Misteria, SCENARIUSZE PRZEDSZKOLNE, scenariusze, scenariusze


1. (Utwór 10 od 2,45s. -4.00s.)

Prolog Wielka Środa

1 osoba: Dwadzieścia wieków temu

Bóg spełnił prośby.

Wśród ludzi stanął Jego Syn,

Co Bogiem będąc, stał się

Podobnym nam człowiekiem,

By przez Swą mękę, krew i rany,

Przez śmierć krzyżową,

Raju odewrzeć nam podwoje.

2 Osoba: Z zazdrością patrzą nasze oczy

Na betlejemskich stróży stad,

Na Nazaretu sznury niewiast,

Co z Marią mogły dźwigać dzban…

3 osoba: Na tłum pątników w świętym mieście,

Co witał Zbawcę swym - Hosanna.

I szaty swe pod nogi słał…

Chór: Droga Chrystusa cierniem słana;

(głosy nakładaja się na siebie)

1 osoba: Kalwaria, grób… skończone wszystko…

2 osoba: Ciemności moc… szatańska moc…

3 osoba: Ale nie. - Patrzcie. - Jaki blask.

Kamień grobowy niewidzialne

Dźwignęły moce - zmartwychwstał.

Chór: Serc naszych dotknie Jego ręka,

Na czoło spłynie łaski zdrój,

Zdejmie grzechowy, srogi ciężar,

W Jerozolimy wwiedzie bramy -

I cud się stanie - ujrzym Go.

1 osoba: Lecz iść nam trzeba za Nim wiernie

2 osoba: Z Maryją płakać, kochać z Matką -

3 osoba: Krzyżowe pomóc dźwigać brzemię -

I w krzyżujących widzieć siebie…

Chór: Droga Chrystusa cierniem słana -

Lecz w zmartwychwstania wiedzie bramy.

Chciejcie iść bracia, Bóg was prowadź.

I cud się spełnia -

(uroczyście - mocno)

1 osoba: Oto tutaj

Ogłaszam wszem wam uroczyście:

„Misterium Pańskie - rozpoczęte”.

Akt I / scena u Szymona Trędowatego, Szymon przynosi dzban z wodą, poprawia naczynia, patrzy ogólnie na stół /

Szymon: /podchodzi do Chrystusa/ Nauczycielu dobry, proszę wejdź do mego domu. Dawno pragnąłem gościć Cię u mego stołu. Pozwól i Swym uczniom spocząć pod mym dachem. /kłania się i gestem pokazuje, gdzie mają siadać, sam cały czas stoi na środku, cały czas obserwuje Jezusa/

Chrystus: /wchodzi, a za nim Apostołowie/ Pokój temu domowi.

Apostołowie: I wszystkim mieszkającym w nim.

Chrystus: /siada/ Dziękuję ci Szymonie. /dowcipnie zagaja dyskusję/ Lisy mają jamy, ptaki gniazda, a Syn Człowieczy nie ma, gdzie głowy skłonić, dlatego miła mi twoja gościnność.

Szymon: /zaczyna inny temat/ Widziałem Cię Mistrzu trzy dni temu, gdyś wjeżdżał do Jerozolimy, lud Cię witał z entuzjazmem. Dziś wszyscy mówią o Tobie: jedni wierzą, /jakby nie chciał tego powiedzieć/ inni jeszcze nie są zdecydowani…

Chrystus: /nie patrzy na Szymona/ A tobie Szymonie, jak się wydaje? /Szymon zaskoczony, nie wie, co powiedzieć/

M Magdalena: /wbiega na scenę, chwilę rozgląda się, potem pada na kolana przy nogach Chrystusa/ Mistrzu dowiedziałam się, że jesteś tu i przyszłam. /pochyla się, wylewa olejek na nogi i wyciera chustą, jakby włosami/

Apostołowie: /powstają ze swych miejsc, patrzą na Magdalenę i mówią między sobą/

Filip: /dziwi się/ Jaki miły zapach…

Mateusz: To prawdziwy szpikanardowy olejek, /do Judasza tajemniczo/ bardzo drogi.

Szymon: /na stronie do Judasza/ Gdyby Ten | /wskazuje na Chrystusa/ był prorokiem przecież by wiedział, kto i jaka jest ta niewiasta, która się go dotyka, / z pogardą/ że jest grzesznicą.

Chrystus: /poprzednio lekko pochylony nad Magdaleną, podnosi głowę/ Szymonie chcę ci coś powiedzieć.

Szymon: Mistrzu, powiedz.

Chrystus: Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników; jeden był mu winien pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. A gdy nie mieli skąd oddać, darował obydwóm. Któryż będzie tedy bardziej go miłował?

Szymon: Mniemam, że ten, któremu więcej darował.

Chrystus: Dobrześ rozsądził. /wskazuje na Magdalenę/ Widzisz tę niewiastę? Wszedłem do domu twego, nie dałeś mi wody na nogi moje, a ona łzami oblała nogi moje i włosami swymi je otarła. Nie dałeś mi pocałunku, a ona odkąd weszła nie przestała całować nóg moich. Dletgo powiadam ci: odpuszcza się jej wiele grzechów, gdyż wielce umiłowała; a komu mniej odpuszczają, mniej miłuje. /Do Magdaleny, Jezus wstaje/ Odpuszczają ci się grzechy twoje.

Chrystus: /do Magdaleny/ Wiara twoja cię zbawiła. Idź w pokoju.

Magdalena: /wstaje i staje obok Marty/

/Judasz, Tomasz i Filip rozmawiają w tym czasie między sobą pokazując na Magdalenę/

Chrystus: /do Judasza/ Cóż tak mówicie między sobą? Czy i wy macie coś przeciwko temu, co uczyniła ta niewiasta?

Tomasz: /z wątpliwością/ Na cóż było marnować tyleż cennego olejku? /Apostołowie potakują mu/

Judasz: /ostro/ Można było pieniądze za niego lepiej użyć.

Chrystus: Judaszu, czy to szczerze mówisz?

Judasz: /zmieszany/ Za trzysta najmniej denarów można go było sprzedać, a pieniądze... rozdać ubogim.

Chrystus: /chwilę patrzy na Judasza/ Dajcie jej spokój, czemu jej przykrość czynicie? Wszak dobry uczynek względem mnie spełniła. | Ubogich zawsze macie między sobą i kiedy zechcecie, możecie im dobrze czynić, | lecz mnie nie zawsze mieć będziecie. /wstaje/ Co mogła, uczyniła. /mówi sam do siebie/ Namaściła ciało moje na pogrzeb. | /robi koło przed stolikiem/ Ale wstańmy, już czas na nas. | Dziękuje ci, Szymonie, za gościnę. /Judasz pozostaje przy stole, patrzy, co się dzieje/

Szymon: (pokornie, pochyla się, wyraża radość/ Nie Ty mnie Nauczycielu, ale ja Tobie powinienem dziękować. Twoje nawiedziny to zaszczyt dla mojego domu. /kłania się/

Chrystus: /do Apostołów/ Wiecie, że za dwa dni będzie Pascha, a Syn Człowieczy będzie wydany./Judasz z tyłu wpada w popłoch/ Ale nim to się stanie, pragnę jeszcze z wami spożyć Paschę. /przywołuje Apostołów, oni robią krok ku Jezusowi/ Piotrze i Janie, idźcie i przygotujcie nam wszystko. /klękają/

Jan: Pobłogosław nam Panie.

Chrystus: /wyciąga nad nimi ręce/ Błogosławieństwo Ojca niech będzie z wami. /wychodzi/Po odejściu Apostołów wychodzi Judasz, kurtyna się zasłania. Judasz rozgląda się, robi kilka zdecydowanych ruchów za Jezusem, nagle się zatrzymuje i cofa/

Scena II

Judasz: /Jest niemiły, postać zdecydowana, patrzy na ludzi i pyta ich/ Czy mam iść za Nim? /odpowiada sam sobie/ Nie, coś mnie wstrzymuje. | /tłumaczy się, chodzi po scenie, jak tygrys w klatce/ Mistrz jest dla mnie coraz bardziej niezrozumiały, coraz mniej mnie pociąga… /szuka aprobaty u widza/ Zdawało mi się, że wykorzysta swą cudowną moc, że ogłosi się władcą, odnowi dawne królestwo Izraela. /marzenia/ A wtedy my, Jego najbliżsi uczniowie, bylibyśmy Jego ministrami… Lud Go uwielbiał, poszedłby za Nim - jednego tylko słowa z Jego strony było potrzeba… | /chodzi szybciej, nogi robią niepokój, tekst krótki, pourywany/ W ostatnią niedzielę taka była okazja… Sam podniecałem zapał ludu. Nie skorzystał z okazji, która więcej może się już nie nadarzyć. | Teraz ciągle mówi o rozłączeniu, śmierci, o krzyżu… Nie, niezrozumiałe to dla mnie. | /stoi, zastanawia się/ Przy takim Jego postępowaniu nie tylko niczego nie doczekam się, ale mogę podzielić jeszcze Jego los - dostać się do więzienia. /przechodzi ze strony na stronę/ | Bo przecież kapłani i faryzeusze nie śpią. Nienawidzą Go i zechcą się zemścić, /zatrzymuje się, drapie się po głowie/ dostać Go w swoje ręce. /macha ręką/ I dostaną, | jeśli będzie tak nierozważnie postępował dalej… /przechodzi scenę bez tekstu, mówi ciszej, zatrzymuje/ Muszę się zastanowić, czy nie lepiej wycofać się z tego towarzystwa, póki jeszcze nie jest za późno… /bez tekstu, ruchy nerwowe, rozgląda si, słucha/ Zdawało mi się, że ktoś był … /podejmuje decyzję/ Tak, trzeba wycofać się z tego towarzystwa, póki nie jest jeszcze za późno /wyciąga sakiewkę/. Tyle |, o... /podrzucając sakiewkę pokazuje publiczności, zdenerwował się/ tych kilka denarów, dorobiłem się przy Nim za całe trzy lata. /chowa sakiewkę, jak skąpiec i zaczyna marzyć, jest obrzydliwy/ O, gdyby jeszcze mieć te trzysta denarów, co ta zwariowana niewiasta wydała na /z pogardą/ olejek. /snuje wizje/ Przepowiadano mi, że wysoko skończę, a tymczasem starzeję się - i niczym nie jestem, niczym nie jestem. Myślałem, że przy Nazarejczyku. /wyje ze złości/ Nie, nie mogę o Nim myśleć. Zmarnowałem tylko trzy lata, zmarnowałem… /siada i opiera twarz na dłoniach/

Johanan: /faryzeusz, pod koniec monologu uchyla zasłonę ,zza zasłony wygladają trzy głowy, z ciekawością patrzą na Judasza, potem wchodzą cicho/. Jest sam. /zaciera ręce z zadowolenia/ Zdaje mi się, że jest wyraźnie niezadowolony ze swego Mistrza. /podchodzi do Judasza, kładzie mu rękę na ramieniu i trzyma/ Przyjacielu.

Judasz: / przestraszony,' zbity pies', jąka się, tchórz/ Kto ty jesteś? Skąd się tu wziąłeś?

Johanan: /zatrzymuje go i uspokaja/ Wnet się dowiesz. /miło, jak do mamy, nie patrzy na niego/Ale dlaczego, Judaszu, jesteś taki smutny? Czy cię coś gryzie?

Judasz: /ręce złożone między nogami, chodzi tylko głowa/ Czego ode mnie chcecie? Kto wy jesteście?

Johanan: /mówi szeroko i rozkłada ręce/ Twoi przyjaciele. /śmieje się/

Judasz: /wstaje `z pełnymi porami'/Wy, moi przyjaciele? /usiadł z powrotem/ Ależ ja was nie znam.

Johanan: /uspokaja go/ Nie szkodzi. Wystarczy, że my cię znamy. | /kładzie ręce na ramionach Judasza/Zdaje się, masz jakieś zmartwienia?

Judasz: /trzęsie się, jakby miał pistolet przy skroniach/ Co wam do moich zmartwień?

Johanan: Judaszu, nie bądź taki nerwowy, przecież możemy pomówić spokojnie. | /podszedł do pozostałych faryzeuszów i opiera się na nich łokciami/ Chcemy, byś nas zaznajomił z twoim Mistrzem.

Judasz: /wstaje i odchodzi kilka kroków/ Z moim Mistrzem? | /zastanawia się, co by mógł na tym zarobić/ Na cóż wam to potrzebne?

Natan: /cha, cha, śmieje się/ Judaszu, nie bój się jesteś między swoimi. /mówi śmiejąc się, jak kanalia, inni faryzeusze śmieją się/ Możemy cię nawet odprowadzić do miasta, | /groźba/ jeśli zajdzie potrzeba.

Judasz: /płacze, jak tchórz/ Czy chcecie mnie aresztować?

Johanan: Nie,/powtarza kilka razy `nie' i uspokaja go/ Judaszu, jeszcze nie. /siada na krześle/ Ale jak się miewa twój Mistrz? /ironicznie/ Dlaczego nie poszedłeś za Nim?

Judasz: /wypiera się i jąka/ Właściwie to już od dawna… odsunąłem się od Niego… Nie zgadzamy się.

Natan: /groźnie tupie nogą/ Kręcisz, Judaszu. /daje argumenty/ Przecież dopiero dwa dni temu widzieliśmy cię przy nim.

Ahir: /faryzeusz/ Tak głośno krzyczałeś hosanna.

Judasz: /wypiera się/ Zdawało się wam. /atakuje/To nie ja byłem.

Johanan: /wstaje/ Judaszu, powiem ci prawdę./obraca się do faryzeuszów, jakby chciał ich uspokoić, podchodzi obejmuje Judasza i mówi jakby szczerze/ Żal mi ciebie /dobrotliwie/ i chciałbym ci pomóc.

Judasz: Nie wiem, czego ode mnie chcecie. /jakby był po ich stronie/Jestem taki, jak wy.

Ahir: Tak? A kto nas nazywał obłudnikami, wężami?

Natan: Plemieniem jaszczurczym?

Judasz: /wypiera się/ To nie ja.

Natan: Ale ty za to odpowiesz.

Judasz: /sam do siebie/ O, ja nieszczęśliwy.

Johanan: /konkretnie/ Judaszu. Mówiłem ci, że jestem Twoim przyjacielem. /poważnie/ Chcę ci pomóc.

Judasz: | /bada go wzrokiem i pyta poważnie/ Naprawdę?

Johanan: Widzisz, co ci grozi? Niebezpiecznie jest zadzierać z nami. | /podchodzi do faryzeuszy/ Ale jeśli będziesz roztropny i posłuchasz mnie, starszyzna żydowska da ci spokój i | nagrodzi cię.

Judasz: /zdębiał, podchodzi dwa kroki/ Jak to nagrodzi?

Johanan: /stoi/ Słyszałeś zapewne, że Sanhedryn wyznaczył nagrodę temu, kto wskaże, gdzie przebywa Jezus z Nazaretu? /rozpoczyna się targowanie/ Ty możesz zdobyć tę nagrodę. No, decydujesz się?

Natan: /groźnie/ Czy mam dać znak straży, by cię związała?

Johanan: Judaszu, to ostatnia okazja, decyduj się.

Natan: Hej, Ezdra! Wołaj pachołków!

Judasz: /przerażony spogląda na jednego, potem na drugiego, wreszcie na Johanana i mówi/ Czy mogę być pewny, że nic mi nie będzie grozić i … jeszcze coś dostanę?

Johanan: Tak, | ale /łagodnie, jak kupiec, domaga się decyzji/ musisz nam powiedzieć, gdzie będzie twój Mistrz jutro o tej porze?

Judasz: /ostatnie resztki sumienia/ Nie wiem, | /chwyta przynętę/ ale mógłbym się dowiedzieć. Jak wielka jest nagroda?

Johanan: /szeroko z uśmiechem/ No widzisz. | /kładzie mu rękę na ramieniu/ Zawsze uważałem cię za człowieka praktycznego i dziwiłem się, że przystałeś do Nazarejczyka./pyta, jak kupiec drugiego kupca/ Dużo ci z tego przyszło? Zarobiłeś coś? /wyciąga sakiewkę/

Judasz: /powoli patrząc na sakiewkę w ręku Johanana, denerwuje się na siebie/ Niewiele, a właściwie to nic. Przecież On nie ma pojęcia o wartości pieniądza. To fantasta.

Johanan: /z uśmiechem/ Przydałby ci się grosz? No, decydujesz się?

Judasz: /pewnie/ Tak. Ale należy mi się wyznaczona nagroda.

Johanan i Natan: Dajesz rękę?

Judasz: Daję. /podaje rękę wszystkim po kolei/

Johanan: /klepie go po ramieniu/ Judaszu, wierzyłem w Ciebie./odchodzi/ Zaraz dam znać Kajfaszowi i reszcie Rady.

Natan i Ahir: My pójdziemy za tobą, Johananie.

Scena III

Judasz: /pobiegł, upewnił się, że poszli, odetchnął głęboko i usiadł/ No, mogło być gorzej. /uśmiecha się do siebie/ Do więzienia wcale mi się nie spieszy. | /postawa Jezusa Frasobliwego/ A więc godziny Mistrza są policzone, jak przypuszczałem… Jutro chcą Go pojmać… W nocy..., a ja mam ich doprowadzić… Zdradzić Go. | /zerwał się, od tej pory mówi w podłogę/ Wcale nie zaszczytna rola… Ale dałem słowo/spokojnie/ Jeśli ja tego nie zrobię, to zrobi to inny i weźmie nagrodę. Mistrza spotka to samo, pieniądze tylko trafią do innej kieszeni… /zerwał się/ Co się mam gryźć? Dałem słowo i muszę go dotrzymać… To nie będzie nawet zdrada… Jeśli Jezus z Nazaretu jest zwodzicielem… to owszem, spełnię dobry uczynek i słusznie należeć mi się będzie nagroda… A jeśli nie pozwoli się pojmać, jeśli jest prorokiem, Mesjaszem, to co wtedy? … co wtedy? | /pomysł/ Wtedy… padnę mu do nóg. On jest dobry, przebaczał wszystkim - przebaczy i mnie; czy to nie będzie moja /wyciąga pięści/ zasługa, że wreszcie okaże swoją moc, swoją władzę? Widocznie trzeba go do tego zmusić. /wesoło/ /namyśla się, po chwili zrywa się i rozgląda się do koła przestraszony/ Nie, nie ma nikogo, a zdawało mi się, że ktoś był. /otrząsa się/ Nie przyjemna ta noc.

2. (Utwór 10 od 2,45s. -4.00s.)

WIELKI CZARTEK

Prolog

Osoba 1: Wezwał was Zbawca na to miejsce,

Gdzie od stuleci szły gromady

Ojców i dziadów waszych,

By Bożej Męce oddać cześć.

W tamte ślady,

Z tą samą wiarą, nabożnością

Idźmy.

Osoba 2: By wiary jasny wzniecić płomień,

By wdzięcznym sercem odczuć miłość,

Co tak daleko zajść umiała

Aż na Kalwarii strome wzgórze -

)soba 3: Wieczernik - uczta pożegnalna

Mistrza z uczniami, Ojca z dziećmi,

Osoba1: Lecz by nie byli sierotami

Daje im Siebie w sakramencie.

Chór: „Bierzcie i jedzcie Ciało Moje,

Pijcie z kielicha Mojej Krwi”.

Osoba2: I odtąd wieki płynąć będą,

A nie umilknie głos Chrystusa -

Chór: „Bierzcie i jedzcie Ciało Moje,

Pijcie z kielicha Mojej Krwi”…

Osoba 4: I idzie Jezus w wieczór ten,

Przyklęka, uczniom nogi myje -

On, Bóg sam, Stwórca, świata Pan.

Chór: „Byście się wzajem miłowali…

To przykazanie daję wam -

Byście się wzajem miłowali”…

Osoba 5: Lecz zbrojne roty już czekają,

Judasz, starszyzna żąda krwi.

Więc pójdzie Jezus przez Ogrojec,

Wrogom Sam poda ręce Swe.

Osoba 3: Lecz i ci, którym nogi mył,

Którym był Ojcem, przyjacielem -

I ci Go rzucą -

Osoba 4: „Nie znam Go” -

Zawoła Piotr - najpierwszy z nich.

Osoba 2: Ale pamiętaj - ta tragedia

Boga - Człowieka to twe dzieło.

Adamowego rodu dzieło.

Osoba 4: Więc nie bądź tylko martwym widzem,

Co swą ciekawość sycić przyszedł,

Miłość za miłość - żal i skruchę

W podzięce Panu złóż ochotnie.

Idź w ślady Pana - Bóg was prowadź.

3. (Utwór11 ) Akt II Scena IV

/Ogród oliwny/

Chrystus: /do Apostołów/ /wchodzą do ogrodu,/ Zostańcie tu i czuwajcie. /Jezus obchodzi skałę i patrzy w bok sceny, widzi kielich/Ojcze mój, jeśli to być może, niechaj odejdzie ten kielich ode mnie, wszakże nie jako ja chcę, ale jako Ty.

/mówi do Piotra/ Szymonie, śpisz? Nie mogłeś czuwać jednej godziny ze mną?

Piotr: /wystraszony, wypiera się/ Mistrzu, ja czuwałem. Chyba tylko na chwilę zamknąłem oczy.

Chrystus: Czuwajcie i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie: duch wprawdzie ochoczy, /lekko się uśmiecha/ ale ciało mdłe. /po chwili/ Ojcze mój, jeżeli kielich ten nie może odejść ode mnie, niech się stanie wola twoja. /po chwili mówi do Piotra/ Szymonie, śpisz? Śpicie i wy? Tak ciężko wam czuwać ze mną?

Chrystus /chwila przerwy/ Ojcze, jeśli to być może, niech odejdzie ode mnie ten kielich, /wchodzi anioł/ niech odejdzie… Ale jeśli muszę go pić… bądź wola Twoja… Tak smutna jest dusza moja… znikąd pociechy… O grzechy, grzechy ludzkie… jak srogi wasz ciężar. | /prosi błagalnie/ Ojcze, jeśli to możliwe, oszczędź mi tego brzemienia.

Anioł: Synu Boży, święta wola Ojca i miłość dla biednych ludzi składa na Cię to nieznośne brzemię. /Jezus opuszcza głowę/ Męka Twa i cierpienie wyjednają jednak szczęście dla całej ludzkości - Ojciec Cię uwielbi. Wykonaj przedwieczne zamiary. /anioł wychodzi delikatnie, patrząc cały czas na Jezusa/

Chrystus: Dziękuję Ci, Ojcze. Wiedziałem, że mnie wysłuchasz. Nie moja, ale Twoja wola niech się stanie. Przyjmuję ten kielich jako Ty chcesz. /mówi do apostołów/

4. (Utwór 14 od 00- 25 s)

Chrystus: /mówi głośno, patrzy w stronę nadchodzącej straży/ Nadeszła godzina, /uczniowie budzą się, patrzą na Jezusa, później za Jego wzrokiem na zbliżających się/ Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników.

Jan: Co to za ludzie idą naprzeciw nam? /uczniowie chowają się za Jezusem/

Chrystus: Jak mówiłem wam, ten, który mnie zdradzi, nadchodzi.

Judasz: /do straży, po cichu, ostrożnie/ Uwaga. Zbliżamy się.

Malchus: Jak my odróżnimy Nazarejczyka od Jego uczniów? Żebyśmy kogo innego zamiast Niego nie wzięli.

Judasz: /Judasz naprzodzie, mówi spode łba/ Dam wam znak. Ja pójdę na przód. Kogo pocałuję, ten to jest. Chwytajcie Go, a prowadźcie ostrożnie.

Apostołowie: /patrzą w stronę napastników/

Jan: Patrzcie, patrzcie. Judasz na czele tej zgrai.

Judasz: /podchodzi niepewnie do Chrystusa/ Bądź pochwalon Mistrzu. /całuje Go w policzek i odskakuje/

Chrystus: /nie patrzy na Judasza/ Przyjacielu, po coś przyszedł? Judaszu. /do straży/ Kogo szukacie?

Straż: Jezusa Nazareńskiego.

Chrystus: Jam jest.

Meir: Biada nam. Co się z nami dzieje? /cofają się i padają na ziemię/

Jan: /sensacja/ Jedno Jego słowo powaliło ich na ziemię.

Piotr: /nerowo i silnie/ Panie, powal ich, aby się nigdy nie podnieśli.

Chrystus: Kogo szukacie?

Straż: Jezusa Nazareńskiego.

Chrystus: Powiedziałem wam, że to Ja jestem. Jeśli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść.

Natan: Brać Go. /wydaje rozkaz/

Jan: /apostołowie osłaniają Jezusa/ Bronić Pana.

Apostołowie: Nie damy Mistrza.

Piotr: Czy mamy mieczem walczyć? /uderza Malchusa/

Chrystus: /mówi na dwie strony/Zaniechajcie, zaniechajcie. Dosyć. Dosyć. /dotyka ucha Malchusa/ Piotrze, schowaj miecz swój, wszyscy bowiem, którzy za miecz chwytają od miecza poginą.

Johanan: Brać Nazarejczyka! /straż rzuca się na Chrystusa; Apostołowie cofają się do tyłu/

Chrystus: /spokojnie, daje argumenty/ Wyszliście z mieczami i kijami, jak na złoczyńcę. Codziennie wśród was przebywałem nauczając w Świątyni, a nie pojmaliście mnie. Ale nich spełnią się Pisma.

Johanan: /szybko/ Związać Go dobrze, aby nam nie uciekł.

Meir: Z naszych rąk już się nie wyrwie.

Johanan: Teraz odpowiesz za wszystko, coś uczynił. /do Judasza/ Dziękuję ci, Iskarioto, mądrze to wszystko urządziłeś.

Judasz: Dałem słowo i dotrzymałem.

Natan: Nigdy ci tego nie zapomnimy /rzuca mu sakiewkę/.

Malchus: /apostołowie kupką zbici, uciekają/ /śmiejąc się szyderczo/ Ale popatrzcie, jak uciekają Jego uczniowie.

Natan: /do Jezusa/ Oto, takich uczniów sobie wychowałeś. Wszyscy Cię opuścili i uciekli. Tacy są Twoi wyznawcy - niedoszły proroku. /śmieje się/

5. (Utwór 10 od 2,45s. -4.00s.)

Wielki Pi*tek

/pałac Kajfasza; fanfary, Prolog, fanfary, kazanie, scena/

Prolog

1 osoba: Wielkopiątkowe święte rano...

Dzień pojednania ziemi z niebem...

W Golgoty skałę wbito krzyże...

Na jednym z nich Syn Boży skona -

2 osoba: Moce ciemności sądy czynią:

1 i 2 osoba przekrzykują się:

„Winien jest śmierci. Ukrzyżować.”

2 osoba: Potem włożono drzewo krzyża...

Spotkał swą Matkę - co za ból...

3 osoba: A droga coraz bardziej stroma -

1 osoba: Gną się kolana, Upadł.

2 osoba: O zadrżyj ziemio...

3 osoba: Wreszcie krzyż,

1 osoba: Wzgórze Golgoty - na nim On...

2 osoba: „Ojcze Niebieski, w ręce Twoje...”

3 osoba: Skonał Syn Boży... Właśnie dziś.

Chór: Dzięki Ci Jezu. Dzięki Ci.

Oto my dzieci Twoje grzeszne,

Co swych przewinień ciężkie brzemię

Na barki Twoje kładziem co dzień -

Dziś chcemy Twoją uczcić mękę,

Twe rany odczuć, biczów plagi,

Cierniowy wieniec wziąć na skronie

I iść wraz z Tobą drogą krzyża.

Przyjm nasze pieśni - wiedź nas z sobą

1 osoba: A w przyszłe lata dozwól znowu

Wielkopiątkowe czcić Twe święto

Z braćmi naszymi.

Tu razem z Tobą iść- ku Golgocie,

Razem z Tobą iść- ku wieczności,

W promienne rano. Zmartwychwstanie.

6. (Utwór 14 od 00- 25s.) Akt III Scena V

/pretorium Piłata; pochód staje przed pałacem Piłata/

Głosy: /krzyczą z daleka/Namiestnik, namiestnik! Niech wyjdzie namiestnik!

/Jezusa prowadzą na przodzie strażnicy, wszyscy stają nierówno po prawej stronie/

Piłat: /wychodzi, przechyla się z ganku ze zdziwieniem/ Znowu przywiedliście Tego człowieka do mnie? I cóż Herod wam powiedział?

Johanan: Herod nie chciał Go sądzić, odesłał nas do ciebie.

Piłat: /po chwili/ Książęta kapłańskich rodów, starszyzno, przystąpcie bliżej. | /starszyzna przechodzi na lewą stronę w kierunku Piłata/ Przywiedliście mi tego człowieka jako burzyciela ludu, a ja badając Go, nie znalazłem w Tym człowieku żadnej winy. I Herod również nie znalazł. Nie zarzucono Mu nic, co by na śmierć zasługiwało. A przez to ukarawszy Go wprzód biczowaniem, wypuszczę Go na wolność.

Ahir: Wielki namiestniku cesarza. Przychodzimy jako wysłannicy ludu i chcemy przypomnieć ci stary żydowski zwyczaj i prosić, byś nam na święta wypuścił jednego z więźniów będących w twej mocy. Zebrany lud domaga się dochowania tego zwyczaju.

/wszyscy krzyczą/ Domagamy się.

Piłat: /po krótkim namyśle do Setnika/ Setniku, | /setnik podchodzi/ wprowadź mi tu tego złoczyńcę, którego mieliście dziś stracić.

Setnik: /kłania się i wychodzi, po chwili wprowadza Barabasza, i ustawia obok Jezusa/

Piłat: /mówi do ludzi, do wyobraźni/Jest u was zwyczaj, abym wam jednego więźnia wypuścił na Paschę. Macie tu teraz do wyboru. /pokazuje na stojących/ Oto Barabasz - /żołnierz popycha go krok do przodu/ buntownik i morderca, który sporo ludzkiej krwi przelał i do niedawna był waszym postrachem. A tu jest Jezus zwany Chrystusem, /żołnierz rzuca go na ziemię/ przeciw któremu winy nie znalazłem. Kogo chcecie, abym ułaskawił? Jezusa czy Barabasza? |

Tłum: /tłum woła/ Barabasza

Piłat: Jeśli chcecie, wypuszczę wam króla waszego - wybierajcie.

Sługa: /wbiega szybko, kłania się/ Namiestniku, żona twoja, Klaudia Prokla błaga cię, byś nie czynił krzywdy temu sprawiedliwemu, /na ucho, tajemniczo/ śnił się jej ten człowiek kilkakrotnie tej nocy. /wychodzi/.

Głosy: /szeptem, potem wyraźnie/ Żądać Barabasza, Barabasza...

Piłat: /po chwili zadumy/ Kogóż z tych dwóch chcecie, abym wam wypuścił: Jezusa czy Barabasza?

Johanan: /bardzo mocno/ Strać Jezusa a wypuść Barabasza.

Głosy: Barabasza chcemy, Barabasza! Barabasza!

Piłat: /zdumiony/ Nie chcecie zatem, abym ułaskawił Jezusa zwanego Chrystusem?

Głosy: /gwałtownie/ Nie, nie tego. Barabasza wypuść! Barabasza!

Piłat: /rozkłada ręce/ Cóż tedy mam począć z Jezusem, którego wy zwiecie królem żydowskim?

Głosy: Ukrzyżuj! Ukrzyżuj Go! Na krzyż z Nim!

Johanan: My tego żądamy!

Wszyscy: Na krzyż z Nim! /okrzyki trwają dłuższą chwilę/.

Piłat: /zatyka uszy, a po chwili/ A więc dobrze. Wypuszczę wam Barabasza. /do Setnika/ Setniku, zdjąć mu łańcuchy i odprowadzić do bramy.

Barabasz: /z trzaskiem rzuca łańcuchy i wychodzi z żołnierzem/.

Piłat: /do Setnika/ Nazarejczyka wyprowadzić na plac pretorium. Kaci niech przygotują bicze. /żołnierze wyprowadzają Jezusa, za nimi wychodzi Piłat/./gasną światła, nerwowa muzyka/

7. (Utwór 15- od 00 - do 30s)

8. W czasie sprawozdania(Utwór 2 - wyciąć Kyrie eleison)

SPRAWOZDANIE

(Obojętnie, sucha relacja, jakby sportowa, bokiem, nie patrzy na do ludzi)

Bracia. Nie możecie widzieć, co się w tej chwili dzieje na placu pretorium, pozwólcie, że podzielę się tym, na co patrzą moje oczy./ Żołnierze już dowiedzieli się o czekającej ich rozrywce, już gromadzą się koło kolumny./ Idą już i oprawcy. Jest ich dwóch z rzemiennymi biczami w ręku, na końcu rzemieni widać jakieś żelazne zadziory. Jest i ofiara... Jakże dziwnie zmienił się Jezus. Wcale nie podobny do pełnego życia Mistrza z Nazaretu.

Podchodzą oprawcy. Zdzierają z Jezusa szaty. Przywiązują ręce do pierścienia wbitego w słup... przywiązują nogi...

Spadły pierwsze bicze, drgnęło gwałtownie ciało. Bicze spadają szybciej... Ileż już sinych pręg na wyprężonych plecach... Już pryskają krople krwi, coraz jej więcej, już płynie strumyczkami w dół po sinym ciele. Jezus się chwieje. Zdaje się, że upadnie. A bicze sieką coraz zacieklej. To straszne. Trudno dłużej na to patrzeć.

(zmęczył się, zdał sobie sprawę z tego, co relacjonuje, zaczyna mówić z drżeniem głosu, odwraca się do widowni)

No, wreszcie mają dosyć i oprawcy. Odplątują sznury z rąk. Jezus osunął się bezwładnie w czerwoną kałużę własnej krwi... Chyba nie ma miejsca na jego ciele, które by nie bolało. Jeszcze nie dają Mu spokoju, znów Go gdzieś wloką. Jakiś żołnierz narzuca stary szynel na barki Jezusa, a inny podnosi kolczastą gałąź. Na cóż mu ta gałąź? Splata z niej wieniec. Jezusa sadzają na kawałku skały. Kolczasty wieniec gotowy. Wtłaczają go na głowę. Szydzą z niego. Klękają przed Nim.

Biją go po głowie, plują w twarz, policzkują. Ale, co się stało? Wszyscy żołnierze odskoczyli od swej ofiary... To Piłat wyszedł z bramy swego pałacu... Surowo patrzy na żołnierzy... Chce coś mówić... Nie, patrzy tylko długo na Jezusa. Wskazuje ręką, by wprowadzono Jezusa na balkon. Może w jego sercu zwyciężyły sprawiedliwość i miłosierdzie...?

Scena VI

/wchodzi Piłat, a za nim żołnierze wprowadzają Jezusa, żołnierze oddaleni od Jezusa, Jezus ma opuszczoną głowę/

Piłat: /do tłumu/ Oto przyprowadzam Go przed was, aby was przekonać, że żadnej winy w Nim nie znajduję. /odwraca się w stronę Jezusa i wskazuje nań ręką/ Oto ten Człowiek. /chwila ciszy/

Johanan: Ukrzyżuj Go!...

Głosy: /coraz liczniejsze/ Ukrzyżuj Go! /x3

Piłat: /zdenerwowany przekrzykuje tłum/ Weźcie Go wy i sami ukrzyżujcie. Ja nie znajduję w Nim winy.|

Izaak: My mamy prawo, a według prawa powinien umrzeć, bo czynił się Synem Bożym.

Piłat: /zdziwiony chwilę patrzy na Jezusa/ Skąd Ty jesteś? /po chwili milczenia/ Mnie nie odpowiadasz? Nie wiesz, że mam moc ukrzyżować Cię i mam moc, aby Cię wypuścić?

Chrystus: /podnosi głowę i patrzy w niebo, mówi 4x wolniej/ Nie miałbyś żadnej władzy nade mną, gdyby ci z góry tego nie dano. Cięższy grzech ma ten, który mnie wydał w twe ręce...

Piłat: /namyśla się, cisza na decyzję/

Kajfasz: Jeśli tego wypuścisz, nie jesteś przyjacielem cesarza.

Johanan: Kto się czyni królem, sprzeciwia się cesarzowi.

Piłat: /zaskoczony, jakby pytał/ Oto król wasz.

Głosy: Precz! Precz z Nim! Ukrzyżuj Go!

Piłat: Króla waszego mam ukrzyżować?

Johanan: Nie mamy innego króla tylko cesarza.

Piłat: /po dłuższej chwili ucisza zgiełk podniesieniem ręki, daje znak, służący przynosi miednicę i dzban z wodą/ Nie winienem ja krwi Tego sprawiedliwego. /oskarża lud/ Wasza to sprawa... /umywa ręce/.

Wszyscy: /kilka razy/ Krew Jego na nas i na dzieci nasze.

Piłat: /spokojnie i zdecydowanie do Jezusa/ Pójdziesz na krzyż. /do straży/ Setniku przygotuj krzyże i sporządź dekret wyroku. /Setnik wychodzi/.

Scena VII

Sługa: /wychodzi, podaje zwój pergaminu Piłatowi/

Piłat: /rozwija zwój/

Piłat: /czyta dekret/ Mieszkańcy Jerozolimy, słuchajcie. Słuchajcie wszyscy, którzyście zgromadzili się na święto Paschy... Jezus Galilejczyk, syn Józefa i Maryi z pokolenia Judy, | w Betlejem rok trzydziesty trzeci temu urodzony, | dziś w nocy został pojmany, | przed sąd Arcykapłana i synagogi postawiony | - od przełożonych kapłańskich, starszych ludu, od biegłych w Piśmie, od faryzeuszów i całego pospólstwa żydowskiego, | godnym śmierci uznany.

Dowody, dla których synagoga godnym śmierci Go uznała, | są następujące:

1. Że miał być nieposłusznym prawu zakonnemu i święta nakazane gwałcić.

2. Że miał sobie tytuł królewski przywłaszczyć.

3. Że miał zakazywać składania danin cesarzowi rzymskiemu.

4. Że miał lud pospolity burzyć i nauką swoją zwodzić.

5. Że Synem Boga Żywego się zowie, a mocą Belzebuba, księcia czartowskiego, cuda wielkie czyni.

6. Że miał z jawnogrzesznikami obcować, | a z cudzołożnikami przestawać; wiele też niepokoju i tu, w Jerozolimie, i w całej żydowskiej krainie miało być przez Niego uczynione. |

/tłumaczy i wypiera się winy/ Ja, Piłat Poncki, prokurator Judei, badając Go, żadnej z goła nie znalazłem w Nim winy, za którą miałby być śmiercią karany. Mimo to ten sąd arcykapłański potwierdzam, wyrok śmierci podpisuję i ogłaszam, a na mocy mej władzy rozkazuję: Jezus Nazareński niech będzie za miasto na Golgotę dziś jeszcze wyprowadzony i ukrzyżowany. Tępymi gwoździami niech przybiją ciało Jego do krzyżowego drzewa, aby na święto Paschy cała pospolita rzesza była uspokojona. |

/szybko, bez zastanowienia/ Działo się to w Jerozolimie, od założenia Rzymu roku 783. Podpisano w Pretorium Jerozolimskim: Piłat Poncki, prokurator Cesarstwa Rzymskiego. /fanfary, żołnierze wyprowadzają Jezusa, a za nimi wychodzi Piłat, dekret rzuca Piłat z ganku; przy włożeniu krzyża Jezus całuje go/

Scena VIII - Droga Krzyżowa

9. (Utwór 9 + 8) /gra ciężka muzyka/

Chrystus: /do niewiast, które płacząt/ Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi!

/w innym miejscu drogi krzyżowej/ Przyjdą dni, kiedy mówić będą: Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły.

/w kolejnym miejscu, sam pyta siebie/ Jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż stanie się z suchym? /pochód kieruje się w stronę Ukrzyżowania, gdzie następuje zakończenie Misterium/.

10.Ukrzyżowanie (Utwór 7)

11. Zakończenie (Utwór 18)

1. (Utwór 10 od 2,45s. - 4.00s.)

2. (Utwór 10 od 2,45s. - 4.00s.)

3. (Utwór 11 )

4. (Utwór 14 od 00- 25 s)

5. (Utwór 10 od 2,45s. - 4.00s.)

6. (Utwór 14 od 00- 25s.)

7. (Utwór 15- od 00 - do 30s)

8. W czasie sprawozdania (Utwór 2 - wyciąć Kyrie eleison)

9. (Utwór 9+8 )

10.Ukrzyżowanie (Utwór 7)

11. Zakończenie (Utwór 18)

12. (Utwór 12)

Osoby:

1. Chrystus: (Bartek Pieniążek) - tunika biała, czerwona kapa

2. Judasz: M. Kruk - tunika szara - sznur

3. Johanan Faryzeusz: M. Paszkowski - tunika - sznur

4. Natan Faryzeusz: M. Hołub - tunika - sznur

5. Ahir Faryzeusz: M. Cwakliński - tunika - sznur

6. Piłat: Adrian Gmyrek - tunika biała - sznur

7. Lektor - Sprawozdawca: M. Mazur - tunika żółta

8. Szymon Faryzeusz: M. Thomas - tunika zielona

9. M. Magdalena: O. Paszowska - tunika żółta

10. Filip Apostoł: K. Kruk - tunika

11. Tomasz Apostoł: M. Dubaj - tunika

12. Jan Apostoł: K. Bączkowski - tunika

13. Piotr Apostoł: P. Janusz - tunika

14: Anioł: E. Pawlak - tunika biała

15. Malchus: M. Hołub -

16. Meir: M. Religa - tunika

17. Setnik: Pieniążek - tunika

18. R., Koryza M. - tunika

19. Barabasz: Thomas - tunika ciemna

20. Kajfasz: M. Paszkowski

21. Niewiasty: Barnuś, Oziębły, Nowak - 3 tuniki

22. Sługa: Maciek Hołub - tunika

Tuniki białe - 2: Sławiński, Gmyrek, Pawlak

Tuniki żółte - 2: Paszowska, Mazur

Tuniki szare - 2: M. Kruk, Thomas

Tuniki kolorowe: 15 = 21 tunik + kapa dla Jezusa + 21 sznurów + 1 miecz, 2 zbroje, 2 hełmy, 4 chusty żydowskie, 3 czapki żydowskie, 5 lasek dla apostołów, peruki, wąsy, brody

Scenariusz dla operatora światła

Wyłączyć światła na kościele

Reflektor 2

Prolog

1 osoba: Dwadzieścia wieków temu

Bóg spełnił prośby.

Wśród ludzi stanął Jego Syn,

Co Bogiem będąc, stał się

Podobnym nam człowiekiem,

By przez Swą mękę, krew i rany,

Przez śmierć krzyżową,

Raju odewrzeć nam podwoje.

2 Osoba: Z zazdrością patrzą nasze oczy

Na betlejemskich stróży stad,

Na Nazaretu sznury niewiast,

Co z Marią mogły dźwigać dzban…

3 osoba: Na tłum pątników w świętym mieście,

Co witał Zbawcę swym - Hosanna.

I szaty swe pod nogi słał…

Chór: Droga Chrystusa cierniem słana;

(głosy nakładaja się na siebie)

1 osoba: Kalwaria, grób… skończone wszystko…

2 osoba: Ciemności moc… szatańska moc…

3 osoba: Ale nie. - Patrzcie. - Jaki blask.

Kamień grobowy niewidzialne

Dźwignęły moce - zmartwychwstał.

Chór: Serc naszych dotknie Jego ręka,

Na czoło spłynie łaski zdrój,

Zdejmie grzechowy, srogi ciężar,

W Jerozolimy wwiedzie bramy -

I cud się stanie - ujrzym Go.

1 osoba: Lecz iść nam trzeba za Nim wiernie

2 osoba: Z Maryją płakać, kochać z Matką -

3 osoba: Krzyżowe pomóc dźwigać brzemię -

I w krzyżujących widzieć siebie…

Chór: Droga Chrystusa cierniem słana -

Lecz w zmartwychwstania wiedzie bramy.

Chciejcie iść bracia, Bóg was prowadź.

I cud się spełnia -

(uroczyście - mocno)

1 osoba: Oto tutaj

Ogłaszam wszem wam uroczyście:

„Misterium Pańskie - rozpoczęte”.

Reflektor 1

Akt I / scena u Szymona Trędowatego, Szymon przynosi dzban z wodą, poprawia naczynia, patrzy ogólnie na stół /

Szymon: /podchodzi do Chrystusa/ Nauczycielu dobry, proszę wejdź do mego domu. Dawno pragnąłem gościć Cię u mego stołu. Pozwól i Swym uczniom spocząć pod mym dachem. /kłania się i gestem pokazuje, gdzie mają siadać, sam cały czas stoi na środku, cały czas obserwuje Jezusa/

Chrystus: /wchodzi, a za nim Apostołowie/ Pokój temu domowi.

Apostołowie: I wszystkim mieszkającym w nim.

Wyłączyć reflektor 2

Chrystus: /siada/ Dziękuję ci Szymonie. /dowcipnie zagaja dyskusję/ Lisy mają jamy, ptaki gniazda, a Syn Człowieczy nie ma, gdzie głowy skłonić, dlatego miła mi twoja gościnność.

Szymon: /zaczyna inny temat/ Widziałem Cię Mistrzu trzy dni temu, gdyś wjeżdżał do Jerozolimy, lud Cię witał z entuzjazmem. Dziś wszyscy mówią o Tobie: jedni wierzą, /jakby nie chciał tego powiedzieć/ inni jeszcze nie są zdecydowani…

Chrystus: /nie patrzy na Szymona/ A tobie Szymonie, jak się wydaje? /Szymon zaskoczony, nie wie, co powiedzieć/

M Magdalena: /wbiega na scenę, chwilę rozgląda się, potem pada na kolana przy nogach Chrystusa/ Mistrzu dowiedziałam się, że jesteś tu i przyszłam. /pochyla się, wylewa olejek na nogi i wyciera chustą, jakby włosami/

Apostołowie: /powstają ze swych miejsc, patrzą na Magdalenę i mówią między sobą/

Filip: /dziwi się/ Jaki miły zapach…

Mateusz: To prawdziwy szpikanardowy olejek, /do Judasza tajemniczo/ bardzo drogi.

Szymon: /na stronie do Judasza/ Gdyby Ten | /wskazuje na Chrystusa/ był prorokiem przecież by wiedział, kto i jaka jest ta niewiasta, która się go dotyka, / z pogardą/ że jest grzesznicą.

Chrystus: /poprzednio lekko pochylony nad Magdaleną, podnosi głowę/ Szymonie chcę ci coś powiedzieć.

Szymon: Mistrzu, powiedz.

Chrystus: Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników; jeden był mu winien pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. A gdy nie mieli skąd oddać, darował obydwóm. Któryż będzie tedy bardziej go miłował?

Szymon: Mniemam, że ten, któremu więcej darował.

Chrystus: Dobrześ rozsądził. /wskazuje na Magdalenę/ Widzisz tę niewiastę? Wszedłem do domu twego, nie dałeś mi wody na nogi moje, a ona łzami oblała nogi moje i włosami swymi je otarła. Nie dałeś mi pocałunku, a ona odkąd weszła nie przestała całować nóg moich. Dletgo powiadam ci: odpuszcza się jej wiele grzechów, gdyż wielce umiłowała; a komu mniej odpuszczają, mniej miłuje. /Do Magdaleny, Jezus wstaje/ Odpuszczają ci się grzechy twoje.

Chrystus: /do Magdaleny/ Wiara twoja cię zbawiła. Idź w pokoju.

Magdalena: /wstaje i staje obok Marty/

/Judasz, Tomasz i Filip rozmawiają w tym czasie między sobą pokazując na Magdalenę/

Chrystus: /do Judasza/ Cóż tak mówicie między sobą? Czy i wy macie coś przeciwko temu, co uczyniła ta niewiasta?

Tomasz: /z wątpliwością/ Na cóż było marnować tyleż cennego olejku? /Apostołowie potakują mu/

Judasz: /ostro/ Można było pieniądze za niego lepiej użyć.

Chrystus: Judaszu, czy to szczerze mówisz?

Judasz: /zmieszany/ Za trzysta najmniej denarów można go było sprzedać, a pieniądze... rozdać ubogim.

Chrystus: /chwilę patrzy na Judasza/ Dajcie jej spokój, czemu jej przykrość czynicie? Wszak dobry uczynek względem mnie spełniła. | Ubogich zawsze macie między sobą i kiedy zechcecie, możecie im dobrze czynić, | lecz mnie nie zawsze mieć będziecie. /wstaje/ Co mogła, uczyniła. /mówi sam do siebie/ Namaściła ciało moje na pogrzeb. | /robi koło przed stolikiem/ Ale wstańmy, już czas na nas. | Dziękuje ci, Szymonie, za gościnę. /Judasz pozostaje przy stole, patrzy, co się dzieje/

Szymon: (pokornie, pochyla się, wyraża radość/ Nie Ty mnie Nauczycielu, ale ja Tobie powinienem dziękować. Twoje nawiedziny to zaszczyt dla mojego domu. /kłania się/

Chrystus: /do Apostołów/ Wiecie, że za dwa dni będzie Pascha, a Syn Człowieczy będzie wydany./Judasz z tyłu wpada w popłoch/ Ale nim to się stanie, pragnę jeszcze z wami spożyć Paschę. /przywołuje Apostołów, oni robią krok ku Jezusowi/ Piotrze i Janie, idźcie i przygotujcie nam wszystko. /klękają/

Jan: Pobłogosław nam Panie.

Chrystus: /wyciąga nad nimi ręce/ Błogosławieństwo Ojca niech będzie z wami. /wychodzi/Po odejściu Apostołów wychodzi Judasz, kurtyna się zasłania. Judasz rozgląda się, robi kilka zdecydowanych ruchów za Jezusem, nagle się zatrzymuje i cofa/

Reflektor 4

Scena II

Judasz: /Jest niemiły, postać zdecydowana, patrzy na ludzi i pyta ich/ Czy mam iść za Nim? /odpowiada sam sobie/

Wyłączyć reflektor 1

Nie, coś mnie wstrzymuje. | /tłumaczy się, chodzi po scenie, jak tygrys w klatce/ Mistrz jest dla mnie coraz bardziej niezrozumiały, coraz mniej mnie pociąga… /szuka aprobaty u widza/ Zdawało mi się, że wykorzysta swą cudowną moc, że ogłosi się władcą, odnowi dawne królestwo Izraela. /marzenia/ A wtedy my, Jego najbliżsi uczniowie, bylibyśmy Jego ministrami… Lud Go uwielbiał, poszedłby za Nim - jednego tylko słowa z Jego strony było potrzeba… | /chodzi szybciej, nogi robią niepokój, tekst krótki, pourywany/ W ostatnią niedzielę taka była okazja… Sam podniecałem zapał ludu. Nie skorzystał z okazji, która więcej może się już nie nadarzyć. | Teraz ciągle mówi o rozłączeniu, śmierci, o krzyżu… Nie, niezrozumiałe to dla mnie. | /stoi, zastanawia się/ Przy takim Jego postępowaniu nie tylko niczego nie doczekam się, ale mogę podzielić jeszcze Jego los - dostać się do więzienia. /przechodzi ze strony na stronę/ | Bo przecież kapłani i faryzeusze nie śpią. Nienawidzą Go i zechcą się zemścić, /zatrzymuje się, drapie się po głowie/ dostać Go w swoje ręce. /macha ręką/ I dostaną, | jeśli będzie tak nierozważnie postępował dalej… /przechodzi scenę bez tekstu, mówi ciszej, zatrzymuje/ Muszę się zastanowić, czy nie lepiej wycofać się z tego towarzystwa, póki jeszcze nie jest za późno… /bez tekstu, ruchy nerwowe, rozgląda si, słucha/ Zdawało mi się, że ktoś był … /podejmuje decyzję/ Tak, trzeba wycofać się z tego towarzystwa, póki nie jest jeszcze za późno /wyciąga sakiewkę/. Tyle |, o... /podrzucając sakiewkę pokazuje publiczności, zdenerwował się/ tych kilka denarów, dorobiłem się przy Nim za całe trzy lata. /chowa sakiewkę, jak skąpiec i zaczyna marzyć, jest obrzydliwy/ O, gdyby jeszcze mieć te trzysta denarów, co ta zwariowana niewiasta wydała na /z pogardą/ olejek. /snuje wizje/ Przepowiadano mi, że wysoko skończę, a tymczasem starzeję się - i niczym nie jestem, niczym nie jestem. Myślałem, że przy Nazarejczyku. /wyje ze złości/ Nie, nie mogę o Nim myśleć. Zmarnowałem tylko trzy lata, zmarnowałem… /siada i opiera twarz na dłoniach/

Johanan: /faryzeusz, pod koniec monologu uchyla zasłonę ,zza zasłony wygladają trzy głowy, z ciekawością patrzą na Judasza, potem wchodzą cicho/. Jest sam. /zaciera ręce z zadowolenia/ Zdaje mi się, że jest wyraźnie niezadowolony ze swego Mistrza. /podchodzi do Judasza, kładzie mu rękę na ramieniu i trzyma/ Przyjacielu.

Judasz: / przestraszony,' zbity pies', jąka się, tchórz/ Kto ty jesteś? Skąd się tu wziąłeś?

Johanan: /zatrzymuje go i uspokaja/ Wnet się dowiesz. /miło, jak do mamy, nie patrzy na niego/Ale dlaczego, Judaszu, jesteś taki smutny? Czy cię coś gryzie?

Judasz: /ręce złożone między nogami, chodzi tylko głowa/ Czego ode mnie chcecie? Kto wy jesteście?

Johanan: /mówi szeroko i rozkłada ręce/ Twoi przyjaciele. /śmieje się/

Judasz: /wstaje `z pełnymi porami'/Wy, moi przyjaciele? /usiadł z powrotem/ Ależ ja was nie znam.

Johanan: /uspokaja go/ Nie szkodzi. Wystarczy, że my cię znamy. | /kładzie ręce na ramionach Judasza/Zdaje się, masz jakieś zmartwienia?

Judasz: /trzęsie się, jakby miał pistolet przy skroniach/ Co wam do moich zmartwień?

Johanan: Judaszu, nie bądź taki nerwowy, przecież możemy pomówić spokojnie. | /podszedł do pozostałych faryzeuszów i opiera się na nich łokciami/ Chcemy, byś nas zaznajomił z twoim Mistrzem.

Judasz: /wstaje i odchodzi kilka kroków/ Z moim Mistrzem? | /zastanawia się, co by mógł na tym zarobić/ Na cóż wam to potrzebne?

Natan: /cha, cha, śmieje się/ Judaszu, nie bój się jesteś między swoimi. /mówi śmiejąc się, jak kanalia, inni faryzeusze śmieją się/ Możemy cię nawet odprowadzić do miasta, | /groźba/ jeśli zajdzie potrzeba.

Judasz: /płacze, jak tchórz/ Czy chcecie mnie aresztować?

Johanan: Nie,/powtarza kilka razy `nie' i uspokaja go/ Judaszu, jeszcze nie. /siada na krześle/ Ale jak się miewa twój Mistrz? /ironicznie/ Dlaczego nie poszedłeś za Nim?

Judasz: /wypiera się i jąka/ Właściwie to już od dawna… odsunąłem się od Niego… Nie zgadzamy się.

Natan: /groźnie tupie nogą/ Kręcisz, Judaszu. /daje argumenty/ Przecież dopiero dwa dni temu widzieliśmy cię przy nim.

Ahir: /faryzeusz/ Tak głośno krzyczałeś hosanna.

Judasz: /wypiera się/ Zdawało się wam. /atakuje/To nie ja byłem.

Johanan: /wstaje/ Judaszu, powiem ci prawdę./obraca się do faryzeuszów, jakby chciał ich uspokoić, podchodzi obejmuje Judasza i mówi jakby szczerze/ Żal mi ciebie /dobrotliwie/ i chciałbym ci pomóc.

Judasz: Nie wiem, czego ode mnie chcecie. /jakby był po ich stronie/Jestem taki, jak wy.

Ahir: Tak? A kto nas nazywał obłudnikami, wężami?

Natan: Plemieniem jaszczurczym?

Judasz: /wypiera się/ To nie ja.

Natan: Ale ty za to odpowiesz.

Judasz: /sam do siebie/ O, ja nieszczęśliwy.

Johanan: /konkretnie/ Judaszu. Mówiłem ci, że jestem Twoim przyjacielem. /poważnie/ Chcę ci pomóc.

Judasz: | /bada go wzrokiem i pyta poważnie/ Naprawdę?

Johanan: Widzisz, co ci grozi? Niebezpiecznie jest zadzierać z nami. | /podchodzi do faryzeuszy/ Ale jeśli będziesz roztropny i posłuchasz mnie, starszyzna żydowska da ci spokój i | nagrodzi cię.

Judasz: /zdębiał, podchodzi dwa kroki/ Jak to nagrodzi?

Johanan: /stoi/ Słyszałeś zapewne, że Sanhedryn wyznaczył nagrodę temu, kto wskaże, gdzie przebywa Jezus z Nazaretu? /rozpoczyna się targowanie/ Ty możesz zdobyć tę nagrodę. No, decydujesz się?

Natan: /groźnie/ Czy mam dać znak straży, by cię związała?

Johanan: Judaszu, to ostatnia okazja, decyduj się.

Natan: Hej, Ezdra! Wołaj pachołków!

Judasz: /przerażony spogląda na jednego, potem na drugiego, wreszcie na Johanana i mówi/ Czy mogę być pewny, że nic mi nie będzie grozić i … jeszcze coś dostanę?

Johanan: Tak, | ale /łagodnie, jak kupiec, domaga się decyzji/ musisz nam powiedzieć, gdzie będzie twój Mistrz jutro o tej porze?

Judasz: /ostatnie resztki sumienia/ Nie wiem, | /chwyta przynętę/ ale mógłbym się dowiedzieć. Jak wielka jest nagroda?

Johanan: /szeroko z uśmiechem/ No widzisz. | /kładzie mu rękę na ramieniu/ Zawsze uważałem cię za człowieka praktycznego i dziwiłem się, że przystałeś do Nazarejczyka./pyta, jak kupiec drugiego kupca/ Dużo ci z tego przyszło? Zarobiłeś coś? /wyciąga sakiewkę/

Judasz: /powoli patrząc na sakiewkę w ręku Johanana, denerwuje się na siebie/ Niewiele, a właściwie to nic. Przecież On nie ma pojęcia o wartości pieniądza. To fantasta.

Johanan: /z uśmiechem/ Przydałby ci się grosz? No, decydujesz się?

Judasz: /pewnie/ Tak. Ale należy mi się wyznaczona nagroda.

Johanan i Natan: Dajesz rękę?

Judasz: Daję. /podaje rękę wszystkim po kolei/

Johanan: /klepie go po ramieniu/ Judaszu, wierzyłem w Ciebie./odchodzi/ Zaraz dam znać Kajfaszowi i reszcie Rady.

Natan i Ahir: My pójdziemy za tobą, Johananie.

Scena III

Judasz: /pobiegł, upewnił się, że poszli, odetchnął głęboko i usiadł/ No, mogło być gorzej. /uśmiecha się do siebie/ Do więzienia wcale mi się nie spieszy. | /postawa Jezusa Frasobliwego/ A więc godziny Mistrza są policzone, jak przypuszczałem… Jutro chcą Go pojmać… W nocy..., a ja mam ich doprowadzić… Zdradzić Go. | /zerwał się, od tej pory mówi w podłogę/ Wcale nie zaszczytna rola… Ale dałem słowo/spokojnie/ Jeśli ja tego nie zrobię, to zrobi to inny i weźmie nagrodę. Mistrza spotka to samo, pieniądze tylko trafią do innej kieszeni… /zerwał się/ Co się mam gryźć? Dałem słowo i muszę go dotrzymać… To nie będzie nawet zdrada… Jeśli Jezus z Nazaretu jest zwodzicielem… to owszem, spełnię dobry uczynek i słusznie należeć mi się będzie nagroda… A jeśli nie pozwoli się pojmać, jeśli jest prorokiem, Mesjaszem, to co wtedy? … co wtedy? | /pomysł/ Wtedy… padnę mu do nóg. On jest dobry, przebaczał wszystkim - przebaczy i mnie; czy to nie będzie moja /wyciąga pięści/ zasługa, że wreszcie okaże swoją moc, swoją władzę? Widocznie trzeba go do tego zmusić. /wesoło/ /namyśla się, po chwili zrywa się i rozgląda się do koła przestraszony/ Nie, nie ma nikogo, a zdawało mi się, że ktoś był. /otrząsa się/ Nie przyjemna ta noc.

Wyłączyć reflektor 4

Reflektor 2

WIELKI CZARTEK

Prolog

Wezwał was Zbawca na to miejsce,

Gdzie od stuleci szły gromady

Ojców i dziadów waszych,

By Bożej Męce oddać cześć.

W tamte ślady,

Z tą samą wiarą, nabożnością

Idźmy.

By wiary jasny wzniecić płomień,

By wdzięcznym sercem odczuć miłość,

Co tak daleko zajść umiała

Aż na Kalwarii strome wzgórze -

Wieczernik - uczta pożegnalna

Mistrza z uczniami, Ojca z dziećmi,

Lecz by nie byli sierotami

Daje im Siebie w sakramencie.

„Bierzcie i jedzcie Ciało Moje,

Pijcie z kielicha Mojej Krwi”.

I odtąd wieki płynąć będą,

A nie umilknie głos Chrystusa -

„Bierzcie i jedzcie Ciało Moje,

Pijcie z kielicha Mojej Krwi”…

I idzie Jezus w wieczór ten,

Przyklęka, uczniom nogi myje -

On, Bóg sam, Stwórca, świata Pan.

„Byście się wzajem miłowali…

To przykazanie daję wam -

Byście się wzajem miłowali”…

Lecz zbrojne roty już czekają,

Judasz, starszyzna żąda krwi.

Więc pójdzie Jezus przez Ogrojec,

Wrogom Sam poda ręce Swe.

Lecz i ci, którym nogi mył,

Którym był Ojcem, przyjacielem -

I ci Go rzucą - „Nie znam Go” -

Zawoła Piotr - najpierwszy z nich.

Ale pamiętaj - ta tragedia

Boga - Człowieka to twe dzieło.

Adamowego rodu dzieło.

Więc nie bądź tylko martwym widzem,

Co swą ciekawość sycić przyszedł,

Miłość za miłość - żal i skruchę

W podzięce Panu złóż ochotnie.

Idź w ślady Pana - Bóg was prowadź.

Reflektor 1 Akt II Scena IV

/Ogród oliwny/

Chrystus: /do Apostołów/ /wchodzą do ogrodu,/ Zostańcie tu i czuwajcie.

Wyłączyć reflektor 2

/Jezus obchodzi skałę i patrzy w bok sceny, widzi kielich/Ojcze mój, jeśli to być może, niechaj odejdzie ten kielich ode mnie, wszakże nie jako ja chcę, ale jako Ty.

/mówi do Piotra/ Szymonie, śpisz? Nie mogłeś czuwać jednej godziny ze mną?

Piotr: /wystraszony, wypiera się/ Mistrzu, ja czuwałem. Chyba tylko na chwilę zamknąłem oczy.

Chrystus: Czuwajcie i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie: duch wprawdzie ochoczy, /lekko się uśmiecha/ ale ciało mdłe. /po chwili/ Ojcze mój, jeżeli kielich ten nie może odejść ode mnie, niech się stanie wola twoja. /po chwili mówi do Piotra/ Szymonie, śpisz? Śpicie i wy? Tak ciężko wam czuwać ze mną?

Chrystus /chwila przerwy/ Ojcze, jeśli to być może, niech odejdzie ode mnie ten kielich, /wchodzi anioł/ niech odejdzie… Ale jeśli muszę go pić… bądź wola Twoja… Tak smutna jest dusza moja… znikąd pociechy… O grzechy, grzechy ludzkie… jak srogi wasz ciężar. | /prosi błagalnie/ Ojcze, jeśli to możliwe, oszczędź mi tego brzemienia.

Anioł: Synu Boży, święta wola Ojca i miłość dla biednych ludzi składa na Cię to nieznośne brzemię. /Jezus opuszcza głowę/ Męka Twa i cierpienie wyjednają jednak szczęście dla całej ludzkości - Ojciec Cię uwielbi. Wykonaj przedwieczne zamiary. /anioł wychodzi delikatnie, patrząc cały czas na Jezusa/

Chrystus: Dziękuję Ci, Ojcze. Wiedziałem, że mnie wysłuchasz. Nie moja, ale Twoja wola niech się stanie. Przyjmuję ten kielich jako Ty chcesz. /mówi do apostołów/

Reflektor 4

Chrystus: /mówi głośno, patrzy w stronę nadchodzącej straży/ Nadeszła godzina, /uczniowie budzą się, patrzą na Jezusa, później za Jego wzrokiem na zbliżających się/ Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników.

Jan: Co to za ludzie idą naprzeciw nam? /uczniowie chowają się za Jezusem/

Chrystus: Jak mówiłem wam, ten, który mnie zdradzi, nadchodzi.

Judasz: /do straży, po cichu, ostrożnie/ Uwaga. Zbliżamy się.

Malchus: Jak my odróżnimy Nazarejczyka od Jego uczniów? Żebyśmy kogo innego zamiast Niego nie wzięli.

Judasz: /Judasz naprzodzie, mówi spode łba/ Dam wam znak. Ja pójdę na przód. Kogo pocałuję, ten to jest. Chwytajcie Go, a prowadźcie ostrożnie.

Apostołowie: /patrzą w stronę napastników/

Jan: Patrzcie, patrzcie. Judasz na czele tej zgrai.

Judasz: /podchodzi niepewnie do Chrystusa/ Bądź pochwalon Mistrzu. /całuje Go w policzek i odskakuje/

Chrystus: /nie patrzy na Judasza/ Przyjacielu, po coś przyszedł? Judaszu. /do straży/ Kogo szukacie?

Straż: Jezusa Nazareńskiego.

Chrystus: Jam jest.

Meir: Biada nam. Co się z nami dzieje? /cofają się i padają na ziemię/

Jan: /sensacja/ Jedno Jego słowo powaliło ich na ziemię.

Piotr: /nerowo i silnie/ Panie, powal ich, aby się nigdy nie podnieśli.

Chrystus: Kogo szukacie?

Straż: Jezusa Nazareńskiego.

Chrystus: Powiedziałem wam, że to Ja jestem. Jeśli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść.

Natan: Brać Go. /wydaje rozkaz/

Jan: /apostołowie osłaniają Jezusa/ Bronić Pana.

Apostołowie: Nie damy Mistrza.

Piotr: Czy mamy mieczem walczyć? /uderza Malchusa/

Chrystus: /mówi na dwie strony/Zaniechajcie, zaniechajcie. Dosyć. Dosyć. /dotyka ucha Malchusa/ Piotrze, schowaj miecz swój, wszyscy bowiem, którzy za miecz chwytają od miecza poginą.

Johanan: Brać Nazarejczyka! /straż rzuca się na Chrystusa; Apostołowie cofają się do tyłu/

Chrystus: /spokojnie, daje argumenty/ Wyszliście z mieczami i kijami, jak na złoczyńcę. Codziennie wśród was przebywałem nauczając w Świątyni, a nie pojmaliście mnie. Ale nich spełnią się Pisma.

Johanan: /szybko/ Związać Go dobrze, aby nam nie uciekł.

Meir: Z naszych rąk już się nie wyrwie.

Johanan: Teraz odpowiesz za wszystko, coś uczynił. /do Judasza/ Dziękuję ci, Iskarioto, mądrze to wszystko urządziłeś.

Judasz: Dałem słowo i dotrzymałem.

Natan: Nigdy ci tego nie zapomnimy /rzuca mu sakiewkę/.

Malchus: /apostołowie kupką zbici, uciekają/ /śmiejąc się szyderczo/ Ale popatrzcie, jak uciekają Jego uczniowie.

Natan: /do Jezusa/ Oto, takich uczniów sobie wychowałeś. Wszyscy Cię opuścili i uciekli. Tacy są Twoi wyznawcy - niedoszły proroku. /śmieje się/

Wyłączyć reflektor 1 i 4

Reflektor 2

Wielki Pi*tek

Prolog

1 osoba: Wielkopiątkowe święte rano...

Dzień pojednania ziemi z niebem...

W Golgoty skałę wbito krzyże...

Na jednym z nich Syn Boży skona -

2 osoba: Moce ciemności sądy czynią:

1 i 2 osoba przekrzykują się:

„Winien jest śmierci. Ukrzyżować.”

2 osoba: Potem włożono drzewo krzyża...

Spotkał swą Matkę - co za ból...

3 osoba: A droga coraz bardziej stroma -

1 osoba: Gną się kolana, Upadł.

2 osoba: O zadrżyj ziemio...

3 osoba: Wreszcie krzyż,

1 osoba: Wzgórze Golgoty - na nim On...

2 osoba: „Ojcze Niebieski, w ręce Twoje...”

3 osoba: Skonał Syn Boży... Właśnie dziś.

Chór: Dzięki Ci Jezu. Dzięki Ci.

Oto my dzieci Twoje grzeszne,

Co swych przewinień ciężkie brzemię

Na barki Twoje kładziem co dzień -

Dziś chcemy Twoją uczcić mękę,

Twe rany odczuć, biczów plagi,

Cierniowy wieniec wziąć na skronie

I iść wraz z Tobą drogą krzyża.

Przyjm nasze pieśni - wiedź nas z sobą

1 osoba: A w przyszłe lata dozwól znowu

Wielkopiątkowe czcić Twe święto

Z braćmi naszymi.

Tu razem z Tobą iść- ku Golgocie,

Razem z Tobą iść- ku wieczności,

W promienne rano. Zmartwychwstanie.

Akt III Scena V

/pretorium Piłata; pochód staje przed pałacem Piłata/

Głosy: /krzyczą z daleka/Namiestnik, namiestnik! Niech wyjdzie namiestnik!

/Jezusa prowadzą na przodzie strażnicy, wszyscy stają nierówno po prawej stronie/

Reflektor 3

Piłat: /wychodzi, przechyla się z ganku ze zdziwieniem/ Znowu przywiedliście Tego człowieka do mnie? I cóż Herod wam powiedział?

Johanan: Herod nie chciał Go sądzić, odesłał nas do ciebie.

Piłat: /po chwili/ Książęta kapłańskich rodów, starszyzno, przystąpcie bliżej. | /starszyzna przechodzi na lewą stronę w kierunku Piłata/ Przywiedliście mi tego człowieka jako burzyciela ludu, a ja badając Go, nie znalazłem w Tym człowieku żadnej winy. I Herod również nie znalazł. Nie zarzucono Mu nic, co by na śmierć zasługiwało. A przez to ukarawszy Go wprzód biczowaniem, wypuszczę Go na wolność.

Ahir: Wielki namiestniku cesarza. Przychodzimy jako wysłannicy ludu i chcemy przypomnieć ci stary żydowski zwyczaj i prosić, byś nam na święta wypuścił jednego z więźniów będących w twej mocy. Zebrany lud domaga się dochowania tego zwyczaju.

/wszyscy krzyczą/ Domagamy się.

Piłat: /po krótkim namyśle do Setnika/ Setniku, | /setnik podchodzi/ wprowadź mi tu tego złoczyńcę, którego mieliście dziś stracić.

Setnik: /kłania się i wychodzi, po chwili wprowadza Barabasza, i ustawia obok Jezusa/

Piłat: /mówi do ludzi, do wyobraźni/Jest u was zwyczaj, abym wam jednego więźnia wypuścił na Paschę. Macie tu teraz do wyboru. /pokazuje na stojących/ Oto Barabasz - /żołnierz popycha go krok do przodu/ buntownik i morderca, który sporo ludzkiej krwi przelał i do niedawna był waszym postrachem. A tu jest Jezus zwany Chrystusem, /żołnierz rzuca go na ziemię/ przeciw któremu winy nie znalazłem. Kogo chcecie, abym ułaskawił? Jezusa czy Barabasza? |

Tłum: /tłum woła/ Barabasza

Piłat: Jeśli chcecie, wypuszczę wam króla waszego - wybierajcie.

Sługa: /wbiega szybko, kłania się/ Namiestniku, żona twoja, Klaudia Prokla błaga cię, byś nie czynił krzywdy temu sprawiedliwemu, /na ucho, tajemniczo/ śnił się jej ten człowiek kilkakrotnie tej nocy. /wychodzi/.

Głosy: /szeptem, potem wyraźnie/ Żądać Barabasza, Barabasza...

Piłat: /po chwili zadumy/ Kogóż z tych dwóch chcecie, abym wam wypuścił: Jezusa czy Barabasza?

Johanan: /bardzo mocno/ Strać Jezusa a wypuść Barabasza.

Głosy: Barabasza chcemy, Barabasza! Barabasza!

Piłat: /zdumiony/ Nie chcecie zatem, abym ułaskawił Jezusa zwanego Chrystusem?

Głosy: /gwałtownie/ Nie, nie tego. Barabasza wypuść! Barabasza!

Piłat: /rozkłada ręce/ Cóż tedy mam począć z Jezusem, którego wy zwiecie królem żydowskim?

Głosy: Ukrzyżuj! Ukrzyżuj Go! Na krzyż z Nim!

Johanan: My tego żądamy!

Wszyscy: Na krzyż z Nim! /okrzyki trwają dłuższą chwilę/.

Piłat: /zatyka uszy, a po chwili/ A więc dobrze. Wypuszczę wam Barabasza. /do Setnika/ Setniku, zdjąć mu łańcuchy i odprowadzić do bramy.

Barabasz: /z trzaskiem rzuca łańcuchy i wychodzi z żołnierzem/.

Piłat: /do Setnika/ Nazarejczyka wyprowadzić na plac pretorium. Kaci niech przygotują bicze. /żołnierze wyprowadzają Jezusa, za nimi wychodzi Piłat/./gasną światła, nerwowa muzyka/

Wyłączyć reflektor 2

SPRAWOZDANIE

(Obojętnie, sucha relacja, jakby sportowa, bokiem, nie patrzy na do ludzi)

Bracia. Nie możecie widzieć, co się w tej chwili dzieje na placu pretorium, pozwólcie, że podzielę się tym, na co patrzą moje oczy./ Żołnierze już dowiedzieli się o czekającej ich rozrywce, już gromadzą się koło kolumny./ Idą już i oprawcy. Jest ich dwóch z rzemiennymi biczami w ręku, na końcu rzemieni widać jakieś żelazne zadziory. Jest i ofiara... Jakże dziwnie zmienił się Jezus. Wcale nie podobny do pełnego życia Mistrza z Nazaretu.

Podchodzą oprawcy. Zdzierają z Jezusa szaty. Przywiązują ręce do pierścienia wbitego w słup... przywiązują nogi...

Spadły pierwsze bicze, drgnęło gwałtownie ciało. Bicze spadają szybciej... Ileż już sinych pręg na wyprężonych plecach... Już pryskają krople krwi, coraz jej więcej, już płynie strumyczkami w dół po sinym ciele. Jezus się chwieje. Zdaje się, że upadnie. A bicze sieką coraz zacieklej. To straszne. Trudno dłużej na to patrzeć.

(zmęczył się, zdał sobie sprawę z tego, co relacjonuje, zaczyna mówić z drżeniem głosu, odwraca się do widowni)

No, wreszcie mają dosyć i oprawcy. Odplątują sznury z rąk. Jezus osunął się bezwładnie w czerwoną kałużę własnej krwi... Chyba nie ma miejsca na jego ciele, które by nie bolało. Jeszcze nie dają Mu spokoju, znów Go gdzieś wloką. Jakiś żołnierz narzuca stary szynel na barki Jezusa, a inny podnosi kolczastą gałąź. Na cóż mu ta gałąź? Splata z niej wieniec. Jezusa sadzają na kawałku skały. Kolczasty wieniec gotowy. Wtłaczają go na głowę. Szydzą z niego. Klękają przed Nim.

Biją go po głowie, plują w twarz, policzkują. Ale, co się stało? Wszyscy żołnierze odskoczyli od swej ofiary... To Piłat wyszedł z bramy swego pałacu... Surowo patrzy na żołnierzy... Chce coś mówić... Nie, patrzy tylko długo na Jezusa. Wskazuje ręką, by wprowadzono Jezusa na balkon. Może w jego sercu zwyciężyły sprawiedliwość i miłosierdzie...?

Reflektor 2

Scena VI

/wchodzi Piłat, a za nim żołnierze wprowadzają Jezusa, żołnierze oddaleni od Jezusa, Jezus ma opuszczoną głowę/

Piłat: /do tłumu/ Oto przyprowadzam Go przed was, aby was przekonać, że żadnej winy w Nim nie znajduję. /odwraca się w stronę Jezusa i wskazuje nań ręką/ Oto ten Człowiek. /chwila ciszy/

Johanan: Ukrzyżuj Go!...

Głosy: /coraz liczniejsze/ Ukrzyżuj Go! /x3

Piłat: /zdenerwowany przekrzykuje tłum/ Weźcie Go wy i sami ukrzyżujcie. Ja nie znajduję w Nim winy.|

Izaak: My mamy prawo, a według prawa powinien umrzeć, bo czynił się Synem Bożym.

Piłat: /zdziwiony chwilę patrzy na Jezusa/ Skąd Ty jesteś? /po chwili milczenia/ Mnie nie odpowiadasz? Nie wiesz, że mam moc ukrzyżować Cię i mam moc, aby Cię wypuścić?

Chrystus: /podnosi głowę i patrzy w niebo, mówi 4x wolniej/ Nie miałbyś żadnej władzy nade mną, gdyby ci z góry tego nie dano. Cięższy grzech ma ten, który mnie wydał w twe ręce...

Piłat: /namyśla się, cisza na decyzję/

Kajfasz: Jeśli tego wypuścisz, nie jesteś przyjacielem cesarza.

Johanan: Kto się czyni królem, sprzeciwia się cesarzowi.

Piłat: /zaskoczony, jakby pytał/ Oto król wasz.

Głosy: Precz! Precz z Nim! Ukrzyżuj Go!

Piłat: Króla waszego mam ukrzyżować?

Johanan: Nie mamy innego króla tylko cesarza.

Piłat: /po dłuższej chwili ucisza zgiełk podniesieniem ręki, daje znak, służący przynosi miednicę i dzban z wodą/ Nie winienem ja krwi Tego sprawiedliwego. /oskarża lud/ Wasza to sprawa... /umywa ręce/.

Wszyscy: /kilka razy/ Krew Jego na nas i na dzieci nasze.

Piłat: /spokojnie i zdecydowanie do Jezusa/ Pójdziesz na krzyż. /do straży/ Setniku przygotuj krzyże i sporządź dekret wyroku. /Setnik wychodzi/.

Scena VII

Sługa: /wychodzi, podaje zwój pergaminu Piłatowi/

Piłat: /rozwija zwój/

Piłat: /czyta dekret/ Mieszkańcy Jerozolimy, słuchajcie. Słuchajcie wszyscy, którzyście zgromadzili się na święto Paschy... Jezus Galilejczyk, syn Józefa i Maryi z pokolenia Judy, | w Betlejem rok trzydziesty trzeci temu urodzony, | dziś w nocy został pojmany, | przed sąd Arcykapłana i synagogi postawiony | - od przełożonych kapłańskich, starszych ludu, od biegłych w Piśmie, od faryzeuszów i całego pospólstwa żydowskiego, | godnym śmierci uznany.

Dowody, dla których synagoga godnym śmierci Go uznała, | są następujące:

1. Że miał być nieposłusznym prawu zakonnemu i święta nakazane gwałcić.

2. Że miał sobie tytuł królewski przywłaszczyć.

3. Że miał zakazywać składania danin cesarzowi rzymskiemu.

4. Że miał lud pospolity burzyć i nauką swoją zwodzić.

5. Że Synem Boga Żywego się zowie, a mocą Belzebuba, księcia czartowskiego, cuda wielkie czyni.

6. Że miał z jawnogrzesznikami obcować, | a z cudzołożnikami przestawać; wiele też niepokoju i tu, w Jerozolimie, i w całej żydowskiej krainie miało być przez Niego uczynione. |

/tłumaczy i wypiera się winy/ Ja, Piłat Poncki, prokurator Judei, badając Go, żadnej z goła nie znalazłem w Nim winy, za którą miałby być śmiercią karany. Mimo to ten sąd arcykapłański potwierdzam, wyrok śmierci podpisuję i ogłaszam, a na mocy mej władzy rozkazuję: Jezus Nazareński niech będzie za miasto na Golgotę dziś jeszcze wyprowadzony i ukrzyżowany. Tępymi gwoździami niech przybiją ciało Jego do krzyżowego drzewa, aby na święto Paschy cała pospolita rzesza była uspokojona. |

/szybko, bez zastanowienia/ Działo się to w Jerozolimie, od założenia Rzymu roku 783. Podpisano w Pretorium Jerozolimskim: Piłat Poncki, prokurator Cesarstwa Rzymskiego. /fanfary, żołnierze wyprowadzają Jezusa, a za nimi wychodzi Piłat, dekret rzuca Piłat z ganku; przy włożeniu krzyża Jezus całuje go/

Scena VIII - Droga Krzyżowa

Włączyć światło w nawach

Reflektor 4

Wyłączyć reflektor 3

Chrystus: /do niewiast, które płacząt/ Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi!

/w innym miejscu drogi krzyżowej/ Przyjdą dni, kiedy mówić będą: Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły.

/w kolejnym miejscu, sam pyta siebie/ Jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż stanie się z suchym? /pochód kieruje się w stronę Ukrzyżowania, gdzie następuje zakończenie Misterium/.

Po drodze krzyżowej, gdy Jezus wejdzie za kurtynę wyłączyć wszystkie światła w kościele.

Po drodze krzyżowej, jak Jezus wejdzie za kurtynę wyłączyć

Reflektor 2 i 4

10



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DO BETLEJEM NIE JEST TAK DALEKO-Misterium Bożonarodzeniowe, PRZEDSZKOLNE, SCENARIUSZE
Pomoc naukowa, Finanse i Rachunkowość UMCS III rok I stopień, FIR I sem - WY KP 2014-2015 - Mistere
Scenariusz zajęć dydaktyczno wychowawczych w przedszkolu
akademia dobrych manier scen, Studia PO i PR, przedszkolaki, scenariusze konspekty
Scenariusz zabaw andrzejkowej dla przedszkolaków, pomoce do pracy z dziećmi
Scenariusz zajęć hospitowanych wrzesień, przedszkole, awans
PRZEDSTAWIENIA NA DZIE BABCI I DZIADKA, diagnoza przedszkolna, scenariusze zajęć, inscenizacje
zwierzęta leśne, Scenariusze zajęc - przedszkole, rózne zwykłe i okazjonale
Inny nie znaczy gorszy - zajęcia koleżeńskie , scenariusze do przedszkola
scenariusz zajęć obserwowanych - listopad 2b, przedszkole, awans
przedst. Brzydkie kaczątko, scenariusze uroczystości, przedstawienia
Scenariusz przedstawienia z okazji Dnia Teatru, Przyroda i ekologia
jasełka8766, 008 - JASEŁKA W PRZEDSZKOLU, JASEŁKA SCENARIUSZE
Scenariusz zakończenia roku szkolnego w przedszkolu, zakończenie roku
scenariusz KLASA II, przedszkole, podyplomówka, wczesnoszkolna i przedszkolna
„Wspominamy wakacje”- 6-l, Scenariusze zajęc - przedszkole, pozegnanie wakcji

więcej podobnych podstron