Urodzony w 1932 w Dwikozach pod Sandomierzem, autor powieści i dramatów, zazwyczaj omawiany w kontekście tzw. literatury chłopskiej, podejmującej problematykę tożsamości wsi i jej mieszkańców w czasach historycznych przemian.
Twórczość Myśliwskiego dalece wykracza poza nurt literatury chłopskiej dzięki swej filozoficznej i antropologicznej doniosłości. O chłopskości prozy Myśliwskiego decyduje przekonanie pisarza, iż kultura wiejska zawiera w sobie wieczne wartości ludzkiej egzystencji i najbardziej uniwersalne siły pozwalające na kształtowanie własnego losu (uprawianie ziemi, budowanie domu, przekazywanie tradycji rodzinnej). Natomiast o filozoficzności tego dorobku decyduje przeświadczenie, że człowiek dochodzi do samowiedzy buntując się przeciwko swemu losowi.
Pisarz debiutował w roku 1967 powieścią NAGI SAD, która zaskoczyła krytyków swoją dojrzałością, zawartością, a także wyjątkowym - nie tylko na tle polskiej, lecz i europejskiej literatury - przepełnionym miłością portretem ojca sporządzanym przez syna. Konfliktu między tożsamością odziedziczoną i pożądaną ukazał pisarz w dramacie KLUCZNIK oraz powieści PAŁAC. Najobszerniejszą epopeją chłopskiego losu okazała się powieść KAMIEŃ NA KAMIENIU - arcydzieło literatury powojennej, zwieńczenie nurtu chłopskiego, najpiękniejsza książka w dorobku pisarza i jedna z najdonioślejszych w polskiej literaturze. Ostatnia powieść Myśliwskiego, WIDNOKRĄG, uhonorowana w roku 1998 nagrodą Nike, stanowi summę wcześniejszego dorobku, a zarazem przynosi akcenty nowe. Jest to, bodaj jedyny w literaturze polskiej lat 90., przypadek eposu o spełnionej nostalgii - o możliwym powrocie do utraconych doświadczeń, które rozegrały się w kręgu rodzinnym.
Ranga pisarstwa Myśliwskiego wynika więc z podejmowania wszystkich kluczowych zagadnień współczesnej kondycji wsi, a zarazem z podniesienia prozy nurtu chłopskiego na poziom dialogu o uniwersaliach ludzkiej egzystencji.
"Bóg się każe słowami ludziom modlić, bo bez słów nie odróżniłby człowieka od człowieka. A i człowiek sam siebie by nie odróżnił, gdyby nie miał słów. Od słowa zaczyna się życie i na słowach kończy. Bo śmierć to tak samo tylko koniec słów." ("Kamień na kamieniu")
UWAGI WSTĘPNE Kamień na kamieniu
Dlaczego właśnie Kamień na kamieniu Wiesława Myśliwskiego? Co skłoniło mnie do wyboru tej powieści? Jakie cele stawiam przed niniejszą pracą, a jakie są mi z założenia obce? Chciałbym, aby ten krótki wstep był odpowiedzią na te pytania.
Przytoczę słowa Leszka Bugajskiego, który po ukazaniu się w pięciu kolejnych numerach »Twórczości« Kamienia na kamieniu, dzielił się z czytelnikami obserwacjami dotyczącymi właściwości recepcji tego dzieła: "powieść zachwyciła i oszołomiła przede wszystkim ludzi bliżej lub dalej związanych z kulturą chłopską, wywodzących się ze wsi, znających problemy wsi i jej mieszkańców, znających istotę przemian zachodzących na polskiej wsi w ostatnich kilku dziesięcioleciach. Inni czytelnicy powieści docenili w pełni sprawność warsztatową jej autora, rozmach narracyjny i inne wartości, pozostali jednak głusi na to wszystko, co nazwanych przed chwilą czytelników rzuciło na kolana"
Nie muszę dodawać, że lektura Kamienia na kamieniu włączyła mnie do grona właśnie tych "rzuconych na kolana". Tym bardziej, że rzeczywiście należę do ludzi wywodzących się z kultury chłopskiej i głęboko czujących problemy wsi. Innymi słowy, parafrazując powiedzenie Piotra Bratkowskiego - świat narratora Kamienia na kamieniu i mój własny są, jeśli nie całkowicie łączne, to przynajmniej niezmiernie bliskie.
Chciałbym się jednak zastrzec, że będę się starał, aby zachwyt i estetyczny wstrząs wywołane lekturą dzieła Myśliwskiego nie wpłynęły na obiektywność oglądu omawianych spraw. Choć z drugiej strony, nie bez racji są słowa Andrzeja Mencwela, które odnoszę także do siebie, że czytanie tego właśnie utworu "stanowi (...) twoją próbę. Dosłownie - twoją próbę osobistą" . W pewnym stopniu jako swoją próbę osobistą traktuję tę przygodę z czytaniem Kamienia na kamieniu. A nie jest to bynajmniej łatwa próba. "Jest to bowiem powieść, którą trzeba czytać, z którą trzeba żyć przez długi czas, smakować jej kolejne warstwy (...)"
Krytycy zgodnie stwierdzają, że "sensy Kamienia na kamieniu dalekie są od wyczerpania" . Powieść Myśliwskiego jest niezwykle bogata znaczeniowo. Gęstość odniesień kulturowych, religijnych, historycznych literackich nie ułatwia dotarcia do wszystkich znaczeń. Jak pisze Stanisław Burkot:
"Tajemnicą ważnych utworów w literaturze jest to, że żadna interpretacja nie wyczerpuje ich możliwości ukrytych w zamkniętej strukturze sensów. Tego wrażenia doświadczamy przy lekturze Kamienia na kamieniu. Za każdą zamkniętą interpretacją otwiera się nowa możliwość. To zapewne dlatego powieść wywołała żywą reakcję krytyki literackiej. Interpretowano ją w kategoriach fenomenu psychiki chłopskiej, »estetyki codzienności, zabawy i święta oraz wierności«, schyłku i śmierci pewnej kultury, w kontekstach biblijno-religijnych bądź heretyckich, rzadziej etycznych i filozoficznych"
Nie stawiam sobie za cel odkrycia wszystkich sensów utworu Myśliwskiego. To, co chciałbym powiedzieć o tej powieści, będzie niepełne i być może rozminie się z główną myślą utworu, jeśli oczywiście założymy jej istnienie. Moje odczytanie Kamienia na kamieniu będzie raczej przypominało wędrówkę przez labirynt znaczeń. Moja droga interpretacji - jedną z potencjalnie możliwych scieżek.
"Czego nie rozumiesz - pyta Mencwel - Płaczu matki, chleba, grobów? Skaza jest w tobie, nie w tej prozie, więc radź sobie sam" . Bez wiary w to, że rozumiem, nie podjąłbym się tej pracy, choć zdaję sobie doskonale sprawę, że w wielu aspektach przerasta mnie, że być może zbyt krótko wczytywałem się i nie zdążyłem "zżyć się" z dziełem autora Nagiego sadu. Bowiem istnieją "dzieła, z którymi trzeba się zżywać, są utwory, którym wystarcza lektura, są książki, którym półka służy najlepiej. Otóż Wiesław Myśliwski napisał dzieło, z którym zżyć się należy"
W ostatnim monologu powieści Szymon Pietruszka mówi: "Cały świat jest jedną wielką mową. Gdybyś się tak w ten świat dobrze wsłuchał, mógłbyś nawet usłyszeć, co sto lat temu mówili, a może tysiące". Jeżeli jest we mnie wiara w to, że rozumiem, to zapewne wynika ona z przeświadczenia, że potrafię dobrze się wsłuchać. Oby nie była to wiara złudna.
Ukazanie się Kamienia na kamieniu Wiesława Myśliwskiego nie zaowocowało olbrzymią liczbą opracowań krytycznych. Nie widzę więc potrzeby osobnego zajmowania się nimi. W dalszych rozważaniach będę jednak wielokrotnie odwoływał się do tych głosów krytyki, które moim zdaniem są szczególnie istotne dla uchwycenia najważniejszych sensów omawianej powieści. Z niektórymi z nich będę zaś starał się polemizować.
WIESŁAW MYŚLIWSKI A NURT CHŁOPSKI
Bardzo istotne dla zrozumienia twórczości Wiesława Myśliwskiego jest jego usytuowanie wobec zjawisk tzw. nurtu chłopskiego. Mam tu na myśli nie tylko miejsce pisarza w tym nurcie, jaki wyznaczyli mu krytycy, ale również jego własne widzenie tej problematyki. Różnią się one bowiem w dość znacznym stopniu.
Źródeł nurtu chłopskiego w literaturze poszukuje się pod koniec XIX wieku. Zachodzące wtedy przemiany kulturowe spowodowały, że do głosu dopuszczeni zostali pisarze o chłopskim pochodzeniu. Wymienia się tu na przykład Jana Kasprowicza czy Władysława Orkana. W okresie międzywojennym literatura pochodzenia wiejskiego zaczyna wypracowywać sobie pewną odrębność. W tym właśnie okresie, w latach trzydziestych debiutują pisarze pierwszej generacji nurtu chłopskiego. Prawdziwa zaś eksplozja "chłopskości w literaturze" przypada na okres powojenny, lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte. To zagadnienie Myśliwski widzi w sposób następujący:
"Trzeba by zacząć od tego, co rozumiemy przez pojęcie nurtu chłopskiego w literaturze. (...) wszystko zaczęło się od tego, że pojawiło się na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych kilka znaczących książek autorstwa Kawalca, Mortona, Piętaka, Czernika, Nowaka i już w latach sześćdziesiątych Pilota, Redlińskiego i młodszych roczników pisarzy. I następne książki. A tego wszystkiego według krytyków programistów, którym marzyła się »europeizacja« polskiej literatury w ogóle nie powinno być" [1].
To zjawisko było rzeczywiście, w pewnym sensie, zaskoczeniem dla krytyki, która jakoś z tym fantem musiała sobie poradzić. Chęć objęcia wyżej wspomnianych procesów w ich różnorodności, a jednocześnie znalezienie pewnej formuły łączącej, stoi u genezy Związków naturalnych Henryka Berezy. Wychodzi on z założenia, że: "Potrzeba nazwy dla zjawisk »wiejskich« w dzisiejszej literaturze polskiej istnieje i nie da się jej wyminąć" [2]. Henryk Bereza proponuje więc nazwę: nurt chłopski w literaturze. Jednocześnie zaznacza, że potrzeba wyodrębnienia takiego nurtu jest specyficznie polska. Tłumaczy ją uwarunkowaniami historycznymi, które miały wpływ na rozwój rodzimej literatury. Zwraca uwagę, że konieczność tego typu ustaleń w większości europejskich literatur narodowych nie jest potrzebna. Nigdzie bowiem oprócz Polski "kultura chłopska nie przetrwała na prawach osobliwego rezerwatu" [3] i musi w naszym kraju "wcześniej czy później ulec likwidacji" [4].
"Opis literatury nurtu chłopskiego pozwala mówić o wyłączności ustaleń Berezy, których zasięgu i precyzji nikt do tej pory w krytyce zdystansować nie potrafił" [5]. Ten sąd Rocha Sulimy w pełni oddaje wartość i wagę teoretycznych dokonań autora Związków naturalnych. Nawet ci, którzy krytykują precyzję i poprawność terminu: nurt chłopski, stwierdzają, że termin ten "wprowadzony i uzasadniony przez Henryka Berezę, choć bardzo umowny i niemal metaforyczny, funkcjonuje w piśmiennictwie krytycznoliterackim już od szeregu lat. Każda próba wprowadzenia nowej terminologii - a było tych prób sporo - musi zaczynać od kolejnego usystematyzowania zjawiska i sporu o przynależność pisarzy, pozostawiając na uboczu główną problematykę" [6].
Bereza bez cienia wątpliwości zalicza Wiesława Myśliwskiego, obok Tadeusz Nowaka, Edwarda Stachury, Mariana Pilota, Urszuli Kozioł, Ernesta Brylla, Henryka Jachimowskiego, Bogusława Koguta, Zygmunta Trziszki, Czesława Kuriata, Adolfa Mamota, Zygmunta Wójcika i innych, do drugiej generacji pisarzy nurtu chłopskiego, czyli twórców urodzonych w latach 1920-40 i debiutujących w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Takie grupowanie różnych przecież osobowości twórczych opiera autor Związków naturalnych na istnieniu wspólnych rysów tych pisarzy. "Przejawiają się one - zdaniem Berezy - w zbieżnościach pewnych doświadczeń społecznych, egzystencjalnych i kulturalnych, w inklinacjach myślowych i estetycznych, w predyspozycjach wyobraźni, w stosunku do języka, w rodzaju wrażliwości moralnej" [7].
Tym, co łączy wymienionych pisarzy, jest także podobny stosunek do kultury. Brak im kompleksu uległości kulturalnej, który był istotnym składnikiem świadomości pisarzy starszych generacji. Pokoleniowi rówieśnicy autora Nagiego sadu w jakimś stopniu wyrażają nawet rozczarowanie kulturą, którą zdobyli. Widzą potrzebę sięgnięcia na powrót do przebogatych źródeł kultury chłopskiej i w niej pragną dostrzegać źródło nowych wartości. Roch Sulima w swej książce Folklor i literatura mówi wręcz o intelektualnym znoszeniu dystansów kulturowych w twórczości Wiesława Myśliwskiego [8].
Podobnie w nurcie chłopskim sytuuje autora Kamienia na kamieniu Andrzej Zawada, uważając jednocześnie, że jego pisarstwo jest próbą odpowiedzi na pytania: "czy jesteśmy jeszcze chłopami, co to znaczy dzisiaj być chłopem, czym jest ta chłopskość, jaka jest jej wartość w dzisiejszej kulturze?" [9].
Choć większość krytyków bez wahania zalicza twórcę Pałacu do nurtu chłopskiego w literaturze polskiej (np. Leszek Bugajski, Anna Tatarkiewicz, Andrzej Mencwel, Piotr Bratkowski, Edward Chudziński), to jego "inności" na tle tegoż zjawiska nie można pominąć. Wyraźnie akcentuje ją Stanisław Burkot:
"Twórczość Wiesława Myśliwskiego nie mieściła się bez reszty w schematach stworzonych przez krytykę dla opisu literatury współczesnej. Związanie autora Nagiego sadu z nurtem chłopskim, rozwijającym się w literaturze lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, wydawała się oczywista, choć kolejne utwory Myśliwskiego wskazywały na odrębność jego poszukiwań" [10].
Sam Wiesław Myśliwski, między innymi w wywiadzie z 1986 roku, gorąco protestuje przeciwko widzeniu w nim reprezentanta nurtu chłopskiego. Stwierdza kategorycznie: "Po pierwsze - nie reprezentuję nurtu, nie chcę go reprezentować, nie mam takich upoważnień. Mogę i chcę reprezentować tylko siebie. Po drugie - nie uprawiam nurtu, tylko piszę książki" [11].
Pobrzmiewa tu wyraźnie nuta indywidualizmu, obawa przed sprowadzeniem pisarza do roli innej, niż wyrażanie własnej indywidualności twórczej. "Każdego innego współczesnego pisarza rozpatruje się jako jednostkę, tylko pisarzy nurtu chłopskiego - hurtem. Szuka się głównie podobieństw, pomija zaś bądź lekceważy indywidualne różnice. Tymczasem każdy ma swój własny stosunek do tradycji, do języka, do konwencji literackich" [12].
W innej wypowiedzi autor Kamienia na kamieniu stwierdza, że w dążności krytyki do opatrzenia nurtu formułą ("nurt wiejski") zauważa "nie tylko chęć określenia zjawiska, co jego skanalizowania, spartykularyzowania, jakby dopiero poza tym nurtem istniał właściwy obszar literatury ogólnonarodowej bez przymiotnika" [13].
Jest w tych wypowiedziach niepokój przed zamknięciem, izolacją, ograniczeniem do roli wyraziciela pewnej świadomości grupowej. Wiesław Myśliwski obawia się, że osiądzie na mieliznach literatury polskiej, skąd utraciłby zapewne jedynie właściwą sobie perspektywę. Ma on bowiem ambicje o wiele rozleglejsze niż reprezentowanie nurtu chłopskiego. Nie znaczy to oczywiście, że odżegnuje się od związku z chłopskością (byłby to kompletny absurd), ale ich rodzaj postrzega w sposób specyficzny. Wieś, rozumiana jako pierwsza ojczyzna, ma dla niego znaczenie podstawowe. Wierność temu pierwszemu światu wynika z tego, że został przezeń ukształtowany, uformowany. Jego pisarstwo istnieje wyłącznie pod warunkiem nawiązywania ciągłych relacji z kulturą chłopską. "Moja wyobraźnia jest taka, jak ten mój pierwszy świat, i tylko w nim się czuję pewny, u siebie. Toteż wszystko, co piszę, dzieje się w wielkim świecie mojej małej wsi. Nie jestem w stanie poza tą moją wieś wyjść, o czymkolwiek bym pisał i gdziekolwiek by to się działo, choćby się nawet działo w wielkiej metropolii czy w samolocie transkontynentalnym" [14].
Chłopskość w tym ujęciu nie polega na wyborze tematu, bo jest on jakby pierwotnie przypisany, realizuje się ona raczej w sposobie konstrukcji obrazów, wyborach narracyjnych, w grze z tradycją literacką. Najzupełniej słusznie zauważa Burkot, że Myśliwskiemu nie chodzi o "zatrzymanie świata chłopskiego, dawnych form życia zbiorowego wsi. Podlegają one głębokim przemianom. Nie chodzi także o wydobywanie rodzajowej odmienności, o folklorystyczny «koloryt» lokalny, lecz o zbudowanie z elementów kultury chłopskiej całościowej wizji świata ludzkiego" [15].
Proza Myśliwskiego jest nieustanna walką o uznanie tożsamości chłopskiego z uniwersalnym. Autora Nagiego sadu chłop interesuje jedynie jako człowiek, a nie jako chłop w szczególności. Lokalność i chłopskość postrzegane są przez niego tylko w wymiarze ludzkiego uniwersum.
Powyższe ustalenia są bardzo ważne dla dalszych rozważań. Nie uważam, aby Anna Nasiłowska miała rację twierdząc, że najistotniejsze w Kamieniu na kamieniu są pytania o współczesną kulturę chłopską [16]. Powieść Myśliwskiego jest dziełem zakrojonym na szerszą skalę i podejmuje problemy ogólnoludzkie: "To wszystko, co przydarzyło się Szymonowi Pietruszce, nie jest wyłącznie chłopskie, a może inaczej - jest przede wszystkim ludzkie, a dopiero w drugim niejako planie chłopskie" [17]. Ta opinia Stanisława Burkota wydaje mi się szczególnie prawdziwa.
Jest w głębokim błędzie Piotr Bratkowski mówiąc: "Wychowywałem się zatem stosunkowo daleko [tzn. w mieście - P.P.] od wartości związanych z kulturą chłopską. Dlatego nigdy nie przemawiała do mnie symbolika chleba, ziemi, grobu" [18]. Wartości ukazane przez Myśliwskiego w Kamieniu na kamieniu mają swoje źródło w szeroko pojętej tradycji chrześcijańskiej i narodowej, a sięgając głębiej, moglibyśmy dokopać się do wiecznie żywych pokładów kultury śródziemnomorskiej. Są to wartości ogólnoludzkie. Symbolika wymienionych przez Bratkowskiego: chleba, ziemi i grobu ma wymiar uniwersalny. Co najmniej naiwne jest myślenie, że kultura miejska (?) zasadza się na jakichś szczególnych wartościach, bo gdzie byłoby ich źródło? Znaczenia powieści Myśliwskiego nie da się ograniczyć do wąsko pojmowanej chłopskości, rozpatrywać jej wyłącznie w kategoriach panoramicznego obrazu współczesnej wsi, podmalowanego obficie ludową egzotyką. Trzeba zgodzić się z Anną Tatarkiewicz, która pisze: "Kamień na kamieniu jest pierwszym tak wybitnym dziełem w literaturze słowiańskiej i chyba też pierwszym takim dziełem w literaturze śródziemnomorskiej, w którym los chłopski zyskuje rangę losu człowieczego, ukazanego w całym tragizmie" [19].
Przyjęcie takiej perspektywy badawczej wydaje mi się absolutnie konieczne. Nie ma ono na celu wypracowania postawy czołobitnej ani podchodzenia do utworu na klęczkach. Jest jednak nieodzowne do wydobycia głębszego sensu, wybrania takiej ścieżki przez labirynt znaczeń, która nie prowadziłaby do powierzchniowego odczytania problematyki Kamienia na kamieniu.
WYMOWA TYTUŁU
Pierwszym krokiem do odkrycia najważniejszych sensów powieści Wiesława Myśliwskiego musi się stać pogłębiona analiza samego tytułu. Już na pierwszy rzut oka uderza jego symboliczność i niejednoznaczność.
W samym utworze autor wyraźnie wskazuje na proweniencję tytułowych słów. Pochodzą one ze znanej piosenki ludowej, której fragment stanowi jednocześnie motto powieści: "Kamień na kamieniu, na kamieniu kamień, a na tym kamieniu jeszcze jeden kamień". Tak więc pierwsze znaczenie tytułu powieści Myśliwskiego nie jest trudne do odszyfrowania. Dla Stanisława Burkota "oznaczać może właściwą pewnemu modelowi życia chłopskiego powtarzalność jego rytmów, regulowanych pracą na roli" [1]. Małgorzata Szpakowska zauważa zaś, że jest w nim "zawarty najprostszy wykład nieskończonej cykliczności przemian, wiecznego powrotu" [2].
Kamień na kamieniu odsyła zatem czytelnika do takich pojęć jak: regularność, cykliczność, rytm. Podkreśla swoistą ciągłość opartą na przejrzystej, prostej budowie świata, powtarzalność będącą najważniejszym elementem trwałości. Stałość i stabilność konstrukcji zasadzają się więc na specyficznym powtarzaniu zastałych wzorców, powielaniu istniejących rytuałów. Wszelkie zmiany burzą monotonny, ale mocny porządek, powodują nie tylko erozję otaczającej rzeczywistości, ale także erozję postaw i nastawień moralnych.
Na takie pochodzenie tytułu i tę sferę znaczeń wskazuje motto, a w samej powieści wyraźne stwierdzenie bohatera, a zarazem narratora, że wyżej wspomniana piosenka jest jego ulubioną melodią. Jednakże, bez cienia wątpliwości, słowa "kamień na kamieniu" istniejące autonomicznie, w oderwaniu od piosenki, odsyłają nas do zupełnie innego, wręcz przeciwstawnego kręgu sensów. Burkot wysuwa przypuszczenie, że "tytuł może pochodzić z Ewangelii, z zapowiedzi zagłady Jeruzalem, z którego zostać ma tylko »kamień na kamieniu«" [3]". Ten sam trop interpretacji wskazuje Szpakowska: "tak samo każdy zna figurę stylistyczną opisującą przemijanie, ruinę - kamień na kamieniu nie pozostał" [4]. Biorąc pod uwagę fakt, że cały tekst Myśliwskiego jest wprost naszpikowany staro- i nowotestamentowymi aluzjami, wypada przyjąć te stwierdzenia za pewnik, a nie hipotezę. Zacytujmy fragment Biblii:
"Gdy wychodził ze świątyni, rzekł Mu jeden z uczniów: »Nauczycielu, patrz, co za kamienie i jakie budowle!« Jezus mu odpowiedział: »Widzisz te potężne budowle? Nie zostanie tu kamień na kamieniu, który by nie został zwalony«". (Mk 13, 1-2) [5]
Wynikające z sięgnięcia do poetyki Biblii destrukcyjne znaczenie tytułu jest w powieści wciąż obecne. Mówi bowiem ona o "umieraniu pewnego porządku, pewnej kultury" [6], o upadku gmachu, który choć wielowiekowy, nie zdołał wytrzymać naporu czasów.
Funkcjonowałyby więc obok siebie dwie płaszczyzny. Jedna, mieszcząca w sobie zagadnienia dotyczące cykliczności, trwałości i ciągłości. Druga, akcentująca destrukcję, burzenie i zrywanie wyżej wspomnianej ciągłości. Jedna wskazywałaby na strukturę rytmicznej konstrukcji, druga zapowiadałaby, że "kamień na kamieniu" nie pozostanie i jednocześnie ukazywałaby ten proces ruiny.
Aby utwierdzić się w takim rozumieniu konstrukcji powieści, której podstawą byłyby wzajemnie przeplatające się procesy nawiązywania i zrywania ciągłości, wystarczy prześledzić okoliczności pojawiania się motywu "kamienia na kamieniu" w dziele Wiesława Myśliwskiego. Zjawia się on w utworze autora Pałacu (nie licząc tytułu i motta) tylko dwa razy. Myślę, że zupełnie na miejscu będzie porównanie obu cytatów. Pierwszy raz odnajdujemy tytułowe słowa we fragmencie przedstawiającym partyzanckie losy Szymona Pietruszki:
"Po mnie mieli tak samo nakazane, gdybym zginął, że nie wolno żadnemu łzy uronić, tylko baczność! Najwyżej na organkach miał mi któryś zagrać. »Kamień na kamieniu, na kamieniu kamień«. Bo gdyby przyszło ze wszystkich melodii jedną wziąć na tamten świat, tę bym z sobą wziął. Z melodii i z życia" (s. 33).
Drugie nawiązanie do tej piosenki spotykamy w rozdziale w opisie powrotu Szymka z zabawy do domu:
"I pomyśleć, że za kawalerskich czasów tą samą drogą, gdy wracało się z zabawy, to się całą noc nieraz wracało.(...) Bo gdzie się człowiek miał spieszyć? W głowie jeszcze mu zabawa wirowała, muzyka mu grała, to sobie i przytupnął o drogę jak o deski w remizie i zaśpiewał, co mu ślina na język przyniosła. »Kamień na kamieniu, na kamieniu kamień!« I droga słowem się nie użaliła, że ją budzisz" (s. 65).
Czas wojny i czas zabawy. Śmierć i życie. Smutek i radość. Dwie uzupełniające się strony ludzkiej egzystencji. Wymieszane ze sobą, czasem trudne do odróżnienia. Krew, rany, a nawet trup na wiejskiej zabawie, a obok tego radość i wesele w czas wojny. Literackie obrazy, w które wplecione są słowa piosenki, znakomicie korespondują z naszymi wcześniejszymi ustaleniami. Zabawa, witalność, droga życia, jako następstwo czasowe, ciągłość. Śmierć, grób - destrukcja, przerwanie ciągłości. Oto najogólniejsze ramy kompozycyjne Kamienia na kamieniu.
W cytowanych wyżej fragmentach pojawiają się słowa niezwykle istotne dla utworu Myśliwskiego. Są nimi: "grób" i "droga". Zbędne będą chyba wyjaśnienia znaczeń, które konotują oba słowa, przynajmniej na tym etapie rozważań. Wystarczy podkreślić występowanie zasygnalizowanej już opozycji: życie - śmierć.
Dwa podstawowe znaczenia nie wyczerpują, moim zdaniem, sensów płynących z tytułu, który jest bogatszy w ukryte treści. Obok ciągłości i destrukcji "kamień na kamieniu" oznacza pamięć. Stos z kamieni ułożyli na znak przymierza, jako wieczne świadectwo zgody, Jakub i Leban. Leban wręcz nazywa ten stos Jeger Sahaduta, czyli Kopiec Świadectwa. O innych kamieniach pamiątkowych mowa jest w wielu miejscach Biblii. Do tego samego kręgu znaczeń należą przecież kamienie nagrobkowe, układane dawniej bardzo często w stos czy też kopiec. Miały one na celu między innymi upamiętnienie miejsca, gdzie zmarłego pochowano.
Tak więc tytułowy "kamień na kamieniu" jest bez wątpienia również innym określeniem grobu, który tak znaczące miejsce zajmuje w konstrukcji powieści. Grobu rozumianego jako symbol pamięci. Jak wielką rolę w kulturze chłopskiej powierzał pamięci Wiesław Myśliwski, niech zaświadczą jego własne słowa: "Przekazem chłopskiej kultury była pamięć, a żywej pamięci nie zastąpi Pan żadnym innym przekazem. Ta pamięć tworzyła literaturę mówioną, a więc za każdym razem kreowaną" [7].
Rolą pamięci w utworze, szczególnie w powiązaniu z typem i charakterystyką narracji, trzeba będzie zając się wnikliwiej. Również znaczenie i symbolika "grobu" wymagają dogłębniejszego przebadania, bo przecież, jak stwierdza Mencwel, "ramą czy też osią całej tej opowieści jest zamysł budowy grobu" [8].
I wreszcie ostatnia, najbardziej karkołomna próba wyjaśnienia tytułu powieści Myśliwskiego. Tytułowym "kamieniem na kamieniu" wydaje się być sam główny bohater - Szymon Pietruszka. Zwróćmy uwagę, że Pietruszka to forma imienia Piotr, bardzo często spotykana na wsi. Tak więc Szymon Piotr? Ta interpretacja jest logiczna. Piotr (łac. Petrus) pochodzi od słowa "petra", czyli kamień, skała. Imię i nazwisko głównego bohatera Kamienia na kamieniu jest czytelną aluzją do postaci św. Piotra, któremu Chrystus powiedział: "Błogosławiony jesteś Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie, otóż i ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr (czyli Opoka), i na tej Opoce zbuduję Kościół mój, a bramy pie-kielne nie przemogą go". (Mt 16,17-18)
Hipotezę swoją opieram ponadto na wyraźnej skłonności pisarza do posługiwania się imionami znaczącymi, szczególnie w kontekście biblijnym. Takie imię nosił przecież Jakub, bohater Pałacu. Również imię matki Szymona jest bardzo czytelną aluzją do Marii Magdaleny, o czym będzie mowa później. Takich przykładów znaleźć można byłoby więcej.
Jawi się więc Szymon Pietruszka jako opoka, kamień węgielny przyszłej budowli. Gmachu, który być może stanie tam, gdzie nie pozostanie "kamień na kamieniu". Dotykamy tu sprawy najistotniejszej, czyli ostatecznej wymowy dzieła. Problem ten będzie się pojawiał w wielu miejscach mojej pracy. Czy Kamień na kamieniu to diagnoza przyszłości chłopskiej kultury na wskroś pesymistyczna? Moc Szymona Pietruszki to moc scalająca to, co rozbite. Z niej wypływa przesłanie, które będę starał się odczytać i zrekonstruować.
W jednym z pierwszych wywiadów dotyczących Kamienia na kamieniu Myśliwski mówi: "Jakkolwiek kulturę chłopską rzeczywiście uważam za zjawisko zamknięte, to nie interesuje mnie ona wyłącznie jako świat przeszły. W myśleniu o kulturze chłopskiej bardzo często popełniamy błąd: wieś odeszła, a więc odeszła i kultura. Nieprawda. Świat grecki, rzymski odszedł dawno, a kultura wciąż jest żywa, inspirująca, wciąż istniejemy w jej obrębie. W ten sam sposób patrzę na kulturę chłopską" [9].
Jestem daleki od stwierdzenia, że wszystkie sensy tytuło-wych słów zostały przeze mnie wyczerpane. "Kamień" pojawia się w utworze Myśliwskiego również w innych znaczeniach. Powyższe rozważania na temat wymowy tytułu powieści nie zostały przeprowadzone same dla siebie. Wytyczą one główne kierunki interpretacji, właściwe ścieżki odczytywania sensów dzieła. Będę więc starał się tropić zagadnienia ciągłości i zerwania tej ciągłości na głównych płaszczyznach utworu. W pewnym sensie stanowić one dla mnie będą swoistą dominantę artystyczną Kamienia na kamieniu. Począwszy od kompozycji, języka narracji, konstrukcji bohaterów, a skończywszy na problemach religijnych i filozoficznych. Będą to więc rozważania oparte głównie na dwóch pierwszych możliwych znaczeniach tytułu powieści Myśliwskiego.
Ważna jest również odpowiedź na pytanie, czy Kamień na kamieniu to tylko "kamień nagrobny położony na dawnej Polsce naszej" [10], czy też raczej kamień węgielny, opoka, na której da się coś zbudować. Pożywką dla tego drugiego rozumienia wymowy powieści są nie tylko liczne przesłanki znajdujące się w samym tekście, lecz także osobista wiara autora Nagiego sadu: "dla mnie kultura chłopska dopiero teraz się otwiera, dopiero teraz zaczyna żyć swoim odrębnym życiem, odrębnym od sytuacji, która ją warunkowała" [11]. Nie darmo przecież ostatni rozdział Kamienia na kamieniu nosi tytuł Brama.
KONSTRUKCJA CHŁOPSKIEGO BOHATERA
Na pytanie, o czym jest Kamień na kamieniu, Wiesław Myśliwski w wywiadzie z T. Raczkiem odpowiedział: "O życiu pewnego człowieka od kolebki do starości (...) Opowiada o losach bohatera i jego rodziny począwszy od XIX wieku do dziś. W jakimś sensie jest to rzecz o chłopskiej kulturze, o zamkniętym układzie kulturowym, który należy już do przeszłości. Symbolem i wyrazicielem tej odchodzącej przeszłości jest mój bohater" [1].
Jest to więc powieść o Szymonie Pietruszce, przez niego samego opowiedziana, z jego perspektywy postrzegana. Postać głównego bohatera ma dla sensów dzieła znaczenie kluczowe. Aby się jej dokładnie przyjrzeć, zacząć należy od biografii, którą dość łatwo udaje się zrekonstruować z poszarpanej, stroniącej od chronologicznych układów, narracji. Małgorzata Szpakowska kwituje tę biografię kilkoma zdaniami:
"Oto bohater: Szymon Pietruszka, drugi z czterech braci, spadkobierca niewielkiego gospodarstwa gdzieś w Polsce centralnej, nieśmiały, dobiegający sześćdziesiątki (miał dwadzieścia trzy lata, gdy w rok po wybuchu wojny poszedł do partyzantki, zaś pierwszy plan czasowy powieści to lata siedemdziesiąte). Zadziorne dzieciństwo, szkoła powszechna, potem wariacka i junacka młodość, z zabawy na zabawę, z bójki na bójkę (...) Wojna, cztery lata w lesie, nawet jako dowódca z dumnym pseudonimem ť0rzełŤ, choć do lasu trafił przypadkiem, ocaliwszy się z masowej egzekucji. Po wojnie milicjant, urzędnik w gminie, wcześniej nawet fryzjer-amator. A później już tylko na gospodarstwie opuszczonym przez pozostałych braci. I to wszystko! [2]"
Czy rzeczywiście wszystko? Chyba jednak nie. Są w tym życiu, zwykłym przecież i wypełnionym doświadczeniami wspólnymi dla całej generacji, momenty ważne, które trzeba podkreślić i odpowiednio naświetlić. W wielu szczegółach uderza typowość Szymona Pietruszki jako bohatera nurtu chłopskiego. Generalnie jednak tylko w niewielkim stopniu przystaje on do galerii postaci charakterystycznych dla literatury wiejskiej.
Zacznijmy może od dzieciństwa. Jest tu niezmiernie ciekawy epizod walki trzyletniego Szymka z indykiem. Epizod ten przedstawiony jest z zadziwiającym rozmachem. W zmaganiach o wymiarze niemal kosmicznym Szymek dusi olbrzymiego ptaka, czując w swych dłoniach "siłę jakby czterech rąk dorosłych chłopów" (s. 39). Do ledwie żywego chłopca przybiegają matka, ojciec i sąsiedzi. Nietrudno dopatrzyć się w tym fragmencie wyraźnej aluzji mitologicznej do dzieciństwa Heraklesa, który w kołysce dusi dwa potworne węże wysłane przez Herę. Ten pierwszy bohaterski czyn naznacza Szymona Pietruszkę stygmatem heroizmu, który towarzyszyć mu będzie aż do starości. Staje się człowiekiem, którego "samo życie przeciw śmierci wybrało" (s. 39).Dlatego pewnie jako młody chłopak w bożonarodzeniowych jasełkach wolał grywać króla Heroda, niż bać się śmierci. Od samego początku w biografii bohatera Kamienia na kamieniu silnie zaakcentowany jest rys pierwotnego naznaczenia przez los, powołania do rzeczy wielkich. Przezwyciężanie śmierci w wymiarze osobistym przekłada się więc na walkę z nią w wymiarze ogólnoludzkim.
Młody Szymek to chłop na schwał, junak i pierwszy kozak zabaw i odpustów. Młodość bohatera powieści Myśliwskiego to apoteoza zabawy i święta - czasu nie objętego pracą. Czesław Dziekanowski widzi w tej postawie elementy filozofii homo ludens i przeciwstawia ją postawie homo faber, którą w utworze reprezentuje ojciec narratora. Ojciec i syn pozostają w ścisłym związku, wynikającym z wykluczania się ich filozofii. Idealizacja tańca i zabawy dokonywana przez Szymona jest jednocześnie buntem przeciwko codzienności wypełnionej od świtu do nocy pracą na roli. Jest więc przede wszystkim próbą wyzwolenia się spod wszechwładnego panowania ziemi, oderwania od niej. Bohater pragnąłby przekształcić znojny trud pracy w radosny wysiłek zabawy. Tym bardziej, że zabawę traktuje również jako czynnik oczyszczający, stanowiący swego rodzaju katharsis, przeżycie eliminujące emocje i namiętności. W takim katartycznym pojmowaniu zabawy ważne miejsce zajmowała bijatyka, podczas której nawet zabójstwo nie wykluczało jakiejś pierwotnej niewinności, zabawa bowiem miała moc rozgrzeszającą [3].
Ta postawa nieustannej ucieczki od chłopskości, zrywania z nią ciągłości jest najwyrazistszym elementem konstrukcji bohatera Kamienia na kamieniu. W perspektywie tej ucieczki należy dostrzegać koleje życiowe Szymka. Trzeba jeszcze dodać, że wspomniane oderwanie od chłopskości będzie przez bohatera utożsamiane głównie z osłabieniem więzi z ziemią, rezygnacją z pracy na roli.
Jakby przedłużeniem karnawału stała się dla Szymona Pietruszki wojna i jego udział w leśnej partyzantce. Życie bohatera, naznaczone u zarania piętnem heroizmu, zyskuje w tej działalności swój logiczny ciąg. Staje się on ludowym herosem, legendarnym partyzanckim przywódcą noszącym pełne godności imię "Orzeł". Sława "Orła" rozlewa się po okolicy, wieść o jego nadludzkich dokonaniach powtarzana jest z ust do ust. Postać urasta do gigantycznych rozmiarów, niejednokrotnie tracąc swoją realność.
Udział w partyzantce jest raczej typowy dla bohaterów o chłopskim rodowodzie. Wystarczy przypomnieć choćby prozę Tadeusza Nowaka i Takie większe wesele. Ciekawe, że obrazy wojny u Nowaka i Myśliwskiego mają wiele wspólnego. Myśliwski jednak od razu zakłada sytuację niewinności biorącego udział w walce. Rozterki moralne związane z zabijaniem nie interesują go i w planie powieściowym nie mają żadnego znaczenia.
Wojna jest dla Szymka kolejną okazją do ucieczki od ziemi. Tak jak udział w zabawach, czas wojny oddala go od ojcowizny. Dostrzega to ojciec:
"Gdzie by tam go mieli zaraz zabić. Ty myślisz, że im tak znów źle. A wymyśliły tę partyzantkę, żeby tylko nie robić. Pozostawiali ojców, matki i co ich obchodzi. A ty nie masz nawet kiedy w tyłek się podrapać, jeszcze módl się o nich, płacz o nich. Skończyły się zabawy, to się teraz w wojsko bawią" (s. 436).
Szymon, podczas czterech lat spędzonych w lesie, traci kontakt ze swoją chłopskością. Wchodzi w przeróżne inne role. Jest dowódcą oddziału, mitycznym mścicielem, "biczem bożym", jak nazywa go ojciec Małgorzaty. Wchodzi nawet w rolę kuzyna dziedzica i w "pańskości" czuje się znakomicie. Jest bohaterem na czele drużyny, a nawet rycerzem galopującym do boju na ukochanym rumaku. Wojna jest dla Szymona okazją do otwarcia na liczne nurty tradycji, wyjścia z zaściankowości, stania się kimś innym.
Ciągle toczy nieustającą grę ze śmiercią. Siedem ran, które nosi na ciele, zyskują wymiar symboliczny. Własnymi rękami kopie już grób dla siebie, ucieka i żyje dalej. Ze wszystkich opresji wychodzi cało. Jego główny imperatyw brzmi - żyć za wszelką cenę.
Po wojnie trwa proces zrywania przez bohatera Kamienia na kamieniu więzów z ziemią i chłopskością. Szymon Pietruszka przyjmuje kolejne role oddalające go od ojcowskiej gospodarki. Jest po kolei fryzjerem, milicjantem i urzędnikiem gminnym. Motywacja tych decyzji jest zawsze taka sama: robić wszystko, aby nie pracować na roli. Wierzy głęboko, że jego przeznaczenie jest inne.
Momentem zwrotnym w biografii Szymka staje się znajomość z Małgorzatą. Ta przygoda miłosna, przepięknie opowiedziana, pełna liryzmu i ciepła, była dla Pietruszki wielką szansą. Na co? Przede wszystkim na przywrócenie ciągłości z własną genealogią, na powrót do ziemi, od której się oddalał. Tak przynajmniej widział to we własnych, snutych na głos marzeniach, ojciec. Szansa ta nie została wykorzystana, a skutki "dziwnego romansu" zmieniły bohatera z kozaka, "którego wszystkie chciały i żadnej nie przepuścił" [4], w samotnika. Paradoksalnie jednak, od tego właśnie momentu, możemy chyba datować powrót Szymona na gospodarkę. Prawdopodobnie konieczność zajęcia się ziemią wyniknęła z naturalnych przyczyn - śmierci rodziców i powrotu Michała.
Opowieść o Małgorzacie jest bardzo ważna dla uchwycenia najistotniejszych treści dzieła Myśliwskiego. Na jej bliższe omówienie przyjdzie pora później.
Jest jeszcze epizod, którego wpływ na życie Szymona trudno przecenić. Mam na myśli rozpaczliwą szarżę bohatera na niekończący się sznur samochodów jadących drogą przez wieś. Ten desperacki gest, wykonany w ataku ślepej furii, jest ostatnim "bohaterskim czynem" Pietruszki. Po dwuletnim pobycie w szpitalu, wypełnionym rozmyślaniami, rozpoczyna się już prawdziwy powrót do chłopskości, płynący z wewnętrznej potrzeby, a nie wywołany okolicznościami zewnętrznymi. Ten moment jest też początkiem budowy grobu. Najpierw w myślach, w szpitalu, potem w rzeczywistości.
Atak na samochody trzeba rozumieć jako znajomy przejaw kawalerskiej fantazji Szymka, łabędzi śpiew odchodzącego w przeszłość, starzejącego się kozaka. Jest to także, jak słusznie zauważa Szpakowska "jawny gest Don Kichota, i przez aluzję literacką, i dosłownie" [5].
Henryk Bereza pisze w Zwiazkąch naturalnych, że "obiektem skonkretyzowanej powieściowo prezentacji duszoznawczej Myśliwskiego jest homo novus" [6]. Myśliwski w Kamieniu na kamieniu nie ukazuje procesu awansu społecznego chłopa związanego z wyjściem ze wsi. Jedyną migracją, którą dostrzec można na przykładzie Szymona Pietruszki, jest migracja wewnętrzna. Ucieczka ze wsi sprowadza się więc do próby wykorzenienia z siebie chłopskości. Bohater autora Pałacu nie jest jednym z tych, którzy opuścili społeczność wiejską w dosłownym rozumieniu. Wyjście ze wsi jest raczej psychologicznym exodusem. Problem ten można byłoby zawęzić do próby uwolnienia się od świadomości "ziemi przypisania". Jak wiemy, próba ta kończy się dla Szymona porażką. To on właśnie, a nie jego bracia, staje się dziedzicem ojcowej gospodarki. To on wpisuje się w ciąg "kamieni na kamieniu". Czy jest to więc rzeczywiście klęska, czy raczej zwycięstwo chłopskiej duszy, którą wytyka bohaterowi naczelnik gminy: "Duszę, bracie, zmień duszę. Nie da się już dzisiaj z chłopską duszą żyć" (s.333)
Pomimo niejakiej typowości jest Myśliwski prekursorem nowego patrzenia na chłopską biografię. Jego osiągnięcia na tym polu charakteryzuje bardzo celnie Irena Maciejewska:
"Podjął [Myśliwski] wysiłek zobaczenia w swoim chłopskim bohaterze człowieka. "Bo nie łudźmy się, z bohaterem chłopskim w dzisiejszej literaturze jest trochę tak, jak z bohaterem Polakiem w literaturze dziewiętnastowiecznej, którą tę sytuację znakomicie kiedyś scharakteryzował Norwid pisząc, że Polak jest w naszej literaturze olbrzymem a człowiek w Polaku karłem" [7].
Poprzednicy autora Nagiego sadu koncentrowali się głównie na ukazaniu odrębności chłopa. Zwracali uwagę na inność języka, wyobrażeń, przekonań, kultury i doświadczeń. Myśliwski świadomie burzy taki stereotyp ukazywania biografii chłopskiego bohatera. Udowadnia, że podstawowych różnic między osobowością "chłopską" i "niechłopską" nie ma. Szymon Pietruszka jest po trosze chłopem przebranym za pana i panem o duszy chłopskiej. Uwypukleniu tej tezy służą dziwne koleje życia bohatera Kamienia na kamieniu, przybieranie przez niego różnorakich kostiumów, w sensie dosłownym i psychicznym. Myśliwski stara się, aby w bohaterze jego prozy czytelnik nie dostrzegał wyłącznie chłopa, a przynajmniej nie skupiał się na wciąż obecnej w literaturze nurtu chłopskiego wiejskiej egzotyce.
"Bo chłop Myśliwskiego jest przede wszystkim człowiekiem i w jego losie, jak w losie innych, zapisało się to wszystko, co przydarzyło się ludziom XX wieku z historią, z ideologią, i samym życiem" [8].
Kamień na kamieniu to powieść o Szymonie Pietruszce, ponieważ dla jej autora dzieje ludzkości są zawsze dziejami jednostki. Myśliwski nie waha się z podkreśleniem tożsamości jednostki i jej losu z losem zbiorowości. Jego bohater ma więc przede wszystkim wymiar uniwersalny. "Taka jest teza pisarza, pochodna tezy głównej, która powiada, że człowiek w chłopie nie jest karłem" [9].
Czym jest więc chłopskość, do której dochodzi lub powraca Szymon Pietruszka? Myślę, że stanowi ją przede wszystkim sfera wartości etycznych i estetycznych. Swoisty kościec światopoglądowy, sposób postrzegania świata. Umiejętne interpretowanie relacji Człowiek-Natura. Poczucie związku najistotniejszego - łączności z przyrodą, kulturą, czasem i przestrzenią. Może także zrozumienie, czym jest cierpliwość. Tylko, czy tak naprawdę, są to cechy wyłącznie chłopskie, a nie ogólnoludzkie? Wartości najprostsze i ponadsystemowe są bowiem uniwersalne i nie sposób przypisać je z góry do jakiejś określonej formacji społecznej. Etyka chłopska jest na pewno różna od np. mieszczańskiej, ale w swych generalnych przejawach i najwyższych osiągnięciach, wszystkie formacje kulturowe opierają się na tych samych podstawach moralnych. Wypływają one z głębszych i dawniejszych podziałów niż tak eksponowana w literaturze wiejskiej opozycja pan-chłop. Te źródła chłopskości, rozumiane w perspektywie tego, co człowiecze, będę starał się za Wiesławem Myśliwskim zrekonstruować w niniejszej pracy.
Zaakcentowaniu uniwersalności postawy i przekonań bohatera Kamienia na kamieniu służy również odszyfrowana w rozdziale pierwszym symbolika jego imienia i nazwiska. Szymon Pietruszka jest dalekim krewnym Szymona Piotra. W swym życiu wiele razy "zapierał się" własnych związków z ziemią, perspektywę przypisania do roli odpychał od siebie z całych sił. On jednak został wybrany, aby być opoką, na której można będzie zbudować nowy ład. I bez wątpienia, pomimo licznych słabości, jest Szymon Pietruszka opoką ładu etycznego. Opoką, której nie zdołały przemóc lata wykorzeniania z zewnątrz i wewnątrz. Trzeba mieć tu na uwadze głębokie przekonanie Myśliwskiego, że "świadomość chłopska, a zwłaszcza leżący u jej podstaw kodeks moralny, został nienaruszony, że jest nienaruszalny" [10].
Odwołanie do św. Piotra wskazuje na ogólnoludzki charakter doświadczeń Szymona Pietruszki. To osoba wybranego przez Chrystusa apostoła łączy w sobie słabość i olbrzymią siłę, to on staje się pośrednikiem łączącym niebo z ziemią. Wreszcie to św. Piotr jest tym, który wciela w życie ideę scalania kultur pod sztandarami chrześcijaństwa.
Na zakończenie chciałbym przypomnieć te rysy bohatera Kamienia na kamieniu, które są najbardziej godne podkreślenia. Za takie uważam uniwersalny charakter tej postaci, odzwierciedlanie się w biografii Szymona nieustannych procesów zrywania ciągłości i ponownego jej nawiązywania, przechodzenie od jednolitego ciągu "kamieni na kamieniu" do destrukcji i ruiny.
Życie Szymka ma wymiar heroicznego poszukiwania własnej godności: godności chłopa i człowieka. Tylko zaprzeczenie autonomii człowieka wobec Natury może tę godność przywrócić. Symbolicznym ucieleśnieniem tego przekonania jest budowa grobu, który połączyć ma człowieka z ziemią i człowieka z człowiekiem. Byłaby to jednak jedność idealna, chyba już nie do zbudowania i dlatego pewnie budowa grobu nie ma swego finału. Mencwel ujmuje wymowę bohatera powieści Myśliwskiego w ten sposób:
"Co się właściwie udało Szymkowi skoro nawet budowa grobu tak gospodarsko zamierzonego udała mu się połowicznie, bracia go nie wspomogli, a stary Chmiel umarł zanim budowę ukończył? Wszystko udało mu się częściowo, tak jak częściowo udało się dziadom, ojcom i braciom. W całości udało mu się tylko doświadczenie.
Tym doświadczeniem teraz obdarza nas Szymon Pietruszka w dziele Myśliwskiego, będącym jego wypowiedzią, wypowiedzią tego doświadczenia. I doświadczenie to staje się figurą losu całego plemienia.
Nie jest to doświadczenie stu lat samotności; jest to doświadczenie tysiąca jej lat. Plemiona z takim doświadczeniem mają ciągle jeszcze szansę na ziemi" [11].
Dokładnie przyjrzeć się postaci Szymona Pietruszki należało, choćby z tego głównie względu, że jest on narratorem powieści Kamień na kamieniu. To on opowiada świat ukazany w dziele, a w jaki sposób to czyni, będzie tematem następnego rozdziału
ŚWIAT OPOWIEDZIANY
We współczesnej prozie ludowość wiąże się bardzo mocno z problemami języka. Bardzo często wyraża się to w negacji wzorów tzw. języka literackiego, tworzącego ogólnie przyjęte i zrozumiałe kody. Nurt chłopski pokazał literaturze, że można mieć inny niż dotąd stosunek do języka. Już w okresie międzywojennym tworzyli pisarze rozumiejący doskonale, że odziedziczony po XIX wieku język polski, skonwencjonalizowany i krępujący jak gorset, jest niewystarczający. Istnieją prawdy, których przy jego pomocy wyrazić się nie da. Do tych pisarzy należeli między innymi Leśmian, Kaden-Bandrowski, Witkacy, Schulz, Gombrowicz i listę tę moglibyśmy jeszcze długo rozszerzać.
"I ten XIX wieczny kanon musiał paść - jeśli nie całkiem, to powoli pada. Bo język, który się nie zmienia, staje się językiem martwym. I rzeczywiście, literatura nurtu chłopskiego rozpoczęła kolejną fazę walki o język, a obecną fazę wzięła na siebie literatura młoda" [1] - w takich kategoriach dostrzega te zagadnienia Wiesław Myśliwski.
Walka o "ożywienie" języka nie jest tylko kampanią przeciwko skostnieniu literatury. Jest również wysiłkiem skierowanym na zmianę całej "oficjalnej", ale i zastygłej kultury. Pisarze nurtu chłopskiego wyszli ze słusznego chyba założenia, że jeśli opisują nową literacką rzeczywistość, to narzędziem tego opisu musi być także nowy język, wyrażający zupełnie świeże doświadczenia. Odrębność prozy chłopskiej budowana bywa poprzez wprowadzanie do utworu gwary. Może się to odbywać w różnym natężeniu, począwszy od ledwie zauważalnej stylizacji, a skończywszy na całkowitym zastąpieniu języka ogólnego określoną gwarą. Takie pisanie wzmagało jednak obawy z jednej strony o dokumentalizację prozy, z drugiej o przypisanie do tego określonego regionu, którego gwarę się wykorzystywało.
Stylizacja gwarowa w utworach pisarzy młodszego pokolenia nurtu chłopskiego dotyczy prawie wyłącznie zjawisk leksykalnych, składniowych i semantycznych. Nastąpiła rezygnacja z odpowiedniego ukształtowania fonetycznego. Wytworzyła się sytuacja powstania nowego języka, który nie jest "magnetofonowym" zapisem chłopskiej mowy, ale nie jest również językiem oficjalnym. Ta nowa jakość umożliwiła zachowanie językowej odrębności nurtu chłopskiego, a także przeciwstawienie kultury ludowej, często tandetnej i byle jakiej kulturze miasta.
Pod względem gramatycznym proza ta skłania się do imitowania składni języka mówionego i służy uwydatnieniu monologowej struktury narracji. Te zabiegi prowadzą niejednokrotnie do liryzacji wypowiedzi.
Kamień na kamieniu jest jednym wielkim monologiem Szymona Pietruszki. Jeżeli nawet pojawia się w powieści kilkanaście innych monologów (np. ojca, matki, sklepowej Kaśki, naczelnika gminy, księdza, itd.), to są one podporządkowane "ja", które poznaje, a więc są tworzywem autokreacji bohatera dzieła Myśliwskiego. Taka sytuacja,w której następuje absolutne zbliżenie narratora i głównego bohatera, nie jest czymś obcym dla prozy nurtu chłopskiego. Wykorzystywali ją choćby Nowak, Trziszka czy Redliński. Dla Myśliwskiego taki sposób konstruowania narracji jest bardzo charakterystyczny i występuje już w jego dwóch wcześniejszych powieściach: Nagim sadzie i Pałacu. Prowadzenie narracji w pierwszej osobie wynika z zerwania z modelem literatury, w której pisarz "czuł się ekspertem od spraw polskich, od spraw świata i w ogóle ekspertem, wyrocznią, prorokiem" [2]. Jest więc przyjęciem najskromniejszej postawy badawczej i wynika z przekonania, że "poznanie jest rzeczą tak dramatyczną, że trzeba zacząć od weryfikacji własnego ja. Od podmiotu, który ma poznawać świat, od opisu własnej wrażliwości, lęków, nastrojów, uczuć, bo w tym się także odbija i ten zewnętrzny świat" [3].
Językiem Kamienia na kamieniu jest język Szymona Pietruszki. Autor stawia znak jedności między tym językiem a światem. Odzwierciedla się tutaj wielka wiara w kreacyjną moc słowa. Świat ukazany w powieści jest tym doskonalszy, im doskonalszy jest sposób opowiadania Szymka. Tę współzależność wychwytuje Burkot:
"W Nagim sadzie i Pałacu siłą sprawczą stawania się utworu była wyobraźnia - aktywna, wręcz zaborcza. Wyobraźnia i związana z nią zdolność wymyślania ojca, siebie, siebie prawdziwego i innego. W powieści Kamień na kamieniu siłą sprawczą jest nie tyle zdolność wymyślania co opowiedzenia. Kamień na kamieniu jest wielką demonstracją umiejętności opowiadania. Bo artyzm w powieści - to właśnie sztuka, umiejętność opowiadania" [4].
Typ narracji zastosowany w powieści Myśliwskiego wywodzić można z ludowej tradycji gawędy. Bohater Kamienia na kamieniu posiada częsty w kulturze chłopskiej talent bajarza, gawędziarza. Powieść wypełniona jest zatem zbiorem gawęd. Dzieło Myśliwskiego ma być bowiem przekazem chłopskiej kultury. Według autora Nagiego sadu każda kultura wypracowała sobie swój system przekazu. Przekazem chłopskiej kultury stała się, siłą rzeczy, pamięć, gdyż powszechność analfabetyzmu i niski procent chłopów piśmiennych hamowały rozwój przekazów pisanych. Twórca Kamienia na kamieniu tak charakteryzował to zjawisko:
"Ta pamięć tworzyła literaturę mówioną, a więc za każdym razem kreowaną. Żartem można by ją porównać do plotki, a (...) plotka zmienia się w poszczególnych stadiach przekazu (...) jest kreatywna, bo jej przekazem jest właśnie pamięć. Stąd taka niewiarygodna ilość struktur narracyjnych, językowych w literaturze mówionej, chłopskiej. Każdy, kto opowiadał, był twórcą. Poza tym pamięć w tej kulturze spełniała wiele funkcji. Była także ostoją związków pokoleń, ciągłości. A wraz z likwidacją analfabetyzmu na wsi taka rola pamięci osłabła, jeśli nie całkiem się skończyła. Zawsze jest coś za coś" [5].
W tego rodzaju koncepcji narracji olbrzymie znaczenie ma zaakcentowanie jej autentyczności. Poszukiwanie źródeł autentyzmu zaprowadziło Myśliwskiego do tych przekazów, które są samorejestracją, często bezwiedną przeróżnych sytuacji egzystencjalnych. Mam tu na myśli chłopskie testamenty, listy, zapiśniki, skargi, no i wreszcie pamiętniki. W Kamieniu na kamieniu zaobserwować można nie tylko sięgnięcie po ludową gawędę, ale również obfite czerpanie z poetyki pamiętnika. Zgodnie z sugestiami Myśliwskiego: "uważam, że opisanie świata jest dzisiaj możliwe przez pryzmat jednego człowieka, przez opisanie siebie. Skończyły się czasy wszystkowiedzącego narratora, który w gruncie rzeczy tylko udawał, że wszystko wie" [6].
Pamiętnik sprzyja konstruowaniu wrażenia autentyczności poprzez inną perspektywę oglądu. Otwiera możliwość widzenia wsi pod kątem świadomości narratora obdarzonego "wiejską wyobraźnią". Opowiedzenie świata ustami postaci szczególnie uwrażliwionej na wszystko, co cechuje kulturę środowiska, daje przeświadczenie o prawdziwości przekazu. Nie jest to zadanie łatwe. Musi to być opowieść, która zostanie poddana regułom chłopskiego myślenia, głęboko przynależna do zespołu wzorców i zachowań, wartości i konwencji wytworzonych w tym środowisku. Myślę, że Myśliwskiemu ta trudna sztuka udała się w znacznym stopniu. Stanowi bowiem Kamień na kamieniu "zapis myślenia i uczuciowości chłopa, powieść ukazującą jego codzienną egzystencję, warunki bytu i pracy, obyczajowość, a także próbę zgłębienia rzeczy ostatecznych" [7].
Szymon Pietruszka, będący jednocześnie bohaterem i narratorem, tworzy zupełnie nowy porządek narracyjny, różny od tych znanych z historii powieści. Buduje "własny porządek, pozornie prosty, w istocie niezwykle skomplikowany" [8]. Tradycyjnie pojmowane chronologiczne uporządkowanie fabuły (występujące również w pamiętnikach) zostaje zanegowane. Zamiast takiej konstrukcji fabularnej, występuje częsta w prozie ostatnich lat synchroniczność zdarzeń i odczuć, które ze swej istoty charakteryzuje diachroniczność, następstwo po sobie. Jedną z zasad porządkujących fabułę jest zasada funkcjonowania pamięci. Podjąwszy pewien motyw, autor rozwija go, uzupełniając o motywy poboczne, dookreślające, które pojawiają się w utworze na zasadzie ciągów skojarzeniowych. Swoboda podejmowania kolejnych wątków ograniczona jest jednak logiką dzieła. Pozornie nieuporządkowane "przeskakiwanie" z tematu na temat ma swoją wyraźną linię kompozycyjną, układa się w pewną całość obrazową.
"W powieści Kamień na kamieniu mamy do czynienia z narracją fragmentaryczną, skupioną wokół tematów zaznaczonych w tytułach poszczególnych cząstek. Cmentarz, Droga, Bracia, Ziemia, Matka, Płacz, Alleluja, Chleb, Brama - to tematy bardziej w znaczeniu muzycznym niż fabularnym. Nie ma między nimi związków przyczynowo-skutkowych, nie ma następstwa" [9] - twierdzi Burkot. Muzyczność prozy Myśliwskiego na przykładzie Nagiego sadu i Pałacu zauważa także Irena Maciejewska: "Kompozycję tych utworów przyrównać można do peiperowskiego poematu rozkwitającego czy niektórych utworów muzycznych opartych o zasadę perseweracji pewnych stale powracających motywów" [10].
Ta pozorna niespójność, występowanie w rozerwaniu, wprost pobudza do wysuwania propozycji różnorodnego kontaktu z dziełem. Andrzej Mencwel proponuje np. odmienne od czytelniczych przyzwyczajeń sposoby czytania powieści Myśliwskiego. Jego zdaniem "Kamień na kamieniu najlepiej jest czytać wyrywkami" [11], zachowując kolejność fragmentów lub "dowolnie kartkując całą księgę wybierając z niej to, na co oko natrafi i na czym się zatrzyma" [12]. Mencwel nie neguje jednak tradycyjnego sposobu czytania.
Brak ciągłości i chaotyczność narracji są, jeszcze raz podkreślam, pozorne. Natrętne powtarzanie się pewnych motywów składających się na symboliczny szyfr chłopskiej kultury (grób, ziemia, chleb, wojna, itp.), pojęć obdarzonych szczególnym znaczeniem, jest świadomym zamysłem artystycznym, który ma na celu scalanie i łączenie, tworzenie swoistego porządku. Naczelną zasadą narracji Kamienia na kamieniu jest budowanie ciągłości, pomimo wyraźnego jej rozerwania. Kolejne motywy układają się niczym "kamienie na kamieniu", aby zbudować stos pamięci.
Obok posługiwania się integrującym szyfrem chłopskości, elementem budującym ciągłość jest właśnie postać narratora i jego umiejętność opowiadania.
"To on przecież i jego umiejętność stanowią rdzeń każdej historii. Kolejne opowieści układają się na podobnej zasadzie jak słoje drzewa. Powieść rozrasta się wszerz, jest coraz głębsza, wieloznaczna, bo poszczególne warstwy narracyjne nie tylko nakładają się na siebie, ale i przenikają. Z cząstek, ułomków powoli i cierpliwie narasta wielka, epicka całość" [13].
Epickość jest główną zaletą pisarstwa Myśliwskiego. Ten rys zgodnie potwierdzają krytycy. Anna Nasiłowska zauważa: "Myśliwski nie ideologizuje, lecz fabularyzuje z rozmachem, jakiego dawno w polskiej prozie nie było. Proza, jaką znaliśmy z poprzednich jego książek straciła nieco ze swej kreacyjności i poetyckości. Zyskała wielowymiarowość, epicki rozmach i autentyzm, w którym dawne elementy zostały wykorzystane" [14]. Ten rozmach zauważa również Anna Tatarkiewicz, która nazywa Kamień na kamieniu epickim poematem prozą i stawia obok Pana Tadeusza i Wojny i pokoju [15]. Problematyką związaną z epopeicznością powieści Myśliwskiego będę chciał się jednak zająć w innym miejscu tej pracy.
Warto jeszcze przyjrzeć się cechom języka twórcy Pałacu. Już Julian Przyboś przy okazji ukazania się Nagiego sadu wskazywał na poetyckość rozłożystych zdań, na ich pobrzmiewanie intonacją podniosłych lamentacji i oracji obrzędowych. Zwracał przy tym uwagę na właściwe wykorzystanie rytmu ludowego mówienia, chłopskiej narracji.
Kunsztowność, poetyckość i muzyczność to główne cechy języka autora Kamienia na kamieniu. Język ten jest szczególnie nacechowany stylistycznie, a jedną z podstawowych cech utworu jest metaforyczność. Mam tu na myśli zarówno wielkie metafory, organizujące sensy ogólne (metaforą jest choćby motyw "grobu"), jak też metaforyzacją języka, występującą w prozie Wiesława My-śliwskiego co krok. Zwróćmy uwagę na taki fragment tekstu:
"Chce pan, opowiem panu o królikach? (...) jedzą, to im pyszczki mamroczą, jakby się tak przemawiały z sobą. Chociaż trawę inaczej słychać i łupiny inaczej. Trawę drobniuteńko niczym mżawkę jesienną, a łupiny jakby gruby, ciepły deszcz majowy. Zasłucha się człowiek, to by słuchał i słuchał. A zasłucha się głębiej, to nawet usłyszy, jak biją źródła, pszczoły miód zbierają, chmury trą o niebo i jak się ziemia dookoła kręci, a człowiek razem z nią. Choć niby nic takiego, króliki mamroczą. Ale nieraz ażby się człowiek położył między nimi niczym w sianie, na łące, nad rzeką, w cieniu gdzieś pod drzewem i rozpłynął się w tym ich mamrotaniu, w tych źródłach, pszczołach, chmurach, i dał się nieść tej zmachanej wkoło ziemi. (...) Bo czy widział pan kiedy bielszą białość od króliczej sierści? Ani sad, gdy kwitnie, nie jest taki biały, ani pierzyny, gdy się wietrzą w słońcu, ani gęsi, gdy za wodą płyną. Może się wydawać, że to coś nienarodzonego jeszcze i przez to takie bielusieńkie, bo się świata nie dotknęło. Bierze pan takiego królika, wyciąga z reszty, żeby sobie na kolanach posadzić, to jakby go z ciepłego łona pan wyciągał" (s. 191-192).
Albo wspomniany już epizod z indykiem:
"Miałem trzy lata niecałe, gdy jednego razu indor sąsiadów przylazł na nasze obejście. Wielki był jak cielę i cały obwiśnięty czerwonymi koralami, jakby gałąź wiśni zamiast szyi niósł. Od tych korali poczerwieniało wkoło jak od czerwonej łuny. Stodoła, chlew, płot, ziemia, wszystko stało się nagle czerwone. Pies wyskoczył z budy, zaczął na indora ujadać i zalał się czerwoną złością. Kot wylazł z chałupy, kici, kici, był bury, a tu raptem czerwony. Z gęsi jakby ktoś obłóczki pozdejmował i w samych wsypach czerwonych chodziły. I nawet z kosy stojącej pod stodołą czerwona krew zaczęła kapać, kap, kap, kap" (s.39).
Zwykły codzienny świat, jego pospolite realia: królik, indor, czerwień, biel ukazują w tych tekstach swoją "przeinaczoną" przez niezwykłe zestawienia, przez metafory, odmienność. Jest to metaforyczność zwyczajna, spotykana na każdym kroku, jakże jednak trudna do dostrzeżenia. Trzeba mieć niepospolity talent, aby ją zobaczyć, aby tak opowiadać, żeby słowa "jakby skądś z nieba było słychać" (s.489). Tego talentu trudno odmówić narratorowi.
Ważną cechą prozy Myśliwskiego jest chętne operowanie porównaniami. Te tropy przeważnie wyłamują się ze stereotypów odbiorczych i zawsze odsyłają w świat wiejskiej wyobraźni. Dotyczą one elementów otaczającej rzeczywistości ("jak słupek od płotu", "niczym blaszane wiadro"), bliskich człowiekowi wsi zwierząt ("jak cielę", "niczym krowie oczy"), prac gospodarskich ("jakby cały dzień kosił", "jakby beczkę z kapustą upychał", "jakby chleb do pieca wsuwał"), zjawisk atmosferycznych ("niczym mżawkę jesienną", "jakby gruby, ciepły deszcz majowy") czy wyobrażeń religij-nych ("jak pióra z aniołów", "jak sam Wielki Post"). Nie brak również porównań metaforycznych, personifikujących przyrodę, przybliżających ją do doświadczeń chłopskich (np. "jakby w oku nieba źdźbło łzawiło"). Wszystkie te porównania rekonstruują krąg chłopskich doświadczeń, odszyfrowują sposób ludowego postrzegania rzeczywistości, a jednocześnie potęgują wrażenie autentyczności narracji. Sfera odniesień porównań pokrywa się bowiem z naszymi czytelniczymi oczekiwaniami.
Język Kamienia na kamieniu obfituje również w liczne powtórzenia. Oto garść przykładów ilustrujących to zjawisko:
"Gdyby nawet się nie chciało, to od czego są słowa? Słowa same poprowadzą. Słowa wszystko na wierzch wywleką. Słowa i z najgłębszej głębi wydrą, co gdzieś boli i skowycze. Słowa krwi upuszczą i od razu lżej się robi" (s. 111).
"I przychodź do Kaśki. Choćbyś był tak samo pijany jak dzisiaj. Ale przyjdź, przyjdź. I nawet w taki deszcz jak dzisiaj. I w gorszy. I w południe. I z rana. I o każdej porze. Powiesz, zamknij, Kasiu, sklep. I zamknę" (s.382).
"Bo człowiek znowu był 0rzeł. Hej! Tyś nas opuścił, Panie Boże, ale na szczęście jest Orzeł. Hej! Niech no tylko 0rzeł się zjawi, za każdą naszą łzę, jeden wasz trup! Hej! Orzeł jest we wsi ze swoimi (...)" (s. 413).
"Choć prawdziwe bójki zaczynały się zwykle bez przyczyny. I kiedy już zabawa po połowie była. I kiedy z czubów już wszystkim się kurzyło. I kto miał ustać, to ustał. Kto miał siłę jeszcze śpiewać, śpiewał. A komu głos już zamarł, taczał się i darł. Kiedy panny po kątach jak myszy piszczały. I kiedy wszystko się zmieszało, wymięło. (...) I kiedy tylko szum i tłum przewalał się od ściany do ściany. I nikt nikogo już nie rozróżniał. I tylko nogi pod ludźmi same hulały, a remizą jakby jabłonią ktoś ze wszystkich sił potrząsał" (s.70).
Najczęstsze są tutaj powtórzenia tych samych słów, zwłaszcza rozpoczynających frazę zdaniowo-intonacyjną. Zauważyć też można tendencję do powtarzania tych samych struktur składniowych ze stałym miejscem orzeczenia. Może ono być przesunięte niecodziennie na koniec zdania:
"Teraz się zmierzymy! Zobaczymy, czyj mocniejszy! Jak dwa braty, łóżkośmy przy łóżku w szpitalu leżeli! I z lepszymi diabłami niż te twoje trzyma! Lucyfera zna! Belzebuba zna! Całe piekło zna! A te twoje diabły zafajdane siurki. A praw ile zna! Ze sto razy tyle, niż te twoje znają! Wszystkie prawa zna!" (s. 195)
Może być również umiejscowione na początku:
"Wzięła mnie po żniwach matka z sobą w pielgrzymkę, Szła chmara ludzi z naszej wsi i z innych. Starzy, młodzi, chłopy, baby, panny, kawalery, żonaci, mężatki, pojedynczo z domów i całe rodziny. Szedł ksiądz, organista, kościelny Franciszek. Szły chorągwie, szedł obraz Matki Boskiej z naszego kościoła. Szliśmy od świtu do wieczora z dwiema przerwami na odpoczynek i jedną na obiad" (s. 411).
Tą techniką powtarzania pewnych stałych zwrotów budowane są całe partie utworu. Funkcję tego bogactwa powtórzeń, wciąż obecnych, nieustannie powracających, podobnych do motywów muzycznych. Nietrudno zrozumieć. Nadają one prozie Myśliwskiego specjalny rytm. Rytm ten przypomina pieśni, litanie i modlitwy. Ale wywodzi się także bez wątpienia z naśladowania odwiecznej powtarzalności rytmów przyrody, zaśpiewów wiatru, szumu liści, bicia fal o brzeg rzeki. Z wiecznie niezmiennego rytmu chłopskiej pracy, przemiany pokoleń, przemienności życia i śmierci.
Rytm i związana z nim ciągłość to przecież pojęcia budujące najważniejsze sensy dzieła. Ta, nie ukrywam, dosyć pobieżna analiza języka narracji, odkrywa jednak prawdę, że sposób opowiadania nie tylko współgra, ale i tworzy znaczenia utworu. Polegają one na nieustannym wydobywaniu rytmicznej ciągłości, ukazywaniu jej i burzeniu. Na wiązaniu w całość tego, co zerwane. Na tworzeniu kompletnej wizji istnienia człowieka w świecie Człowieka przede wszystkim, a nie chłopa. Bo, jak postaram się udowodnić w rozdziale następnym, kultura chłopska funkcjonuje u Wiesława My-śliwskiego na zasadach pewnej odrębności, ale również jedności z innymi formacjami kulturowymi
POPREZ PRYZMAT PRZEMIANY POKOLEŃ
Problematykę rodziny podjął Wiesław Myśliwski już na początku swojej twórczości, w Nagim sadzie. Irena Maciejewska stwierdza:
"W tej powieści Myśliwski napisał coś w rodzaju pierwszej części chłopskiej sagi i zarazem apoteozy chłopskiego życia rodzinnego" . Zainteresowania autora Kamienia na kamieniu ograniczyły się w Nagim sadzie do wyrażenia zmistyfikowanej więzi Syna z Ojcem i Ojca z Synem, do odkrycia struktury ich funkcjonowania w pewnym układzie zamkniętym. Układ Ojciec-Syn był rozumiany przez Myśliwskiego jako transpozycja układu Człowiek-Swiat. Henryk Bereza zwraca uwagę, że są to "jak gdyby dwa bieguny na których opierają się człowieka i świata jedność i tożsamość. Ojciec istnieje w Synu, Syn szuka siebie w Ojcu, ponieważ nie zaczął istnieć we własnym synu".
Miłość rodzinna jest w Nagim sadzie zawężona do miłości ojca i syna. Na tym tle zajmuje się Myśliwski bolesnym problemem dorastania i opuszczania ojców. Interesuje go dogłębna analiza synowskiej i ojcowskiej miłości, związanej ściśle z chęcią sprostania pragnieniom i marzeniom ojców. Oddajmy jeszcze raz głos Maciejewskiej:
"Mało któremu ze współczesnych pisarzy polskich udało się wejść tak głęboko, tak po ludzku w trudne sprawy życia rodzinnego, odsłonić jego istotną życiotwórczą siłę. I nie jest oczywiście zaskoczeniem, że zrobił to pisarz z pochodzeniem chłopskim i na przykładzie chłopskiego właśnie synostwa. Wiadomo powszechnie, jaką wagę i rolę odgrywała przez wieki rodzina w życiu wsi: rzecz w tym, że Myśliwski umiał to zobaczyć i wypowiedzieć. (...) I choć nie wierzę w sens krytyki postulatywnej(...) nie umiem oprzeć się pokusie, żeby nie wyznać, że wraz z wieloma jego czytelnikami czekam na ciąg dalszy jego rodowodu. Na książkę o tych wykorzenionych, którzy w wielkich procesach społecznych Polski po drugiej wojnie światowej wyszli ze wsi, i z swej na poły feudalnej Polski przebijali się do innego życia".
To pragnienie spełnia po części Kamień na kamieniu, ponieważ powieść ta w znaczącym stopniu zbliża się do sagi, która jest "wyrazem tęsknoty do wypowiedzenia własnego życia (...) od pokoleń. Przecież nasze społeczeństwo jest ogromnie bogate w doświadczenia i każdy chce, i ma prawo siebie wypowiedzieć. A poza tym porozrywane przez różne wydarzenia, wojny, migracje, których los nam nie szczędzi, więzi rodowe, genealogie, tradycje - domagają się odbudowy w naszej pamięci i w naszej kulturze".
Kamień na kamieniu jest próbą odbudowania w pamięci głównego bohatera jego osobistej genealogii. Mamy więc i tu do czynienia z "apoteozą chłopskiej rodziny" ale tym razem dostrzeganej szerzej - w aspekcie wielopokoleniowym.
Bohater-narrator sięga pamięcią aż do wieku XIX. Właśnie tam rozpoczyna się saga Wiesława Myśliwskiego. Dziadek Szymona ze strony matki, Łukasz, zabił karbowego i emigrował do Ameryki. Tam całymi tygodniami pędził poprzez bezludzia bydło. Jego żona, Rozalia, zostawiła dzieci i wyruszyła za mężem przez ocean. Nie dopłynęła, bo w wielkiej burzy na morzu zatonął statek, a wraz z nim babka Rozalia. "Toteż nawet grobu swojego nie dostąpiła, tylko ryby ją zjadły" (s.18).
Groby dziadków ze strony ojca wojna wymieszała z ziemią i nie można ich było odnaleźć. Babka Paulina umarła zanim Szymek zdążył ją zapamiętać. Za to dziadkowi Kasprowi poświęca narrator sporo miejsca w swej opowieści. Głównie za sprawą "papierów na ziemię", które dziadek dostał za ratowanie powstańców, a potem zakopał i zapomniał gdzie. Tych dokumentów szukać będzie wspólnie z ojcem narratora przez wiele lat i niestety bezskutecznie.
Poprzez tę prezentację bohater odtwarza korzenie rodu, podkreśla, że jego istnienie nie jest zawieszone w próżni. Jednocześnie wiąże historię rodziny z wydarzeniami ważnymi dla całej kultury chłopskiej. Mam tu na myśli wielką migrację do obu Ameryk i problematyczny niejednokrotnie stosunek chłopów do powstania styczniowego. Te dwa sygnały łączności z doświadczeniem całego chłopstwa pozwalają wysnuć wniosek, że rodzina Pietruszków jest reprezentantem wiejskiej zbiorowości. Jej los jest wycinkiem i funkcją losu polskiej wsi. To przekonanie potwierdza udział Szymka w kampanii wrześniowej roku 1939 i późniejszej ludowej partyzantce, związanie brata Michała z przedwojennym ruchem komunistycznym, a także ich mniej lub więcej świadomy wkład w budowanie nowej, powojennej rzeczywistości.
Obok tak nakreślonej perspektywy, widzimy jednocześnie rozpad rodziny Pietruszków. Rozpad ten wynika z zerwania więzi z ziemiąojcowizną. Zapoczątkowuje go już chyba tragiczna historia Łukasza i Rozalii. Następnym krokiem w tym kierunku jest opuszczenie domu rodzinnego przez Michała. Zaraz po nim wychodzi ze wsi Antek, a w końcu opuszcza ją ten, który od dziecka przeznaczony był na dziedzica rodowej gospodarki - Staszek. Z czterech synów pozostał jeden, który w dodatku nigdy do gospodarowania nie czuł powołania. Pozostała trójka urządza się "w świecie", zdobywa solidną pozycję w społeczeństwie, robi karierę zawodową lub polityczną. Kontaktują się z domem bardzo rzadko, są już we wsi "obcymi". W ostateczności tylko Michał powraca, ale jak ten powrót wyglądał, pisałem już wcześniej. Powrót najstarszego syna jest zresztą momentem przypieczętowującym klęskę rodziny Pietruszków. Wkrótce ze zgryzoty umiera matka, niedługo po niej ojciec.
Czterech synów miał ojciec, a nie doczekał się żadnego wnuka. Myśliwski konsekwentnie przecina rodzinną linię rodową. Chociaż teoretycznie każdy z trzech braci Szymona mógł mieć swojego potomka, w powieści nie ma o nich najmniejszej wzmianki. Dopiero w tym kontekście odpowiednio wstrząsającej wymowy nabierają słowa, zbliżającego się do kresu życia i tracącego kontakt z rzeczywistością, ojca:
"Kiedyś tylko już w gminie wtedy nie robiłem, przyjechałem od koszenia i siedziałem zmachany na ławie, gdy nagle mi się spytał [ojciec]:
- To już żniwa?
- Ano, żniwa.
- A dzieci ci już pomagają? Przyprowadziłbyś ich kiedy. Zapomniałem, że to moje wnuki.
I tak samo jak wtedy musiałem mu przytaknąć:
- Przyprowadzę" (s. 259).
Czas żniw bowiem to nie tylko hymn jedności z ziemią, ale także wielkie święto rodzinne. Czas złączenia wszystkich jej członków w uświęconym rytuale pracy. Stąd tak wiele goryczy w poniższych słowach:
"A my nigdyśmy się nawet wszyscy czterej nie spotkali przy żniwach. Nie wiadomo, jak by to wypadło, gdyby jeden szedł za drugim, za nim trzeci i czwarty. Michał, Antek, Stasiek, ja i to samo żyto czy pszenicę wszyscy byśmy kosili, w ten sam dzień, o tej samej porze, przy tym samym słońcu. I niechby ojciec nas sądził.
- I po co ja żyłem - nieraz skarżył się. - Czterech synów, to myślałem, przyjdzie śmierć, każę się na pole wynieść, a wy staniecie z kosami do jednego łanu. I powiem, szczęśliwe było moje życie. Dzięki ci, Panie Boże" (s. 149).
Tragiczny w swej wymowie jest obraz tego wielkiego niespełnienia; jedności rodziny, na którą szansa została bezpowrotnie zaprzepaszczona.
Pisze Roch Sulima w książce Folklor i literatura, że opozycja wieś-miasto "nie jest istotna dla prozy Myśliwskiego". Taki sąd rzeczywiście można było wydać tylko przed ukazaniem się Kamienia na kamieniu, a i wtedy nie był do końca słuszny. Jeśli w prozie autora Pałacu miasto nie pojawia się bezpośrednio, to jednak w planie powieściowym tkwi ono jak złowrogie fatum. To miasto przecież wchłonęło trzech braci Szymona i już ich nie oddało. To miasto przecież pogrzebało marzenia ojca i jego życie pozbawiło sensu.
W bohaterze Kamienia na kamieniu ciągle obecna jest jego genealogia. W Szymku Pietruszce egzystują jego przodkowie, pokolenia, które dawno już wygasły. Jest to możliwe na skutek specyficznego pojmowania natury czasu, którą na własny użytek odkrył narrator, ale która jest ważnym elementem chłopskiej filozofii: "bo może czas nie idzie wcale naprzód, ale kręci się jak wskazówki zegara i wszystko jest wciąż w tym samym miejscu" (s. 235)o Podobną opinię wyraża naczelnik gminy: "niektórym wydaje się, że wciąż płynie [życie] w tym samym kierunku. Bo niby rzeki tak płyną. Czas tak płynie. I wszystko, co płynie, tak płynie. A to bujda na resorach, bracie. Bo raz płynie w tę, raz w tamtą stronę albo jeszcze w inną, a nawet przeciw sobie płynie, w poprzek płynie i jak chcesz, płynie. Ni wir, ni mgła, ni przestwór. Nie ma swojego kierunku" (s. 339).
To odczucie czasu jako zjawiska zastygłego, wirującego po okręgu, powoduje, iż jest to żywioł sam siebie rozniecający i sam gaszący. Czas narodzin i czas śmierci funkcjonują wtedy właściwie w najbliższym sąsiedztwie. Jeżeli zaś weźmiemy pod uwagę zaprzeczenie liniowej struktury czasu, to trudno będzie jednoznacznie stwierdzić, co jest początkiem, a co końcem. Albo też początek i koniec, narodziny i śmierć wzajemnie ze sobą współegzystują. Tak więc wstępowanie i zstępowanie pokoleń odbywa się w czasie jednorodnym. Z takiej koncepcji czasu wynika złudzenie Szymona Pietruszki: "Czasem mi się jeszcze teraz wydaje, kiedy koszę, jakbym za nim [ojcem] wciąż szedł i kosił" (s.198).
Mało tego! Bohater Kamienia na kamieniu istnieje nie tylko jednocześnie z ojcem, ale także z dziadem:
"Ledwo siadłem, a tu ktoś się przysiadł do mnie.
- Posuń się.
Przyglądam się, dziadek, Łukasz, ten, co przed tamtą jeszcze wojną do Ameryki uciekł. (...) Tyś zabił karbowego i musiałeś uciekać, a twój wnuk urzędnik. Pewnie marzył ci się ktoś w rodzie taki? To masz go, siedzi z tobą razem na jednym kamieniu. Pijany trochę, ale to przez ciebie, dziadku. Bo wam, dziadkom, co się tylko zabździło, to się i marzyło, a wnuki potem muszą przez was pić. Wy na tamtym świecie, wnuki na tym, a wszystko jedno koło. A koła nie da się już wyprostować" (s. 315-316).
Kontakt z przeszłością zyskuje nawet jakąś realność. Nieważne są dziesiątki lat, które upłynęły, bo przecież wszystko jest jednym kołem. Wie o tym także ojciec i dlatego, kiedy Szymek opowiada mu o nocnej rozmowie, nie dziwi się. Koła nie da się wyprostować. To koło jest symbolicznym unaocznieniem przemiany pokoleń, która choć zakłada następowanie po sobie, zawsze w gruncie rzeczy jest tym samym: cyklicznością narodzin i śmierci.
Stacjonarny układ czasu, będący trwałą podstawą kultury chłopskiej, burzy współczesność. Wraz z nią pojawia się bowiem ruch: "Jakby ludzie odkryli, że ziemia się kręci, to i oni się muszą kręcić. Mało kto potrafi na dupie usiedzieć. A dawniej, bracie, jak kto w świat wyruszał, to albo go bieda wyganiała, albo szedł do wojska. A dzisiaj każdy chce być turystą, jakby nikim innym już nie mógł być" (s. 336).
Koncepcja zastygłej czasoprzestrzeni powoduje, że w chłopskiej świadomości niezrozumiały pęd do zmiany położenia działa destrukcyjnie na jednostajność rytmu czasu. Stawia także pod znakiem zapytania wspólnotowy ideał rodziny, zakładający bliskość jej członków.
Rodzina Pietruszków rozpada się w płaszczyźnie poziomej w wyniku stopniowego odrywania jej ogniw od ziemi i domu, jako sakralnego centrum. Nie jest to jednak jedyna płaszczyzna rozpadu. Ten najbardziej dotkliwy dla Szymona, wiąże się z jego miłością do Małgorzaty. Przypomnijmy pokrótce: urzędniczy romans rozwija się bardzo powoli i jest zupełnie różny od licznych podbojów narratora. Gdy w końcu osiąga swoją pełnię, Małgorzata zachodzi w ciążę i nic nie mówiąc bohaterowi wyjeżdża do miasta, gdzie ciążę tę usuwa. Reakcja Szymona na spóźnioną informację o tym wydarzeniu jest niezwykle emocjonalna:
"Jakby ten las, co wokół nas szumiał, zaczął się nagle walić na mnie. Wściekłość zalała mnie całego. Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Może tak umiera się z nagłej a niespodziewanej śmierci.
- Ty kurwo! - Zawyłem, a gdzieś w piersiach głęboko płacz mnie zaczął dusić. To może i musiałem się tak strasznie wściec, żeby nie zapłakać.(...)
- Takaś sama kurwa jak wszystkie! A kurew to mogę mieć jak tych drzew! I miałem! A ciebie chciałem za matkę moich dzieci! - I złapałem ją za włosy, wykręciłem, osunęła się na kolana. (...)
Zacząłem bić ją po twarzy, po głowie, gdzie popadło. I już nie wściekłość w sobie czułem, tylko ten płacz rozlany jak rzeka, i to ten płacz ją nienawidził jak nikogo na świecie. Zacząłem ją gdzieś ciągnąć za włosy po murawie, tarmosić jak gałęzią (...)
Zostawiłem ją taką płaczącą, sponiewieraną na ziemi i zacząłem iść szybko przed siebie (...) coraz szybciej i szybciej" (s. 370).
Ten moment w życiu bohatera Kamienia na kamieniu jest być może najważniejszy. Odwieczne koło następstwa zostało przerwane. Szymon, istniejący w swych dziadach i w swoim ojcu, nie zaistnieje już w synu. To prawdopodobnie jest nie tylko jego śmierć, ale również "nagła a niespodziewana" zagłada rodu. Ciąg "kamieni na kamieniu", układający się rytmicznie w stos, został zburzony. Szymon Pietruszka dokończy życie jako bezdzietny kawaler. To wydarzenie rozrywa ciągłość pokoleń w układzie pionowym, ale jest oprócz tego zerwaniem ciągłości sacrum.
I znów sięgnąć trzeba po motyw budowy grobu. Tym razem rozumieć będziemy zamysł bohatera powieści jako chęć zebrania rozproszonej rodziny w całość jedynie możliwą - pośmiertną. "Kwater jest osiem, cztery na górze, cztery na dole. Tyle wyliczyłem, że powinno nas być najbliższej rodziny. Matka, ojciec, Antek, Stasiek, ich żony, Michał, no i ja" (s. 16).
Zamysł to i gorzki, i tragiczny. Dramatem jest wybór takiej możliwości zebrania rodziny w jednym miejscu, przywrócenia jej świętej jedności. Szczególnie, jeśli przypomnimy sobie marzenia ojca o tym, jak czterej synowie, niby jedno ciało, wspólnie koszą łan zboża.
Dążenie to zaprawione jest goryczą także poprzez świadomość jego potencjalnego bezsensu. Bracia Szymona nic bowiem o zamiarach dziedzica ojcowizny nie wiedzą i jest mało prawdopodobne, aby zgodzili się na tego rodzaju powrót do rodzinnej wsi.
Budowa grobu jest w końcu dramatycznym zapisem walki z oporem materii i ludzi. Kopanie dołu pod fundamenty, zbieranie materiału, wyprzedaż inwentarza i pamiątek, a wreszcie śmierć Chmiela, który nie zdążył dokończyć pracy, są stacjami jeszcze jednej krzyżowej drogi bohatera Kamienia na kamieniu. Czytelnik dostrzega szczątkowość i połowiczność wszystkich działań Szymona. Heroiczność tego ostatniego czynu, aby utraconą ciągłość nawiązać, ma wydźwięk ze wszech miar przygnębiający. To wrażenie potęguje fakt, że sam bohater mówi: "Żyć mi się zawsze chciało, nie umierać. Żyć i żyć, aby dalej, aby więcej. (...) Bo kto wie, czy żyć nie jest jedenastym przykazaniem, którego Bóg zapomniał obwieścić. Albo może ma każdy w gwiazdach czy w innej księdze zapisane, że ma żyć i żyć" (s.38).
I faktycznie, na tle barwnej, pełnej witalizmu biografii Szymona Pietruszki, to pragnienie grobu stanowi nieprzyjemny dysonans. Wywodzi się ono z tej samej jednak nielinearnej koncepcji czasu, o której już wspominałem. Z takiej perspektywy, grób nie różni się niczym od kolebki, a śmierć jest ciągle obecna poprzez odchodzenie bliskich. W rozmowie z proboszczem bohater Kamienia na kamieniu formułuje ten pogląd następująco:
"Nie tylko żyje [człowiek] od kołyski do trumny, ale i umiera od kołyski do trumny. Umrzeć to nie znaczy ten jeden raz umrzeć, księże proboszczu. Kto wie, może dłużej się umiera, niż się długo żyje. Bo umiera się dalej wśród tych, co pozostali żywi. A ten jeden raz to może koniec śmierci. Ale zanim do tego końca człowiek dojdzie, ileż to razy musi przedtem umrzeć. Tak po prawdzie, księże proboszczu, to z każdym, co umiera w naszym życiu, umieramy i my po trochu, którzy zostajemy po nim" (s.452).
Śmierć jest warunkiem życia. Grób, zgliszcza i gruzy stają się symbolem odrodzenia. Szymon Pietruszka jest przedstawicielem nie tylko społeczności chłopskiej, ale również ludzkości. Jego los jest zatem przejawem losu człowieczego. A więc jaka jest w końcu ostateczna wymowa dzieła Myśliwskiego? Jaka jest przyszłość kultury chłopskiej w świetle zaniku rodowej wspólnoty wsi? Jaka jest przyszłość całej kultury "potrzaskanej" przez wojnę i zmiany powojenne? Co dalej w obliczu wszechobecnego zerwania ciągłości z tymi sferami egzystencji, bez których stajemy się ludzkimi kalekami? Niczym Szymon-kulas, o dwóch laskach.
KAMIEŃ NA KAMIENIU JAKO CHŁOPSKI EPOS
Na tle dotychczasowych ustaleń nietrudno stwierdzić, jakie zadanie twórcze podjął Wiesław Myśliwski, pisząc Kamień na kamieniu. Dzieło to wyrasta z dostrzeżenia wielkiej przemiany czasów, mającej fundamentalne znaczenie dla pewnej zbiorowości. Na skutek ważkich wydarzeń historycznych, nieodwracalnych przekształceń społecznych, świat chłopski w swej niemal pierwotnej postaci odchodzi w przeszłość. Aby ten świat, który przesuwa się w cień, opowiedzieć, trzeba było podjąć zadanie epickie, które w niejakim sensie jest również ocaleniem i utrwaleniem.
Na postawę epicką Myśliwskiego wskazuje jednoznacznie Stanisław Burkot: "Podstawową formułą, która mogłaby określić artystyczny plan Kamienia na kamieniu, byłaby »powieść epicka«, będąca »panoramą życia« i »pożegnaniem świata«, który odchodzi ostatecznie. Jak kiedyś Pan Tadeusz był pożegnaniem świata szlacheckiego, tak Kamień na kamieniu chce być pożegnaniem świata chłopskiego. Pożegnaniom takim towarzyszy przekonanie o nieuchronności przemiany, ale i nostalgia za »rajem utraconym«. Są to istotne wyznaczniki postawy epickiej w literaturze".
Epickość powieści Myśliwskiego dostrzegają także: Anna Tatarkiewicz i Leszek Bugajski. Określenia Kamienia na kamieniu, którymi się posługują to: "epicki poemat prozą" i "proza epicka z prawdziwego zdarzenia". Nie ulega więc wątpliwości, że zamysł artystyczny autora Pałacu polegał na stworzeniu swego rodzaju chłopskiego eposu, który odwołuje się pośrednio lub wprost do tradycji eposu homeryckiego, średniowiecznego poematu rycerskiego i naszego rodzimego Pana Tadeusza.
Zacząć można od przyjrzenia się nakreślonemu w utworze Myśliwskiego szerokiemu planowi historycznemu. Granice czasowe opowieści Szymona Pietruszki są rozległe. Autor sięga aż do wieku XIX. Tutaj sytuują się perypetie dziadka Łukasza zakończone emigracją za ocean. Również wzmianka o Kasprze, drugim dziadku, informuje nas, że brał jakiś pośredni udział w powstaniu styczniowym roku 1863. Wspomnienia ojca dotyczą I wojny światowej, a w kampanii wrześniowej i ruchu partyzanckim uczestniczy narrator. Mimo swej obecności, historia nie wypełnia jednak bez reszty ram powieści. Jeśli pojawia się, to raczej na zasadach dyskretnych aluzji, subtelnych odniesień. Może tylko z wyjątkiem epizodów partyzanckich, ale i tutaj bezpośrednich odniesień do sytuacji wojennej raczej nie ma. Nic dziwnego, autor zastrzega się przecież: "Szymek nie jest dla mnie śrubką historii, on z tej historii chce się wynurzyć jako on, Szymon Pietruszka i historia jest tu budulcem jego autokreacji, nie tłem nawet, budulcem". To ważne stwierdzenie, ponieważ właśnie historia i jej procesy, budują porządek zatraty chłopskiej kultury, której wyrazicielem jest bohater Kamienia na kamieniu.
Dzieje bohaterów epopei zawsze rozgrywają się na tlę wydarzeń o olbrzymim znaczeniu dla danej zbiorowości. Te wydarzenia wskazane są w dziele Myśliwskiego jednoznacznie. Taką rangą obdarzona jest na pewno II wojna światowa, która "otworzyła" chłopską społeczność. Wojna bowiem, pomimo wszystkich jej okrucieństw, dostarczyła wsi doświadczeń o charakterze uniwersalnym. Dokonała przyłączenia lokalnych historii do historii świata. Oczywiście taki sam wpływ miała bez wątpienia I wojna światowa. Jej znaczenie akcentuję w mniejszym stopniu, ponieważ nie była ona źródłem i przyczyną tak głębokich zmian społeczno-ustrojowych, jak te po 1944 roku. Transformacja ustrojowa tego okresu, jakikolwiek by mieć do niej stosunek to drugie doniosłe i obfitujące w skutki dla kultury chłopskiej, wydarzenie. Powojenny skok cywilizacyjny chłopstwa i włączenie go w szerszy nurt społeczny przy jednoczesnym, konsekwentnym odrywaniu od tradycyjnych wartości, zniszczyły dotychczasowy świat wsi. Stało się to głównie na skutek rozbijania więzi chłopa z ziemią (kolektywizacja, walka z kułactwem) czy gloryfikacji jej produkcyjnego traktowania. Te mechanizmy historii nie zostały ukazane wprost, istnieją jednak niezbicie w planie powieściowym. Wystarczy kilka zdań na temat śmierci wójta Rożka, tajemniczy los Michała czy sarkanie na obowiązkowe dostawy i już czujemy na plecach oddech tamtych lat.
Historia w Kamieniu na kamieniu jest tylko budulcem znaczeń albo raczej aż budulcem. Epopeja Myśliwskiego jest przede wszystkim rejestracją umierającej obyczajowości ludowej, próbę zatrzymania i utrwalenia jej coraz bardziej zacierających się kształtów. Stąd bierze się zauważany na przykład przez Mencwela encyklopedyzm tej powieści:
"Wszystkiego można się dowiedzieć: jak i kiedy orano, na co przy orce potrzebne były wrony i skąd wziął się skowronek; jak jadano na postnik i przygotowywano święta, na co też i kiedy potrzebna była kromka, poświęcona przy wigilii i przechowywana za krokwią na strychu; jak sprawiano się z końmi i jakie też były tych koni właściwości, a także z czego robiło się rozworę, latry i luśnie; kiedy z dziewczyną zajść można było pod pierzynę, a kiedy dziewczyny same się słały w pszenicy; jak szło się przez szczyźń, a jak biegało po rżysku; co znaczyło zabijać, a co kosić".
Ta olbrzymia wiedza o wsi, jej pracy, święcie, zabawie, grzechu i przyrodzie została w Kamieniu na kamieniu zawarta nieprzypadkowo. Autor celowo umieszcza ją w powieści, aby pamięć o obyczajach i zwyczajach wsi przetrwała. To pamięć jest bowiem w chłopskim ładzie etycznym jedną z najwyższych wartości.
Z takiego założenia płyną tak przepiękne monologi, jak ten ojca, gdy dowiedział się o możliwym ożenku syna. Monolog ten jest niemalże wykładem gospodarności. Rady ojca, dotyczące wyimaginowanej gospodarki Szymka, oślepiają bogactwem przemyśleń i kompletnością ujęcia. Młody Pietruszka dowiaduje się, jaki winien być skład żywego inwentarza gospodarki (nawet z podaniem liczby), jakie drzewa w sadzie posadzić a jakich uprawy się wystrzegać, czy zaopatrzyć się w maszyny albo jaką bryczkę sobie sprawić. Przezorny rodzic nie zapomina nawet o wymienieniu cech dobrego bata i wyglądzie szlejów (s. 255-257).
Myśliwski wykorzystuje wszystkie okazje, aby wiedzę o życiu chłopa i jego otoczeniu przemycić do wyobraźni czytelnika. Kiedy Szymek wraca ze szpitala do domu, tworzy specyficzny inwentarz strat, a czytający mimochodem dowiaduje się, jak wyglądało chłopskie gospodarstwo i gdzie jakie sprzęty winny się były znajdować. Przypomina to nieco podążanie tropem nieistniejącej kamery, której wszędobylskie oko wydobywa z opustoszałego obejścia świat, którego już nie ma. Widzimy na podwórku wóz, psa obok budy, w stodole sąsieki na ziarno, krowy w oborze, w stajni konia, kurnik i kury, wokół gospodarstwa drewniany płot. Odkrywamy wiszące pod okapem stodoły grabie i kosę, a gdy wchodzimy do środka domostwa, dostrzegamy kwiatki na oknach, Matkę Boską nad łóżkiem, zegar, kalendarz na ścianie, wiadro na pomyje, dwa taborki i kask strażacki. Jest jeszcze książeczka do nabożeństwa, piła do drewna, sieczkarnia, dziurawa peleryna od deszczu, motyczka do dziabania chwastów, kobiałka do święcenia jaj, tłuczek do tłuczenia kartofli. A na strychu worki pytlowanej mąki, serki wiszące u krokwi, kapota, wiązki czosnku, chomąto, postronki, przetak, sierp i wiele innych rzeczy(s. 177-181).
Ten wykaz nie jest przypadkowy. Znalazły się na nim rzeczy jakby odgórnie przypisane do chłopstwa. Wszystkie one ewokują nastrój wiejskiego domu. Bez nich świat narratora staje się ułomny, zdekompletowany. Nie jest to rejestr bogactw, ale rzeczy wymienione przez Szymka tak są zrośnięte z chłopem, jak jego dwie dłonie. Tak znakomicie wydobyta z mroków pamięci wiejska chałupa i obejście, odeszły już w przeszłość. Zniknęły, jak zniknęły strzechy z domów. I trzeba pamiętać, że jest to dotkliwa strata nie tylko dla chłopskiego krajobrazu. Zniszczenie tej rzeczywistości to uszczerbek naszej narodowej kultury.
Nie stroni również Myśliwski od ukazania szerokiej panoramy postaci, bohaterów tych czasów. Uzyskujemy więc w miarę pełny obraz wiejskiej społeczności, począwszy od nic nie posiadających pijaczków, a skończywszy na gospodarzach całą gębą, takich jak: Wrony lub Winiarski w Boleszycach. Aby obraz był kompletny, nie zapomina o tych, którzy choć chłopami nie są, wpisują się nierozerwalnie w wiejską zbiorowość. Mamy więc w powieści portrety: dziedzica i dziedziczki, księdza i kościelnego, wiejskiej nauczycielki, a już po wojnie naczelnika gminy. Niektórzy bohaterowie odmalowani zostali z wprost przepysznym wyczuciem subtelności ludzkiej duszy. Przedstawiają się najczęściej sami, w długich monologach, w których wylewają na światło dzienne swe wszystkie radości i smutki. Jakże prawdziwa jest zwykła tragedia sklepowej Kaśki, dziwne losy kramarki, dostojne umieranie Prażucha, rozterki naczelnika przykrywane demagogią, wyznania księdza proboszcza, zachwyt nad ptakami kościelnego Franciszka, marzenia i ból ojca, tęsknota i płacz matki, pragnienie ziemi przez starego Ambrożego czy wykład Kusia o cierpliwości. Można by tę listę mnożyć. Jedno jest pewne - są to postacie z krwi i kości, ludzie, dla których w nowej rzeczywistości brak miejsca, bo nawet naczelnik czuje się w niej obcy. Nie chce tego zrozumieć, ale wyczuwa zapewne, bo czuje przecież jęk ziemi rozjeżdżanej traktorami.
Jakże blado wypada przy nich współczesny uczeń zawodówki, syn sąsiadów Szymka - Rysiek. Okazuje się on prawie analfabetą, osobowością nieciekawą, wręcz prymitywną. Miejska edukacja zdemoralizowała go, wykorzeniła z rodzimego środowiska. Brak mu własnych słów, którymi przemawiają tamci. To, co mówi, jest zbitką języka ideologii produkcyjnego traktowania ziemi i ma się nijak do wiejskich realiów. Jest Rysiek przedstawicielem pokolenia najmłodszego, które stoi na progu przyszłości. Jedynym zresztą ukazanym w tym utworze. Wywołuje jednak tylko gorzkie zamyślenie i niepokój przed tym, co będzie.
Jest w postawie Szymona Pietruszki wielka serdeczność do tego, co odchodzi. W pewnym sensie tłumiona, bo pamiętamy przecież wysiłki bohatera zmierzające do zerwania więzi z ziemią. Narrator jest jednak bezsprzecznie mocno związany z macierzystym środowiskiem społecznym i jego obyczajowością. Świadczy o tym psychologiczna charakterystyka bohatera Kamienia na kamieniu. Czyny Szymona Pietruszki podlegają ocenom etycznym według kryteriów wypracowanych przez wspólnotę wsi. I on sam bezwiednie tymi kryteriami posługuje się na co dzień. Innych form wartościowania rzeczywistości nie zna.
Bohater powieści Myśliwskiego nie zgadza się na "nowe". Czasem bunt ten wyraża gwałtownie, niekiedy jest on przyciszony, ale zawsze obecny. Tak ujmuje tę postawę Małgorzata Szpakowska: "»Nowe«, to obcy wrogi obyczaj, który - zdawać by się mogło - istnieje głównie po to, by uświadamiać chłopu jego niższość i obrażać jego godność. »Nowe« jednym przepisem każe likwidować strzechy, nie zważając na tradycję ani na względy praktyczne; »nowe« przekształca prywatny pejzaż w rzeczywistość obcą i często groźną. Symbolem »nowego« jest asfaltowa szosa, którą przez wieś przelatują pędzące samochody: to jest ów bolesny kontrapunkt, w którym stykają się dwie odmienne kultury. I w którym najtrudniejsza bodaj do pojęcia jest kompletna obojętność nowej wobec zastanej. Samochody nie reagują na obelgi ani na złorzeczenia, wymuszają zmianę obyczaju, odbierają poczucie bezpieczeństwa. Więcej jeszcze: ingerują w świat wartości".
Nie jest obcy Myśliwskiemu zachwyt nad pięknem krajobrazu "kraju lat dziecinnych". Kamień na kamieniu bogaty jest w obrazy przyrody. Pobrzmiewa często w powieści melodia pól czy muzyka księżycowej nocy. Tematem obrazów przyrody są, tak jak u Mickiewicza, w znacznym stopniu przedmioty pospolite: wrony za pługiem, jaskółki pod okapem, cmentarne ptaki, kapliczki na rozstajach dróg, szpalery akacji i dębów czy wreszcie żywcem wyjęte z Pana Tadeusza uroki karmienia drobiu. Pospolitość wydarzeń dnia na wsi i powszedniość jego zjawisk odziane tu zostały w szaty iście królewskie.
Zadziwiające, że przestrzeń Kamienia na kamieniu została odmalowana z dużą dozą konkretności. Poznajemy przeróżne szczegóły topograficzne. Wiemy, w którym miejscu osady mieszkają poszczególni gospodarze. Znamy nazwy okolicznych wsi. Mamy nawet z grubsza określone proporcje odległości między nimi. A jednak świat ukazany w eposie Myśliwskiego nie da się jednoznacznie umiejscowić na mapie. Autor Kamienia na kamieniu tworzy raczej syntezę wsi i jej najbliższej okolicy, buduje chłopski mikrokosmos z cegiełek znanych i łatwych do rozpoznania. Świat wiosek i przysiółków, lasów i rzek, pastwisk i pól uprawnych, identyfikowany jest nieomylnie, tworzy pewną wizję reprezentatywną. Wieś Szymona Pietruszki możemy odnaleźć właściwie wszędzie. Myśliwski wykorzystał więc sposób operowania przestrzenią, którym posłużył się Adam Mickiewicz opisując Soplicowo i jego okolice.
W Kamieniu na kamieniu rozpoznać łatwo także inne podobieństwa do szlacheckiej epopei naszego narodowego wieszcza. Choćby porównując konstrukcje głównych bohaterów. Najważniejszym rysem postaci Jacka Soplicy i Szymona Pietruszki jest dynamiczność. Czy młodość bohatera Kamienia na kamieniu nie przypomina w grubszych zarysach młodości Soplicy? Hulaszczy stosunek do życia, chęć panowania nad okolicą, duma i nieliczenie się z innymi, to cechy zbliżające te postacie. Ilość różnych ról, w które wchodził Pietruszka jest także symptomatyczna. Nie popełnił co prawda zbrodni, ale zdradził przecież zbiorowość, z której się wywodził - zapierał się wspólnoty z ziemią. Obaj odrabiali winy wyrządzone swojej ojczyźnie. Z tym, że w przypadku Szymona była to mała ojczyzna jego wsi. Proces ekspiacji obu bohaterów trwał równie długo i zakończył się rehabilitacją.
Nie sposób nie oprzeć się innym, bardzo licznym nawiązaniom do Pana Tadeusza. Na przykład w takim fragmencie:
"Hej! górą nasi! A jak zadyndałem dewizką u paska, to aż dreszcz przechodził po zabawie. Ech, będzie zabawa. Bo nosiłem na dewizce nóż.
O, słynny był ten mój nóż.(...) Z pałami nieraz na mnie szli, a ja tylko z tym nożem. Całą hurmą i ze wszystkich stron, a ja w środku sam tylko z tym nożem. A i szabla by mu nie dorównała" (s .66-67).
Jakże wyraźne są w tych słowach echa Scyzoryka Gerwazego, słynnego na całą okolicę. Bo Szymona Pietruszkę łączy bliskie pokrewieństwo z etosem rycerza. Stworzył Wiesław Myśliwski bohatera, którego rodowodu należy szukać w średniowiecznych eposach rycerskich, na przykład w cyklu o królu Arturze i Rycerzach Okrągłego Stołu, Pieśni o Nibelungach lub Słowie o wyprawie Igora.
To pokrewieństwo wynika ze specyficznego ukształtowania biografii. Wystarczy przypomnieć, że młodociani bohaterowie eposu odznaczali się nadludzką siłą i nadzwyczajną sprawnością. Bardzo często już w dzieciństwie byli sprawcami jakiegoś zadziwiającego czynu. Tak na przykład Bolesław Krzywousty, według Kroniki polskiej Galla Anonima, będąc dzieckiem, pokonał ogromnego dzika. Nasz Szymek, również jako dziecko, dusi olbrzymiego indyka i jest to czyn tego samego rodzaju.
Szukajmy dalej. W epickiej koncepcji losu bohatera, przebywa on zazwyczaj w towarzystwie członków swojej drużyny. Szymon Pietruszka jest w czasie II wojny światowej dowódcą oddziału partyzanckiego, a członków tego oddziału poznajemy przynajmniej z pseudonimu. Bohater eposu wychodzi cało ze wszystkich opresji dzięki swej odwadze, sile i sprytowi. Nawet stojąc nad krawędzią grobu, potrafi wyzwolić się z objęć śmierci. Kule, jeśli się go imają, nie czynią mu większej krzywdy. Wszystkie te uwagi doskonale pasują do poznaczonego siedmioma bliznami bohatera Kamienia na kamieniu.
W tradycyjnym eposie imię bohatera miało znaczenie magiczne i było szczególnie ważne. Istotny był zwłaszcza jego życzeniowy charakter. Imię miało chronić i określać los bohatera. W partyzantce Szymek przyjmuje pseudonim "Orzeł", który ma taki właśnie magiczno-życzeniowy wydźwięk.
Prawdziwy rycerz nie może obejść się bez swojego wiernego rumaka. Szymon Pietruszka ma również swojego konia, którego podarował mu dziedzic. Konia, który nijak nie mieści się w porządku wyobrażeniowym chłopa. Aż do swojej śmierci pozostał ten wierzchowiec istotą nieco nierzeczywistą, jakby z innego świata. No i wreszcie, na okrasę, uzbraja Myśliwski swego bohatera w szablę o rycerskiej tradycji, która to szabla niegdyś gromiła niewiernych.
Związków z poetyką eposu rycerskiego jest w powieści Myśliwskiego dużo. Te odwołania i aluzje do rozległej tradycji epickiej wiązać należy z heroicznym wysiłkiem walki z hitlerowskim najeźdźcą. Być może walki tej nie dało się, w obawie przed uszczupleniem jej rangi, opowiedzieć inaczej. Czas niezwykły wymaga niepospolitych koneksji.
Czyny Szymona mają wymiar heroiczny, bo takie tylko czyny przystoją bohaterowi eposu. A jest bez wątpienia narrator Kamienia na kamieniu bohaterem chłopskiego eposu.
Powtórzę za Leszkiem Bugajskim, że "powieść Myśliwskiego jest wielkim i wstrząsającym lamentem nad ginącą na naszych oczach kulturą chłopską, odwieczną kulturą polskiej wsi. Ta powieść jest opisaniem tej kultury, jej utrwaleniem i podsumowaniem na wszystkich wyobrażalnych planach intelektualnych (...)".
Rodzą się jednak pytania: czy tylko lament? czy tylko opisanie? czy tylko utrwalenie i podsumowanie? A może coś więcej.
Jest przecież Szymon Pietruszka opoką, kamieniem węgielnym, na którym można zbudować nowy gmach. Będzie to zapewne budowla inna niż ta, z której "kamień na kamieniu" nie został lub w najbliższej przyszłości nie zostanie. Bohater Myśliwskiego nosi w sobie bagaż wielu pokoleń. Przetrwało w nim to, co najwartościowsze - chłopska dusza. Z jej fragmentów trzeba budować "nowe". Autor Kamienia na kamieniu rozumie, że kultury chłopskiej nic nie zdoła uratować. Nie to jest zresztą celem. Jest nim konieczność nawiązania ciągłości z tymi elementami chłopskiego światopoglądu, które w sposób inspirujący mogą być wykorzystywane w tworzeniu nowych jakości.
Kamień na kamieniu możemy z pełną odpowiedzialnością traktować jako podręcznik odczytywania wielkości kultury chłopskiej z tych zabytków, które nam pozostawiła. Jest też ten utwór i kamieniem nagrobnym, i płaczem, i lamentem nad ruiną chłopskiego świata, który legł w gruzach, jak niegdyś Grecja i Rzym. Ale ci, którzy uważnie wsłuchali się w opowieść Szymona Pietruszki, wiedzą doskonale, że grób i kołyska są w gruncie rzeczy tym samym. "Mówi się, że gdzie człowiek się urodził, ziemia jego kołyska. I śmierć jakby cię z powrotem do niej tylko położyła. I buja cię, buja, aż stajesz się znów nie narodzony, nie poczęty" (s. 489). Jest w Kamieniu na kamieniu niezłomna wiara w nieuchronny cud powtórnego poczęcia i narodzin. I to chyba najistotniejsze przesłanie tej powieści
PODSUMOWANIE
Świat prozy Wiesława Myśliwskiego jest światem zagęszczonych sensów. Nie sposób w jednej pracy objąć wszystkiego i mam świadomość niekompletności mojego odczytania Kamienia na kamieniu. Jednocześnie jednak powątpiewam, czy może istnieć naprawdę całościowa interpretacja tej powieści. W labiryncie znaczeń drogowskazem było dla mnie pojęcie "ciągłości", rozumianej zresztą wielorako. "Ciągłość" tę, w różnorodności jej aspektów, starałem się tropić i odsłaniać. Zarazem ukazywałem te miejsca, w których następowało jej zerwanie. Założeniem interpretacyjnym było dla mnie przekonanie, że Kamień na kamieniu powstał jako próba ukazania szans na nawiązanie utraconej ciągłości kulturowej.
Starałem się przy każdej okazji podkreślać, że w moim głębokim przeświadczeniu, powieść Myśliwskiego choć mocno spokrewniona z nurtem chłopskim należy do arcydzieł literatury polskiej, a nawet europejskiej. Proza Myśliwskiego jest bowiem głosem autora w dyskusji na temat kondycji nie chłopa, ale ludzkości. Tylko w takim uniwersalnym wymiarze może odsłonić pełnię przemyśleń, które zawiera. Zamykanie dyskusji o twórczości autora Kamienia na kamieniu wyłącznie w kręgu chłopskości i wsi jest co najmniej niezrozumieniem wymowy jego pisarstwa.