Natalia Pawlaczyk
Pedagogika II rok, II st.
Gr. D środa 16:30
Współczesne problemy socjologii
Konspekt
Kultura i problem konsumpcji.
Nieunikniona degrengolada współczesnych? Czyli o konsumeryzmie uśmiechniętym i alternatywnym downshiftingu.
Środki dydaktyczne
1.Prezentacja multimedialna
2. Wykład
3. Dyskusja
Cele:
Zapoznanie się z zjawiskiem downshiftingu: założeniami, mechanizmami, uwarunkowaniami;
Zapoznanie się z teorią „Konsumeryzmu uśmiechniętego” Lipovetskyego: główne założenia;
Analiza teorii Lipovetskyego;
Poszerzanie świadomości i oglądu na temat konsumpcjonizmu;
Rozwijanie refleksji i autorefleksji na temat problematyki współczesnego społeczeństwa;
Pobudzanie do dyskusji i krytycznego spojrzenia na problem, polemiki z innymi studentami.
Plan wystąpienia:
Tradycyjne pojęcie konsumpcjonizmu.
Teoria Lipovetskyego: „Konsumeryzm uśmiechnięty”:
Przedstawienie postaci i wyjaśnienie nazwy: ”Konsumeryzm uśmiechnięty”;
Główne założenia teorii Lipovetskyego:
Moda jako główny wyznacznik ładu społecznego
Imitowanie mody jako technika rozbudzania wolności i autonomii jednostki
Społeczeństwo oparte na indywidualizmie
Indywidualizm jako podstawa zachowań prospołecznych i wspólnoty społecznej
III. Zjawisko downshiftingu:
Znaczenie słowa ”downshift”;
Downshifting jako nowy trend w życiu;
Wartości i motywy downshiftingu:
Pieniądze
Czas
Przesłanie downshiftingu
Metody downshiftingu:
Praca i zarobki
Nawyki downshiftingu.
Infantylizacja wzmacnia skłonność do tego, co prywatne i dziecinne, uznając impulsywne, zachłanne dziecko za ideał klienta, a klienta za idealnego obywatela. Dorosłym każe ulegać wołaniom "chcę!" i "daj mi!", odsłaniającym i zarazem stanowiącym infantylne id. Infantylność jest czymś więcej niż jedną z opcji, jest niezbędną przesłanką przetrwania kapitalizmu, a tym samym nakazem ducha czasu - którym, rzecz jasna, jest etos infantylizacji. Etos ten uznany więc zostaje za dobroczynny, a nawet święty, tak jak praca i inwestowanie cieszyły się niegdyś żarliwym błogosławieństwem ze strony protestantyzmu. W rezultacie mamy istny "kult dziecka", uznany powszechnie przez media.
Kiedyś dzieci skakały przez skakankę, bawiły się w dom, grały w klasy, w pomidora, w palanta - rozrywki dostarczało im najbliższe otoczenie wzbogacone ich własną wyobraźnią. Dzisiaj zabawa jest wspomagana przez towary, nieodłączna od konsumpcji, nie obejdzie się od drogiego sprzętu, elektronicznych gier wideo, Internetu. Odpowiedni ekwipunek pojawia się wciąż w nowych i ulepszanych wersjach, które trzeba wciąż na nowo kupować, co może łatwo wejść w nałóg.
Namawia się nas, żebyśmy uznali, iż istotą wolności jest prawo do wybierania z menu, ale jeśli weźmiemy pod uwagę istotne konsekwencje, to o posiadaniu prawdziwej władzy, a tym samym prawdziwej wolności, decyduje możliwość ustalania składu menu.
Benjamin R. Barber - Skonsumowani: Jak rynek psuje dzieci, infantylizuje dorosłych i połyka obywateli
Wraz z nadejściem ery płynnej nowoczesności społeczeństwo producentów przekształca się w społeczeństwo konsumentów. Człowiek odgrywa w nim równocześnie dwie role: potencjalnego nabywcy, a zatem przedmiotu marketingowych zabiegów, oraz potencjalnego towaru, poszukującego nabywców. Obie role grane są w przestrzeni społecznej określanej mianem rynku. Warunkiem uzyskania dostępu do dóbr społecznych (przedmiotów osobistej konsumpcji, a także uznania i pozycji społecznej) jest zdobycie wartości rynkowej, a więc popytu na walory własne. Utowarowienie relacji międzyludzkich i poddanie ich regułom rynku towarowego, a nie wzrost aktywności konsumpcyjnej i jej awans w całokształcie czynności życiowych, jest cechą definiującą społeczeństwo konsumentów i kultury konsumeryzmu. W tej książce Zygmunt Bauman, oryginalny analityk współczesnych wzorów i strategii życiowych, bada wpływ postaw konsumpcyjnych na wzory zachowań w różnych, na pozór niepowiązanych z sobą, aspektach życia społecznego, takich jak współczesna praktyka polityczna i demokratyczna, podziały i uwarstwienie społeczne, wspólnoty i związki partnerskie, budowa tożsamości, wytwarzanie i użytkowanie czy wreszcie preferowanie określonych wartości. Głównymi tematami tej błyskotliwej książki są wpływ światopoglądu i wzorów zachowań inspirowanych i kształtowanych przez rynki towarowe na sieć stosunków międzyludzkich oraz źródła uraz, protestów i oporu wobec tego wpływu. Zygmunt Bauman jest emerytowanym profesorem Uniwersytetu w Leeds.
|
|
Wyślemy |
|
Początek formularza
Dół formularza |
Bauman Zygmunt
Konsumowanie życia
Wydawca: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Rok wydania: 2009
Ilość stron: 146 s.
Oprawa: miękka
EAN: 9788323325727
ISBN: 9788323325727
Cena: 36.0
Szlendak
Konsumpcjonizm - postawa polegająca na nieusprawiedliwionej (rzeczywistymi potrzebami oraz kosztami ekologicznymi, społecznymi czy indywidualnymi) konsumpcji dóbr materialnych i usług[1], lub pogląd polegający na uznawaniu tej konsumpcji za wyznacznik jakości życia (lub za najważniejszą, względnie jedyną wartość) - hedonistyczny materializm.
tydzień downshiftingu w tym roku trwał od 2 d0 30 kwietnia
The trouble with the rat race is, even if you win, you are still a rat. Lily Tomlin
Dlaczego downshifting?:
W związku z rodziną, miejscem, jedzeniem
2. Związek z odnalezieniem zdrowego balansu miedzy pracą a życiem prywatnym
Pierwszy międzynarodowy tydzień ruszył 24 czerwca-30 2006.
Downshift ,a by upshift zwiększyć bieg w innych przestrzeniach życia.
Nie można ściśle zidentyfikować downshiftersa: niebieskie i białe kołnierzyki, dwudziesto-trzydziesto-czterdziestolatkowie
Nie czekają, aż rząd zrobi coś, żeby było lepiej, oni sami działają.
Wierzą, że nieumiarkowany materializm, wkrada siie, przychodzi wraz z ogromnymi kosztem życia
Seachange, treechange
Drogi są różne: można zredukowac liczbę godzin w pracy- zmniejszenie zarobków, można zrezygnować z pracy i przenieśc się do innej, zaczac własna działalność, mniej pochłaniająca, przeprowadzić się, sprzedaż niepotrzebnych przedmiotów, zmiejszenie wydatków,
Tydzień downshiftingu:
How To Take Part
Be a shining green light
1) Look at our list of suggestions below for `Individuals`, `Companies` and `Children/Schools`.
2) Select the suggestion that inspires you the most and give it a try on the first day of InterNational Downshifting Week.
3) Think about how it has made you feel. Look deeper into the consequences of embracing this action on a more permanent basis.
4) If you enjoyed trying it and like the way you feel about it, try another suggestion tomorrow and so on throughout the week!
Good luck, have fun, enjoy it and inspire others!
Downshifting: For Individuals
Time |
Book a half-day off work to spend entirely with someone you love, no DIY allowed |
Food |
Cook a meal from scratch, using locally sourced, seasonal ingredients, preferably organic |
Money |
Cut up a credit card |
Giving |
Donate a bag of clothes, toys or useful items to a local charity shop, refuge or recycling centre |
Create |
Hand-make a simple card for the next birthday or event on your calendar |
Reduce |
Eliminate 3 non-essential purchases this week |
Grow |
Plant something in the garden you can cultivate and eat and start a compost heap |
Local |
Consider reputable work at home parents and small local businesses, for services you need |
Communicate |
Tonight, turn off the television, switch on the radio, play a few games and talk |
Community |
Volunteer an hour of your time to a local charity shop, animal shelter, hospice etc |
Downshifting: For Companies
Recycle |
Contact your local recycling centre and organise bins for tins, plastic, paper and other waste |
Food Miles |
Find local vendors of fresh, healthy snacks and drinks and re-think your dispensing machines |
Donate |
Give unwanted furniture and equipment to your employees or local charitable organisations |
Responsible |
Implement suggestions from The Carbon Trust; make huge savings for your firm and the planet |
Fundraise |
Organise a Charity Sports Day for your employees and their families and donate funds locally |
Breathe |
Take the greener, cleaner option for your vehicle fleet |
Time Saving |
Organise and implement a travel plan and car share scheme |
Healthier |
Set up a keep-fit room with equipment, or organise local instructors to offer lunchtime classes |
Eco-consumer |
Source local suppliers of eco friendly paper, office supplies and cleaning products |
Share |
Use corporate power to get discounts for various green products and offer them to your staff |
Downshifting: For Children & Places of Education
Resourceful |
Adopt a double-sided photocopying policy and use the backside of waste paper for the facsimile |
Paper Conscious |
Be a greener school; conserve paper by ruling off your last piece of work and starting a new subject |
Free |
Brainstorm a list of fantastic, free activities and encourage your parents/guardians to take you on a few |
Organic |
Cultivate a square foot of garden and grow a few vegetables and soft fruits |
Fun |
Design and make your own board game |
Recognition |
Get on the right, green track - sign your school up for an Eco-School Award |
Compost |
Elect a weekly monitor to collect break and lunchtime organic waste and put it in a compost |
Seek |
Go out on an adult supervised hedgerow forage and cook your finds |
Paper-free |
Save paper, postage and time by emailing parents/guardians with school information |
Awareness |
Visit a landfill site and a recycling centre with your parents, guardians or school and encourage them to do the right thing! |
|
|
„KONSUMERYZM UŚMIECHNIĘTY": PROPOZYCJA GILLESA LIPOYETSKTEGO
Ogólnie zresztą można powiedzieć, że lektura większości współczesnych dzieł poświęconych konsumeryzmowi i kulturze konsumpcji nie nastraja optymistycznie. Czasami odnosi się wrażenie, że żyjemy obecnie w najgorszym z możliwych ustrojów, w jakiejś totalnie zniewalającej pseudooazie szczęśliwości, z której nie sposób uciec i której nie można polubić.
Okazuje się, że ludzie znajdują chociaż w pewien sposób a)możliwość ucieczki od tego co „nieuniknione?” B) pozytywne aspekty zewsząd pejoratywnie wyrażanego zjawiska
Szahaj zatem sugeruje, w sposób bardzo ostrożny, odmienny od krytycznego sposób patrzenia na kulturę konsumpcji i zaleca, abyśmy porównali ją z kulturami innego rodzaju, w których wolność jednostki jest znacznie mniejsza. Tym samym tropem podąża niemal całkowicie nieznany w Polsce francuski socjolog i filozof Gilles Lipovetsky (1994). Jego zdaniem, kultura konsumpcyjna wzmacnia wolność jednostki, poszerza zakres jej demokratycznych swobód i jest podstawą dzisiejszego ładu społecznego.
Zdaniem Johna Carrolla (1998, s. 133-134), Lipovetsky mówi ni mniej ni więcej tylko to, że poprzez zakupy może się dzisiaj objawiać powszechna w kulturze Zachodu obsesja wolności. Lipovetsky, zdaniem Carrolla, poszedł już tak daleko, że ogłosił modę najważniejszą, najpotężniejszą bronią w służbie demokracji. Moda uwalnia ludzi od dawnych, tradycyjnych problemów z klasą społeczną, rasą, uwalnia od jakiegokolwiek społecznego kontekstu, który ich wcześniej zniewalał, a przynajmniej bardzo mocno wpływał na ich autonomię, która jest dzisiaj dobrem najważniejszym.
Sam Lipovetsky jednak nie jest tak bardzo entuzjastycznie nastawiony do dzisiejszego zdominowanego przez konsumpcję świata, jak chciałby to widzieć Carroll. Metaforycznie można powiedzieć, że uśmiecha się delikatnie, a nie raduje całą gębą.
. Lipovetsky mówi, że dzisiejsze społeczeństwo jest oparte na modzie i że społeczeństwo to zlikwidowało w sposób kompletny władzę, jaką nad ludźmi miała niegdyś ich przeszłość, a w związku z tym tradycja nie ma już prawie żadnego wpływu na społeczeństwa zachodnie. Społeczeństwo mody jest zupełnie innym społeczeństwem niźli to, które funkcjonowało w epoce ideologii, a zatem w wieku XIX i jeszcze przez część wieku XX.
Moda jest, według Lipovetsky'ego, jedną z podstawowych, esencjonalnych form związku społecznego opartych na naśladownictwie. Drugą obok mody formą związku społecznego opartego na imitowaniu jest obyczaj. Moda i obyczaj to najważniejsze, najbardziej podstawowe dla funkcjonowania społeczeństwa mechanizmy. Moda to naśladowanie wszystkiego tego, co pojawia się teraz i tutaj, oraz zamiłowanie do wszelkich nowości. Obyczaj to naśladowanie wszystkiego tego, co było wczoraj. W tym ujęciu ład w społeczeństwie istnieje tylko dzięki temu, że wszyscy jego członkowie podzielają pewien wspólny zbiór idei i pragnień oraz dzięki imitacji, mechanizmowi stanowiącemu podstawę więzi społecznej. A zatem moda i obyczaj jako podstawowe mechanizmy imitowania nie pozwalają wydostać się jednostce poza obręb społeczeństwa. Lipovetsky (1994, s. 226-229) zauważa, że dzisiaj, w społeczeństwie konsumenckim, obyczaje zostały całkowicie zastąpione przez modę. Wcześniej oba te mechanizmy funkcjonowały razem, ale to tradycja i obyczaj miały moc decydowania o ludziach. Dzisiaj ludzie naśladują nie to, co było ważne dla ich przodków (jak nakazuje obyczaj), tylko to, co pojawia się tu i teraz (a zatem naśladują zgodnie z modą). Obyczaj i moda to pewne mechanizmy społeczne funkcjonujące zupełnie niezależnie od ich zawartości (zob. Lipovetsky 1994, s. 227; por. Szacki 2002a). To samo może być treścią obyczaju i treścią mody, przykładem niech będzie tatuowanie ciała. Chodzi o sam mechanizm i źródło imitowania. Moda (niezależnie od zawartości) jest sama w sobie pewną logiką społeczną, która jest przyczyną czy powodem budowania więzi społecznej.
Społeczeństwo oparte na modzie funkcjonuje, najprościej rzecz ujmując, w myśl hasła, że wszystko, co nowe, jest wartościowe. W czasach kiedy moda dominuje, to co tradycyjne nie jest już obiektem pożądania. Niegdyś natomiast spoistość społeczeństwa była osiągana dzięki wspólnocie wierzeń, wspólnocie idei i podobieństwu umysłów i aby utrzymywała się więź między pokoleniami, musiał być respektowany obyczaj. Mówiąc językiem Lipovetsky'ego, naśladownictwo musiało dotyczyć tych samych modeli, z których korzystali nasi przodkowie w przeszłości. W przeciwnym wypadku społeczeństwo mogło się rozsypać niczym domek z kart (zob. np. Olechnicki 1993). Obyczaj był zatem do niedawna warunkiem koniecznym istnienia i funkcjonowania społeczeństwa. Tymczasem ponieważ społeczeństwo masowej konsumpcji — jego ekonomia i życie codzienne — jest oparte na tym, co efemeryczne i zmienne, moda w chwili obecnej jest ważniejsza od tradycji. Społeczeństwo mody jest oparte na uwodzeniu. Nowość stała się warunkiem koniecznym funkcjonowania społeczeństwa i zastąpiła na tym miejscu tradycję. Przeszłość nie ma już w społeczeństwie opartym na modzie znaczenia integrującego i regulującego. Inaczej — przeszłość nie rządzi już umysłami ludzi. Jak zresztą może nimi rządzić, skoro nie jest już tak jasna i klarowna, jak była jeszcze dla naszych nieodległych przodków. Tak samo zresztą niejasna jak przeszłość jest i przyszłość. Nie wiemy, co się stanie w przyszłości, jest ona zamazana i niepewna. Kiedyś przyszłość i przeszłość regulowały czy konstruowały ideologie i religie. Dzisiaj już się tak nie dzieje. A zatem w społeczeństwie opartym na modzie liczy się tylko teraźniejszość. Skoro nie wiadomo, co się stanie, a to, co się działo, nie ma już zastosowania, pojawia się konieczność większej elastyczności. Trzeba sobie jakoś radzić z tym, że nic nie jest już raz na zawsze ustalone, i moda to ułatwia. Ludzie, oczywiście, mogą nastawiać się w swoich działaniach na przeszłość, lecz jest to w chwili obecnej raczej ich wolny wybór aniżeli przymus obyczaju. Na przykład panny młode nadal ubierają się w biel i zakładają welon, ale zasadniczo jest to ich wolny wybór, a nie jakiś zewnętrzny, tradycyjny czy religijny przymus. Z tradycji wybiera się to, co przyjemne, ulega ona recyklingowi i jest tylko katalogiem dostępnych rzeczy, które można wykorzystać (zob. Lipovetsky 1994, s. 231).
Od kiedy jednostki zaczęły imitować zgodnie z mechanizmem mody, imitowanie przeniosło się z jednostek pozostających w ramach grupy rodzinnej na zewnątrz, naśladowani więc są obcy (zob. Lipovetsky 1994, s. 233). Zmienia się zatem środowisko naśladowania i obecnie, w odróżnieniu od świata zdominowanego przez obyczaj, wchodzą w grę rozmaite wpływy, istnieje potencjalnie bardzo wiele źródeł, z których można wybierać wzorce. W społeczeństwie mody imitowanie podtrzymujące strukturę jest już radykalnie odmienne niż w społeczeństwie opartym na obyczaju, istnieje bowiem możliwość wyboru. W związku z tym nie ma mowy o jakiejkolwiek trwałej uniformizacji zachowań, praktyk, gustów. Imperium mody sprzyja wzrastaniu indywidualizacji, personalizacji, sprzyja różnicowaniu się. Mówiąc krótko, potencjalnie jednostki mają dzisiaj znacznie większą autonomię niż w epokach, w których rządziła tradycja.
I w tym momencie pojawia się ważne pytanie. To, co się dzieje dzisiaj ze społeczeństwem, czyli cała ta oparta na modzie i konsumpcyjna (bo moda — w ujęciu Lipovetsky'ego — realizuje się głównie przez konsumpcję) hiperindywidualizacja zmusza do zapytania o to, co trzyma ludzi ze sobą? Inaczej, jak w ogóle jest możliwe społeczeństwo zindywidualizowanych konsumentów? Jak może w ogóle istnieć społeczeństwo w większości wyzwolone od swojej przeszłości, swoich przeszłych obyczajów i reguł? Jak może istnieć społeczeństwo, w którym kopiuje się z wielu źródeł? I Lipovetsky (1994, s. 234-236) na to pytanie odpowiada. Rozpoczyna od stwierdzenia, że kiedyś to konflikt zmuszał jednostki do działania w ramach społeczeństwa. Ludzie byli socjalizowani do konfliktu przez definiowanie wspólnego uniwersum. Mówiąc prościej, ludzie byli wychowywani w ten sposób, że pokazywano im granice ich grupy i terytorium, które zamieszkują (w sferze fizycznej i mentalnej) grupy obce. A zatem konflikt był dla starego typu społeczeństwa niesłychanie ważny. Obecnie, w społeczeństwie opartym na modzie, konflikt nie znika, staje się jednak zupełnie inny. Konflikt nie ma już w obrębie społeczeństwa mody charakteru świętej wojny. Konflikt jest inny, ponieważ jednostki są już inne — wyindywidualizowane. Mówiąc najprościej, Lipovetsky sądzi, że panowanie mody sprowadziło pokój, ponieważ ludzie zaczęli się skupiać na sobie i na swoich potrzebach bardziej niż na zwyczajowym wtrącaniu się w sprawy innych, myślących inaczej. Społeczeństwo oparte na modzie, a nie na obyczaju, jest zatem społeczeństwem bardziej pokojowym, ponieważ ludzie są tu zajęci sobą. Współczesny indywidualizm, tak nielubiany przez krytyków społeczeństwa konsumpcyjnego (zob. Domański 2002, s. 19-21; Taylor2002, s. 10-17), powoduje jednak, że ludzie mniej ze sobą wojują w imię kolektywnych ideologii. Ideologie i oparte na nich walki nadal istnieją, ale zmienił się ich charakter, a raczej zmniejszyło się ich napięcie. Indywidualizm redukuje te ideologie i kwestie niegdyś kolektywne do egocentryzmu, do narcyzmu, do spraw indywidualnych. Można powiedzieć, że ów narcyzm jest wręcz zbawieniem dla współczesnych demokracji. Nawet jeśli jednostki przenoszą się dzisiaj ze świata kolektywnego do sfery ściśle prywatnej, mówi Lipovetsky (1994, s. 237), to i tak dają się angażować w akcje zbiorowe, ponieważ zmusza ich do tego logika indywidualności.
Kolejne pytanie nasuwa się samo: jak logika indywidualności może kogokolwiek zmuszać do angażowania się w sprawy społeczne? Otóż, jak najbardziej może. I to jest sedno myśli Lipovetsky'ego. Mówi on, że im bardziej jednostki są wychowane w duchu osobistej autonomii, tym bardziej są wrażliwe na przestrzeganie praw człowieka. Im bardziej zatem jednostki są skupione na sobie, na swoim własnym interesie, na swojej własnej autonomii i przyjemności, tym bardziej interesują się tym, aby ta sfera indywidualności była poszerzana. Im bardziej społeczeństwo za sprawą mody jako mechanizmu regulatywnego podąża w kierunku indywidualistycznego hedonizmu, tym bardziej ceni tę ludzką indywidualność. Kultura oparta na narcyzmie i hedonizmie jest kulturą największej wolności jednostki i najmniejszego wtrącania się w sprawy innych (zob. Lipovetsky 1994, s. 239). A zatem społeczeństwo konsumpcyjne oparte na modzie jest oazą wolności, jeśli jednostki potrafią świadomie stawić czoło ekstremom kultury konsumpcyjnej, takim choćby, jak te omówione na początku.
Konsumpcjonizm?
Pan X, milioner marzył o tym, żeby polecieć w kosmos. I poleciał. Bo, kogo jak kogo, ale akurat jego było na to stać. Za spełnienie marzenia zapłacił grube pieniądze. Tym samym skonsumował sporą część swojego majątku. Jedni powiedzą - romantyk, marzyciel, miał odwagę urzeczywistnić piękny sen o kosmicznej podróży. Drudzy powiedzą - bogaty ekscentryk i egoista, byłoby lepiej, żeby zamiast spełniać wyrafinowane zachcianki, pomagał potrzebującym. Czy zatem pan X daje nam przykład "wyuzdanej" konsumpcji? Bo przecież to, co zrobił nie było zaspokojeniem prostej potrzeby w prosty sposób. Czy, przeciwnie, pokazuje, że można oderwać się od spraw przyziemnych, materialnych i podążać za najśmielszymi marzeniami?
Czy my mając wielokrotnie mniej pieniędzy nie wydajemy ich czasem podobnie? Czy kupując towary w sklepach, nie spełniamy małych marzeń na miarę małych portfeli? Kto nam udowodni, że są to kaprysy konsumpcjonistów?
Wątpliwości te można by szybko rozstrzygnąć. Wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie: co to jest konsumpcjonizm? Niby proste, ale... Czy jest to zaspokajanie wszelkich potrzeb, które wykraczają poza minimum potrzebne do przetrwania? Nie. Tak szeroko rzecz ujmując, niemal wszystkich ludzi wszystkich epok musielibyśmy uznać za konsumpcjonistów. A może jest to uleganie współczesnym reklamom, zmiennym modom i trendom masowej kultury o niskich lotach? Też nie, bo konsumpcjonizm to zjawisko znacznie szersze. Może w końcu odpowiedź znajdziemy w artykule B. Roka pt. "Wzorce konsumpcji"? Czytamy tam: "Konsumpcjonizm sprowadza się do nadmiernej konsumpcji dóbr materialnych i usług nieusprawiedliwionej rzeczywistymi potrzebami ludzkimi i nieliczącej się z kosztami ekologicznymi, społecznymi i indywidualnymi." Wygląda to na całkiem niezłą definicję. Lecz, gdy tylko spróbujemy ją skonkretyzować lub przyrównać do własnych zachowań, znów pojawi się mnóstwo wątpliwości. W którym momencie konsumpcja zaczyna być nadmierna, a kiedy jeszcze nie jest? Które potrzeby są rzeczywiste, a które nierzeczywiste? Łatwo policzyć resztę przy kasie w sklepie, ale jak tu liczyć się z kosztami ekologicznymi, społecznymi i indywidualnymi?
Jest więc konsumpcjonizm naszym grzechem powszednim, lecz tak dokładnie nie wiadomo, kiedy już grzeszymy, a kiedy jeszcze nie. Ale, czy musimy szukać precyzyjnej miary albo definicji? I tak wszyscy wiemy, mniej więcej, o co chodzi i że konumpcjonistą być, to nic dobrego.
kiedy już, a kiedy jeszcze nie?
Nikt nie nazywał konsumpcjonizmem podobnej, w gruncie rzeczy, postawy u wielu ludzi żyjących przed wiekami. Jest to zjawisko i pojęcie całkiem nowe. Dążenie do posiadania jak największej ilości dóbr materialnych stało się globalnym problemem dopiero wtedy, gdy dobra te zaczęto wytwarzać w masowych ilościach. Okazało się, że środowisko naturalne nie wytrzymuje obciążeń związanych z ogromną skalą produkcji. Dewastację natury, marnotrawienie i wyczerpywanie się przyrodniczych zasobów zauważono wtedy, gdy przemysł już całkiem rozpanoszył się na Ziemi. Rozkręciła się potężna machina przemieniająca surowce czerpane z natury w przedmioty użytkowe. Systematycznie zaspokajana i wciąż na nowo podsycana zbiorowa zachłanność stała się zagrożeniem dla całej naszej planety. I wtedy nazwano ją konsumpcjonizmem. Czy to oznacza, że nie warto mówić o tym zjawisku w odniesieniu do pojedynczej osoby? Ależ warto i należy. W końcu zbiorowość składa się z pojedynczych osób, z nas. Lepiej wiedzieć, w jakie uzależnienia jesteśmy uwikłani, zwłaszcza wtedy, gdy są dla nas groźne. A konsumpcjonizm jest właśnie takim zbiorowym uzależnieniem. Nie wszyscy jednak ulegają mu w tym samym stopniu. Jedni bardziej, drudzy mniej. Ale jak to ocenić? W którym momencie powinno odezwać się nasze ekologiczne sumienie i powiedzieć: stop!, tego już nie kupuj. Czy człowiek staje się konsumpcjonistą kupując trzecią parę spodni, czy zaczyna nim być dopiero przy dziesiątej? W kółko moglibyśmy takie pytania zadawać i nie przybliżać się do odpowiedzi? Bo nie tylko o to chodzi, ile miejsca towary zajmują w naszych koszykach, lecz głównie o to, w jakim stopniu zawładnęły naszą świadomością. Jeżeli życiowe cele, ambicje, marzenia, smutki i radości związane są przede wszystkim z poszukiwaniem i nabywaniem dóbr materialnych, to znak, że jest źle. Czas na kurację odwykową.
dobre strony zła
Trudno tu wymieniać wszystkie korzyści, które są udziałem większości obywateli bogatych lub choćby średnio rozwiniętych państw. Nie można zapominać o tym, że wszelkie negatywne aspekty rozwoju gospodarczego są silnie powiązane z wieloma pozytywnymi, których nie doceniamy, gdyż są oczywiste i od dłuższego czasu (w perspektywie naszego życia) stale obecne. Konsumpcjonizm nie jest zjawiskiem samoistnym, oderwanym od tego procesu. Jest jego następstwem, ale także elementem, który na zasadzie sprzężenia zwrotnego przyczynia się do rozwoju gospodarczego i do wszystkich tych zmian, które ogólnie nazywamy postępem cywilizacyjnym.
Można przyjąć, że w życiu pojedynczego człowieka rzadko kiedy konsumpcjonizm jest realizowany na oślep i w skrajnej postaci. A jeśli przyjrzeć się takiej umiarkowanej postawie bez uprzedzeń, to nawet można zauważyć pewne jej zalety. Ludzie, dla których zasadniczą wartością jest dorobek materialny, nie lubią ideologii, które żądają od nich poświęcenia życia. Żadna wielka sprawa nie wydaje się ważniejsza niż domek z ogródkiem. Opływając w dobra cenią poczucie bezpieczeństwa i stabilizację, na swój sposób cenią pokój. Jeśli tylko nie rozbudza się w nich poczucia zagrożenia, opowiadają się przeciwko wojnom. Jest jednak spora różnica pomiędzy potępianiem agresji, a niechęcią do jakiegokolwiek poświęcania się. Dlatego naiwnością byłoby stwierdzenie, że konsumpcjonizm sprzyja postawie pacyfistycznej. Można jedynie z pewną dozą ostrożności zauważyć, że ludzie skupieni na materialnej stronie życia i nie nadmiernie sfrustrowani raczej nie staną się terrorystami, rewolucjonistami, męczennikami. Konsumpcjonistom, na szczęście, nie spieszy się do nieba.
W bogatszych społeczeństwach, wśród których dominuje konsumpcyjny model życia, wyraźna jest tendencja do ograniczania przyrostu naturalnego. Posiadanie większej ilości dzieci kojarzy się przede wszystkim z większymi wydatkami a także z ograniczaniem własnego czasu - czyli po prostu nie opłaca się. Taki sposób myślenia, jakkolwiek egoistyczny, przyczynia się jednak do stabilizacji liczby ludności. Powie ktoś, że prawdziwy konsumpcjonizm zaczyna się dopiero wtedy, gdy ludzie w ogóle nie chcą się rozmnażać, bo to ogranicza ich konsumpcję. Ujemny wskaźnik przyrostu naturalnego jest już normą w wielu najbogatszych państwach. Specyficzne problemy starzejących się społeczeństw wydają się błahe, jeśli zestawić je z problemami krajów najbiedniejszych i przeludnionych. Nadal globalny wzrost liczby ludności na świecie jest niepokojąco wysoki. Można więc dopatrzyć się pozytywnych stron tendencji, która polega na zmniejszaniu ilości obywateli świata, w dodatku tych najwięcej konsumujących. Jednak nie ma co się oszukiwać, że jest to droga do ostatecznego rozwiązania problemów demograficznych, zwłaszcza, że rosnąca dysproporcja pomiędzy ilością biednych i bogatych stwarza dodatkowe napięcia społeczne.
Mówienie o zaletach konsumpcjonizmu jest oczywiście nieco przewrotne. Zarówno przeciwnikiem wojen, jak i człowiekiem rozsądnie planującym rodzinę można być unikając przywiązywania nadmiernej wagi do materialnych dóbr.
|
ograniczać? - tak, ale...
Wydawać by się mogło, że znaczne ograniczenie zbiorowej konsumpcji powinno przynieść same korzyści - ludziom i całej Ziemi. Kłopot w tym, że świata nie da się zmienić z dnia na dzień. Nawet, jeśli wszyscy zgodziliby się, że taka zmiana jest konieczna. Wyobraźmy sobie, że na skutek nagłego zbiorowego olśnienia zdecydowana większość obywateli państw wysoko i średnio rozwiniętych bierze sobie do serca apele i argumentacje ekologów. Dzięki owej cudownej zmianie społecznej świadomości globalna konsumpcja w tych państwach zostaje ograniczona - dajmy na to - o 30%. Ci, co uwielbiali hamburgery, frytki i coca-colę, gotują w domach dietetyczne zupy jarzynowe. Panie w biurach nie piją trzech filiżanek kawy dziennie na osobę, tylko po jednej co drugi dzień, nie używając cukru ani śmietanki. Luksusowa bielizna, elektryczne szczoteczki do zębów, bibeloty, jedwabne krawaty, złote zegarki, jednorazowe ściereczki do kurzu - wszystko to leży na półkach sklepowych pośród mnóstwa innych dużych oraz małych towarów, których nikt nie kupuje. Bez tego przecież można żyć, a obywatele o podwyższonej świadomości ekologicznej bez żalu rezygnują z kupowania rzeczy zbędnych. W skali globalnej 30% towarów, które do tej pory znajdowały nabywców, już się nie sprzedaje. Taka sytuacja dla gospodarki oznacza poważny kryzys - rychłe bezrobocie, frustracje społeczne, drastycznie okrojony budżet. Gdyby to wszystko miało stać się nagle, chaos gospodarczy przysłoniłby korzyści związane z mniejszym obciążeniem środowiska naturalnego. To trochę naiwne rozumowanie przypomina tylko, że najbardziej słuszne i szlachetne hasła bywają utopijne. Nie zapominajmy jednak, że to właśnie utopie mogą wyznaczać kierunki zmian.
Rynek wchłania wartości
O komercjalizacji wyższych wartości słyszymy już od dawna. Możemy też zauważyć, że niektóre z nich niemal dosłownie przeniosły się na półki sklepowe. Na opakowaniach wielu towarów znajdziemy informację, że kupując ten właśnie produkt chronimy środowisko naturalne. Na innych znów artykułach zobaczymy naklejki z obwieszczeniem, że kupując wyroby następujących firm wspomagamy akcję pomocy dzieciom. I tak oto wraz z towarami możemy sobie zafundować drobną satysfakcję moralną albo wstęp do klubu obrońców przyrody.
Ostatnio coraz więcej się mówi o etycznej odpowiedzialności biznesu. Jest to niewątpliwie zasługą społecznej presji, głównie aktywności antyglobalistów i ekologów. W państwach zachodnich rozwija się ruch etycznie odpowiedzialnych producentów. Przedsiębiorstwa biorące w nim udział deklarują przestrzeganie wielu etycznych zasad. Towary i usługi oferowane przez odpowiedzialny biznes reklamowane są jako "etyczne".
Czy w ten sposób realizowane wartości moralne, które ktoś gdzieś tam przelicza na zyski, wciąż jeszcze pozostają wartościami? Nie traćmy nadziei, że tak. Bo to wcale nie musi się wykluczać, że firma się bogaci, a jednocześnie dba o środowisko naturalne, wspomaga dom dziecka i godziwie traktuje swoich pracowników.
A jednak trudno o wszystkich tych etykietkowych wartościach nie mówić bez nutki ironii. Sam fakt powstania ruchu na rzecz odpowiedzialności w biznesie każe się domyślać, że biznes poza tym ruchem bywa nieodpowiedzialny. Czy do wyeliminowania takich przypadków nie wystarczy egzekwowanie praw człowieka, kodeksu pracy i przepisów związanych z ochroną środowiska?
Czy potrzeba specjalnych deklaracji, podwyższonej poprzeczki, żeby przestrzegać zasad, zdawałoby się, oczywistych i uniwersalnych? Najczęściej słusznie podejrzewamy, że etyczną i ekologiczną odpowiedzialność producenta eksponuje się głównie po to, żeby pozytywnie wyróżnić jego produkt na rynku. Została więc w postaci ekstra-wizytówki dołączona do towarów, żeby wrażliwy klient chętniej kupował właśnie te, a nie inne. Od biznesu nie można żądać, żeby przestał być biznesem. Oczywiście, jeśli stara się być etyczny, to chwała mu za to. Pamiętajmy jednak, że cele moralne nie mogą być dla biznesmena nadrzędne, bo splajtuje. To, że rynek wchłania wartości moralne, jest zjawiskiem pozytywnym. Byleby nie wchłonął ich bez reszty. Może się w końcu okazać, że większość moralnych wyborów będziemy dokonywać wybierając towary. Antykonsumpcjonizm byłby już tylko konsumpcjonizmem z domieszką środków uspokajających sumienie.
Ania Gawlik
Unia Europejska o nadkonsumpcji Przeniesienie obecnych wzorców przemysłowego zużycia zasobów i produkcji na cały świat, wymagałoby to dziesięciokrotnie więcej zasobów niż jest obecnie dostępnych, co pokazuje skalę potencjalnych napięć związanych z ich dystrybucją i problemów ekologicznych na poziomie globalnym, jakich można oczekiwać, jeśli obecne tendencje nie zostaną zatrzymane. Komisja Europejska, "Biała Księga w sprawie wzrostu, konkurencyjności i zatrudnienia" 1993 |
http://wartosci.org.pl/bohdan-slawinski_3.html
Bibliografia:
Drozdowicz J., Bernasiewicz M.(red), Kultura popularna w społeczeństwie współczesnym: teoria i rzeczywistość(2010), Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków
Makowski J., Dziesięć ważnych słów. Rozmowy o Dekalogu(2002), Wydawnictwo Literackie, Kraków