przedmiotu czy zjawiska orzeka się za pośrednictwem przedmiotu bądź zjawiska innego, metafora poetycka ujawnia często nowe, niejednokrotnie bardzo subiektywne wyobrażenia o istocie metaforyzowanego elementu, nowe aspekty istnienia czegoś. Kreowane w metaforze podobieństwo między dwoma różnymi przedmiotami, zjawiskami itp. wymaga od odbiorcy tekstu metaforycznego szczególnej aktywności interpretacyjnej, by odnaleźć możliwie szeroki wachlarz tych podobieństw, a wyeliminować wszystko to, co dwa zestawione elementy różni. Głębsze wnikanie w istotę semantycznych mechanizmów metafory, w sposób jej parafrazowania, w typy zależności między tematem głównym metafory i jej tematem pomocniczym wyzwala tak wiele rozbieżności interpretacyjnych, że problematyka ta, żywa już w tradycji retoryki antycznej, wciąż przykuwa uwagę wielu badaczy. W polskiej literaturze językoznawczej najpełniejszymi pracami monograficznymi poświęconymi metaforze, zwłaszcza poetyckiej, są książki Teresy Dobrzyńskiej Metafora (1984) i późniejsza Mówiąc przenośnie... Studia o metaforze (1994).
Metafora jako zjawisko stylistyczne występuje nie tylko w tekstach artystycznych, jest bardzo rozpowszechniona również w wypowiedziach codziennych, potocznych. Naturalnie metafory poetycka i słownikowa różnią się między sobą i funkcją, i budową, ale istnieją też wyraźne podobieństwa strukturalne, które uzasadniają objęcie tych dwu zjawisk wspólnym terminem „metafora".
Obydwie te grupy zjawisk językowych łączy elementarna zasada konstrukcyjna, mianowicie relacja podobieństwa. Aby mógł zaistnieć proces metaforyczny, użytkownik języka musi dostrzec jakieś podobieństwo między dwoma różnymi elementami. Odwołajmy się do przykładów metafor poetyckich, obecnie już bardzo skonwencjonalizowanych: perły zębów czy gwiazdy oczu. Operacja metaforyczna w tych dwu wypadkach polega na orzekaniu takich cech tematów głównych metafor (zęby, oczy), które właściwe są ich tematom pomocniczym. W pierwszym wypadku będzie to z pewnością biel, połysk, duża wartość (cechy pereł), w drugim - blask, tajemniczość, może mruganie (cechy gwiazd). Metafora musi zatem odnaleźć podobieństwa między tematem głównym a pomocniczym i podobieństwa te uaktualnić w temacie głównym.
Do pewnego stopnia analogiczna sytuacja istnieje w metaforach słownikowych. Gdy grubą a nieciekawą książkę określamy jako cegłę, a o człowieku powtarzającym coś bezmyślnie mówimy papuga, to w obydwu tych wypadkach, przynajmniej w fazie narodzin i pierwszych użyć metafory, relacja podobieństwa musi być obecna. Pewien rodzaj książek i kostkę wypalonego materiału budowlanego łączy grubość, może ciężar i jeszcze jakieś cechy, człowieka gadatliwego i ptaka - właśnie nadmierna a bezmyślna gadatliwość.
Lecz analogia konstrukcyjna nie jest pełna i nie może przesłonić bardzo istotnych różnic między metaforą poetycką i metaforą słownikową. Zauważmy przede wszystkim, że istotą metafory poetyckiej jest jej dwutema-yczność, tj. orzekanie czegoś o temacie głównym za pośrednictwem tematu pomocniczego. Natomiast metafora słownikowa, bardzo często jednowyrazowa, praktycznie tej dwutematyczności jest pozbawiona. Wtórnie ją odzyskuje przy semantycznym odtwarzaniu jej genezy bądź przy różnorodnych reinterpretacjach znaczeniowych. Wiąże się to z podstawowym zróżnicowaniem funkcjonalnym metafor poetyckich i słownikowych: ta pierwsza jakiś przedmiot czy zjawisko opisuje - często w sposób nowatorski, odkrywczy, metafora słownikowa natomiast ten przedmiot czy zjawisko nazywa. Dlatego za podstawową funkcję metafory poetyckiej uważa się zwykle jej funkcję predykatywną, metafory zaś słownikowej - funkcję identyfikacyjną.
Skoncentrujmy się na metaforze słownikowej jako jednym ze środków uzupełniania systemu nazewniczego języka. Gdy zaistnieje potrzeba stworzenia nazwy dla jakiegoś nowego fragmentu rzeczywistości pozajęzykowej, użytkownik polszczyzny ma do dyspozycji trzy najważniejsze możliwości: po pierwsze, może posłużyć się nową jednostką leksykalną zbudowaną zgodnie z regułami gramatycznymi i semantycznymi języka z elementów już w języku istniejących (neologizmy słowotwórcze i frazeologiczne); po drugie, przyjąć nazwę z języka obcego i wprowadzić ją do rodzimego systemu leksykalnego (zapożyczenia); i wreszcie po trzecie, posłużyć się słowem już w języku istniejącym, nadając mu nowe znaczenie (neosemantyzmy).
Każdy z tych trzech głównych sposobów rozbudowy systemu leksykalnego ujawnia pewne swoiste uwarunkowania wewnętrzne i zewnętrzne języka, jakie są reguły semantycznej regularności derywatów. W odniesieniu do współczesnej polszczyzny opis formacji rzeczownikowych przedstawia książkowa monografia Renaty Grzegorczykowej i Jadwigi Puzyniny Słowotwórstwo współczesnego języka polskiego (1979). Innego typu informacji dostarczyć może analiza zapożyczeń leksykalnych. Są one przede wszystkim świadectwem kontaktów kulturowych języka polskiego z innymi językami oraz szczególnych wydarzeń w historii narodu, wpływających na intensyfikację bądź osłabienie oddziaływania różnych języków na leksykę polską. Zmianom podlegają tu nie tylko źródła zapożyczeń, lecz także kręgi tematyczne przejmowanego słownictwa. Zapożyczenia mogą być świadectwem postawy ksenofobicznej społeczeństwa (gdy są nieliczne albo w strukturze semantycznej i stylistycznej eksponują taką postawę niechęci, jak to dzieje się z wieloma pożyczkami z niemieckiego i rosyjskiego) bądź przejawem mody na konkretny język w danym momencie rozwoju polszczyzny. O wielu z tych problemów pisze szerzej Halina Rybicka w monografii Losy wyrazów obcych w języku polskim (1976).
Jakie interesujące obserwacje może przynieść analiza neosemantyzmów? Skoncentrujemy się tu zwłaszcza na właściwych najpierw metaforze słownikowej, a następnie metonimii technikach kategoryzacji językowej. Jak wcześniej była o tym mowa, u podstaw procesu metaforyzacji znajdujemy relację podobieństwa. Gdy rzecz lub sytuację ryzykowną, niepewną określamy terminem loteria, odwołujemy się do podstawowego znaczenia słowa loteria jako pewnego rodzaju gry publicznej, której wynik w momencie zawierania zakładów jest nieznany, a ewentualny sukces wiąże się z ponoszonym ryzykiem. Czasownik lukrować w metaforycznym połączeniu z rzeczownikiem rzeczywistość będzie kojarzony z czasownikiem lukrować w jego podstawowym znaczeniu 'polewać lukrem (wyroby cukiernicze)'. Jeśli lukrowanie ciasta polega na powlekaniu jego powierzchni warstwą słodkiej polewy, to metaforyczne użycie czasownika lukrować eksponuje właśnie różnicę między warstwą wierzchnią, między „słodkim" pozorem a bardzo przeciętną niekiedy zawartością tego, co jest pod tą warstwą. Dlatego w definicji leksykograficznej metaforycznego znaczenia czasownika lukrować wy-stąpią objaśnienia typu 'obłudnie chwalić, przedstawiać coś w zbyt dobrym świetle'. Ten początkowo żywy związek między znaczeniem podstawowym i znaczeniem przenośnym z czasem może ulec zatarciu do tego stopnia, że w codziennym posługiwaniu się językiem nie będzie już aktualizowany, a relacja podobieństwa będąca jego podstawą ujawniona może być tylko w specjalistycznych analizach filologicznych. Dla nas istotne jest jednak to, że w metaforach słownikowych mamy prawo doszukiwać się mniej łub bardziej wyraźnej, mniej lub bardziej aktualnie odczuwanej kategorii podobieństwa między dwoma znaczeniami słowa, a także między dwoma zestawionymi fragmentami rzeczywistości pozajęzykowej. W nowej, wyrażanej metaforycznie kategorii pojęciowej zawarte jest jakieś podobieństwo do kategorii wcześniejszej, utrwalonej w znaczeniu podstawowym. Mówiąc inaczej, metafora słownikowa, tworząc nowe kategorie pojęciowe, poprzez relację podobieństwa odwołuje się do tego, co już wcześniej zostało w języku nazwane, a więc skategoryzowane i za pośrednictwem języka przyswojone.
Metafora - jak stwierdza Jerzy Ziomek (1984, s. 205) - z dużymi trudnościami poddaje się klasyfikacjom. Wszelkie klasyfikacje musiałyby bowiem ukazywać regularności w zakresie kategorii podobieństwa, która w metaforach, również słownikowych, ujmuje często cechy okazjonalne, pozornie mniej istotne i nie dające się łatwo przewidzieć. Dlatego przyjmowane podziały metafor mają charakter bardzo ogólny i w istocie nie oddają całego bogactwa możliwych skojarzeń, jakie w metaforach mogą być zawarte. Klasyfikacje te koncentrują się głównie na kierunkach zmian metaforycznych. Wyróżnia się zatem metafory antropomorficzne, gdy nazwy związane z człowiekiem, jego ciałem, życiem itd. przenoszone są na obiekty nie będące ludźmi; metafory odzwierzęce, w których kategorią wyjściową były nazwy związane ze światem zwierząt; metafory ujmujące abstrakcyjne doświadczenia ludzkie za pomocą nazw zjawisk konkretnych czy specjalne klasy tzw. metafor synestetycznych, łączących zjawiska ze sfer różnych doznań zmysłowych (np. zimne spojrzenie, krzyczące barwy) (Ullmann, 1967, s. 214-217).
Zgoła inaczej wygląda sprawa metonimii. O ile metafora wykorzystuje często kapryśną, trudną do skodyfikowania relację podobieństwa, metoni-mia oparta jest na bardzo regularnych szeregach czasowej lub przestrzennej przyległości, styczności przedmiotów, zjawisk itp. Dlatego opis metonimii słownikowych często koncentruje się na wyliczeniu najbardziej produktywnych typów metonimicznych przesunięć znaczeniowych. Oto niektóre z nich: „materiał" - „wyrób z tego materiału" (srebro 'metal' i 'naczynia stołowe', futro 'porośnięta włosem skóra zwierząt' i 'rodzaj ubioru'), „naczynie" - „zawartość naczynia" (zjeść dwa talerze, wypić dwie szklanki), „narzędzie" - „użytkownik narzędzia" (skrzypce 'instrument' i 'muzyk grający na tym instrumencie'), „instytucja" - „budynek zajmowany przez tę instytucję" (bank, ambasada), „strój" - „użytkownik stroju" (niebieskie berety), „miejsce wytworzenia" - „wytwór" (leżajsk, żywiec 'gatunki piwa'), „czynność" - „rezultat czynności" (zranienie, oparzenie), „czynność" - „wykonawca czynności" (ochrona, oskarżenie) (Apresjan, 1980, s. 248-262).
Przy omawianiu słownikowych metafor i metonimii do tej pory koncentrowaliśmy się na semantycznych aspektach nominacji, traktując te zjawiska jako przejawy porządkujących relacji podobieństwa i styczności w obrębie słownictwa danego języka. W tym sensie każdy akt metaforyczny i metonimiczny, mogący mieć swe jednostkowe wykładniki podobieństwa bądź styczności widoczne w semantycznych opisach każdej dokonującej się zmiany znaczeniowej, jest zarazem ilustracją ogólniejszej tendencji językowej, odnoszącej nowe kategorie do tego, co w systemie językowym dane i nazwane zostało już wcześniej. Najnowsze badania nad metaforą w słowniku, zwłaszcza badania reprezentujące tzw. nurt kognitywny, wniosły do analiz nowe aspekty. O ile do tej pory metafora była analizowana jako zjawisko przede wszystkim językowo-semantyczne, związane z podporządkowanymi aktom nominacji przekształceniami znaczenia słowa, o tyle badania m.in. George' a Lakoffa i Marka Johnsona (Lakoff, Johnson, 1988), choć odnotować należy wcześniejsze, również polskie próby tego rodzaju (Wierzbicka, 1971, s. 110— 125), nacisk kładą na metaforę jako podstawową kategorię pojęciową, związaną z myśleniem i działaniem człowieka w świecie. Podstawowa teza, którą badacze ci ilustrują bogatym materiałem metafor angielskich, jest następująca: większa część naszego codziennego systemu pojęciowego ma naturę metafor, myślimy i działamy mniej lub bardziej automatycznie zgodnie z tym metaforycznym systemem pojęciowym (Lakoff, Johnson, 1988, s. 25-26). Wprawdzie ilustrujący tę tezę materiał pochodzi z języka angielskiego, lecz polskie tłumaczenie książki Tomasza P. Krzeszowskiego odsłoniło jeszcze jedną ciekawą sprawę: pojęciowe systemy języka angielskiego i polskiego nie są może identyczne, lecz z pewnością bardzo podobne w najistotniejszych fragmentach. Pozwala to nam, odtwarzając tok myślowy autorów, zilustrować go przykładami polskich metafor słownikowych.
Istnieje cała grupa metafor przestrzennych wykorzystujących opozycję GÓRA-DÓŁ. Z kategorią GÓRA wiążą się metafory „szczęścia" (coś podniosło mnie na duchu, czuję się uskrzydlony), „zdrowia i życia" (być w szczytowej formie, tryskać zdrowiem), „władzy i panowania" (mieć nad kim władzę, stać wyżej od kogoś), „wysokiego statusu" (zajmować wysoką pozycję, być u szczytu kariery), „prawości i dobra" (wzniosłe zasady, mieć o kim wysokie mniemanie) itd. Z kolei kategoria DÓŁ rozbudowuje szeregi metaforyczne „smutku" (czuć się przybitym, oklapniętym, być w psychicznym dołku), „choroby i śmierci" (podupadać na zdrowiu, być powalonym przez grypę), „zależności względem kogoś" (być nisko notowanym, być niżej w hierarchii), „niskiego statusu" (być na dnie) „zła i nieprawości" (niski postępek, zniżać się do czegoś) (Lakoff, Johnson, 1988, s. 36-40). Taki kierunek rozwoju szeregów metaforycznych nie jest, zdaniem Lakoffa i Johnsona, przypadkowy, lecz ma uzasadnienie w ludzkim doświadczeniu fizycznym i kulturowym. Człowiek wyprostowany, z wysoko podniesioną głową - to człowiek szczęśliwy, zdrowy, silny fizycznie i pewny swoich racji. Natomiast negatywne stany emocjonalne, choroba i depresja, przegrana w walce kojarzone zwykle bywają z pozycją leżącą, postawą pochyloną, w zmaganiach - ze znajdowaniem się pod zwycięzcą. Jak widać, ostatecznym kryterium porządkującym metaforyczne widzenie świata w języku jest człowiek i jego doświadczenia w kontaktach ze światem.
Ten antropocentryczny punkt widzenia ujawnia się nie tylko w metaforach przestrzennych. Liczne inne przykłady metafor oraz bardzo wiele fra-zeologizmów w języku polskim pokazują owo centralne miejsce, jakie zarezerwował sobie człowiek w świecie, ujawniają taki sposób kategoryzowania świata, który najpełniej odpowiada jego potrzebom i oczekiwaniom. Prowadzona pod tym kątem analiza metafor i frazeologizmów pozwala również wstępnie przynajmniej odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób człowiek poprzez język postrzega istotę człowieczeństwa, jakie cechy uznaje za pożądane, a jakie odrzuca.
Pola znaczeniowe
Dotychczasowe uwagi zmierzały do pokazania m.in. tego, jak dużą rolę w interpretowaniu świata przez słownictwo odgrywa relacja podobieństwa. Podobieństwo jest również jednym z czynników kształtujących tzw. pola znaczeniowe, których metodologia rozwijana była zwłaszcza przez językoznawstwo strukturalne.
Inspiracją była tu m.in. reakcja na zatomizowany sposób widzenia słowa, jego znaczenia i zmian zachodzących w rozwoju języka. Można bowiem w miarę dokładnie opisać znaczenie dowolnego wyizolowanego z systemu słowa. Idąc tą drogą wykaże się przykładowo, że w wieku XVI polski wyraz kobieta miał negatywne cechy semantyczne i zabarwienie ekspresywne. Obserwacja kolejnych faz rozwojowych języka pokaże stopniowe osłabianie tych ujemnych składników znaczeniowych i praktyczny ich zanik w wieku XVIII i XIX. Opis taki byłby w dużym stopniu poprawny, ale nie pokazałby wielu istotnych dla funkcjonowania systemu elementów. Nie ujawniłby zatem tego, że w wieku XVI negatywne wartości przypisywane słowu kobieta nie były równoznaczne z istnieniem luki w systemie słownikowym: elementem centralnym, nienacechowanym, używanym najczęściej były słowa niewiasta i po części biała głowa, a słowo kobieta było tylko ich stylistycznym i semantycznym wariantem. Izolowany opis słowa kobieta nie mógłby pokazać tego, że stopniowe zmiany jego znaczenia szły w parze z osłabieniem centralnej pozycji słowa niewiasta: w wieku XVIII i XIX, gdy kobieta zaczęła dominować w nazwach dorosłych istot płci żeńskiej, niewiasta przesuwała się na pozycję wyrazu stylistycznie nacechowanego, a dziś jest już wyraźnie wyrazem przestarzałym. Wreszcie atomistyczny opis pominąłby fakt, że zmiany semantyczne słowa kobieta skorelowane były ze zmianami słowa mężczyzna: przesuwanie się na pozycje centralne obejmowało parę pojęciową kobieta - mężczyzna, a z centrum systemu wypierana była nie tylko niewiasta, lecz para niewiasta - mąż (Tokarski, 1984, s. 117). Można by się tu odwołać do znanej „szachowej" metafory twórcy strukturalizmu w językoznawstwie, Ferdinanda de Saussure'a: wartość dowolnej figury szachowej, np. konika, zależy nie tylko od konwencjonalnie ustalonych reguł gry, lecz w głównej mierze od pozycji tej figury na szachownicy. Każdy ruch figury zmienia nie tylko jej położenie, lecz także typ zależności między wszystkimi innymi figurami w grze (Saussure, 1961, s. 97).
U podstaw teorii pól znaczeniowych legło systemowe widzenie leksyki danego języka. Pierwsze prace, kładące podwaliny pod teorię, powstały w latach dwudziestych i trzydziestych obecnego stulecia w kręgu językoznawstwa głównie niemieckiego, a za najbardziej reprezentatywnych inicjatorów tego kierunku uważa się Josta Triera, "Waltera Porziga i nieco później działającego Leo Weisgerbera. Nie ma tu możliwości pełnego zreferowania filozoficznych i językoznawczych uwarunkowań tej teorii, jak również rozmaitych perspektyw analitycznych będących wynikiem przyjmowanych założeń wstępnych. Uporządkowany przegląd tych zagadnień przedstawiają prace Danuty Buttler (1967) i Johna Lyonsa (1984, s. 244-261). Ograniczymy się do spraw najogólniejszych.
Przyjmuje się, że słownictwo danego języka stanowi zwarty system wzajemnie ze sobą powiązanych leksemów. Ten całościowy system rozpada się na mniejsze zespoły słowne, zwane polami znaczeniowymi, które z kolei są zbiorami słów wzajemnie wyznaczających swoje granice znaczeniowe. Każda zmiana leksykalna w obrębie pola, np. usunięcie słowa czy wprowadzenie nowego, musi spowodować semantyczne przekształcenia elementów pozostałych - w formie znaczeniowej ekspansji, zwężenia znaczeniowego lub eliminacji z danego pola. Kształt poszczególnych pól semantycznych, tj. ich zasób słownikowy i wewnętrzne relacje między jednostkami, jest skorelowany z istniejącymi ponad językiem polami pojęciowymi, które pokazują swoiste dla danej kultury czy dla danego języka sposoby ujmowania rzeczywistości. W tym sensie pola semantyczne stają się empirycznie danymi świadectwami właściwego dla danego społeczeństwa językowego rozumienia i ujmowania świata.
Materiałowe analizy wykorzystujące założenia pól znaczeniowych idą w dwu kierunkach. Kierunek pierwszy, reprezentowany przez klasyczne już prace Franza Dornseiffa oraz Rudolfa Halliga i Walthera von Wartburga, dąży do zbudowania słownika danego języka uporządkowanego nie wedle kryterium alfabetycznego, lecz wedle tematycznego układu słownictwa, odpowiadającego podziałowi na sfery pojęciowe obowiązujące w danym języku. W opisie Halliga i "Wartburga (Hallig, Wartburg, 1952) uniwersum pojęciowe podzielone zostało na trzy duże strefy: „wszechświat", „człowiek" oraz „człowiek i wszechświat", te zaś z kolei dzielą się na pola coraz szczegółowsze aż do systematycznego uporządkowania całego słownictwa. Próby tego typu analiz podejmowane były również w językoznawstwie polskim, w pracach m.in. Zofii Cygal-Krupy (1986) i Andrzeja Markowskiego (1990). Przy lekturze wszystkich prac z tego zakresu nie można jednak uniknąć wrażenia, że podziały te, aczkolwiek wykorzystujące empirycznie dany materiał językowy, nie są wolne od dużej dozy subiektywizmu badawczego, nazbyt uzależniają się od klasyfikacyjnej inwencji interpretatora. Jednostki leksykalne poprzez swoją wieloznaczność, nieostrość znaczeniową, wielość możliwych skojarzeń semantycznych bardzo utrudniają zbudowanie klarownego i logicznie zwartego systemu przechodzenia od struktur hierarchicznie najwyższych do coraz to szczegółowszych.
Praktyka badań pól językowych koncentrowała się znacznie częściej nie na rekonstrukcji całościowych systemów słownych konkretnego języka, lecz na szczegółowych analizach wybranych fragmentów tych systemów. Zasadniczo opracowania te zbieżne były z rozróżnieniem de Saussure'a związków syntagmatycznych i paradygmatycznych w słowniku. I tak metodologia badań pól syntagmatycznych, wywodząca sie od W. Porziga, koncentrowała się na analizach semantycznych grup słów, które stykają się na linii tekstu, są ze sobą powiązane składniowo, np. chwytać - ręka, szczekać -pies, blond - włosy itp. Natomiast analiza związków paradygmatycznych, wykorzystująca zasadę współprzynależności słów do tej samej klasy znaczeniowej na podstawie łączącego je semantycznego podobieństwa, a wywodzona od badań J. Triera, obejmowała zwykle grupy leksykalne składające się z jednostek należących do jednej kategorii części mowy (np. nazwy określonych typów czynności, nazwy ludzi, ptaków itd.) Zwłaszcza ten drugi nurt badań wyraźnie pokazywał wzajemną zależność jednostek należących do tego samego pola, dynamikę przekształceń całego pola w efekcie zmiany choćby jednego z elementów składowych i, wreszcie, swoistości budowy pola zależne od odmiennych językowych obrazów świata różnych języków.
Jeśli przyjmiemy możliwie najogólniejszą definicję pola semantycznego jako uporządkowanej grupy wyrazów powiązanych przynależnością do wspólnej kategorii znaczeniowej, to z definicji takiej wynikają dwa istotne dla nas pytania. Pierwsze dotyczy granic pola i jego składu leksykalnego. Pytanie drugie nawiązuje do tego składnika definicji, który mówi o uporządkowaniu zbioru. Jest to zatem pytanie o językowe kryteria, które wprowadzają do chaotycznego na początku analizy zbioru porządek odpowiadający ludzkiemu sposobowi myślenia o świecie.
Problem granic i składu leksykalnego pola wiąże się po części z arbitralną i subiektywną decyzją badacza, ale w głównej mierze wyznaczany jest przez znaczeniowe aspekty samego języka i językową świadomość jego użytkowników. Arbitralna decyzja opisującego to wyznaczenie pola obserwacji poprzez wybór fragmentu leksyki będącego zwykle składnikiem całości większej i zarazem składającego się z podzbiorów zakresowo węższych. Hierarchiczna struktura przeważającej części słownika powoduje, że np. wybór do analizy znaczeniowego pola „ptaki" wymaga jego usytuowania wobec nadrzędnej kategorii „istoty żywe", rozważenia jego możliwych związków z polami tego samego poziomu taksonomicznego („ryby", „gady" itd.) oraz wykazania w opisie podkategorii z niższych pięter taksonomii, np. „ptaki domowe" w opozycji do „ptaków dzikich". Wybór przedmiotu analizy jest zatem zabiegiem wprawdzie koniecznym, ale prawie zawsze nieco sztucznym, gdyż zakreślenie granic pola przerywa naturalne więzi łączące dane pole z innymi kręgami pojęciowymi. Taka rozmytość granic pola ma również uzasadnienie w znaczeniowych właściwościach leksyki. W obrębie niemal wszystkich analizowanych pól (z wyjątkiem może klas zamkniętych typu „dni tygodnia", „pory roku") pewna część słownictwa stanowi centrum tego pola, jest z nim kojarzona najszybciej i jej odtworzenie nie stanowi poważniejszego problemu. Im dalej od centrum, tym kłopoty z wyznaczeniem precyzyjnej granicy i składu leksykalnego pola są większe (Miodunka, 1980, s. 151-155). O płynności granic decyduje również wieloznaczność słowa i jego kontekstowo realizowane cechy semantyczne, tzw. konotacje znaczeniowe. Powodują one, że to samo słowo jest składnikiem przynajmniej dwu różnych pól, a ich rozdzielenie automatycznie gubi więzi łączące różne znaczenia tego samego słowa. Można bowiem czasownik pełzać zaliczyć do pola czasowników ruchu, a rzeczownik osioł do pola nazw zwierząt, ale dzięki swym znaczeniom przenośnym słowa te należą również do pól innych, związanych w tym wypadku z kategoriami działań ocenianych negatywnie czy ludzi moralnie lub intelektualnie gorszych. Semantyczna struktura słowa pozwala na płynne przechodzenie z jednego pola do drugiego, a wyizolowanie jednego pola tę płynność przerywa (Tokarski, 1984a).
Drugim istotnym, poza granicami i składem leksykalnym, definicyjnym elementem pola jest kryterium uporządkowania zbioru. Stosowane w normalnych słownikach kryterium układu alfabetycznego nie jest kategorią językową, nie oddaje wzajemnych zależności znaczeniowych, jakie istnieją między jednostkami leksykalnymi w grupie ani swoistości postrzegania świata poprzez systemy nazwowe w języku. Istotny wkład w tym zakresie wniosły opracowania semantyki strukturalnej, a zwłaszcza systematyzująca problematykę książka Johna Lyonsa (1984). W obrębie pola można zatem wyróżnić różnego typu relacje znaczeniowe: synonimie, antonimię, komplementarność i konwersję, hiponimię, semantyczną niezgodność, partytywność itd. Wiele z tych kategorii wykorzystywano w opisach języka już wcześniej. Istotnym novum strukturalnego porządkowania pola jest to, że ta sama jednostka leksykalna może być uwikłana w polu w różnorodne typy relacji. Wyraz kobieta, będąc hiponimem nadrzędnej kategorii człowiek, jest zarazem elementem komplementarnej pary mężczyzna - kobieta, pozostaje w relacji synonimii ze słowem niewiasta itd. Dzięki temu jednostka w polu występuje w wielokierunkowych zależnościach, łącznie wyznaczających hierarchię grupy.
Na dwie z tych relacji znaczeniowych, hiponimię i synonimie, warto zwrócić szczególną uwagę, gdyż ich rola w języku jest specyficzna. Hiponimia uwydatnia tę istotną właściwość języka naturalnego, która dąży do włączenia każdej nazwy do klasy semantycznie szerszej, a zarazem otwiera możliwość wydzielenia szczegółowszych podklas jej znaczenia: pies jest hiponimem ogólniejszego semantycznie słowa zwierzę, ale zarazem słowem ogólniejszym dla jego hiponimów owczarek, pudel. Podobnie układają się taksonomiczne ciągi typu barwny - zielony - szmaragdowy, poruszać się - biec -truchtać. Wydaje się, że dla przeważającej części słownictwa to porządkujące widzenie elementu językowego przez pryzmat szerszej klasy znaczeniowej jest odbiciem generalnego zjawiska pojęciowego porządkowania świata.
O ile hiponimia buduje wertykalne układy porządkujące leksykę, o tyle synonimia wprowadza dodatkowe uporządkowanie na poszczególnych poziomach taksonomicznych. Warto zwrócić uwagę, że synonimia jest wyznacznikiem przede wszystkim języka naturalnego, a unikają jej języki sztuczne, np. logiki czy matematyki. Wprowadza ona bowiem głównie zróżnicowanie stylistyczne i ekspresywne, eksponujące emocjonalny stosunek użytkowników języka do wypowiadanych treści. To samo zjawisko można określić neutralnym terminem, bez wyraźnego określania swego stosunku emocjonalnego, ale można też ten stosunek ujawnić poprzez wybór jednego z elementów szeregu synonimicznego. Ta sama osoba w różnych sytuacjach może być nazwana kobietą, niewiastą lub babą. Treści znaczeniowe słów nie podlegają tu istotnym modyfikacjom, zmianie ulega natomiast modalny wykładnik wartościowania, od sygnalizowania szacunku, poważania aż do komponentu niechęci, irytacji.
Wszystkie relacje znaczeniowe między elementami słownikowymi w polu mają na celu porządkowanie tego zbioru zgodnie z tendencjami racjonalnego opanowania świata poprzez język.
Językowy obraz świata - przybliżenia
Na wstępie niniejszego tekstu sformułowane zostały dwa istotne pytania, na które winna odpowiedzieć semantyka leksykalna. Przypomnijmy, że pierwsze z nich dotyczyło kryteriów doboru cech semantycznych przy definiowaniu konkretnych słów, ale pytanie drugie idzie dalej. Odpowiedź na nie wymaga oderwania się od jednostkowych przykładów i jednostkowych analiz i poszukiwania ogólniejszych regularności w ludzkim myśleniu o świecie, o tych właściwościach ludzkiego kategoryzowania i wartościowania świata, które da się ujawnić poprzez systematyczne i konsekwentne badanie języka. Można bowiem definiować słowa typu wilk, kupować, rumiany, ale ich choćby najpełniejsza analiza potrafi jedynie odtworzyć językowy obraz tego zwierzęcia, tej konkretnej czynności lub cechy. Dopiero analiza pełnych grup leksykalnych, pól znaczeniowych, a więc np. pola nazw zwierząt, pola związanego z aktem kupna i sprzedaży czy paradygmatycznych i syntagmatycznych relacji nazw barw pozwoli ujawnić ogólniejsze, ponad-jednostkowe tendencje definicyjne i kryjące się za nimi tendencje w językowym interpretowaniu świata.
Co więcej, w dążeniu do odpowiedzi na to drugie pytanie musimy odróżnić to, co w danym języku determinowane jest wyłącznie regułami gramatycznymi czy semantycznymi, od wszystkich tych zjawisk, za którymi poza motywacją językową kryją się reguły szersze. Nie każdy fakt językowy jest czytelnym świadectwem ogólniejszych technik językowego kategoryzowania i wartościowania świata. Przykład: niejednokrotnie z pewnością zetknęliśmy się z wypowiedziami typu atmosfera jak w maglu czy rozmowy na poziomie magla. Mechanizm metaforycznego użycia rzeczownika magiel można stosunkowo łatwo wyjaśnić, odwołując się do podstawowego znaczenia tego słowa i kryjącego się za nim obrazu zakładu, do którego dawniej kobiety przychodziły z upraną bielizną i ręcznie ją maglowały, rozmawiając i plotkując przy tym, gdyż wykonywana praca nie wymagała wysiłku intelektualnego. Sformalizowany zapis podstawowego znaczenia słowa magiel winien uwzględniać zatem te cechy, które motywują jego znaczenie przenośne. Ale takie wyjaśnienie metafory ogranicza się wyłącznie do argumentów strukturalno-semantycznych, pokazujących wewnętrzną, semantyczną motywację przeniesienia. Analizowany tu przykład pokazuje metaforę, która jest regularna, ale zarazem i dowolna. Regularność wynika z systemowych możliwości, jakie stwarza język, i powtarzalnego modelu metafory językowej, w którym konotacyjne cechy znaczenia podstawowego tworzą w znaczeniu przenośnym osnowę metafory. Dowolność przeniesienia z kolei - to brak możliwości odpowiedzi na pytanie, dlaczego właśnie magiel, a nie inna jednostka leksykalna spełniająca określone warunki semantyczne, choćby fryzjer (w znaczeniu lokatywnym), stała się metaforycznym określeniem rozplotkowanego środowiska. W tym konkretnym wypadku pytanie o ogólniejsze prawa rządzące zmianą metaforyczną jest postawione niewłaściwie, gdyż ewentualna odpowiedź może dotyczyć wyłącznie poziomu motywacji semantycznej. Rozważmy inny przykład: pajac w znaczeniu metaforycznym może być użyty w odniesieniu do człowieka niepoważnego, bez własnego zdania, bez godności. Semantyczny mechanizm zmiany metaforycznej również można stosunkowo łatwo wyjaśnić, przywołując obraz zabawki, zwykle w stroju arlekina, z ruchomymi kończynami poruszanymi za pomocą sznurków. Ale przykład ten zasadnym czyni również pytanie o szerszą niż tylko semantyczna motywację metafory. Zauważmy bowiem, że analogicznie w kierunku wartościowania negatywnego rozwija się wiele nazw konotujących niesamodzielność bądź funkcje zabawowe, od ogólnego terminu zabawka (być zabawką w czyim ręku) poczynając, a na hiponimach tej nazwy kończąc (kukła, łatka, manekin, marionetka). Ponadto gdy metaforyczne znaczenie słowa pajac powiążemy nie z 'zabawką', lecz z 'aktorem cyrkowym, postacią z dawnej sztuki jarmarcznej', również tu stwierdzona zostanie prawidłowość: negatywne wartościowanie właściwe będzie nie tylko pajacowi, lecz także nazwom innych aktorów cyrkowych, wykonujących zawód niepoważny, ośmieszający, odtwórczy: błazen, bufon, cyrkowiec, iluzjonista, kabotyn, klown, komediant, kuglarz, magik itd. Przykłady tego rodzaju pokazują podwójną, występującą na dwu poziomach interpretacyjnych motywację metafory: semantyczną, gdyż każdy z przytoczonych przykładów zawiera relację znaczeniowego podobieństwa między znaczeniem podstawowym i metaforycznym, oraz semantyczno-kulturową, pokazującą ogólniejsze prawa myślenia o świecie (Tokarski, 1990). W tym konkretnym wypadku będzie to akceptacja samostanowienia, godności, a odrzucanie czynności bądź osób niepoważnych, niesamodzielnych. Językowy obraz świata, nie pomijając znaczeniowych opisów konkretnych jednostek leksykalnych, winien również zmierzać do ujawnienia takich ogólniejszych porządkowań w języku.
Czym zatem jest językowy obraz świata? Najogólniej można powiedzieć, że jest to zbiór prawidłowości zawartych w kategorialnych związkach gramatycznych (fleksyjnych, słowotwórczych, składniowych) oraz w semantycznych strukturach leksyki, pokazujących swoiste dla danego języka sposoby widzenia poszczególnych składników świata oraz ogólniejsze rozumienie organizacji świata, panujących w nim hierarchii i akceptowanych przez społeczność językową wartości.
Jak widać z powyżej naszkicowanej definicji, słownictwo nie jest jedynym poziomem, na którym ujawniają się pewne aspekty językowego obrazu świata. Z pewnością jest jednak poziomem najwyrazistszym. Widać je w definicjach znaczeniowych słowa lub całych grup wyrazowych o podobnym znaczeniu, o czym była mowa. Również obserwacja pól semantycznych, a zwłaszcza ich składu i uporządkowania leksykalnego, przynosi wiele informacji o powiązaniu zasobu słownikowego z potrzebami komunikacyjnymi danej społeczności językowej. W klasycznym języku arabskim, którego podstawę stanowił dialekt koczujących pasterzy, istnieje około tysiąca słów odpowiadających polskiemu wielbłąd (Milewski, 1967, s. 255-256). Dla przeciętnego użytkownika języka polskiego, który ma z tym zwierzęciem kontakty wyjątkowo rzadkie, szczegółowsze określenia dromader i baktrian, wprowadzające dodatkowe informacje m.in. o liczbie garbów, nie są aż tak istotne, toteż często wystarcza mu jedna ogólna nazwa wielbłąd.
O wyznacznikach językowego obrazu świata w polszczyźnie można mówić w sposób bardzo ogólnikowy, gdyż brak jest systematycznych badań, zmierzających do opisu jego składników. Wiele interesujących obserwacji przynoszą frazeologizmy, o czym traktuje odrębny artykuł w niniejszym tomie. Potwierdzają one sugestie Lakoffa i Johnsona, że jednym z najwyrazistszych składników obrazu świata jest antropocentryczny punkt widzenia. Tu przytoczymy niewielki, ale znaczący szczegół z poziomu leksykalnego. Zdzisław Kempf (1985) zaobserwował, że nazwy części ciała i czynności zwierząt odnoszone do ludzi zawierają pejoratywne składniki znaczeniowe: łeb, pysk, morda, łapa, zdychać, żreć itd. Zjawisko to określił autor mianem „arystokratyzmu", traktując je jako przejaw poczucia wyższości człowieka nad światem zwierząt. Obserwacja ta jest w istocie zbieżna z przedstawionymi wyżej różnicami między taksonomią zoologiczną i potoczną. W obydwu tych wypadkach antropocentryczny punkt widzenia wyraźnie zmierza do wydzielenia człowieka z najbliższego mu świata istot żywych. W taksonomii potocznej człowiek został przeciwstawiony światu zwierząt, a jednym z kryteriów było właśnie wartościowanie. Praca Kempfa dostarcza dodatkowych argumentów, że wartościowanie pejoratywne dotyczy nie tylko nazw zwierząt, lecz całej leksyki z nimi związanej.
Można przypuszczać, że językowy antropocentryzm, uznanie człowieka za najważniejszy i najlepszy składnik tego świata, jest właściwością nie tylko języka polskiego i nie tylko języków europejskich, lecz warto może wskazać kilka wartości językowego obrazu świata, które mają zasięg ograniczony do kręgu kultury europejskiej lub nawet swoistych dla języka polskiego.
Przynależność do określonego typu kulturowego wyznaczona jest przez całą serię nazw prymarnie odnoszących się do ludów i cywilizacji uważanych za prymitywne, a wtórnie metaforyzowanych i w tej funkcji wykorzystywanych do określania ludzi i grup, których pewnych cech charakteru lub intelektu nie akceptuje się. Jeśli zatem jakiegoś współczesnego nam człowieka nazwiemy jaskiniowcem czy wandalem, będzie to nie tylko metaforyczne negatywne określenie tejże osoby, będzie to zarazem sygnał, że w znaczeniu podstawowym słów jaskiniowiec i Wandal są takie składniki, które nasza kultura odrzuca, które są naszej kulturze obce. Wyznaczenie granic cywilizacyjnych akceptowanych przez język polski dokonuje się tu drogą eliminacji wszystkiego tego, co nie mieści się w rozumieniu słowa cywilizowany. Seria takich metafor jest bardzo długa i dotyczy różnego typu negatywnie wartościowanych postaw lub cech ludzkich, głupoty, dzikości obyczajów, agresywności itp., np. troglodyta, pitekantropus 'człowiek nieokrzesany, a przy tym mający wygląd człowieka pierwotnego', prymityw 'człowiek o bardzo niskim poziomie inteligencji, prymitywnie głupi', kanibal, ludożerca 'człowiek szczególnie agresywny, niszczący innych', horda pierwotnie 'wojska turecko-mongolskie' i metaforycznie 'tłum, zgraja', kacyk, szaman 'człowiek, który nadużywa stanowiska lub chce coś osiągnąć sposobami irracjonalnymi, podejrzanymi'.
Pozytywne określenie cywilizacji zmierza zatem w kierunku kulturowo bliskiego kręgu europejskiego. Czytelnym potwierdzeniem tego jest powtarzające się obecnie w dyskusjach politycznych pytanie: Dokąd zmierzamy, do Europy czy do Azji?, gdzie terminy Europa i Azja mają sens nie tylko geograficzny, wnoszą również wyraźne konotacje wartościujące.
Ujawniana w języku przynależność do europejskiego kręgu kulturowego nie jest równoznaczna z akceptowaniem wszystkiego, co może być kojarzone z europejskością. Językowa ksenofobia (zjawisko występujące w każdym języku, a nie tylko w polszczyźnie) ujawnia negatywne konotacje związane z wieloma nazwami etnicznymi: Cygan 'kłamie', Żyd 'oszukuje', Szkot 'skąpy' , ktoś udaje Greka, ktoś inny siedzi jak na tureckim kazaniu bądź z angielską flegmą reaguje na coś. Analiza językowa może wręcz sugerować, że wiele plag i nieszczęść spadających na Polskę musi wywodzić się z zagranicy: francuska choroba, hiszpanka 'nazwa grypy', prusaki 'owady powodujące szkody' itp. Interesujące obserwacje przynosi praca Krystyny Pisarkowej (1976) ujawniająca stereotypowe przyporządkowanie przez Polaków cech nazwom niektórych narodowości. Najkorzystniej kształtują się obrazy Polaka (co jest zrozumiałe), Francuza i Hiszpana, obrazy innych nacji są zdecydowanie mniej korzystne. Trzeba jednak wyraźnie podkreślić, że te językowe poświadczenia ksenofobii są nie tylko wyrazem polskiej niechęci do obcości: ksenofobia jest również sposobem samookreślania się, aktywnego stosunku do siebie i do obcych.
Wyraźnym składnikiem językowego obrazu świata polszczyzny jest dwubiegunowe wartościowanie nałożone na przeciwstawienie „chrześcijanin", czy nawet węziej, „katolik" - „człowiek o innych przekonaniach religijnych lub nie mający żadnych przekonań". Mechanizm wartościowania jest podobny jak w przykładach wcześniejszych: kulturowa obcość zakłada wystąpienie negatywnych elementów oceniających. Metaforyzowane mogą być zatem nazwy innowierców lub tych, których przekonania religijne są niepełne, powierzchowne, np. poganin wyzwisko, heretyk wyzwisko lub 'człowiek wyznający poglądy nieakceptowane przez ogół', bisurman 'zuchwalec, hultaj', profan 'laik, nie mający wystarczającej wiedzy', faryzeusz 'obłudny', sekciarz 'ktoś zasklepiający się w ciasnych poglądach', niedowiarek 'ktoś nieufny, podejrzliwy'. Umieśćmy w tym szeregu również neofitę 'ktoś, kto przyjął niedawno wyznanie, zwłaszcza chrześcijańskie', uogólnione do 'ktoś, kto niedawno zmienił przekonania', w którym może się przejawiać odcień lekceważenia, poczucia własnej wyższości oceniającego (por. postępować z gorliwością neofity 'postępować z przesadą'), uzasadniony wówczas, gdy ocena dokonywana jest z perspektywy „dawnego", a więc „prawdziwego" wyznawcy.
Ujawnione zostały trzy składniki językowego obrazu świata polszczyzny: użytkownik języka preferuje cywilizację, zwłaszcza europejską, uwydatnia zalety polskości, m.in. przez ksenofobiczne widzenie innych narodowości, wreszcie akceptuje normy religii chrześcijańskiej i przestrzega ich. Od razu narzuca się pytanie, czy taki obraz Polaka przystaje w jakikolwiek sposób do rzeczywistości. Zawarta w tym pytaniu perspektywa jest jednak błędna. Odtworzony tu obraz jest obrazem językowym, powstającym nie tylko w relacji rzeczywistość pozajęzykowa - język, lecz także jako następstwo przynależności człowieka, twórcy języka, do określonego kręgu kulturowego oraz obowiązujących w tej kulturze ideałów dobra, piękna itp. Użytkownik języka polskiego, człowiek należący do kręgu kultury europejskiej, negatywnie wartościuje nazwy typu dzikus czy kanibal, gdyż fakt przynależności do tej kultury rozstrzyga, że musi on być lepszy, wartościowszy od przedstawicieli kultur uważanych za prymitywne. Polak-katolik, przedstawiciel kultury chrześcijańskiej, wie, że heretyk, poganin musi być od niego gorszy, gdyż należy do innego kręgu kulturowego. Na ten kulturowo wyznaczany sposób interpretacji świata nakładają się semantyczne motywacje będące mniej lub bardziej wiernymi refleksami wiedzy o świecie, doświadczeń z tym światem związanych, które są próbami racjonalizowania kształtowanego w języku obrazu świata. Nie ma w języku interpretacji świata, która pozostawałaby bez żadnego związku z opisywanym światem, ale nie ma też interpretacji bez kulturowych filtrów, które ten obraz porządkują.
Bibliografia
A p r e s j a n Jurij, 1980, Semantyka leksykalna. Synonimiczne środki języka (Leksiczeskajasiemanti-ka. Sinonimiczeskije sriedstwa jazyka, 1974), tłum. Zofia Kozłowska i Andrzej Markowski, Wrocław.
Bartmiński Jerzy (red.), 1980, Słownik ludowych stereotypów językowych, Wrocław. Bartmiński Jerzy (red.), 1990, Językowy obraz świata, Lublin.
Bralczyk Jerzy, 1987, O języku polskiej propagandy politycznej lat siedemdziesiątych, Uppsala.
B u 111 e r Danuta, 1967, Koncepcja pola znaczeniowego, „Przegląd Humanistyczny", nr 2.
B u 111 e r Danuta, 1984, Innowacje leksykalne we współczesnej polszczyźnie i w sąsiednich językach słowiańskich, „Poradnik Językowy", nr 32.
Cygal-Krupa Zofia, 1986, Słownictwo tematyczne języka polskiego. Zbiór wyrazów w układzie rangowym, alfabetycznym i tematycznym, Kraków.
Dobrzyńska Teresa, 1984,Metafora, Wrocław.
Dobrzyńska Teresa, 1994, Mówiąc przenośnie... Studia o metaforze, Warszawa.
Doroszewski Witold, 1982, Słowo narzędziem myśli i działania, w: Język, myślenie, działanie. Rozważania językoznawcy, Warszawa.
Grzegorczykowa Renata, Puzynina Jadwiga, 1979, Słowotwórstwo współczesnego języka polskiego. Rzeczowniki sufiksalne rodzime, Warszawa.
Hallig Rudolf, Wartburg Walther von, 1952, Begriffsystemsais GrundlagefurdieLexi-kograpbie. Versuch eines Ordnungsschemas, Berlin.
Heinz Adam, 1981, Język a inne dziedziny działalności człowieka, „Biuletyn Polskiego Towarzystwa Językoznawczego".
Kempf Zdzisław, 1985, Wyrazy „gorsze" dotyczące zwierząt, „Język Polski", nr 2/3.
K r ą p i e c Mieczysław A., 1985, Język i świat realny, Lublin.
L a k o f f George, Johnson Mark, 1988, Metafory w naszym życiu (Metaphors We Live By, 1980), tłum. Tomasz P. Krzeszowski, Warszawa.
L y o n s John, 1984, Semantyka 1 (Semantics, 1977), tłum. Adam Weinsberg, Warszawa.
Mackiewicz Jolanta, 1988, Świat widziany poprzez język, „Gdańskie Zeszyty Humanistyczne", nr 30.
Markowski Andrzej, 1990, Leksyka wspólna różnym odmianom polszczyzny, 1.1, Warszawa. M a r o d y Mirosława, 1987, Technologie intelektu. Językowe determinanty wiedzy potocznej
i ludzkiego działania, Warszawa. Milewski Tadeusz, 1967,Językoznawstwo, Warszawa.
Miodunka Władysław, 1980, Teoria pół językowych. Społeczne i indywidualne ich uwarunkowania, Warszawa-Kraków.
Pisarkowa Krystyna, 1976, Konotacja semantyczna nazw narodowości, „Zeszyty Prasoznawcze", nr 1.
Puzynina Jadwiga, 1986, Ełementy ocen w strukturze znaczeniowej wyrazów, „Biuletyn Polskiego Towarzystwa Językoznawczego".
Rybicka Halina, 1976, Losy wyrazów obcych w języku polskim, Warszawa.
Saussure Ferdinand de, 1961, Kurs językoznawstwa ogólnego (Cours de linguistiąue generale, 1922), tłum. Krystyna Kasprzyk, Warszawa.
Tokarski Ryszard, 1984, Struktura pola znaczeniowego (studium językoznawcze), Warszawa.
Tokarski Ryszard, 1984a, Granice pola znaczeniowego, w: Kazimierz Polański (red.), Słownictwo w opisie języka, Katowice.
Tokarski Ryszard, 1991, Wartościowanie człowieka w metaforach językowych, „Pamiętnik Literacki", z. 1.
U11 m a n n Stephen, 1967, Semantics. An Introduction to the Science of Meaning, Oxford. Wierzbicka Anna, 1971, Kocha, lubi, szanuje. Medytacje semantyczne, Warszawa. Wierzbicka Anna, 1985, Lexicograpby and Conceptual Analysis, Ann Arbor. Ziomek Jerzy, 1984, Metafora a metonimia. Refutacje i propozycje, „Pamiętnik Literacki", z. 1.
[J. Bartmiński, red., Współczesny język polski, Lublin: Wydawn. Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, 2001.]