Henryk Rzewuski (1791 - 1866)
- ur. w dniu Konstytucji 3 Maja (na Wołyniu)
- maganteria konserwatywna (ojciec - senator cesarstwa rosyjskiego)
- nauka (Kraków), krótka kariera wojskowa (wojsko Ks. Warsz.), podróże europejskie, wstąpił do loży wolnomularskiej w Petersburgu
- znajomość z Mickiewiczem (Petersburg), z którym widywał się jeszcze później; Mick. zachęcał Rz. do pisania
- rozpoczyna od pojedynczych gawęd (później w „Pam. Sopl.”)
- będąc w Rzymie, potępił wybuch powst. listopadowego, jako ruchu sprzecznego z legitymizmem
- pisuje rozprawy historiozoficzne (opublikowane po śmierci autora - cenzura)
- zdecydowanie odrzucał pojęcie postępu, bo przez rozwój techniki, sztuki i nauki może się on stać zagrożeniem dla tej cywilizacji, wzniecając buntownicze popędy rozumu; przeciwnik Oświecenia - to przestępstwa wobec praw Bożych; konserwatyzm skrajny
- najbardziej istotne zadanie - pielęgnacja tradycji, której nosicielka jest szlachta
- apologeta ustroju demokracji szlacheckiej, złotej wolności, która ukształtowała patriotyzm Polaków
- „Pamiątki Soplicy” - 1839-41 wyszły anonimowo w Paryżu w 4. tomach; uczynił z gawędy arcydzieło; Wielkie Księstwo Litewskie jako kraj urzeczywistnionej utopii szlacheckiej; słuchaczem tych gawęd był Mickiewicz, co widać w jego „Panu T.”
Wielu bohaterów „Pamiątek” pojawi się w „Listopadzie”
(potępiał Rz. Balzaka za nieobyczajność i cynizm - taki to konserwatysta był z niego).
Często wbrew intencjom twórcy dochodzi do autodemaskacji szlacheckiej sielanki (raczej oskarżenie niż obrona minionego świata)
- również w „List.” Rz. starał sie przkonać, że stos. mięszy szlachtą a magnaterią układały się harmonijnie (nostalgia magnata za powszechnym szacunkiem
- „pam. Sopl.” przyjęto z zachwytem
- Rz. skłaniał się ku akceptacji rosyjskiego panowania na ziemiach polskich, krytykuje działalność konspiracyjną rozmaitych towarzystw; wierzy w „potężne stowarzyszenie Słowian”, czyli całkowite podporządkowanie Rosji
- prawdziwą burzę wywołały „Mieszaniny obyczajowe Jarosza Bejły” - zbiór pamfletów obejmujących społeczeństwo polskie, porównanie go do organizmu w stanie rozkładu
- pobyt w Petersburgu, związał się z „Tygodnikiem Petersburskim”, tam ogłaszał swe powieści historyczne
- „Listopad” - publikowany na łamach „TP” w latach 1845-46; kontynuacja tematyczna i ideowa „Pamiątek”; sukces mniejszy (oskarżano go o naruszenie zasad gatunku literackiego, jakim była powieść hist. - chodziło o przypisy, dygresje, komentarze pochodzące bezpośrednio od autora);
- napisał też Zamek krakowski, Adam Śmigielski, Rycerz Lizdejko, zbiór gawęd Nie-bajki
- pisze jeszcze Rz. inne powieści hist., opowiadania-gawędy (tu: horror staropolski pt. Ja gorę!)
publicystyka jego raczej marna, grafomańska, dziś już nie do czytania (głosił apologię ugody politycznej).
- wypełnmiał na zlecenie Iwana Paskiewicza (namiestnika Królestwa Polskiego) rozmaite misje polityczne; współtworzył prorządowy organ „Dziennik Warszawski” (od 1851) - Rzewuski jednak zniechęcał swoimi artykułami np. Cywilizacja i religia (za największą klęskę uznawał nie rozbiory, lecz inwazję nowej cywilizacji, zapoczątkowana przez Oświecenie)
- bliski współpracownik Paskiewicza, obrońca Targowicy (Pamiętniki Bartłomieja Michałowskiego ) - Rz. znienawidzony przez Polaków, „oburzający i obskurancki”
- negatywny stosunek do powstania styczniowego
- zmarł 1866 w Cudnowie w zupełnym osamotnieniu i zapomnieniu
POD ZNAKIEM W. SCOTTA
- tradycja walterskotyzmu pozwoliła odejść od tradycyjnej formy narracji w pierwszej osobie (pamiętnik, list, np. K. z Tańskich Hoffmanowa) - dochodzi do głosu komentarz odautorski, opwiadanie z pozycji bezstronnego obserwatora
- w Polsce zapotrzebowanie na idealizację przeszłości, optymizm (przeciwnikiem takiego myślenia był Kraszewski)
- polscy „walterskotyści”: Fryderyk Skarbek, Franciszek Wężyk, Konstanty Gaszyński, JUN
- zalecano (na łamach gazet) lektury pamiętnikarzy XVII-wiecznych (na czle z Paskiem) oraz utworów W. Scotta - jako przeciwwaga dla zalewu francuszczyzny
- Rz. publikował swe powieści pod pseudonimem B. Niekrasz (krytykowany przez Kraszewskiego, który domagał się przede wszystkim przestrzegania prawdy dziejowej!) - zaczęto w ślad za Scotem szukać wzorców w przeszłości (teza: dawne czasy były lepsze); Rz. idealizował dawne dzieje wbrew prawdzie historycznej
- Rz. wprowadzała postaci fikcyjne w miejsce pierwszoplanowych bohaterów; fakty historyczne są dla Rz. drugorzędne (charakterystyczne jest tu przemilczenie Rosji lub jeje eufemistyczne potraktowanie tak jak i później u Sienkiewicza czy Prusa)
- dosyć ostro potraktował w „List.” króla St. Augusta Poniatowskiego, utrwala jego „czarną legendę” (Rz. oczywiście nie stawia zarzutu o serwilizm wobec Katarzyny II). Przeciwstawia królowi „legendę białą” - postać Karola Radziwiłła (książę Panie Kochanku), choć w rzeczywistości uważano go za ograniczonego umysłowo i służalczego wobec Rosji.
Przeciwstawia więc typ idealnego magnata monarsze. Kontrast: bracia Strawińscy. Konstrukcja całości opiera się na antytezie (skorzysta z tej techniki Sienkiewicz).
Rz. był też antywarszawski 1768 (w stolicy lokalizował spiętrzenie franc., itp.).
- portret Radziwiłła jest daleki od rzeczywistości, często był on na usługach Rosji
- świat skonstruowany na zasadzie antytezy dwóch rzeczywistości np. dworowi króla przeciwstawione zostały majątki; Nieśwież Radziwiłłów i Koronowo Kunickiego
- tło powieściowe: konfederacja barska (Rz. dostrzega w niej wyłącznie antykrólewskie ostrze, widzi ją jako wojnę domową: sarmatów z sfrancuziałymi zwolennikami króla)
-uczestników konfederacji przedstawia z uznaniem, szacunkiem i współczuciem
- humor i ironia były narzędziami prowokacji intelektualnej i politycznej
- przypisy denerwowały wielu krytyków
- Listopad został przetłumaczony na język rosyjski, czeski, niemiecki
- niesłychanie wiernie utrwalił realia życia polskiego z przełomu XVIII i XIXw.
- kontrastuje z tym całkowita obojętność na przyrodę, raz tylko opisana
- wielkie zróżnicowanie stylistyczne, listy, dialogi, dziennik osobisty, komentarz odautorski
LISTOPAD
TOM I
Przedmowa: mistrzynią życia jest przeszłość; każdy naród ma swoje własne przeznaczenie; apeluje, by opisywać własną przeszłość, nie ulegać cudzoziemszczyznie. Pisze, że w tym romansie historycznym zestawił ze sobą dwie cywilizacje. Każdy naród ma swoje przeznaczenie. Narody umierają gdy pogardzają wierzeniami przodków i dawnymi tradycjami.
I. WSTĘP:
Wojciech Strawiński - sługa i przyjaciel domu Radziwiłłów (siedziba: Nieśwież), był oszczędny, dorobił się majątku. Zaleca się do panny Rozalii z Massalskich, pochodziłą ona z domu wrogiego Radziwiłłom. Była sierotą, zostawioną na wychowaniu u biskupa Messalskiego. Duchowny powierzył swoją krewną Rozalię w opiekę pani komisarzowej, która była z francuskiego rodu i postanowiła uczyć Rozalię francuskiego. Drogo go to kosztuje; komisarzowa za każdym razem gdy go odwiedza zabiera jakieś cenne sprzęty i ozdoby. Jednak miłość jest dla niego ważniejsza niż majątek. Potem zaczął chować co cenniejsze sprzęty;) Baba zaczeła pożyczać pieniądze oczywiście na wieczne nieoddanie ;D. Biskup w końcu wyraża zgodę na małżeństwo. Po ślubie Wojciech zabronił żonie utrzymywać jakiekolwiek stosunki z komisarzową. Pożycie było szczęśliwe, Bóg ich pobłogosławił dwoma synami. Ludwik (starszy) i Michał (takie imiona dostali gdyż urodzili się w dniu tych właśnie świętych). Ze względu na interesy przeprowadzają się na rok do Wilna, tam też Rózia odnawia kontakty z komisarzową. żona zdradza Wojceicha z hrabią Mycielskim. Mycielski był kawalerem wielkiego świata, słabo mówił po polsku, nosił się na modę francuską. Potajemne schadzki organizowali sobie w komisarzowej w domu. Rózia napisała Wojciechowi list, że wyszła za niego z musu i muszą się rozejść. Rozwód; Rozalia otrzymuje prawa do Ludwika, wyjeżdżają do Wielkiej Polski. Wojciech natomiast ma w opiece syna Michała.
II. WYCHOWANIE STAROPOLSKIE
Ojciec wychowuje Michasia surowo, nakazał mu podgolić włosy, przyjął nauczyciela domowego, który miał uczyć go katechizmu, łaciny. Nakazał mu nie szczędzić syna, cenił dyscyplinę. Sprzęty żony kazał wynieść na strych by mu o niej nie przypominały. Jako katolik nadal czuł się żonaty wiec nawet mu do głowy nie przyszło poszukiwać drugiej żony. Miał wiernego przyjaciela w generale Kunickim. W ósmym roku życia zrobił synowi egzamin i zobaczył że dużo już umie, postanowił posłać go do jezuickiego Collegium Nobilium w Warszawie (tu.: bracia znowu razem); Ludwiś już od roku tu przebywał, oddany przez ojczyma, który doczekał się własnych dzieci i nie dbał już o syna żony z pierwszego małżeństwa. Wywiązała się z ich znajomości wielka przyjaźń, choć byli zupełnie różnie ubrani. Ludwiś upudrowany, w trzewikach, po francusku a Michał jak inni uczniowie, w żółtych butach, podgolone włosy. Pewnego dnia do Warszawy przybywa ojciec i odwiedza Michasia, widząc obu synów jest zaskoczony ale i szczęśliwy, Ludwiś przy całej swojej cudzoziemszczyźnie jest piękny. Daje mu więcej pieniędzy, tuli go ale zauważa kolczyki. Zabiera Michasia ze szkoły, później Michaś w Nieświeżu się uczy ale tylko łaciny. Michaś tylko na święta w domu, ojciec mało się nim zajmuje, jedynie każe go przywieźć, uszyć bieliznę przerobić jakieś stare ubrania i wyprawić znowu w drogę.
III. PALESTRA
Michał po sześciu latach nauki umie łacinę i teologię. Zna się na ludziach, wie komu trzeba się podlizać, komu okazywać szacunek. Ojciec dumny z syna, postanawia go jeszcze kształcić w prawie. Udają się w Słonimie do regenta Wojszwiłły, tam piją o rozmawiają o sprawie sądowej Wojciecha z biskupem o młyn. Wojciech prosi Wojszwiłłę, którego uczynił jurystą, by teraz on uczynił prawnikiem jego syna Michała. Michaś oddany do palestry (do znajomego regenta), na prawnika.
IV. MICHAŁ ZOSTAJE JURYSTĄ
Michał ostro wziął się do pracy, już po paru miesiącach został prawą ręką Wojszwiłły. Wojciech - strażnik trafia do bandy albeńskiej zorganizowanej i posłusznej księciu Karolowi Radziwiłłowi. Michał jednak dostaje od ojca małe pieniądze i popada w długi, udaje się do niego z prośbą o pożyczkę. Prosi ojca o trzy tysiące i obiecuje, że za rok je odda, Będzie zarabiał gdy złoży przysięgę i zostanie jurystą. Michał ma kiedyś otrzymać Słonim. Michał był bardzo podobny do ojca, obaj nienawidzili cudzoziemszczyzny. Michał staje na „pierwszym szczeblu palestry słonimskiej”; jest powszechnie szanowany, posiada spore zasoby wiedzy; ojciec dumny. Po złożeniu przysięgi na jurystę ojciec wydaje ucztę, najpierw pożycza mu trzy tysiące i daje tysiąc, a potem drze wszystkie obligi i z radości mówi, że cała ta kwota została mu podarowana.
V. WYCHOWANIE ZAGRANICZNE:
Ludwik: szkoła we Francji (ojczym zna Leszczyńskiego i załatwia synowi edukację w Lotaryngii), zostaje kapitanem w pułku zagranicznym na żołdzie Francji, ranny w bitwie pod Minden - kula na wylot mu twarz przestrzeliła; lubiany na dworze wersalskim, nawet tańczył z margrabiną de Pompadour; prowadzi rozwiązłe życie. Zaciągnał drugi, mało brakło a trafiłby do więzienia. Zabił Francuza w pojedynku i był więziony w Bastylii., ale wstawiła się za nim margrabina. Otrzymał list od Woltera, znał się z twórcami pierwszej encyklopedii. w Paryżu w domu pani Geoffrin poznaje A. Czartoryskiego i S. Poniatowskiego; spłaca swoje długi i wraca do Warszawy, wzmianka o tym, że matka jego umarła. Ludwiś często pisywał listy do ojca, do brata. Wraca do kraju w dniu, gdy królem zostaje St. August Poniatowski. zostaje dworzaninem, wiąże się z królem, obejmuje urzędy. Autor wspomina o podziale społeczeństwa na dwa obozy, jeden pod dowództwem Karola Radziwiłła, drugi pro królewski. Poniatowski oczerniał księcia, mści się na nim, pozbawił go urzędów, majątku, Radziwiłł został banitą i tułaczem. Król jednak przez swoje intrygi popada w kłopoty - nie doszły do skutku plany ożenku z córką Marii Teresy a na dodatek dowiedział się o nich dwór rosyjski, który zezwolil Radziwiłłom na utworzenie konfederacji w Radomiu. Ta konfederacja zawiązana przeciwko królowi przywróciła Karola Radziwiłła do kraju i zwróciła mu majątek. Wkrótce konfederacja została zamieniona w sejm i uznana przez inne mocarstwa.
VI. ZARĘCZYNY:
Radziwiłł został zwyciężony pod Nieświeżem. Lecz zarządzono amnestię i żołnierze wrócili do kraju, tylko Radziwiłła nie obejmowałą więc rozpoczął peregrynację po Europie. Wszyscy tęsknili za księciem, wspierali go pieniężnie i mógł prowadzić godne a nawet dostatnie życie. Michał i jego ojciec walczyli, teraz mieszkają razem, Michał zrezygnował z pracy prawnika i został w domu ze starym ojcem, opiekował się gospodarstwem. Generał Kunicki po śmierci swojego syna sprowadza córkę Zosię z Wilna. Ojcowie chcieliby, żeby ich dzieci się razem ożeniły. Strażnik chce przepisać Michałowi cały majątek, starszy syn nic nie dostanie bo służy Rosji. Młodzi dorastali w wielkiej przyjaźni, Michał kocha Zosię, ona wie, że jest porządnym człowiekiem i będzie dobrym mężem. Żałuje tylko że nie jest czuły tak jak kochankowie w romansach i że nie umie mówić po francusku. Michał jest człowiekiem bardzo pobożnym. Decyzja o małżeństwie - Zosia płacze, bo nie chce tak szybko opuszczać domu ojca, w końcu dopiero co do niego przybyła. W końcu ustępują jej i odkładają datę ślubu. Zaręczają się a ślub ma się odbyć za półtora roku. Radziwiłł wraca do kraju.
VII. ZJAZD PRZYJACIÓŁ:
Dary od księcia Radziwiłła i brata Ludwika (starosty wieluńskiego) dla narzeczonych; Michał zostaje wojskim - to dar od księcia, Zosia otrzymuje kolczyki. Ludwik przesyła swój obraz pędzla Bacciarellego i komplet biżuterii. Zosia często wpatruje się w ten wizerunek i wpada w zamyślenie. Uczty i biesiady, największą wyprawia Michał - na 200 osób.
VIII. ŚMIERĆ SPRAWIEDLIWEGO:
Po dwóch tygodniach biesiad stary strażnik zapada na zdrowiu. Przeczuwa dzień swojej śmierci, spowiada się, daje jałmużny, żegna się z bliskimi. Daje wszystkim zebranym znajomym spinki do munduru. Umiera ojciec Michała i Ludwika; w testamencie wszystko przekazuje Michałowi (tylko trochę finansowo dostaje się Ludwikowi), Michał wstawia się przed ojcem (kiedy jeszcze żyje) za Ludwikiem, żeby nie pozbawiał go majątku (skutecznie), jednak ten zrzeka się na korzyść brata (nie potrzebuje majątku). Pogrzeb w Słonimie, wiele osób na nim było obecnych. Wielka stypa. Kunicki wyznacza slub dzieci po żałobie Michała i wraca do Niewodowa. Ludwik flirtuje z Potocką dlatego nie przyjechał do brata.
IX. LIST STAROSTY WIELUŃSKIEGO DO KSIĘCIA GENERAŁA ZIEM PODOLSKICH
Z rozkazu króla musiał wyjechać na Litwę, gości u brata. Trochę jakby zazdrości Michałowi, Ludwik u swojego brata z fascynacją obserwuje jego życie; w liście jest sceptyczny co do wartości rozumowych; przypomina jakąś rozmowę u króla Leszczyńskiego, którą słyszał a brał w niej udział także Wolter. Opisuje dzień z życia brata, Michał wcześnie wstaje, ciężko pracuje w gospodarstwie, dużo je a Ludwik długo śpi i się nudzi. Pisze o dwóch wydarzeniach w domu brata: zdechł wół i Michał ganił służących bo to z ich winy, wpadł do wody z razem z bryczką człowiek wiozący pieniądze dla Michała, ale w tym wypadku nikogo nie ukarał bo uważał, że to z woli Boga się stało i nie było winą człowieka, że prawie utonęli, cieszy się z uratowania ludzi, pieniądze jakoś nadrobi. Nie widzi miłości i namiętności u swego brata, uważa, że ten się żeni bo tak wypada. Został wysłany na Litwę aby podburzyć dysydentów przeciwko księciu Panie Kochanku.
X. LIST DRUGI ... (jak wyżej)
Pisze o wypełnianiu zobowiązań królewskich wśród dysydentów na Litwie; udał się do starego przyjaciela z wojska Grabowskiego, który stoi na czele dysydentów. Ma postać konfederacja innowierców domagających się praw do wyznawania swojej religii w Słucku i Toruniu. Ludwik został wysłany przez króla do Nieświeża, by złożyć życzenia w imieniu króla dla obchodzącego imieniny księcia Panie Kochanku
XI. DROGA DO NIEŚWIEŻA
Kontrast w wizerunku braci (Sarmata - odmawia litanie w drodze, Francuzik - nuci arie operowe); Ludwik ma angielską karetę, jest ubrany na modę europejska, na głowie papiloty. rozmowa - 2 różne koncepcje (poznajemy ich tok myślenia); Ludwik wierzy w reformy, postęp, twierdzi, że związał się z ludzmi światłymi i tylko dzieki nim kraj jeszcze nie upadł. Narzeka na wiecznie pijaną szlachtę i lud wierzący w zabobony. Próbuje przeciągnąć Michała na stronę króla. Ludwik nie chce osiąść na wsi, chce dać Michałowi w dzierżawę swą część po ojcu i sam wrócić do Warszawy; Ludwik proponuje by przyszły teść Michała czyli Pan Kunicki jako przyjaciel ojca rozsądził podział majątku.
XII. ELEGANCJA DWÓCH ŚWIATÓW
zakwaterowanie; podkreślone różnice w ubiorze obu braci, Michał ubiera kontusz i żupan, ma tez specjalną szablę którą nazywa Alfa i Omega. Nowomodny ubiór Ludwika, fryzjer go czesze, ogólnie stroi się i stroi.;] Ludwik mówi, że ma brata Bertranda Mycielskiego, czyli to przyrodni brat Michała też. To własnie brat przysłał mu z Paryża najnowszą suknię, którą zakłada na tę uroczystość. Ludwik opowiada o Paryżu i swoich wspomnieniach; gotowi, mogą jechać
XIII. IMIENINY
przyjęci serdecznie przez księcia, Ludwik przekazuje list z zyczeniami od króla; Radziwiłł chwali Ludwika jako kawalera orderu świętego Stanisława i wspomina, że sam zawsze chciał go posiadać ale król nie odznaczył go tą łaską; szczegółowy opis wnętrza (utrzymany w stylistyce tradycyjnej, nie hołdujący aktualnej modzie) Ludwik dziwi się takim skromnym wystrojem zamczyska; Ludwik poznaje narzeczoną brata - Zosię; później zjada tylko trochę przy obiedzie (nienawykły do tego typu strawy), no i wypić też tyle co Sarmaci nie może; siedzi jak na szpilkach, obserwuje Zosię.
XIV. BAL - DOBRANA PARA:
Rozpoczynają się tańce. Ludwik postanawia zagościć trochę dłużej w domu brata, chyba ze względu na Zosię. Goście w grupkach (niezbyt przychylni w rozmowach Ludwikowi), pewien mężczyzna mówi, że o ile jest przyjacielem Michała, o tyle jego brata niecierpki i ani z nim nie rozmawia ani nie pije; Ludwik i Zosia tańczą menueta (ten, którym L. błyszczał na dworze francuskim); inni zniesmaczeni, że tańczy choć przeciez ma jeszcze żałobę po śmierci ojca. Szabański opowiada, że widział, jak się Ludwik stroił, ubierało go pięciu mężczyzn, chodził z czepkiem na głowie. Wszyscy się smieją ale taniec wzbudził podziw.
XV. LIST STAROSTY WIELUŃSKIEGO DO HRABI MYCIELSKIEGO
pisze do swojego brata Bertranda (z drugiego małżeństwa matki); zazdrości mu pobytu w Paryżu, podczas gdy sam błąka się po borach litewskich; pisze, że dwór królewski w Polsce jest urządzony całkowicie na wzór francuski; radzi by, by kuł żelazo póki gorące i ożenił się z hrabiną skoro ona tego pragnie. Pisze, że w zamku królewskim panuje już moda francuska ale na prowincji dalej utrzymywane są typowo polskie obyczaje. charakteryzuje sytuację szlachty w Polsce (godna pożałowania); anachronizm polityczny w kraju. Jest zachwycony Zosią (zna doskonale francuski, ma ogładę, itd.) - orzeka o niedopasowaniu przyszłego małżeństwa brata (żałuje Zosi, której przeznaczeniem nie powinno być życie pozbawione namiętności u boku Sarmaty). W Paryżu i Warszawie jest wiele zdrad ale nie na prowincji, tutaj trudno odbić szlachcicowi ukochaną bo zaraz wszyscy się dowiedzą. Opisuje tez Michała jego usposobienie i prawość (niemal przesadną). Jest najpoczciwszym z ludzi, przestrzega zasad moralnych, prawnych i religijnych.
XVI. DOM MOŻNEGO SZLACHCICA:
Opis obszernej wsi zwanej Korwinowem, niegdyś Niewodowem. Jest tam pałac murowany i ogród angielski. Przepych pałacu, wiele ozdób, przepych stołu. Bardzo szczegółowy opis rezydencji generała Kunickiego, wystrój, pokoje, (Niewodów) porównanie dzisiejszego stanu rzeczy z wyglądem rezydencji w przeszłości, jest też kaplica w zespole pałacowym obecnie zamieniona w altanę. Zosia wraca z Nieświeża od księcia Radziwiłła, Kunicki, który nie mógł być obecny na imieninach chce ją o wszystko wypytać. Opis mieszkańców rezydencji Niewodowskiej: panna łowczanka -cioteczna siostra generała - zarządza domem; ojciec Kleofas - bernardyn, kapelan domowej kaplicy, ogrodnik. Był jednak tolerancyjny bardzo. Jacek Buńczukiewicz - rządca, chrzestny syn generała (choć 60-letni), gospodarz niedoskonały, ale generał jest z nim zżyty i przyzwyczaił się do niego, miał on liczne potomstwo, lubił napić się krupniczku przy niedzieli; ksiądz Nowochacki - pleban obrządku wschodniego; ksiądz Prosper Chlebowicz - częsty gość, krewny generała, pyszny, próbuje uduchowić religijność generała, która jest tyleż żarliwa, co powierzchowna; generał klepał pacierze ale nie zgłębiał się w modlitwę, myślał o czymś innym. Z Chlebowiczem najlepszy kontakt ma Zosia, bardzo lubi go słuchać zresztą on też ją uwielbia. General rozmawia z Kleofasem, nazajutrz mają przyjechać bracia Strawińscy, specjalnie przygotowania są czynione, aby odpowiednie pokoje były do dyspozycji dla ludwika, bo on musi mieć trzy. Generał jako superarbiter ma podzielić między braćmi majątek po zmarłym ojcu. Generał rozmawia z Zosią, wypytuje co mówił o nim książę Radziwiłł. Jest bardzo podekscytowany.
XVII. SZERMY DUCHOWE:
Rozmowa przy stole o polowaniu. Czy polowanie to grzech? Prosper mów, że nie grzech ale marnowanie czasu. Generał zapewnia ks. Chlebowicza, że już niedługo będzie miał godnego towarzysza do rozmów, bo przyjeżdża czł. światowy - Ludwik; generał i ks. Kleofas podziwiają ks. Chlebowicza, uchodzi on za człowieka godnego stanowiska prymasa rzeczy braci zostały już przywiezione do izb. Generał i ojciec Kleofas piją krupnik przybywa ks. Prosper i wygłasza jakieś swoje mowy o śmierci; przyjezdza kareta bracia zawitali do Niewodowa.
TOM II
I. PRZYBYCIE STAROSTY DO NIEWODOWA:
serdeczne przyjęcie braci Strawińskich; rozmowa: Generał opowiada gdzie i kiedy walczył. Następuje zapoznanie starosty z mieszkańcami dworu. Ludwik podarował ojcu Kleofasowi sztuciec, żeby mógł robić swoje projekta;) architektoniczne. Kleofas zachwycony cyrklami i innymi przyrządami, obiecuje solennie modlić się za starostę. Starosta też chce uczestniczyć w sobotnim polowaniu, robił to już kiedyś z samym królem francuskim. Namawiają Ludwika do ożenku ale on mówi, że planuje zostać zakonnikiem na Malcie. Bracia pojechali na spoczynek do przygotowanych pokoi, Starosta przedmiotem pochwał i nadziei; wszyscy o nim rozprawiają, podziwiają jego zachowanie i szacunek dla starszych. Staroście podoba się prowincja, chociaż obawia się, że ks. Prosper będzie go zanudzał Bracia rozmawiają przed snem, wojski mówi pacierze i idzie spać a Ludwik pisze swój pamiętnik.
II. POBYT STAROSTY W NIEWODOWIE:
Starosta przyjaźni się z Zosią, ich znajomość przeradza się w wielką miłość. Starosta imponuje na polowaniu (zastrzelił odyńca), podarował generałowi swoją strzelbę. Ludwik zagaduje z Zosią po francusku, więc brat nie wie co się święci; gdy inni jadą na polowanie starosta sobie flirtuje;D Generał wspomina swoją żonę, Zosia zaczyna płakać myśląc o matce. starosta zachwycony głosem Zosi podczas nabożeństwa postanawia dać jej kilka lekcji śpiewu. Wszyscy są zachwyceni piosenkami które razem śpiewają. Z Warszawy przychodzą kolejne listy do Ludwika domagające się jego powrotu (w tym list od samego króla, grożący utratą łaski); szykuje się do odjazdu, pożegnanie. Tymczasem rodzona siostrzenica generała - Wejherowa - kasztelanowa inflancka ma przybyć lada dzień. To kobieta światowa, ozdoba dworu, jest już w drodze do Niewodowa. Generał mówi, ze kasztelanowa rozwodzi się z mężem. Nie chcą wypuszczać starosty w droge w poniedziałek, bo to feralny dzień. starosta uproszony przez wszystkich pozostaje dobę dłużej (na nieszczęście... jak się okaże)
III. POJEDYNEK:
Ludwik dziwnie zamyślony, jego sługa zauważył, że chodzi w ubraniach które wyszly z mody, co wcześniej było niemożliwe. Raz nawet zapomniał kapelusza jadąc w goście. Generał broni przywilejów szlachty, na wieść o możliwości dopuszczenia do sejmików posłów nieszlacheckich krew go zalewa, bo to narusza prawa kardynalne. Generał wychodzi z założenia, że prawa są jak wino - im starsze tym lepsze. Generał po raz kolejny namawia go do porzucenia służby na dworze krolewskim i gospodarowania we własnych dobrach. Przybywają: Jan Wazgird - brat cioteczny Zosi, dworniak nieświeski, trefniś, wrogi cudzoziemszczyżnie (Albeńczyk, czyli stronnik Radziwiłła) oraz pan Sztyrmer - chorąży generała. Wywiązuje się sprzeczka między starostą i Wazgirdem. Prosper prosi by Zosia zaśpiewała piosenkę, starosta siada do klawikordu i śpiewają razem. Wazgird do starosty: opuść Niew. i nie zbliżaj się do Zosi przez 3 lata (rozeszła się już bowiem plotka); umawiają pojedynek (inni o tym nie wiedzą); pojedynek jutro o swicie, broń: pistolety, nieopodal karczmy żydowskiej - starosta raniony
IV. WYZNANIE:
w domu generała nikt nie wie o pojedynku (starostę ktoś rzekomo postrzelił - oficjalna wersja wydarzeń); opatrują mu rany, przybywa lekarz. Ludwik odzyskuje przytomność, Zosia i jej ciotka czuwają przy jego łożu. Zosia domyśla się prawdziwej wersji wydarzeń, Ludwik wyznaje jej miłość, ona też go kocha, no ale razem być nie mogą; muszą się rozstać, itd. Starosta powoli wraca do zdrowia.
V. PRZYBYCIE PANI KASZTELANOWEJ:
Sam król się w niej kochał. pani Wejherowa - siostrzenica generała, z dworu przybywa, trwa właśnie jej sprawa rozwodowa; intrygi były żywiołem panowania Stanisława Augusta, był protektorem wszystkich spraw rozwodowych. Kasztelanowa informuje starostę, że jego brat Bertrand Mycielski żeni się w Paryżu z Kreolką; kasztelanowa przejmuje prowadzenie salonu, który umiejscawia w komnacie starosty; po obiedzie wszyscy się zbierają przy chorym by go zabawiać. Ludwik wtedy pierwszy raz widzi Zosię od dnia ich wyznań miłosnych. Dyskusja Kasztelanowej z Wojskim (Michałem Strawińskim) na temat rozwodu (w czasach rządów St. Aug. jest coraz więcej rozwodów, Michał ich nie uznaje). Michał uważa, że skoro przysięgała przed Bogiem i przed ludzmi to nie powinna się rozwodzić, szczerze chciałby, żeby małżonkowie się pojednali. Kasztelanowa rozróżnia przysięgę szczerą i pod przymusem, gdy zazwyczaj rodzice zmuszają, nawet ks. Prosper mówi, że taką przysięgę można złamać. Opowiada o swoich zaręczynach z Wejherem, miała lat 16 i nie była do końca świadoma tego co robi. Potem chciała się rozejść ale ludzie mówili, że nie wypada. Prosper mówi o prawie szlacheckim i chrystusowym. Jako ksiądz może przebaczyc i pobłogosławić wiele rzeczy, które wśród szlachty nie są mile widziane np. związek przeciwko woli rodziców jeżeli widzi, że młodzi się kochają i są pewni w swoich postanowieniach. Generał mówi o tym, że nieposłuszne swojej woli dziecko pozbawiłby majątku. Prosper jednak nadal utrzymuje ze rodzice powinni dziecku doradzać wybór małżonka ale nie wybierać za niego.
VI. LIST KASZTELANOWEJ DO SZAMBELANA GINTOWTA:
jest to obecny kochanek kasztelanowej, za którego obiecuje wyjść; rozwód zostanie przeprowadzony szybko, bo biskup jest po jej stronie. Opłaciła też świadków, którzy zeznali różne rzeczy na jej korzyść. Pisze w tym liście, że brat generał jest dla niej miły, bo jest panią kasztelanową. Relacjonuje z Niewodowa (Michał uznany za nudziarza), dostrzega miłość Ludwika i Zosi; pisze, że pomoże młodym bo oni muszą być razem. Wspomina coś o tym, że Ludwik może być w niebezpieczeństwie, że Albeńczycy mogę chcieć go porwać, gdyż wiedzą jak ważny jest dla króla. pojawiają się uwagi na temat ewentualnego zagrożenia porwania króla; zapowiada powrót swój i Ludwika do Warszawy (jak dobrze pójdzie to z piękną kobietą u boku, czyli Zosią).
VII. KONWALESCENCJA STAROSTY:
kasztelanowa zachęca Ludwika do zbliżenia się z Zosią; jej „wyswobodzenie” jest jego obowiązkiem; ten ma wyrzuty sumienia, Zosia też; pomysł kasztelanowej: ślub potajemny, wyjazd do Warszawy, sam król poprze tę ideę; młodzi jednak są zdyscyplinowanie, wybierają cierpienie, zamiast wspólnego szcześcia
VIII. URYWKI Z DZIENNIKA STAROSTY:
targają nim sprzeczne uczucia, czuje się „niewinnym zbrodniarzem”; król pisze do niego, że lada chwila ma wojna domowa wybuchnąć, ale jego to wcale nie obchodzi; żałuje, że brat wstawił się za nim u ojca, kiedy wymógł zmianę testamentu, w przeciwnym razie może by się nie spotkali, a Ludwik nie pokochałby Zosi. Nie potrafi już żyć ale też nie może umrzeć.
IX. LIST SZAMBELANA GINTOWA DO KASZTELANOWEJ INFLANCKIEJ:
wyznania miłosne, tęskni, podobnie jak i król (nie może się obejść bez kasztelanowej i starosty); król - intrygant i nałogowy kobieciarz; prosi, by wracała razem z Ludwikiem, bo sytuacja jest napięta (zanosi się na wojnę domową), Poniatowski próbuje we wszystkim naśladować Ludwika XIV, radzi aby uważali na „hajdamaków Radziwiłłowskich”.
X. PRZEDWSTĘP DO KONFEDERACJI:
Zbierają się ludzie w zamku nieświeskim bo wybierają się na wielkie łowy, jednak książę Radziwiłł długo się nie pojawia. Zebrali rozmawiają co się mogło stać, jakaś ważna osobistość w nocy przyjechała do księcia i przywiozła jakieś dokumenty. Jedni chcieliby zawiązania następnej konfederacji tylko takiej prawdziwie walczącej, nie jak ta w Toruniu, ale inni znowu pragną spokoju. Narada u księcia Radziwiłła; posłowie, którzy na sejmiku w Warszawie nie chcieli nadać praw dysydentom zostali przez nich porwani i wywiezieni m.in. teść księcia. sporządzony akt konfederacji; powołują marszałka - starostę ziołowskiego - Michała Paca (chcieli żeby książę został marszałkiem ale on odmówił); Wazgird opowiada księciu o swoim pojedynku z Ludwikiem (choć na początku nie chciał powiedzieć całej prawdy, książę ją wymógł); Radziwiłł rozkazuje Wazgirdowi jechać do Niewodowa, porwać starostę wieluńskiego i przy okazji kasztelanową „rózgami oćwiczyć” (może król odda im za Ludwika ich zakładników). Podpisanie aktu konfederacji litewskiej.
XI. OBJAWIENIE:
Wazgird i jego sługa Skołuba w drodze do Niewodowa; Skołuba radzi, żeby powiedzieć w Niewodowie Michałowi o miłości Ludwika i Zosi, może wtedy pomoże im porwać starostę, chcą pozyskać zauszników; spotykają po drodze w karczmie Michała: przekazują wieści o przygotowywanej konfederacji (Radziwiłł na Ukrainie, „pod powagą turecką” powstanie szykuje); przedstawia Michałowi plan porwania jego brata i wywiezienia go do Łachwy na początku wojski się nie zgadza, nie chce przyłożyć ręki do porwania brata (Michał: konflikt interesów: brat a ojczyzna); wtedy Wazgird wyjawia sekret swojego pojedynku z Ludwikiem, opowiada, że ów kocha i już zbałamucił Zosię; proponuje więc wracać do Niewodowa, aby się o tym przekonać, bo Michał nie może w to uwierzyć.
XII. KATASTROFA:
przychodzi list do generała - dowiaduje się, że król kazał porwać biskupów, hetmana i posła na sejmie w Warszawie, co oczywiście bardzo go wścieka (to złamanie Pacta Conventa); Kleofas opowiada swój sen, w którym nie mógł znaleźć mszału i interpretuje to jako zapowiedz ważnych wydarzeń w kraju. Generał boi się o swego gościa, proponuje mu umknąć w nocy pod przebraniem; kasztelanowa w nocy ze starostą opuszczą Niewodów; pożegnanie Ludwika z Zofią: Ludwik chce kiedyś w nocy ją porwać ale Zosia wierna jest przyrzeczeniu danemu ojcu. Ludwik prosi ją o odrobinę nadziei; kasztelanowa podkręca atmosferę, całują się i... wchodzi wojski (Michał) - wyrzeka się Zosi i brata; kasztelanowa i starosta Zosię hyc do woza i w nogi do stolicy. W drodze zatrzymani przez Wazgirda, który nie spełnia swojego planu pojmania ich, bo przeszkadza mu w tym nadciągająca chmara wojsk. Wazgird odgraża się całej trójce (najpierw nawet chce zastrzelić starostę, ale Zosia go obejmuje i nie pozwala) i zmyka.
XIII. SŁUGA DAWNYCH CZASÓW:
od 3 lat trwa konfederacja barska i walczy ze stronnictwem królewskim (czyli rok 1771) Suworow zwycięża w bitwie z Ogińskim, wielu konfederatów dostaje się do niewoli; wielu Litwinów się poddało albo też mówili, że byli zmuszani do walk przeciwko królowi. Wazgird posyła Skołubę, aby odszukał i przyprowadził z powrotem (odbił) wojskiego, gdyż pewnie dostał się w niewolę; Skołuba rusza w drogę, spotyka Buńczukiewicza -sługę Michała, ten głodny, płakał nad swym koniem; odtąd szukają pana wspólnie;z ich opowieści dowiadujemy się, że: pan generał i łowczanka umarli, wojski (Michał) na wojnie szukał śmierci. Nocują w lesie, modlą się.
XIV. UWOLNIENIE:
Budzą się rano, gotują jakieś śniadanie. Znowu modlitwa. Obaj boją się szubienicy ale Skołuba jest bardziej dzielny i krzepi Buńczukiewicza. Wojski więziony jest w Bortnicy na dworze ksiecia biskupa Massalskiego i tam się udają. Szatny Buńczukiewicz ma udawać głuchego i z nikim nie wdawać się w rozmowę. Spotykają jakiegoś Żyda i chorążego, pożywiają się z nim, on daje Skołubie swój pierścień rodowy i zaprasza w swoje strony, żeby kiedyś mógł się odwdzięczyć za taką pożywkę. Chorąży mówi o zdradzie Ogińskiego i dlatego musi błakać się po lesie ze swoim oddziałem. Żyd miał wyprowadzić chorążego z lasu do Korelicz ale Skołuba mówi, że to w drugą stronę i Żyd jest zdrajcą. Żyd został powieszony. Trafiają do Bortnicy, tam ekonomem pan Oskierko, niby sługa biskupa ale postepuje troche na dwie strony, jak łapie konfederatów to daje naiwną straż i oni uciekają ;) Skołuba podaje się za gajowego, wiozącego beczkę miodu; akurat Kozacy przywieźli transport jeńców (był w nim wojski), zostają na uczcie u ekonoma i razem piją miód, następnie podstępem upijają do nieprzytomności wszystkich strażników i uwalniają szlachtę, w tym pana wojskiego.
XV. SPOTKANIE KOLEGÓW:
Wojski wdzięczny, ale ma pretensję do Skołuby, że podpalił gospodarstwo bortnickie (bez potrzeby wyrządził więc krzywdę); śpiewają pieśń konfederacka, spotykają się z wojskiem chorążego; Michał zostaje ogłoszony dowódcą, choć chce oddać to stanowisko chorążemu, jednak ten się wzbrania. wśród swoich; rozmowa wojskiego z chorążym: Michał mówi mu, żeby oddał się królowi, bo ma rodzinę i dzieci wiec musi mieć pewny los. A on sam będzie walczył, odszuka konfederatów pod Krakowem, bo jego życie nie jest nikomu potrzebne, właściwie całe było pasmem cierpień i niepowodzeń.
TOM III
I. WYJAZD DO WARSZAWY
Obóz wyruszył do Korelicz, następnie każdy trafił do dóbr swoich. Wojski sporządza testament, ojcowiznę przekazuje bratu, któremu przebacza a dobra uzyskane własną pracą rozdziela między swych poddanych swoich np. Skołubie, Buńczukiewiczowi, Wazgirdowi, zakonom. wyjazd do stolicy (ze Skołubą i Buńczukiewiczem), wojski udaje handlarze słoniną; zatrzymuja się w karczmie i tam wojski kupuje od handlarza dwie furmanki ze słoniną. Wojski idzie na spacer po Warszawie (pogardliwie myśli o zbytku, szerzących się obcych obyczajach, nędzy), rozmyśla o tym, że mami się ludzi demokracją a w rzeczywistości to cywilizacja arystokratyczna bo bogaci mają zbytki i przyjemności a biedni nędzę. widzi Zosię modlącą się w Kościele, zostaje wprowadzona przez poddanych, piękniejsza niż zwykle; widzi pałac - mieszkanie Ludwika i Zosi. spotyka Wazgirda, który zaprasza go na obiad; Wazgird jest w Warszawie, aby oddać królowi pozew, ukrywa się (zgolił nawet wąsy) bo jeżeli ktoś go złapie to grozi mu śmierć za obrazę majestatu; jego misję przejmuje Wojski (to niebezpieczne, musi oddać królowi pozew, niby jako suplikę; król pewnie każe schwytać zuchwalca, Wojski będzie musiał uciec). Wojski prosi Waz., by oddał Zosi obrączkę zaręczynową i przyniósł tę, którą ona ma; z serca jej odpuszcza i czyni wolną.
II. WIELKI ŚWIAT
Wojski z Waz. słyszą rozmowę dworzan, którzy podziwiają Zosię (mają zresztą na nią ochotę, podoba się nawet królowi i innym wysokim urzędnikom, wychodzi na jaw, że spory udział w związku Ludwika z Zosią odegrała kasztelanowa, śmieją się też, że Ludwik zostawiłby Zosię gdyby tylko przestała być tak powszechnie szanowana i podziwiana i że wcale by się nei zmartwił gdyby zrobiła go rogaczem, zostając kochanką króla bo to by mu otworzyło drogę do wysokich stanowisk ); Wazgird w pałącu u żony Ludwika - Zosi: przyjęty serdecznie, widzi wychodzącego ubogiego starca, którego Zosia wspomaga i o innych biednych też dba. Z. pokazuje mu swą córeczkę, oddaje pierścień Michała; nachodzi ich książę (brat króla), z którym oczywiście Wazgird się sprzecza.
III. KRÓL STANISŁAW AUGUST
wśród tłumu skandującego Niech żyje król, przekazującego na ręce St. Aug. swoje supliki, również Wojski oddaje w ręce króla pozew, którego ten na szczęście nie czyta od razu, ale odkłąda na ręce swego szambelana z zagiętym rogiem (czyli, że przeczyta z pilnością); król odbiera różne listy od dam z Wersalu, nawet od samego Woltera, co wprawia go w dobry humor. Król doskonale się prezentował, taki elegancik. na dworze króla: łowczy Branicki (wierzy w jakąś pomyślną wróżbę dla siebie), Trembecki ( mowa o jego miłościach, w Wersalu był wielkim rozbójnikiem), Krasicki - wszyscy chwalą króla (król dostał nawet list pochwalny od Woltera). Odkrywają wśród suplik pozew, żeby się stawił osobiście przed konfederacją. Postanawiają w mieście schwytać tego zdrajcę ale nie będzie łatwo, bo wielu nieprzyjaciół ukrywa się w Warszawie.
IV. CZĘSTOCHOWA:
Środowisko króla dochodzi do wniosku, że to wojski wręczyl pozew bo przedstawił się wtedy królowi jako jakiś podleśniczy i chciał wrócić na swoją posadę a takiej supliki nie znaleźli więc to on musiał dać pozew. Zeznała stara blacharzowa, że szlachcic u niej nocował (Wazgird) a potem przyprowadził drugiego i w ogole, dziwnie znikli. Król rozsyła list gończy za doręczycielem pozwu; śledztwo; bohaterowie (wojski, Wazgird, Skołuba i Buńczukiewicz) w Częstochowie, wśród konfederatów, gdzie szefuje pan Puławski; pochwala czynu bohaterów i mówi, że odtąd wszystko, co ważne będzie się działo z ich udziałem. Jakieś takie panuje przekonanie że może król jest dobry tylko ma złych doradców, chcieliby żeby król połączył się z konfederacją i utworzą wtedy sejm.
V. WYPRAWA DO WARSZAWY:
Złożenie pozwu królowi zostało potępione przez naród i nie odniosło zamierzonych skutków. Król jest łaskawy dla konfederatów, którzy wracają pod jego skrzydła. Litwa i Ruś uspokojone zupełnie uległy królowi. Konfederacja dogorywa (ścieśnia się wokół Częstochowy); król wszystkim przebaczał, utrzymywał jednak że jednemu tylko Puławskiemu nie przebaczy dlatego marna była jego sytuacja, gdy większość poddawała się woli królewskiej. Jednym z najdotkliwszych dla niego niepowodzeń była choroba Rzewuskiego - chorążego wielkiego litewskiego, który miał odpowiadać za porwanie króla; Puławski posyła więc płk Łukawskiego i 20 chłopa (pełna konspiracja, nie wszyscy mogą być wtajemniczeni, oprócz płk-a wiedzą tylko Strawiński, Wazgird i Skobuła); Rzewuski obawia się, że gdy porwanie się nie uda spadnie na nich wielka hańba że chcieli zabić monarchę a oni chcieli mu tylko wiernie służyć mając go w Częstochowie. wyprawa (Michał smutny, bo jest miesiąc Listopad, a wtedy zawsze spotykają go nieszczęścia, ma przeczucie, że umrze tego miesiąca; urodził się w listopadzie, matka mu zmarła w listopadzie, i wiele innych szkód. Wazgird obiecuje wówczas zostać kapłanem i odprawiać za wojskiego msze.
VI. PRZECZUCIE:
Według autora dzień 17 listopada został naznaczony na uwiezienie króla, jednak nie jest to zgodne z prawdą historyczną. Król miał wybrać się w odwiedziny do wuja, a w drodze powrotnej planowali go napaść konfederaci pod osłoną nocy. Zofia pełna złych przeczuć prosi męża, by opuścili Warszawę i przenieśli się na Litwę, na wieś. Już obrzydł Zosi ten wielki zakłamany świat. Ludwik stara się o krzesło senatorskie, Zosia prosi go, aby zakończył służbę u króla i poprzestal na małym własnym gospodarstwie. Ludwik się godzi, ale dopiero po sejmie (najpierw ojczyzna), wyjadą na troche do Paryża a potem osiądą na wsi; Zosia boi się bezbożności męża (on przedkłada ją ponad Boga);podarowała mu na łańcuszku obrazek Najświętszej Marii Panny Ostrobramskiej, ten dzień na prośbę Zosi spędzą razem (ma złę przeczucie). Jadą razem na obchód wojska Ludwika, wszyscy żołnierze są nią zachwyceni.
VII. WIECZÓR NA WIELKIM ŚWIECIE:
Starosta często zajmuje się hazardem, jest wybornym graczem. Dom ich jest bogaty i słynny w Warszawie. Zosia utrzymuje kontakty z dawna kasztelanową, teraz cześnikową, inne kobiety traktuje powierzchownie bo to jawnogrzesznice i namawiają ją do złego. Autor podkreśla cnotę, skromność, wierność małżeńską Zosi; Zosia zyskiwała sobie szacunek starszych kobiet, matron, które czyste przeszły przez młodość bez skaz, prawe chrześcijanki. Zosia pisuje z bratową (żoną brata Ludwika). obiad u starosty wieluńskiego (wśród gości krajczyna, dawna kochanica Ludwika, która wciąż do niego wzdycha) i cześnikowa z nowym amantem - Waraginem i wiele innych światłych postaci; rozmawiano o miłości, cześnikowa obiecała, że kto ją nakarmi konina bez jej wiedzy ten dostanie buzi i na uczcie u WAragina zjadła konine nie wiedząc o tym. Krajczyna porównuje swoje korale z perłami Zosi ale wypada przy nich blado. zajadano się ostrygami (tylko Zosia się ich brzydziłą); wszystko dla mody; w nocy przybywa poseł od króla, który wzywa starostę wieluńskiego do siebie
VIII. KARCZMA POD MARYMONTEM:
Karczma nazwana Bruhlówką. prowadzą karczmę szynkwarz Kieść i jego małżonka Jewka (którą niedawno poślubił, cwana była ale troche łatwa, oddawała się za kosztowności) małżeństwo nie dla pieszczoty lecz dla zysku; w nocy przybywają do pustej karczmy bohaterowie, którzy zbłądzili (tylko część wojsk) na czele z Łukawskim (jest z nimi król, którego pozostawiają pod strażą Kosińskiego i Jaszczułta. Jewka poznaje w Jaszczułcie Kubę Flicza - swojego dawnego kochanka); żołnierze z Łukawskim na czele zabierają Kieścia, który ma ich poprowadzić do celinowskiej karczmy; Flicz to taki rozbójnik wielki, kradł, stał na czele bandy zbójeckiej w przeszłości. Uwolniony przez Łukawskiego złożył przysięgę konfederacji wiernie służył. Jewka chce sobie ułożyć przyszłość z Fliczem, dlatego namawia go, żeby pomogli królowi w ucieczce (aby ubłagać jego łaski; Jewka bowiem boi się, że występek Flicza pogrzebie ich wspólną przyszłość);
IX. MAJESTAT KRÓLEWSKI:
Król - wyznawca filozofii XVIIIw., otaczał się libertynami. Był pełen sprzeczności - a to drwił z religii a to gorliwie się modlił. Rozmowa Kuźmy z królem, on pyta dlaczego go pojmali i co zamierzają z nim zrobić. Kuźma opowiada o nierządzie, którego jest przyczyną, za króla Sasa tego nie było. Drugi strażnik - Kuźma nie wytrzymują napięcia, pada do nóg króla, obiecuje wierność, podobnie Flicz i Jewka; chcą wywieźć króla do marymonckiego młynarza; król posyła Flicza z karteczką do starosty wieluńskiego (obiecuje w zamian, że nie zapomni o ich pomocy)
X. ZWYCIĘSTWO STAROSTY:
Droga do karczmy celinowskiej. w karczmie cel. Podróżni zastali Wazgirda i Skołubę, dołączają do nich ci, których przyprowadził Kieść; wojski niepocieszony całym tym przedsięwzięciem, nie podoba mu się Łukawski, który jest porywczy (chciał nawet zabić króla, ale wojski się temu przeciwstawił); wracają do karczmy i tam zastają wojska starosty wieluńskiego; wywiązuje się bitwa, część ginie (m.in. Kieść ku radości Jewki), starosta raniony, część ucieka; Król oczekuje starostę w karczmie marymonckiej, odznacza go wstęgą orderu orła białego. Schwytano: Łukawskiego i Michała (na ten widok starosta mdleje).
XI. POSŁUCHANIE U KRÓLA:
Król wraca do stolicy. Król głosił, że konfederaci chcieli go zabić, lud krzyczy o powieszenie królobójców. Przesłuchania, król chce skorzystać, może zostanie dzieki temu władcą dziedzicznym. Jednak Łukawski nie chce nic podpisać. Sprawa jeńców publiczna; brat martwi się o Michała, wie, że nie uda się go przekonać, by zeznawał na swoją korzyść; ludzie zmienili swój stosunek do starosty, niby dalej mili i zapraszają go do siebie ale czasami słyszy `bratobójca'. Konfederaci wystosowali różne pisma w kraju i zagranicą, w których tłumaczą dosyć racjonalnie swoje czyny, troszkę już spada poparcie dla króla i pomysłu zamordowania jeńców. Wraca do Warszawy Ogiński, który chciał przekonać króla do wypuszczenia uwięzionych ale się mu nie udało. starosta w nagrodę swoich zasług domaga się uwolnienia brata przed królem; król: jeśli wojski zezna, że wypełniał rozkazy hersztów swej bandy pójdzie wolno; starosta wie, że to niemożliwe w gniewie opuszcza króla; jest gotów na wszystko, byle uwolnić brata. Złorzeczy królowi, jest wściekły.
XII. WIĘZIENIE:
Wojski w wiezieniu spotyka starego przyjaciela Korycińskiego, który trochę mu pomaga i umila to życie jeńca. Michał daje mu słowo, że nie będzie próbował uciec. w więzieniu kontrast między porywczym Łukawskim a spokojnym i ogólnie poważanym (nawet przez wrogów) Michałem. opisany dzień z życia wojskiego w więzieniu, dużo się modli. Obaj z lukawskim dostali wyrok śmierci za trzy dni; Starosta prosi wielu przyjaciół o pomoc w uwolnieniu brata ale wszyscy odmawiają, wręcz wyrażają niechęć do utrzymywania jakichkolwiek stosunków z nim. starosta po wielu nieudanych próbach wstawienia się za bratem, reygnuje z urzędu (król zły każe mu też zrezygnować z chorągwi, ale starosta się nie godzi, bo nie służy już królowi, ale RP); bracia się spotykają, Ludwik prosi o przebaczenie, nie chce mieć już nic wspólnego z królem, pragnie dołączyć do konfederatów; oferuje bratu możliwość ucieczki, ale ten ją odrzuca honorowo. Michał też gani go za to, że odstąpił króla gdyż ten nie był dla niego przychylny, że kieruje się osobistymi korzyściami i nawet chęć dołączenia do konfederatow nie ma nic wspolnego z miłością do ojczyzny tylko jest jakby zemstą na królu. Michał skazany na śmierć 1 grudnia (egzekucję przesuwają o dzień wcześniej, bo boją się zamieszek, jakie mogą wybuchnąc ze względu na ogólną sympatię jaką cieszy się wojski). Ludwik nie może tego tak zostawić...
XIII. ZDARZENIE NIESPODZIEWANE:
Starosta chory, traci władze umysłowe, nie poznaje lekarza. wszyscy poruszeni tym faktem (łącznie z królem), który osobiście przybywa zapytać o jego zdrowie; ostatniego dnia listopada Michał zostaje stracony (napisał jeszcze 2 listy do: brata i Wazgirda, pełne miłości i wiary); Pocałował kata na znak pojednania, zostawił mu swój złoty zegarek. W chwili egzekucji Ludwik zaczyna krzyczeć, wzywać imię brata choć jest przytomności umysłu. starosta pozbywa się swych dóbr i godności (kupuje je syn króla chyba), chce wyjechać do Paryża razem z żoną, już na stałe; ludwik oddaje swoją chorągiew. Ostatnia pożegnalna audiencja u króla. Ludwik odbiera jakiś list, po którym jest bardzo zmartwiony. Lekarz ma jechać z nim do Francji. Ludwik wstaje rano w dniu wyjazdu, idzie się wykąpać, Zosia zdejmuje mu medalik z szyi na czas kąpieli. Jest jednak w depresji, popełnia samobójstwo (strzela do siebie). Zosia mdleje.
XIV. OSTATNI:
znajdują przy trupie gazetę z artykułem, który był bezpośrednio przyczyną samobójstwa: jest tam napisane, że Ludwik dla zaszczytów królewskich oddał w ofierze swego brata; Bertrand pojedynkuje się w obronie honoru brata w Paryżu, zostaje niebezpiecznie ranny. zostawił Ludwik list: prosi Zosię, by wyjechała razem z córką, gdzieś, gdzie zła słąwa męża nie byłaby jej przeszkodą. Oddaje królowi ordery.
XV. EPILOG:
Autor pisze o dalszych losach swoich bohaterów: Zosia udaje się do Włoch (narrator pisze, że odwiedzał ją tam parokrotnie i na kanwie jej opowieści w dużej mierze napisał tę powieść), córkę wydaje bogato za mąż. Czesnikowa trwoni majatek; Wazgird posępnieje, wstępuje do zakonu, przyjmuje imię Michała; Skołuba blisko Wazgirda, ma swój mająteczek, umiera w czasie Sejmu 4-letniego. Flicz ożenił się z szynkarką, zaczął pić.
PAMIĄTKI JPANA SEWERYNA SOPLICY CZEŚNIKA PARNAWSKIEGO
motto: Polonus sum, Poloni nihil a me alienum puto
I Kazanie konfederackie
- było to roku 1769, msza w Kościele ojców bernardynów w Kalwarii
- solenizant - książę Radziwiłł (wojewoda wileński)
- po mszy św. ksiądz Marek zaintonował „Te Deum laudamus”, śpiew
- kazanie ks. Marka - gorzkie słowa pod adresem szlachty, chce by się kochali, widzi upadek ojczyzny, krytykuje możnych (m.in. bójki szlacheckie)
- 2 kazanie - pokazuje marne postawy quasi-patriotów
- impreza przy kielichu u Radziwiłła na chacie (wraz z księdzem, który cieszy się dużym szacunkiem zebranych)
II Pan Dzierżanowski
- konfederata barski, pułkownik
- sprawny (choć nieuk); jednak katolik (zarzucano mu herezje)
- miano go za nałogowego kartownika
- zabiegał o względy mieszczanki krakowskiej (ale ojciec nie dał zgody)
- Seweryn Soplica uratował mu życie, dlatego ów go polubił
III Pan Bielecki
- dawniej było lepiej, niż teraz (teraz to Bóg załamuje tylko ręce...)
- niemłody konfederata, możny szlachcic, pobożny, światły (rozmawiał po francusku z samym generałem)
- był dworzaninem u króla Augusta II - pomagał królowi zdobyć serce żony pewnego wojewody
- Bielecki był posłańcem królewskim - przyłapany przez męża obrywa bardzo znacznie...
- Bieleckim odtąd pogardzają
- król daje mu ziemię i mianuje sędzią grodzkim, na początku mu się dobrze powodzi, ale zła słąwa przychodzi za nim (ludzie już go przestają poważać, kiedy poznają jego historię)
- Bielecki chce ruszyć z pielgrzymką do ziemi świętej, by przebłagać Boga, by zdjął z niego sromotę, ale... wybucha wtedy konfederacja
- Bielecki ślubuje 3 razy osobiście znaleźć się w boju i dać pieniądze na walkę (wykazuje się sporym bohaterstwem w walkach)
- ranny wraca do domu (ale szczęśliwy, bo odkupiony)
- Bielecki wybrany podkomorzym (umiera w chwale)
Pamiątki Soplicy
Henryk Rzewuski
Ossolineum, 2009
Wstęp : Zygmunt Szweykowski
Wstęp
Geneza Pamiątek i ich znaczenie
Urodzony w sferze magnackiej, zrósł się z arystokratyczno-szlacheckim ustrojem społecznym. Upadek niepodległości podważył możność pójścia torami przodków. Odsunął się od ogółu, nie chciał walczyć, czas zajął podróżami na wschód i zachód oraz studiowaniem ówczesnych prądów umysłowych. Studia uświadomiły go, że świat staroszlachecki, który istniał w Polsce przedrozbiorowej, musiał zginąć z konieczności dziejowej, a życie pójść naprzód innymi torami. Wkradł się sceptycyzm.
O twórczości artystycznej nie myślał zupełnie, nie jako literat napisał Pamiątki, ale jak sam mówił : dla żartu i rozrywki. Choć miały one głębszą genezę. Wyrosły z atmosfery romantycznej, która niosła hasła historycyzmu i realizmu artystycznego. Wzrosło zainteresowanie przeszłością, chciano utrwalić poczucie narodowe, wskazać drogę dla teraźniejszości, osądzić lub obronić tradycję.
W stosunku do szlachty stanowisko autorów było bardzo różne.
Pamiątki Soplicy , jako utwór historyczny, to zjawisko nowe, ważne i ciekawe. Większość Pamiątek przyjmujemy na lata 1830 - 1832. W Polsce, Rzewuski był pierwszym, wybitnym twórcą świata zupełnie odrębnego od teraźniejszości, poprzednicy byli jednostronni ( Niemcewicz) lub połowiczni ( z Tańskich Hoffmanowa, Skarbek). Utwór spełniał trzy podstawowe artystyczne warunki powieści historycznej :
obiektywizm w tworzeniu,
przedstawienie przyszłości w sposób typowy,
dnie pełnego, całkowitego środowiska historycznego.
Rzewuski ma niesłychane poczucie epoki.
Nikt na Zachodzie nie zdobył się na takie przedstawienie - bezpośrednie, wyraziste i szczegółowe. Najwybitniejszym przedstawicielem powieści historycznej był Scott, ale nie był on tak konsekwentny w realizmie.
Rzewuski miał świetne odczucie życia szlacheckiego XVIII wieku, dzięki własnej obserwacji oraz bogatej tradycji rodzinnej. Oryginalność Pamiątek zawiera się w treści i formie.
Świat szlachecki w Pamiątkach
Cały tłum sylwetek szlachty, które mają znamiona indywidualne. Jednostka nie działa jako oderwane indywiduum, lecz czynami swymi popiera poglądy środowiska, albo się od nich odchyla. Wszystkie funkcje człowieka są z góry dokładnie określone przez poglądy ogółu. Konserwatyzm jest cechą podstawową szlachty.
Szlachcic Rzewuskiego jest typem wybitnie społecznym, ma kult prawa i obyczaju, działa na niego siła opinii i presji.
Bohater główny
Sam Seweryn Soplica, to typowy reprezentant swojego środowiska, zawsze tak myśli, postępuje i czuje jak większość szlachty. Zgoda ze społeczeństwem rodzi pewne zadowolenie duchowe, optymizm i spokój wewnętrzny. W grę wchodzi interes. Soplica, jeśli zasługuje się komuś, wie, ze nie ominie go nagroda. Nigdy też myśl własnego zysku Ne opuszcza pana Cześnika.
Praktyczność. Swe postępowania normuje zawsze wyczuciem taktu społecznego, umiejętnością współżycia z innymi oraz interesem własnym. Gdy trzeba, jest brawurowy, kiedy trzeba, umie się zahamować.
Ma poczucie należenia do lepszej rasy, jest zaślepiony fanatyzmem. To człowiek ograniczony uczuciowo i umysłowo.
Chwiejność, wypływająca z ograniczenia umysłowego, brak samodzielnie przemyślanej i konsekwentnej linii życiowej, bałwochwalcza i bezkrytyczna cześć dla tradycji, z której nie potrafi się wydobyć istotnie twórczych pierwiastków, lecz to właśnie, co jest zmartwiałe, co jest czczą formułką, interesem lub złudą, nie mającą zastosowania w rzeczywistości, stanowi podstawę do oceny tego środowiska, a zarazem jest przyczyną, dla której ono ginie, nie wiedząc dlaczego i za co.
Inne postacie szlachty
Oprócz Soplicy jest tu cały szereg sylwetek szlacheckich, jedne - od cześnika - w pełniejszy lub szlachetniejszy sposób spełniają ideały ówczesnego środowiska, inne w specjalny sposób się wyróżniają lub wpadają w konflikt z otoczeniem.
Magnaci
W konstrukcji społecznej Pamiątek rola magnatów jest bardzo ważna, Rzewuski jest wyznawcą utylitaryzmu społecznego, w Polsce widział dwie warstwy, arystokrację i szlachtę. W jego mniemaniu szlachcic „niepodległy”,. „niezawisły” nie istniał zupełnie; takim był tylko magnat, który jednakże bez poparcia szlachty był również niczym.
Magnaci stają się jakby głową szlachty, pod względem psychologicznym zasadniczo od szlachty się nie różnią, mają tylko bardziej rozwinięte rysy psychiczne. Ich poziom umysłowy stoi bardzo nisko. Radziwiłł Panie Kochanku - to głowa szlachty bez mózgu.
Technika Pamiątek
To typ historycznych szkiców obyczajowych, charakteryzujących się przedstawieniem szeregu scen z życia pewnego środowiska. Zajmowały się zjawiskami życia codziennego, zawsze rzeczywistymi. Musiały uwzględniać jeden postulat : by powiązać poszczególne części utworu w całość. To tradycja charakterystyczna już dla romansu polskiego, polegająca na wprowadzeniu jednej postaci, której koleje życiowe wchodzą bardziej lub mniej w zakres utworu, ale która przede wszystkim, w rozmaitych formach opowiada o swych obserwacjach nad pewnym środowiskiem ludzkim - co stanowi główną treść dzieła.
Rzewuski nie zachowuje porządku chronologicznego, ani żadnej logiki w układzie poszczególnych opowiadań. Dba natomiast o zachowanie typu narratora, obdarza go cechami typowymi dla środowiska, następnie wprowadza specjalną psychikę opowiadacza.
Kompozycja opowiadań
Polega na bezpretensjonalnym rejestrowaniu ciekawych stron życia szlachty. Treścią każdego urywka jest najczęściej charakterystyka postaci, znajduje się silny podkład środowiska, które wybija się nieraz na plan pierwszy, stając się główną osobą działającą. Rzewuski wprowadza krótki życiorys, który uzupełnia szeregiem znamiennych cech danego osobnika, lub omawia jego główny rys psychiczny za pomocą odpowiednich wypadków z życia, służących jako przykłady. Są to jakby drobne kroniki.
Narrator kreśli szereg scen opisowych według kolejnego ich następstwa w czasie i miejscu. Życiorys opiera się również na opisie charakteru. Zazwyczaj pojawia się konflikt dramatyczny.
Trzy więc rodzaje : życiorys, kronik i dramatyczna anegdota, które są przykładem lub udowodnieniem ogólnych założeń stanowią podstawę techniki kompozycyjnej Pamiątek. Rzewuski często miesza te trzy typy razem. Czasem łączy kilka części w jedną całość, ale częściej następują one po sobie.
Kompozycja szczegółów
Rzewuski ma wybitne poczucie wartości środków artystycznych, których używa, i świadomość ich celów. Dwie podstawowe rzeczy przy budowie scen :
1. Celem zasadniczym jest odmalowanie środowiska i charakterów,
2. Nie przemawia przez siebie, tylko przez usta Soplicy, dba, by nie ubożąc artystycznych wartości - zachować odpowiednią prostotę.
Styl Pamiątek
Rzewuski stworzył specjalny język dla Soplicy ( już wcześniej poniekąd pojmowali takie zagadnienie Niemcewicz czy Hoffmanowa, lecz nie udało im się urobić materiału słownego aż do tego stopnia, by wyrazić całkowitą psychikę opowiadacza).
Soplica opisuje zdarzenia przeszłe, o wszystkim, co jest przedmiotem jego relacji wyraża ustalony sąd, wszystko zna dokładnie. Stąd pewność i spokój w opowiadaniu, co odbija się w budowie zdań, zazwyczaj pełne, rozwinięte. Podkreśla drobiazgi.
Spokojny, gawędziarski ton, zostaje od czasu do czasu przerwany dla podkreślenia ważności momentu, oraz silnych wzruszeń narratora. Wówczas pojawiają się zdania krótkie, proste, ściągnięte, wykrzyknikowe.
Język Cześnika (Soplicy) ma swoiste oblicze : zajmuje Soplicę przede wszystkim rzecz lub osoba, oraz czynność, względnie stan, w jakim się one znajdują.
Styl Pamiątek jest pełen ruchu czasem szybkiego, zwykle zaś spokojnego, równomiernego.
W obfitości używa określeń i dopowiedzeń, gdy oznacza ród, stanowisko, lub majątek swych postaci. Unika określeń rzeczowych ( tyczących barwy, światła, kształtu), jest pozbawiony blasku i cieniowania, brak określeń uczuciowych, język ma więc charakter bardzo prosty, surowy nieco, lecz nie monotonny.
Soplica chwyta zjawiska podpadające pod zmysły. Dzięki ciągłej konkretyzacji wrażeń, wszystko jest bardzo wyraziste. Język Pamiątek nie zna niedomówień, półtonów, ma za to przekonywającą siłę, która wynika z lapidarności.
Sfera przenośni jest barana tylko z życia codziennego.
Umiar wprowadza też przy używaniu zwrotów łacińskich. Soplica zarywa od czasu do czasu z litewska lub posługuje się rusycyzmami. Znajduje się tu sporo przysłów, zwrotów obiegowych.
Rzewuski w całej pełni rozwinął w naszej literaturze stylizację historyczną języka.
Humor Pamiątek
Teraźniejszość nie obchodzi go zbytnio. Nie uważa się za człowieka opisujące świat, stoi poza nim. Na Soplicę patrzy się cały czas jako na człowieka naiwnego i ograniczonego - stąd humorystyczny odcień utworu.
Humor stoi tu pośrodku między dwiema możliwościami ustosunkowania się do przedmiotu : zdecydowaną ironią i zdecydowanym serdecznym wzruszeniem.
Humorystyczny ton przejawia się najlepiej w zabarwieniu charakterystyki głównego bohatera, Jest widoczny w języku ( przypadkowe skojarzenia, konkretność, rubaszność, naiwny zachwyt nad majątkiem innych, itd.). Rzewuski podkreśla naiwność człowieka, nie umiejącego odróżnić pozoru od rzeczywistości, sprawia ona, ze nawet ujemne cechy jego charakteru mają wartość humorystyczną.
W niektórych jednak opowiadaniach humorystyka znika.
Pamiątki jako gawęda szlachecka
Szkic obyczajowy został ujęty w formę wybitnie narodową i oryginalną, w formę gawędy szlacheckiej. Zasadnicze cechy:
środowisko szlacheckie,
postać narratora, który jest typowym przedstawiciel ogółu,
technika prymitywnego opowiadania, uwzględniająca psychikę narratora,
obiektywizm autora.
Gawęda zawiera dwa zasadnicze walory estetyczne:
prostotę, ujawniającą się w wyborze tematu, niewielkich rozmiarach i niezawikłanej kompozycji oraz praktycznym oświetleniu całości,
duży kunszt artystyczny, autor musi ukryć się za postacią opowiadacza, co jest konieczne, by traktować gawędę jako typ literacki.
Rzewuski uczynił tu z gawędy kunsztowną formę literacką.
Wpływ Pamiątek
Jeden z wybitnych etapów literatury polskiej XIX wieku. Spełniały one niemal pragnienie narodu zachowania rysów przodków i odtworzenia świata szlacheckiego. Otrzymały duży rozgłos, można powiedzieć, że stworzyły epokę. Nie oparła się im także emigracja. Wywołał odruchy artystyczne.
W kraju miały legiony naśladowców. Gorliwe badanie przeszłości związane było naówczas z coraz wzmagającym się pragnieniem, by znaleźć w niej okres, którego charakter mógłby stanąć jako wzór życia zbiorowego w ogóle. Odznaczał się prostotą, prawością, zdolnością do czynu, nie był zepsuty nadmiernym indywidualizmem.
Nie zrozumiano jednak na początku na czym polega wielkość Pamiątek i ich charakter. Pod wpływem tego niezrozumienia ( m.in. Grabowskiego) zaczęło się również zmieniać stanowisko samego Rzewuskiego : i on uznał czasy saskie za erę naszych wieków średnich, czemu dał wyraz w Listopadzie. Atmosfera, która go otaczała, zawsze wyciskała swe piętno na jego działalności.
Henryk Rzewuski
Pamiątki Soplicy
Pamiątki Soplicy to zbiór 25 opowiadań połączonych osobą sędziwego narratora, Seweryna Soplicy, gawędzącego o ludziach, wydarzeniach i obyczajach, z którymi zetknął się w czasie swojego długiego życia. Ich cechą wspólną jest brak logicznego ciągu chronologicznego. Pomieszanie chronologii dostrzegali wszyscy interpretatorzy utworu, krytyczne wydania wyposażone są w szczegółowe przypisy, prostujące oczywiste błędy historyczne. Geneza utworu nie jest zupełnie jasna, powstał, według poświadczonej legendy, niemal przypadkiem, i to z nie byle jakiej inspiracji samego A. Mickiewicza; próbowano nawet przypisywać Pamiątkom…niejaki wpływ na genezę soplicowskiego dworu w Panu Tadeuszu. Tytułowy, snujący wielowątkowe opowieści Seweryn Soplica nie jest bohaterem, jest tylko narratorem i komentatorem wydarzeń, jego zaś osobisty w nich udział stanowi zaledwie pretekst do przywołania ich obrazu.
Życiowa droga cześnika Soplicy typowa była dla drobnoszlacheckich klientów wielkopańskiego dworu. Osierocony w piątym roku życia przez ojca, zaściankowego szlachcica powiatu nowogródzkiego, niechętnie widziany przez ojczyma, przygarnięty został przez wujaszka, woźnego sądowego w Nowogródku. W jezuickiej szkole opanował biegłą znajomość Alwara - podstawowego podręcznika łaciny, dzięki zaś wujowi elementarną umiejętność pisania pozwów sądowych. Popisowa łacińska mowa przyniosła mu sympatię Bogusława Ogińskiego, wojewody witebskiego. Przyjął on Soplicę na swój dwór i z tą chwilą rozpoczęła się kariera dworzanina, zgodnie z zasadą: „trzymając się wielkiej klamki miałem plecy za sobą”. W myśl tej maksymy występuje Soplica z szablą w ręku w obronie honoru marszałka dworu, za co zarobił „na twarzy pamiątkę” i otrzymany od magnata „pas słucki lity, którego i senator nie powstydziłby się nosić”. W ten sposób powoli buduje się szlachecka fortuna - z pobieranej płacy w wysokości 300 tynfów na rok oraz licznych podarunków, otrzymanych za różnorodne zasługi, nierzadko związane z narażeniem własnej skóry: od konia, sprezentowanego za znalezienie zgubionych okularów, aż do wypuszczonej w dzierżawę na szczególnie korzystnych warunkach wioski Doktorowicze, w zamian za odsiedzenie „czterech niedziel wieży” jako kary za awanturę w obronie czci księcia Radziwiłła.
Po upadku konfederacji barskiej i śmierci pierwszego protektora Soplica rozpoczyna działalność w palestrze. Jako zdolnego i elastycznego dependenta zaangażował go kolei książę Radziwiłł do obrony własnych interesów. Gdzieś po drodze Soplica ożenił się z panną Magdaleną Bohuszewiczówną, ubogą krewną pani Rejtanowej, podkomorzyny nowogródzkiej. Wydarzenie to miało miejsce, gdy Soplicy „piąty krzyżyk wschodził”, głównym zaś powodem była potrzeba pozyskania dobrej gospodyni dla posiadanych dóbr.
Szczególna nobilitacja bohatera nastąpiła w czasie wizyty w Nieświeżu przybyłego na sejm grodzieński króla Stanisława Augusta, z którego to rąk otrzymał Seweryn Soplica godność cześnika parnawskiego.
Soplica kocha swój kraj, jest gorącym patriotą, obcy jest mu jednak luksus myślenia - w skomplikowanej rzeczywistości drugiej połowy XVIII wieku znacznie łatwiej sięgnąć po szablę niż szukać uzasadnienia dla opowiedzenia się po jednej lub po drugiej stronie. Ideowym wzorcem są dla Soplicy: wojewoda Ogiński, książę Radziwiłł, głównym zaś wrogiem „Familia” Czartoryskich, osadzony przez nią na tronie „Ciołek” i sprowadzone w tym celu wojska rosyjskie. Sądzić jednak wolno, że gdyby losy rzuciły Soplicę na dwór Czartoryskich, z równym przekonaniem stanąłby po ich stronie.
W imię swoich poglądów Soplica uczestniczy w konfederacji barskiej (Soplica poświęca 9 opowiadań, w pozostałych znajdujemy różne o niej wzmianki, jak sposób datowania czasu akcji - przed i po konfederacji), wcześniej w czasie bezkrólewia 1763/64 jako dworzanin Ogińskiego angażuje się w zabiegi litewskich magnatów przeciw osadzeniu na tronie Stanisława Augusta i dzielnie staje w bitwie pod Słonimiem.
Ksiądz Marek Jandołowicz, przełożony barskiego klasztoru karmelitów, cieszył się sławą natchnionego kaznodziei i cudotwórcy. Seweryn Soplica jest bezkrytycznym wielbicielem „proroka”, jako realistyczny obserwator dostrzega jednak nie tyle mistyka, jakim go chcieli widzieć romantycy, ale rubasznego księżula, umiejącego nie tylko porywać natchnieniem, ale i zdrowo rugnąć z ambony. Najgłośniejszym zaś z cudów księdza to przywołanie na wzór proroka Samuela piorunów potwierdzających prawdziwość Markowych przepowiedni. Soplica odrzuca próby racjonalnego tłumaczenia, sam cud przedstawia w aurze wielkopańskiej uczty i staropolskiego pijaństwa. Gdy w czasie przyjęcia starszyzny konfederackiej przez kasztelana Stanisława Ankwicza spełniano liczne zdrowia z towarzyszeniem salw wiwatówek, ks. Marek wznosi toast za zdrowie Przenajświętszej Trójcy, po którym z małej chmurki „raz po raz siedem razy piorun uderzył”, przerażónych zaś cudem świadków uspokaja jego sprawca: „Nie bójcie się, dzieci! Pan Bóg błogosławi zabawom naszym”. Nie całkiem da się stwierdzić czy cud ten ma stanowić istotnie proroctwo powodzenia konfederacji, czy też raczej aprobatę dla gęsto wznoszonych toastów.
W kręgu barskiej legendy pozostawał także Józef Sawa-Caliński, jeden z najdzielniejszych dowódców partyzanckich działań w latach 1769-1771. Poświęcone mu opowiadanie rozbija się na dwie części - opis szybkiej kariery prostego Kozaka, jego bohaterskiej śmierci poprzedzony jest obszerną ekspozycją, stanowiącą wykład społecznych poglądów pana Seweryna Soplicy.
Drugim ludowym herosem Pamiątek jest Pawlik, postać zapewne fikcyjna. Był to rozbójnik, który wraz z trzydziestką swoich ludzi postanawia przyłączyć się do konfederacji, co ma mu zapewnić dostęp do stanu szlacheckiego. Tego zaszczytu nie pozwoliła mu dostąpić śmierć w czasie przeprawy przez Zbrucz. Ta, powstała wyraźnie pod wpływem romantycznej literatury, postać szlachetnego rozbójnika, nie tylko w niczym nie podważa, ale i potwierdza zasadę doskonałości stanu szlacheckiego.
Konfederacja barska jest w Pamiątkach Soplicy centralnym wydarzeniem historycznym, udział w niej - główną legitymacją patriotyzmu bohatera. Relacja o niej nie ma jednak nic wspólnego z historycznym przebiegiem ruchu. Akces Soplicy do konfederacji nie jest wynikiem świadomego wyboru, orientacji w skomplikowanej sytuacji politycznej, lecz służby u Ogińskiego. Polityczne przekonania Soplica wyraża charakteryzując zarazem genezę konfederacji barskiej:
„Za królów Sasów był bezrząd, ale była swoboda, było złe i dobre, a co więcej, za nimi był naród; a za Piastem były obce forsy [naciski]. Przyzwoiciej było szlachcicowi i panu ze swoimi błądzić jak mieć słuszność przy pomocy zagranicznego żołnierza. Otóż więc, kiedy Moskwa najechała Warszawę, aby pana podstolego litewskiego na tron wynieść, prawie wszyscy panowie, temu nieradzi, ukartowali, aby po całym narodzie konfederację podnieść i przyjść do tego, aby nikt obcy już u nas nie gospodarował.”
(Pan Ogiński)
Wszystko jest więc jasne - przyczyną złego jest narzucony przez Moskwę król, wystarczy wprowadzić na tron kolejnego Sasa, by wszystko wróciło do dawnego ładu i porządku - czyli złotej wolności szlacheckiej. Dopiero w ostatnich, krajowych opowiadaniach poglądy pana Soplicy ewoluują w kierunku ugody ze znienawidzonym królem - „Ciołkiem”:
„Całkowitą młodość przepędziłem w otwartych bojach z królem Stanisławem lub w domach jemu nieżyczliwych, a jednak wszystko po bożemu rozebrawszy, potępiać go nie śmiem, ani jemu przypisuję niezasłużonej winy”
(Stanisław Rzewuski)
Z nich też dowiadujemy się o życzliwości nowogródczan dla Konstytucji 3 maja i niektórych jej reform.
W hierarchii wartości Seweryna Soplicy religia katolicka zajmuje miejsce szczególnie wysokie. Stanowi ona swoiste przymierze z Bogiem i Najświętszą Panną, która jest
„[…] królową polską i wielką księżną litewską i naszym zaborem równie jak my jest ukrzywdzoną, i kiedyś odda za swoje, bylebyśmy się do niej tulili, bo ona, co zechce, u Syna swojego otrzyma.”
Stosunek Soplicy do Boga jest bezpośredni i familiarny, idzie jednak w parze z powierzchownością i prymitywizmem. Podziwia on religijną gorliwość starosty kaniowskiego, który „sto rózeg kazał dać jednemu ze swoich paziów za to, że ziewnął podczas jednej antyfony”, skutecznie też działają batogi na prawosławnych popów - gwarancją zbawienia dla Wołodkowicza jest nawrócenie do unii trzech popów, „a czwarty, uparty, pod batogami umarł”. Religijność i wiara nie przeszkadzają w popełnianiu różnych grzechów - od drobnych oszustw do ciężkich przestępstw. Nie stanowią one przeszkody do zbawienia, byle tylko w odpowiednim momencie je odpokutować. Pokuta może być różna - można wstąpić do klasztoru, a jeszcze lepiej klasztor ufundować, jak pan Ciechanowski wraz z sześcioma synami. Pokuta bywa też z góry wkalkulowana w grzeszne plany - książę Radziwiłł planując zemstę za rozstrzelanie Wołodkiewicza zamierza zabić biskupa i odpokutować winę pielgrzymką do Ziemi Świętej. Tak to wszechobecna pokuta zapewnia znaczna elastyczność praw Boskich, jeśli stoją one w poprzek ziemskich interesów.
Cywilne życie Seweryna Soplicy upływa w różnych instytucjach sądownictwa, w których dzielnie broni interesów swoich mocodawców. Choć podstawy prawniczej edukacji nabył w czasach wczesnej młodości, dalsza jego kariera związana jest z magnackim dworem, w którego interesach występuje przed sądami wszystkich niemal instancji. Wodzi więc nas pan Soplica po zakamarkach sądów ziemskich, grodzkich, kapturowych i trybunalskich, wprowadza w świat adwokackich konfederacji, eksdywizji i egzekucji. Skomplikowana procedura prawna sprzyjała coraz bardziej rozpowszechniającemu się pieniactwu, ciągnącym się i przeciąganym w nieskończoność w myśl formuły exspecta cadaver (czekaj na trupa, czyli na śmierć strony przeciwnej) procesom, zrywaniu rozpraw za pomocą terminu non sunt (rzekomej nieobecności stron) i licznych wybiegów prawnych, a bywało że i bezprawnych, stosowanych drogą przekupstwa lub wręcz zbrojnych interwencji. Soplica za nic ma znakomitych prawników, kształconych na wileńskim uniwersytecie:
„Panie Boże, odpuść profesorom wileńskim, co ich uczą! Użyj którego z nich do interesu, to jak zacznie rozprawiać, nie tylko że całą historią polską przebiegnie, ale ledwo nie potopowych czasów sięga w tłomaczeniu prawa; a kiedy napisze, to jeszcze trzeba drugiego jurysty sprowadzić, aby wytłumaczył czego on chce.”
(Palestra staropolska)
Praktyka sądowa Soplicy stanowi niewyczerpane źródło anegdot i śmiesznych, i strasznych. Konflikt pana Leona Borowskiego z Bonifacym Sołohubem o upolowanie psa zamiast zająca dla wygrania zakładu, początkowo został rozstrzygnięty przez księcia drogą sądu polubownego, którego wyroki nie podlegały apelacji. Pan Borowski usiłował obalić wyrok, zwracając się do wszystkich możliwych instancji aż po najwyższą Radę Nieustającą, która skargę oddaliła. Groteskowość przedmiotu sporu, ostateczne zawarcie zgody przy kielichu przez obu antagonistów wyjaskrawia bezsens nieustannych procesów, stanowiących szczególną rozrywkę i okazję do towarzyskich spotkań. Rzeczywisty proces Leona Borowskiego z Radziwiłłem w sprawach majątkowych nabrał w opowieści o psie i zającu charakteru parodystycznego, ukazując przy tym bezsilność szlachcica wobec magnata nawet w tak drobnej i śmiesznej sprawie. Wytrwałość zaś pana Leona w docieraniu do najwyższych instancji dla rozstrzygnięcia „czy pies to zwierz” ujawnia charakterystyczną cechę pieniactwa, dla którego bardziej liczy się wygranie sprawy i podejmowane w tym celu zabiegi niż rzeczywista wartość coraz mniej już liczącego się przedmiotu sporu.
Zupełnie inny wymiar ma opowiadanie Trybunał lubelski, w którym, jako najwyższej instancji koronnej, nie było już miejsca na błazeńskie anegdoty i wymachiwanie szabelką. Soplica jest tu zauroczony powagą sądu. Nie był jednak i ten wspaniały trybunał wolny od nieuczciwych machinacji. Przytoczona legenda o odwróconym krucyfiksie, który nie chciał patrzeć, jak diabli wydali wyrok dla biednej wdowy sprawiedliwszy niż ferowany przez przekupionych sędziów, z wyjątkową jaskrawością ujawnia chciwość i podporządkowanie sędziów woli magnatów. Nie dość na tym - w drugiej części opowiadania wprowadza Soplica podobną sprawę generała Kajetana Kurdwanowskiego, targowiczanina i zausznika Franciszka Ksawerego Branickiego, który przy pomocy sfałszowanych dokumentów zamierzał wyłudzić majątek od ubogiej wdowy Glinkowej. Proroczy sen, ostrzeżenie w postaci śmierci wynajętych pomocników powoduje odstąpienie Kurdwanowskiego od sprawy i cudowną poprawę pieniacza, wiodącego odtąd „prawdziwie chrześcijańskie życie”. To pełne wrodzonego Soplicy optymizmu zakończenie, łagodzące jednoznaczną wymowę legendy o diabelskim sądzie, nie zmienia faktu, że tylko nadprzyrodzona interwencja, nie zaś doskonałość trybunału uchroniła wdowę od ciężkiej kary.
Soplica nie jest wobec staropolskiego prawa zupełnie bezkrytyczny, uważa jednak za górujące nad „obecnym”, w którym „żadna sprawa tak dobra, aby ją nie można przegrać, ani tak zła, aby jej nie wygrać”. Ta odnosząca się do lat 20. XIX wieku opinia nie jest tak całkiem pozbawiona racji. Niedomogi sądownictwa polskiego znakomicie poszerzyła wprowadzona na Litwie carska biurokracja, pomieszanie statutu litewskiego i dawnych tradycji sądowych z jawnym już przekupstwem rosyjskich czynowników i precedensowych praw obowiązujących w Cesarstwie. W konfrontacji z porozbiorową sytuacją sądownictwa Rzeczpospolitej Obojga Narodów jawi się niemal sielankowo, choć Soplica był skłonny przyznać, że bywałą
„[…] czasem forsa mieszająca bieg sprawiedliwości; ale i w tym złym było jakieś sumienie. Słaby sędzia, dogadzając panu, czasem zwlekał, jak mógł, nękał szlachcica przewłokami, niszczył go tym, ale go nie zarzynał jak dziś.”
(Palestra staropolska)
Soplica jako członek palestry broni prawa, nie w tym jednak stopniu, by jako klient magnacki nie szukał usprawiedliwienia dla łamania go przez możnych lub ich protegowania. Szczególnym przykładem jest głośna na Litwie, autentyczna sprawa Michała Wołodkowicza, najbliższego przyjaciela księcia Radziwiłła Panie Kochanku. Wołodkowicz, deputat miński, w 1760 roku wywołał po pijanemu w sądzie trybunalskim w Mińsku awanturę, raniąc Józefa Dłuskiego, deputata orszańskiego. Obecni w sądzie zwolennicy Czartoryskich wykorzystali tę sprawę, osadzając Wołodkowicza i w trybie tzw. „gorącego prawa” stosowanego za pogwałcenie spokoju w trybunale wykonując natychmiast wyrok śmierci. Sprawa ta była głośna na Litwie jeszcze w XIX wieku, śpiewano o niej pieśni w szlacheckich zaściankach, aluzje do niej znalazły się na kartach Pana Tadeusza. Rzewuski, poświęcając Wołodkowiczowi, nazwanemu Ignacym, jedno z opowiadań Soplicy, przeniósł jego akcję na okres elekcji, uszlachetniając pijacką awanturę Wołodkowicza rzekomym oporem przeciw działalności Joachima Chreptowicza, sędziego kapturowego - zwolennika „Familii” Czartoryskich. Nieudana ucieczka Wołodkowicza przez okno trybunału w czasie odczytania wyroku przekształciła się w ustach Soplicy w heroiczną opowieść o samotnej walce bohatera z całym regimentem pułku Massalskich, podstępnym zasypaniu go puchem z pierzyn w lochu, w którym się dzielnie bronił i wreszcie zaniesieniu związanego do trybunału dla odczytania dekretu.
Trzeba się tu godzić z Soplicą, że pospieszna egzekucja na Wołodkowiczu, choć prawnie uzasadniona, bardziej wynikała z politycznych rozgrywek niż autentycznej troski o spokój sądowy, wielokrotnie różnymi burdami zakłócany. Trudniej przyznać rację jego zachwytowi dla błyskawicznej reakcji księcia, który na wieść o rozstrzelaniu Wołodkowicza wyruszył na Mińsk na czele 6 tysięcy ludzi własnej milicji, rozbijając w puch pułk Massalskich broniący rogatek miasta i przysięgając zemstę nad inspiratorem sprawy, biskupem Massalskim. Niespodziewany epilog tej historii, inscenizacja rzekomej egzekucji nad zgłaszającym się po kilkunastu latach do służby u Radziwiłła dawnym oficerem pułku Massalskich, należy już do tej części legendy radziwiłłowskiej, która - eksponując wierność pamięci utraconego przyjaciela i niewygasłą żądzę zemsty - przechodzi do porządku nad tym wątpliwym moralnie i mało chrześcijańskim postępkiem. Sprawa ta, znana zapewne z opowiadań Rzewuskiego, rozpaliła wyobraźnię młodego Zygmunta Krasińskiego, który w Genewie rozwinął ją w opowiadanie Panie Kochanku, podając nazwisko nieszczęsnego oficera, którym miał być Jędrzej Niezabitowski.
Dzień powszedni Seweryna Soplicy upływał między magnackim dworem a szlacheckim dworkiem. Wydobyty z drobnoszlacheckich nizin przez Ogińskiego, trafia po jego śmierci do słynnej bandy albeńskiej, stając się dworzaninem księcia Radziwiłła Panie Kochanku. Szczególna ta postać protektora Soplicy była niewyczerpanym źródłem anegdot, barwnych opowieści i surowych ocen tak współczesnych, jak i potomnych. Najbardziej niefortunny polityk,, wierzący w swoją misję dziejową, przez francuskich przyjaciół konfederacji uznany wręcz za barbarzyńcę, „litewskiego niedźwiedzia”, największy łgarz i krętacz oraz pierwszy pijak Rzeczypospolitej, był przedmiotem adoracji zafascynowanej nim szlachty, uosobieniem staropolskiej krzepy i wielkopańskiej fantazji. Obraz księcia Radziwiłła pojawia się w Pamiątkach Soplicy w kilku wersjach. Bywa to wizerunek zadufanego w sobie polityka, przy czym Soplica nie orientuje się zupełnie w chwiejności i zmienności wojewody wileńskiego, opowiadającego się po coraz to innej stronie. Najczęściej widzimy go bijącego rekordy w ilościach wypijanych trunków, rozdającego w zależności od humoru łaski i zaszczyty lub niczym nieusprawiedliwione surowe kary. Książę jadący po pijanemu na beczce pełnej wina i częstujący nim ciągnącą wóz szlachtę, rozdający jej części własnej garderoby z towarzyszeniem inwektyw w rodzaju „Darujęć, durniu!”, „Na, świnio!”, „Trzymaj, ośle!” - to obrazek szczególnie fascynujący Soplicę i mający stanowić dowód słynnej równości szlacheckiej.
Ta pozorna życzliwość dla poddanych, lojalność wobec przyjaciół, jak w sprawie Wołodkowicza, trwa tak długo, jak długo nie napotyka na najmniejszy opór. Przekonał się o tym pan Tryzna, gdy odważył się odmówić księciu zorganizowania nagonki podczas polowania z powodu pilnych prac żniwnych. Został natychmiast i bezprawnie wyrzucony z majątku, nie na wiele też zdało się szukanie sprawiedliwości w sądzie. Soplica, występując w obronie księcia, stosuje różne wybiegi prawne, zdając sobie sprawę z ich brudnego charakteru. Rozgrzesza się jednak twierdzeniem: „Czyj się chleb je, tego bronić trzeba” i rację tę przyznają mu wszyscy, łącznie z samym pokrzywdzonym. Nie pomogło panu Tryznie uzyskanie korzystnego dla siebie wyroku sądowego - książę jak zajął Kołdyczów, tak go trzymał” - pomogło dopiero wstawiennictwo księdza Idziego i lęk księcia przed upiorami. Skończyło się sowitym wynagrodzeniem krzywdy i solidnym pijaństwem - do wygrania słusznej sprawy nie pomagały bowiem wyroki sądowe, lecz umiejętne postępowanie z kapryśnym magnatem i wykorzystanie jego słabostek. Dla Soplicy nie jest to jednak widoczne - w zachwyt wprawia go zarówno sprawiedliwość sądowa, jednakowo, choć z różnym skutkiem oceniająca magnata i szlachcica, jak i hojność i wyrozumiałość księcia, łaskawie puszczającego w niepamięć fakt uzyskania nań wyroku sądowego.
Wykształcenie pana Soplicy kończy się na Alwarze i szerokim doświadczeniu życiowym. Do zagranicznych nauk ma krytyczny stosunek, wynikający z niedostępności obcej literatury, wobec nieznajomości języków. Nie ma też zaufania do nowinek oświatowych: „Oj, lepszy był na Alwar niż Towarzystwo Ksiąg Elementarnych” - powiada pan Soplica, popierając swój wywód o obronie tradycyjnego szkolnictwa. W życiu szlachcica nie ma miejsca na książki, zajmuje je intensywne życie towarzyskie i dworskie. Odwiedzając Śląsk pan Soplica zdumiał się brakiem sąsiedzkich kontaktów goszczącego go ziemianina, u którego, „prócz domowników żywego ducha nie widziałem”, gospodarz jednak nie nudził się, bo „miał wielką bibliotekę i różnego gatunku zbiory”. Podobnie nie zyskał aprobaty pana Soplicy teatr lubelski, głównie z przyczyny hałaśliwych widzów, których głośne wiwaty nie pozwalały na zrozumienie treści sztuki.
Nie znajdziemy na kartach Pamiątek egzaltowanych opisów przyrody, las to „zwyczajnie bór i las, las i bór, do tego na naszej Litwie człowiek z maleńkiego przywykł”. Niewiele uwagi poświęca Soplica także budowlom i miastom, które mu przyszło odwiedzać - mocniej zajmuje go zawartość bogato zastawionych stołów niż architektura zamków, w których te stoły stawiano. Seweryn Soplica interesuje się ludźmi i tylko ludźmi, wśród których się obraca i którym służy - ci, którzy jemu służą, również na uwagę nie zasługują. Ten antropocentryzm ujawnia się już na pierwszy rzut oka w spisie treści - na 25 opowiadań, aż 18 zatytułowanych jest nazwiskiem osoby, której w większym lub mniejszym stopniu dotyczą.
Nie znamy fizycznych cech Soplicy, ani jego szczególnych zamiłowań, ulubionych potraw (poza tym że lubił dobrze zjeść i wypić), jego sposobu mówienia. Wiadomo tylko, że nosił się po polsku, nie znamy jednak jego ulubionych kolorów, rodzajów tkanin. Jako szlachcic jeździł konno, władał bronią, był dobrym mężem i ojcem, z wyników sądząc niezłym gospodarzem, lojalnym sługą magnackim, pobożnym katolikiem.
Nie widać w jego zachowaniu żadnej hierarchii wartości. Soplica to postać ogniskująca w sobie wszystkie typowe cechy mas szlacheckich, stanowiących w gruncie rzeczy zbiorowego bohatera Pamiątek. Tak uformowany Soplica miał wszelkie dane ku temu, by podzielić los wydumanych bohaterów oświeceniowych, nie przemawiając niczym do czytelnika. Stało się inaczej - wymodelowany w ten sposób Soplica stał się dyskretnym i nie narzucającym się przewodnikiem po barwnym świecie ostatnich lat Rzeczypospolitej - na dodatek przewodnikiem budzącym czasem uśmiech politowania, krytyczną refleksję, ale zawsze sympatycznym i akceptowanym.
Na niezwykły sukces artystyczny utworu złożyło się nowatorstwo gatunkowe, zapoczątkowanie gawędy szlacheckiej i to w takim stopniu doskonałości, jakiego nie udało się osiągnąć nikomu z licznych później kontynuatorów. Mistrzowska kreacja psychiki bohatera-narratora, przełamująca dotychczasowe stereotypy literatury dydaktycznej, subtelne zabiegi kompozycyjne, atrakcyjność anegdotycznej fabuły i realistyczny obraz epoki składają się na pełnię artystycznego sukcesu utworu.
1