Aeth - Przypadek z piórem, FF Draco Hermiona


Aeth - Przypadek z piórem

[R]

-Zaczynałam już mieć wątpliwości, czy pan się dzisiaj pojawi, panie Malfoy - powiedziała profesor McGonagall beznamiętnym głosem do Draco Malfoya, po czym odwróciła się i zrobiła kilka kroków w kierunku nauczycielskiego biurka.
- Ależ pani profesor - powiedział blond-włosy chłopak posyłając nauczycielce czarujący uśmiech. - Jak mógłbym zaprzepaścić okazję, którą tak łaskawie mi pani podarowała?
McGonagall nie odpowiedziała. Wzięła z biurka kilka kartek i zwróciła się do Ślizgona, któremu mina powoli zrzedła na widok ostrego wyrazu twarzy pani profesor. Czarownica zacisnęła usta jeszcze wężej.
- Proszę nie przeciągać struny, panie Malfoy. I tak już nagięłam nieco swoje zasady - położyła kartki na najbliższym biurku. - Ma pan czterdzieści pięć minut. Radzę panu złapać za pióro i zacząć pisać bez żadnych opóźnień. - Odeszła do swojego biurka i usiadła na krześle, z zamiarem zajęcia się jakąś pergaminową robotą.
- Oczywiście, pani profesor - powiedział Malfoy, po czym nagle stanął przed faktem, że nie miał przy sobie swojego pióra. Sięgnął pamięcią wstecz i przypomniał sobie, że pióro leżało razem z resztą jego szkolnych rzeczy, gdzieś w okolicach łóżka. W pośpiechu zapomniał o nim. Przeklął w myślach i zaczął rozglądać się po klasie, jednocześnie przeszukując swojej kieszenie. Gdy już prawie się poddał i rozważał możliwość narażenia się McGonagall, kątem oka dostrzegł jakiś przedmiot. Uśmiechnął się do siebie, dziękując swojemu szczęściu, gdy rozpoznał w przedmiocie pióro. Szybkim ruchem wziął je i poświęcił sekundę, żeby mu się przyjrzeć. Było stare, a przynajmniej takie sprawiało wrażenie swoją pożółkłą chorągiewką. Zdziwił się, że ktoś mógł go tak zostawić. W końcu jednak wzruszył ramionami i posyłając McGonagall, która akurat na niego patrzyła, niewinny uśmiech, usiadł i zabrał się do pisania testu poprawkowego z teorii zaawansowanej transmutacji.
*
Hermiona Granger rzadko się spieszyła. Zawsze wszystko miała na czas, zadania robiąc przed terminem, nie spóźniając się na lekcje ani na spotkania prefektów. Była po prostu perfekcyjnie zorganizowana, co czasami wprawiało Harry'ego i Rona, szczególnie Rona, w stan powszechnie znany jako biała gorączka. Ale teraz było inaczej. Łapczywie łapiąc oddech, przemierzała długie korytarze Hogwartu, szybkim krokiem zmierzając do pustej sali od transmutacji. Przyśpieszyła lekko, gdy zobaczyła drzwi do klasy i w chwilę później znalazła się w środku. McGonagall akurat nie było, ale Hermiona wcale się tym nie przejęła. Nie zatrzymując się podeszła do biurka, przy którym zawsze siedziała. Z każdym krokiem narastało w niej przerażenie i ciarki przeszły jej po plecach gdy stanęła, oszołomiona, przed biurkiem.
Było puste.
`Och, nie,' pomyślała. 'Zgubiłam moje pióro...'
*
Następnego dnia Hermiona miała już ułożony cały plan. Przez całą noc myślała nad sposobem jak odzyskać utracone pióro i doszła do kilku wniosków. Na wstępie zapyta się McGonagall, czy nie go nie znalazła, co byłoby najbardziej prawdopodobne. Jeśli jednak McGonagall nic na ten temat nie wiedziała, będzie to znaczyć, że musiał go wziąć ktoś inny. Problem był tylko jeden - zaraz po zaawansowanej transmutacji nikt inny w tamtym dniu nie miał zajęć w tej sali. To komplikowało sprawę, bo każdy mógł w tym czasie wejść do środka. W ostateczności jednak była gotowa wypytywać wszystkich, byle tylko odzyskać jej cenne pióro.
Z takim planem Hermiona zaczęła swój dzień. Cierpliwie przeczekała aż o czasu, kiedy mieli zajęcia z transmutacji. Zjawiła się w sali pierwsza i od razu skierowała się do biurka nauczycielskiego, za którym siedziała profesor McGonagall prawie zakryta stosem papierów i książek.
- Przepraszam, pani profesor? - zagadnęła Hermiona, przybierając na twarz swój najmilszy uśmiech.
- Tak, panno Granger? - odezwała się McGonagall. Jej oczy wyrażały szczere zainteresowanie i Hermiona pomyślała, że pewnie oczekuje od niej jakiegoś inteligentnego pytania na temat dzisiejszych zajęć. No cóż, w końcu była najlepszą uczennicą w szkole, prawda? Z przykrością jednak była zmuszona rozwiać nadzieje nauczycielki.
- Zastanawiałam się, pani profesor, czy wczoraj nie znalazła tu pani pióra?
- Pióra? - widać było, że czarownica jest trochę rozczarowana. - Nie, panno Granger, nie znalazłam żadnego pióra, ale proponuję pani zapytać pana Malfoya. Był tu wczoraj i być może on je znalazł.
`Malfoya?!'
- Y... - dziewczyna zacięła się na chwilę. - Dobrze, pani profesor, dziękuję.
Usiadła na swoim zwykłym miejscu, przygotowała książki i zatopiła się w myślach. Jeśli Malfoy rzeczywiście miał jej pióro, to szanse jego odzyskania były bliskie zera. Pewnie zażąda od niej czegoś w zamian, a biorąc pod uwagę, że to Malfoy, który nic tylko ją obrażał, wolała nie myśleć co to będzie. Zdenerwowała się, ale po chwili wzięła głęboki oddech i pomyślała, że przecież nie jest pewne, że on faktycznie ma jej pióro. Chwilę później sala zaczęła się zapełniać i Hermiona pilnie obserwowała twarze uczniów. Harry i Ron weszli razem z Nevillem, posłali jej uśmiechy i usiedli na swoich miejscach. Po chwili weszła grupa Ślizgonów, wśród nich Malfoy razem ze swoimi gorylami i roztrzebiotaną Pansy Parkinson świergocącą coś do jego ucha. Hermiona zauważyła, że Malfoy wcale jej nie słuchał i przez chwilę współczuła mu takiego towarzystwa, ale po chwili zreflektowała się, karcąc się za własne myśli.
Obserwowała go dyskretnie podnosząc wzrok znad książki. Usiadł przy swoim zwykłym miejscu, położył książki na biurku i nie kwapiąc się z ich otwarciem, rozłożył się na krześle. Ciągle przewracał oczami w odpowiedzi na idiotyczne komentarze Pansy. Chwilę później lekcja się zaczęła i Hermiona zmusiła się do uwagi. Co chwila jednak odwracała się by spojrzeć na Malfoya w celu zlokalizowania utraconej zguby, mając nadzieję, że McGonagall nie miała racji. Dopiero, gdy połowa lekcji minęła i wszyscy zaczęli robić spóźnione notatki, zauważyła, że zainteresował się wykładem i otworzył zeszyt. Kilka sekund później sięgnął w głąb swojej szaty i wyciągnął złowieszczo znajomy przedmiot. Oczy Hermiony otwarły się szeroko z przerażenia, widząc jej cenne pióro od babci w rękach najpodlejszego drania w całej szkole.

Do końca lekcji zostało jeszcze trochę czasu. Hermiona, pomiędzy słuchaniem profesor McGonagall, robieniem notatek i gorączkowym myśleniem o nieszczęsnym losie jej ukochanego pióra, co chwila odwracała się w stronę Malfoya, jakby chcąc upewnić się, że nie miała przewidzeń. A Malfoy beztrosko robił notatki, zapewne nieświadomy niczego, co doprowadzało Hermionę do szewskiej pasji. W pewnym momencie podniósł wzrok akurat, gdy Hermiona na niego patrzyła. Dziewczyna nie odwróciła oczu, tylko zwęziła powieki posyłając mu jadowite spojrzenie, na co Malfoy uśmiechnął się złośliwie. Widać było, że go to bbawiło. Hermiona wytrzymała jeszcze kilka sekund, mierząc go wzrokiem, po czym odwróciła się, poświęcając całą uwagę robieniu notatek. Nie odwróciła się w jego stronę do końca zajęć.
Jednak zaraz gdy te się skończyły, szybko rzuciła się do pakowania swoich rzeczy. Ale za bardzo się spieszyła i książki powypadały jej z rąk. Harry i Ron pośpieszyli by jej pomóc, ale Hermiona zbyła ich szybkim wytłumaczeniem, że sobie poradzi, dodając, że i tak miała zapytać o coś McGonagall. Kiedy upewniła się, że chłopcy już poszli, pozbierała byle jak książki i ruszyła szybkim krokiem do wyjścia. Spodziewała się zobaczyć Malfoya razem z jego grupą Ślizgonów idących korytarzem, ale nie mogła go dostrzec po żadnej ze stron. Gdy po raz drugi zaczęła obracać głową, usłyszała czyjś szyderczy głos gdzieś zza swoich pleców.
- Nigdy nie przypuszczałem, że będę aż popularny pośród przemądrzałych szlam.
Odwróciła się szybko i zobaczyła Malfoya podpierającego się o ścianę. Ręce trzymał na klatce piersiowej i patrzył na nią z ze złośliwym ognikiem w oczach.
- Tylko w twoich snach, Malfoy - odpowiedziała Hermiona, zaciskając usta.
- Ależ po co ta złość? Po tych wszystkich spojrzeniach podczas lekcji jestem naprawdę zaskoczony tonem twojego głosu - odsunął się od ściany i zrobił krok w przód.
Dopiero teraz dotarło do niej, że musiał zauważyć, jak go obserwowała. Zaczerwieniła się lekko, próbując nie zastanawiać się nad tym, co mógł o niej pomyśleć.
- Jeśli naprawdę myślałeś, że patrzyłam się na ciebie, to jesteś w wielkim błędzie - odpowiedziała szybko. - Tak się składa, że masz coś, co należy do mnie.
- O, naprawdę? - zrobił zaciekawioną minę. - Ciekawe, co to może być?
Hermiona wzięła głęboki oddech zanim zdobyła się na odpowiedź.
- Pióro.
- Pióro? - podniósł jedną brew i Hermiona miała ochotę podarować mu solidnego policzka za sam wyraz jego oczu. - Masz na myśli to? - sięgnął gdzieś pomiędzy poły szaty i po chwili w jego ręce pojawiła się jej zagubiona własność. Hermiona rozpromieniła się widząc, że wyglądała na nienaruszoną.
- Tak - odpowiedziała - Teraz je oddaj - wyciągnęła rękę, by wziąć pióro z jego dłoni, ale gdy już prawie go dotykała, Malfoy szybkim ruchem odsunął ramię.
- Nie tak szybko, szlamo - uśmiechnął się złośliwie. Przysunął przedmiot bliżej oczu i zaczął obracać nim, przyglądając mu się uważnie. - Nie widzę żadnego napisu mówiącego, że naprawdę jest twoje.
- Jest moje! Oddaj mi je!
- Skąd mam wiedzieć, że jest? Nie mam żadnego dowodu. A bez dowodu...- zrobił teatralną pauzę - jak mam się dowiedzieć, czy nie należy do jakiegoś pierwszoroczniaka?
- Nie należy! - była już na poważnie wściekła. - Nie sądzisz, że potrafię rozpoznać moją własność?
- No, nie wiem, szlamo - złośliwy uśmieszek błąkał się po jego twarzy. Widać było jaką przyjemność sprawia mu dokuczanie jej. - Ja wiem, że nie zostawiłbym swoich rzeczy, żeby ktoś inny mógł je znaleźć.
- Jesteś strasznym łajdakiem, Malfoy, wiedziałeś o tym? - Hermiona chciała, żeby zabrzmiało to groźnie, ale widocznie jej słowa były muzyką dla uszu Malfoya, bo jego twarz na chwilę się rozpromieniła. - Pióro jest moje i chcę je mieć z powrotem!
- Jeśli naprawdę jest twoje - znowu uśmiechnął się złośliwie, robiąc kilka kroków w jej stronę - to chodź tu i weź je sobie - i wolnym ruchem włożył pióro do przedniej kieszeni spodni. Powieki Hermiony zwęziły się jeszcze bardziej niż przedtem i zacisnęła usta najmocniej jak umiała. Malfoy nic tylko uśmiechał się, rozbawiony, i zrobił kilka kroków w tył z zamiarem odejścia. Nie spuszczali z siebie wzroku.
- No, szlamo?
Hermiona przez chwilę nie mogła wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Pióro było tak blisko, wystarczyło tylko zrobić jeden mały ruch i ... Nie! Na pewno tego nie zrobi! To było zbyt upokarzające! Hermiona miała swoją dumę. Nie pozwoli mu zatriumfować, żeby potem nie móc pokazać się na korytarzu, w celu odgrodzenia się od szyderczych komentarzy. Już mogła sobie wyobrazić, jaki będzie z siebie zadowolony, jak będzie wszystkim przechwalał się, że zrobił najlepszy kawał w całej swojej karierze. W ogóle myśl o tym, żeby zbliżyć... rękę ... tam... `Przestań! Nawet nie chcę o tym myśleć.'
Malfoy zaśmiał się, uradowany, i odwrócił się.
- Ty! - krzyknęła i zanim zorientowała się, co robi, wyjęła swoją różdżkę i wycelowała nią w Malfoya. Odwrócił się, robiąc zaciekawioną minę, i Hermiona już miała wykrzyczeć inkantację zaklęcia przyzywającego, kiedy poczuła silne uderzenie i w następnej chwili znalazła się na podłodze. Książki powypadały jej z torby, a różdżka poleciała kilka centymetrów dalej.
- Bardzo przepraszam! - usłyszała czyjś piskliwy głosik nad sobą. Spojrzała w jego stronę i zobaczyła twarz bardzo przerażonego Colina Creeveya. Ignorując tony przeprosin ze strony piątoklasisty, rzuciła szybkie spojrzenie w miejsce, gdzie przed chwilą stał Malfoy. Nie było po nim śladu. `Typowe,' westchnęła.
- W porządku - powiedziała do Colina, który rzucił się by pozbierać jej książki. - Jestem cała. Tylko postaraj się następnym razem nie biegać po korytarzach.
Colin rozluźnił się, podał jej torbę z książkami, którą wspólnie zapakowali i zapewniając Hermionę milion razy, ze będzie już ostrożniejszy, szybko oddalił się, spiesząc na lekcje.
*
Był wieczór tego samego dnia. Hermiona siedziała, posępna, nad stosem książek w pokoju wspólnym. Patrzyła na swoje odrobione przed chwilą zadania i starała się obmyślić plan działania na jutrzejszy dzień. Musiała odzyskać pióro, nie było mowy żeby zostawiła go w rękach tego palanta. Nie wiedziała tylko, czego się po nim znowu spodziewać, po tym co zaszło dzisiaj. Zdesperowana by coś wymyślić, postanowiła pójść do biblioteki, jako że była to najlepsza lokacja do swobodnego myślenia.
Ale nawet kiedy usiadła na swoim ulubionym miejscu, nie przychodził jej do głowy żaden inteligentny pomysł. Malfoy był zbyt nieprzewidywalny, żeby można było mówić o wymyśleniu planu działania przeciwko niemu. Zastanawiała się, czy nie wciągnąć w to Harry'ego i Rona; razem na pewno obmyśliliby jakiś sposób. Ale z drugiej strony było to przecież idiotyczne. Dla każdego innego to pióro było tylko zwykłym przedmiotem do pisania, natomiast dla Hermiony było bardzo ważną pamiątką. Dostała je od swojej babci, kiedy wybierała się na drugi rok nauki do Hogwartu. Zawsze wspaniale jej służyło i dbała, żeby nic mu się nie stało. A teraz, kiedy jej ukochana babcia odeszła, pióro stało się jeszcze cenniejsze. I Hermiona nie pozwoli, żeby pozostało w posiadaniu Malfoya!
- Proszę, proszę, proszę - usłyszała złowieszczo znajomy głos. Podniosła głowę i zobaczyła nikogo innego, jak Draco Malfoya, stojącego w drzwiach do biblioteki z wszechobecnym szyderczym uśmieszkiem na ustach.
- To niezwykła rzecz zobaczyć w bibliotece mola książkowego bez książki - zaczął iść w jej stronę.
Hermiona zacisnęła zęby, przygotowując się do konfrontacji.
- A co ty wiesz o książkach, Malfoy?
- Tacy wrażliwi jesteśmy? - oparł się o krawędź stołu, przy którym siedziała.
- Odczep się! - powiedziała, a potem z jeszcze większą złością dodała - I oddaj mi moje pióro!
- Ciągle o tym piórze - westchnął - To staje się nudne.
- Słuchaj - postanowiła być rozsądna i nie wdawać się w słowną bójkę. Wstała z krzesła. - Mogę dać ci dziesięć piór, tylko oddaj mi moje.
- Dziesięć? - podniósł brwi w geście niedowierzania. - Nie sądzisz, że gdybym chciał mógłbym pozwolić sobie nawet na sto?
`Racja,' pomyślała. `Zapomniałam, że jesteś małym, zepsutym, bogatym gnojkiem.'
- Dobra, w porządku, Malfoy - wycedziła przez zaciśnięte zęby. - Co chcesz w zamian za nie?
- Już się poddajemy? - zaśmiał się triumfalnie i zaczął okrążać stół, żeby się do niej zbliżyć. - W ogóle, to co takiego specjalnego jest w tym piórze, że tak bardzo chcesz je z powrotem? To tylko pióro.
- To nie jest tylko pióro - szybko odparowała. - Jest dla mnie...cenne. Ja... - przerwała, bo zorientowała się, że mu się tłumaczy. - A co cię to w ogóle obchodzi?
- A skąd wiesz, że mnie nie obchodzi? - z każdym krokiem był coraz bliżej. - Jeśli mi powiesz, mogę jeszcze raz przemyśleć moją decyzję o jego zatrzymaniu.
`On się tylko ze mną drażni' pomyślała Hermiona.
Ale Malfoy był już całkiem blisko i patrzył jej w oczy takim wzrokiem, że mógłby zamrozić całą szkołę. Uśmiechał się chłodno. Po chwili milczenia Hermiona otworzyła usta.
- Dostałam je od...babci.
`Dlaczego ja mu to mówię?'
Twarz Malfoya na chwilę przybrała łagodniejszy wyraz, jeśli to w ogóle było możliwe. W tym momencie Hermiona pomyślała, że pewnie przypomniał sobie jakieś wspomnienie z dzieciństwa. Przed te kilka sekund wyglądał całkowicie...nieszkodliwie, jakby był zagubiony i szukał wyjścia, ale po chwili znowu przybrał na twarz ten swój nierozłączny uśmieszek i czar prysł. Hermiona też powróciła do zmysłów.
- Więc...- zaczęła, po nabraniu głębokiego oddechu - oddasz je teraz?
- Oddam... - zagadkowy ognik pojawił się w jego oczach, kiedy zrobił kilka małych kroków w jej stronę. Hermiona zaczęła się instynktownie cofać, nagle czując się bardzo niepewnie i niezręcznie. Wzrok Malfoya był przeszywający, ale nie potrafiła się odwrócić. Chwilę później dotknęła plecami ściany i zimny dreszcz przebiegł w dół jej ciała. Malfoy uśmiechnął się jeszcze bardziej - pod jednym warunkiem - dokończył. Był centymetry od niej. Podniósł wolno jedną rękę i wziął w dłoń kosmyk jej włosów. Hermiona była zbyt przerażona by się ruszyć. Różne myśli plątały jej się po głowie i starała się nie pozwolić, by jej wyobraźnia posunęła się za daleko.
- J-jakim...warunkiem? - zapytała, prawie szeptem, i wstrzymała oddech, kiedy Malfoy pochylił się nad nią. Czuła jego oddech na swojej twarzy i jej serce zaczęło bić tak mocno, że prawie słyszała jego rytm. Malfoy był coraz bliżej. Po chwili poczuła jego dłoń na swoim policzku i drgnęła pod wpływem jego zimnego dotyku. Pochylił się nad nią, dotknął jej policzka swoim własnym i wyszeptał łagodnie do jej ucha:
- Będziesz musiała mnie o nie poprosić.
W jednym momencie zmysły Hermiony powróciły na miejsce. Przerażenie zostało zastąpione przez złość na niego, że był takim draniem i na siebie, że dała się złapać w jego pułapkę. Odepchnęła go od siebie z całą siłą, na jaką było ją stać i krzyknęła mu prosto w twarz:
- Ty draniu!
A on się tylko roześmiał, rzucił jej rozbawione spojrzenie i zaczął iść w kierunku wyjścia.
- Mnie to odpowiada - powiedział, nie odwracając się. Hermiona dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że szanse odzyskania zguby gwałtownie zmalały. Ale myśl o płaszczeniu się przed Malfoyem napawała ją obrzydzeniem. Starając się uspokoić, usiadła przy stole i zaczęła spokojnie powoli oddychać. Musi być jakiś sposób, żeby odzyskać pióro!

Koniec .



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kitiara uth Matar - Czysta krew, FF Draco Hermiona
bored2hyperness - Tatuaże, FF Draco Hermiona
Siła nieśmiałych marzeń, FF Draco Hermiona
Kitiara uth Matar - ręka boga, FF Draco Hermiona
Nagini i Kitiara - Szlaban, FF Draco Hermiona
Tenebris69 - Błędny ognik, FF Draco Hermiona
Erythros - Publiczne Okazywanie Uczuć, FF Draco Hermiona
Kitiara uth Matar - Szlama, FF Draco Hermiona
Nagini - Ten pierwszy raz, FF Draco Hermiona
lovecat - telefon, FF Draco Hermiona
Aeth Przypadek z piórem
Wyobraźnia panny Granger Draco i Hermiona
Przypadek z piórem
Hermiona I Draco szlaban komnata
Przypadek II

więcej podobnych podstron