Analiza ekonomiczna rynku pracy obejmuje przede wszystkim czynniki determinujące popyt na pracę (czyli zapotrzebowania na pracę zgłaszanego przez przedsiębiorstwa) oraz podaż pracy (ilość osób chętnych do pracy). To właśnie popyt na pracę i podaż pracy decydują o liczbie osób pracujących i liczbie bezrobotnych. Popyt na pracę determinowany jest przez płace (koszt pracy dla przedsiębiorcy) oraz wydajność pracy pracowników. Im koszty pracy są niższe a wydajność pracowników wyższa tym dane przedsiębiorstwo może produkować taniej swoje wyroby, jest bardziej konkurencyjne, może rozwijać swoją produkcję i zatrudnić nowych pracowników (rośnie popyt na pracę).
Z kolei podaż pracy zależy głównie od czynników demograficznych tzn. od liczby osób w wieku produkcyjnym. Za osoby w wieku produkcyjnym uważa się w Polsce, mężczyzn w wieku 18-64 i kobiety w wieku 18-59 lat. Na liczbę osób w wieku produkcyjnym wpływają uwarunkowania społeczno ekonomiczne oraz przepisy prawne decydujące, w jakim wieku pracownik przechodzi na emeryturę (np.: w wielu krajach kobiety przechodzą na emeryturę w wieku 65 lat). Na podaż pracy wpływa również wysokość oferowanych płac (ludzie podejmują pracę tym chętniej im wyższa jest oferowana im płaca) oraz preferencje poszczególnych osób dotyczące podziału swojego czasu na pracę i czas wolny. Z kolei zasiłki i świadczenia społeczne (alternatywne źródła dochodu) zniechęcają ludzi do podejmowania pracy.
Jednak w gospodarce narodowej nie wszyscy w wieku produkcyjnym mogą lub muszą pracować. W społeczeństwie część osób będących w wieku produkcyjnym nie pracuje np. z powodów osobistych (osoby wychowujące dzieci, osoby uczące się). O takich osobach mówimy, iż są bierne zawodowo. Natomiast dzieci oraz osoby starsze będące na emeryturze nie należą do ludności w wieku produkcyjnym. W Polsce, w powszechnej opinii rynek pracy kojarzy się przede wszystkim z problemem bezrobocia. Jednak nie każda osoba niepracująca jest bezrobotnym. Według definicji Międzynarodowej Organizacji Pracy (MOP) za bezrobotnego uważa się taką osobę, która jest w wieku produkcyjnym, ale:
nie pracuje,
poszukuje pracy, oraz
jest gotowa do podjęcia pracy.
Cechy te odróżniają osobę bezrobotną od biernej zawodowo.
Najbardziej znanym wskaźnikiem rynku pracy jest stopa bezrobocia. Często jednak znajomość samej procentowej wielkości tego wskaźnika nie jest wystarczająca, aby wychwycić istotę problemów, z którymi borykają się uczestnicy rynku pracy. Dlatego warto przyglądać się także przepływom na tym rynku.
Skupienie uwagi na samej tylko stopie bezrobocia maskuje wiele zjawisk, które ją kształtują. Spadek stopy bezrobocia wcale nie oznacza, że mniej jest osób pozostających bez pracy. Należy pamiętać, że formuła określająca tę stopę jest dwuczęściowa: z jednej strony mamy ludzi bezrobotnych, z drugiej jednak znajduje się zasób ludzi chętnych do pracy, który składa się zarówno z zatrudnionych, jak i tych, którzy aktualnie pozostają bez pracy. Niniejsze opracowanie poświęcone jest przepływom na rynku pracy, czyli ruchowi siły roboczej, która zmienia swój status na rynku pracy pomiędzy bezrobociem i zatrudnieniem, opuszcza ten rynek czasowo lub na stałe. Spojrzenie na możliwości przesunięć uczestników rynku pracy pozwoli nam na bardziej kompleksowe spojrzenie na samą stopę bezrobocia.
Zatrudnieni, bezrobotni… i ktoś jeszcze
Zasób ludzi zdolnych (i chętnych) do pracy - czyli zasób siły roboczej - składa się z aktualnie pracujących oraz bezrobotnych. Wiele osób spośród wszystkich obywateli nie wlicza się do zasobu siły roboczej - gdyż oni nie mogą lub też nie chcą pracować. Tworzą zbiór ludzi pozostających poza zasobem pracy. Na rynku pracy, tak jak w przyrodzie, nic nie ginie. Nie ma możliwości, aby jakaś osoba pozostawała bez statusu, czyli „metki” (bezrobotny, pracujący lub poza zasobem pracy) określającej położenie (miejsce) na rynku pracy. Mając na uwadze ten fakt, rynek pracy możemy analizować na schemacie okrężnym, analogicznym do budowanego dla całej gospodarki. Przykład takiego schematu prezentuje poniższy rysunek.
Strzałki na schemacie wyznaczają kierunek przepływów siły roboczej. Od razu widzimy, że można utracić zatrudnienie bez zasilania grona bezrobotnych lub opuszczenia zasobu pracy (1). Sytuacja ta ma miejsce, kiedy następuje bezpośrednia zmiana jednej pracy na inną. Nie jest tajemnicą, że początkowe lata zatrudnienia wiążą się w dużej mierze z poszukiwaniem najlepszego miejsca pracy, co skłania do częstej zmiany pracodawcy.
Ruch dwustronny
Rzadko rezygnujemy jednak z pracy nie mając „na oku” innych perspektyw zatrudnienia - dlatego ten rodzaj przepływu nie zmienia stopy bezrobocia i agregatowego zatrudnienia. Wśród innych możliwości poruszania się w obrębie rynku pracy częstą zmianą jest opuszczenie zasobu zatrudnionych i degradacja do statusu bezrobotnego (2). Przepływ ten dotyczy zwalnianych osób lub pracowników poszukujących lepszego zatrudnienia, którzy nie są w stanie znaleźć nowej pracy natychmiast, ponieważ jej poszukiwanie może być niekiedy czasochłonne, a więc łączy się z okresowym pozostawaniem w gronie bezrobotnych.
Takie przesunięcia osób zdolnych do pracy powiększają stopę bezrobocia. Gdy osoba bezrobotna znajduje w końcu pracę, mamy do czynienia z zasileniem zasobu pracujących, a więc spadkiem stopy bezrobocia (3).
Problem zniechęconych
Inny scenariusz zakłada, że osoba dotychczas bezrobotna może przejść do zbioru osób pozostających poza zasobem pracy (4) - takie osoby często określa się mianem zniechęconych. Starają się one o pracę przez długi czas, jednak ciągłe niepowodzenie w uzyskaniu zatrudnienia sprawia, że w ostateczności mogą całkowicie zrezygnować z poszukiwań i odłączyć od zasobu pracy.
Sytuacja jest poważna - wydłużenie czasu poszukiwania pracy faktycznie zmniejsza prawdopodobieństwo jej znalezienia. Pracodawcy unikają osób długotrwale bezrobotnych, bo panuje pogląd, że ich umiejętności są już niewielkie ze względu na zjawisko deprecjacji wiedzy. Jakkolwiek może być to twierdzenie prawdziwe dla pojedynczych jednostek, to nie wszyscy długotrwale bezrobotni mają rzeczywiście mniejszą wartość dla pracodawcy. Działa jednak zjawisko selekcji negatywnej i ludzie pozostający długo bez pracy są najczęściej dyskryminowani (w ekonomii pracy zjawisko takie często nazywamy stygmatyzacją).
Ostrożnie z wnioskami
Zdecydowanie bardziej optymistyczny ruch na rynku pracy zakłada przepływ w odwrotnym kierunku, czyli z grona osób pozostających poza zasobem pracy do bezrobotnych (5). Dotyczy on obywateli, którzy z różnych względów musieli wycofać się z życia zawodowego, lecz obecnie chcą powrócić. Takie osoby mogą z reguły nieco dłużej poszukiwać pracy, co sprawia, że najpierw zasilają szeregi zarejestrowanych bezrobotnych. Sytuacja ta dotyczy również osób wchodzących dopiero na rynek pracy, czyli różnego rodzaju absolwentów. Zdarza się również, że osoba dotychczas pozostająca poza zasobem ludzi zdolnych do pracy od razu znajduje zatrudnienie (6) - dotyczy to w szczególności pracowników pozostających na długich urlopach. Przepływ taki możliwy jest również w przypadku osób nowych na rynku pracy - dotyczy to większości absolwentów atrakcyjnych kierunków szkół wyższych, którzy nierzadko przyszłe zatrudnienie mają zagwarantowane już na studiach. Ostatni z możliwych przepływów obejmuje utratę pracy, której towarzyszy opuszczenie zasobu pracy (7). Strumień ten obejmuje osoby uzyskujące emeryturę lub rentę oraz wszelkie przypadki wycofania się z życia zawodowego w celu wychowania dzieci bądź ponownego podjęcia nauki.
Różnorodne możliwości zmiany statusu na rynku pracy zwracają uwagę na fakt, że ubytki zatrudnienia nie zawsze muszą być tożsame ze wzrostem grona ludzi pozostających bez pracy i powiększeniem stopy bezrobocia. To właśnie dlatego wnioskowanie oparte wyłącznie na wskaźnikach zatrudnienia i bezrobocia może nie być kompletne. Dopiero wnikliwe zgłębienie ruchów następujących w obrębie zasobu pracy i poza nim pozwala stwierdzić, czy obserwowane zmiany wielkości agregatowych rzeczywiście mogą mieć pozytywne bądź negatywne skutki dla gospodarki.
Na rynku pracy trwa nieustanne dopasowywanie się pracobiorców i pracodawców. Ten wymagający czasu proces sprawia, że zawsze pewna liczba osób pozostaje bez pracy. To tak zwane bezrobocie frykcyjne jest zjawiskiem naturalnym. Praca ludzka nie jest jednorodnym (homogenicznym) towarem. Gdyby takim była, przedsiębiorca zwalniający pracownika mógłby bez problemu przyjąć kogoś innego na jego miejsce. Zwykle jednak tak się nie dzieje, a stanowiska pracy pozostają czasem przez długi okres czasu nie obsadzone. Każdy ma nieco inne umiejętności i wiedzę, które przydają się w innych okolicznościach i przy różnych zajęciach. To właśnie dopasowanie pracownika do miejsca pracy sprawia, że jest on w stanie wygenerować najwyższy możliwy produkt - wtedy też jest duża szansa, że jego zarobki będą odzwierciedlały jego faktyczny wkład w funkcjonowanie przedsiębiorstwa i będą satysfakcjonowały pracownika. Ze względu na powyższe czynniki rynek pracy możemy sobie wyobrazić jako miejsce nieustannych poszukiwań i dopasowań zarówno ze strony pracowników, jak i pracodawców. Z uwagi na fakt, że wzajemne dostosowania są czasochłonne, na rynku pracy panować będzie cały czas pewne bezrobocie. Co więcej, taki poziom bezrobocia może być korzystny z punktu widzenia całej gospodarki.
(Marcin Mazurek)