eskorta usiłowała wypełniać zadanie -wyjątkowo teraz niewdzięczne, gdyż podopieczni ulegli rozproszeniu. Wiele bombowców, upolowanych przez zlanych potem, ale uradowanych pilotów RAF-u, nie zdołało ocaleć. Także i Bf-109, którym zabrakło paliwa, musiały się często ratować szybując nad kanałem La Manche. Klęska była całkowita.
Pułkownik S. F. Vincent, dowódca bazy w Northolt, pilotujący Hurricana, wpadł na osiem lecących w szyku Domierów. Zdecydował się na samotny atak. Zbliżając się od czoła, otworzył ogień z odległości 600 metrów i podszedł na 200, aby rozerwać formację wroga. „Ponawiałem ataki na uciekające | bombowce, za każdym razem przeciskali jąc się między nimi. Jeden z Domierów I opuścił szyk i stracił wysokość.
: Pozbawiony amunicji, nie mogłem go | wykończyć. Po raz ostatni zobaczyłem g go na wysokości 1000 metrów, wolno « opadającego”. Vincent był zdumiony f postawą wroga, nie zdradzającego » ochoty do walki.
Nie wszystkim tak się udało. „Straci-| łem panowanie nad maszyną, wyskoczy-1 łem. Spadałem, mając lewe ramię sparaliżowane" relacjonował jeden ze szczęśliwie ocalonych pilotów.
W ciągu zaledwie 20 minut niemieckie załogi napotkały ponad 300 myśliwców RAF-u — okrutnie ośmieszających niemiecką propagandę, głoszącą, że „ostatnich 50 Spitfirów” pozostało Luftwaffe do zlikwidowania.
Wkrótce po 15.30 dwie małe formacje Bf-109 i Bf-110 przeleciały nad wybrzeżem, aby osłonić uciekające bombowce. Na scenie powietrznej bitwy nie odegrały żadnej rolL
Wspaniałe zwycięstwo Zagrożenie Londynu zmniejszyło się. Wtedy 27 He-111 dotarło nad Portland, gdzie zostały rozpędzone przez sześć Spitfirów, które zestrzeliły jeden bombowiec i uszkodziły drugi. O 17.00 stacja radarowa w Ventnor poinformowała o następnym zbliżającym się nalocie. Miał się on okazać ostatnim tego pamiętnego dnia. Sześć eskadr poleciało odstraszyć 18 Bf-110 od celu, którym miała być fabryka w Southampton.
Następnego wieczora młody pracownik kolei, Denys Childs, zobaczył gazetę, obwieszczającą: „185 samolotów wroga zestrzelonych. Wtedy zrozumiałem, że wygraliśmy”, wspominał później. (W rzeczywistości ich liczba wynosiła 60.)
15 września wieczorem, Winston Churchill gratulował Dowdingowi: „RAF rozbił w puch wroga, kierującego śmiertelne uderzenia przeciwko ludności cywilnej w jej ojczystym kraju”. W Izbie Gmin, opisał ten dzień jako „najwspanialszy i najbardziej owocny ze wszystkich, jakie na gigantycznym polu walki spędzili myśliwcy RAF-u”.
Wróg kontynuował naloty aż do końca października, ale już nie z takim nasileniem. Tej słonecznej niedzieli bitwa o Anglię została wygrana. W tym dniu 60 polskich pilotów walczyło nad Anglią, mając znaczący wkład w odniesione zwycięstwo. Do końca października 1940 roku polscy myśliwcy zestrzelili 203 samoloty niemieckie, tracąc 29 ludzi. Dowding oświadczył: „Bez wspaniałego udziału polskich dywizjonów i ich waleczności wynik bitwy, nie waham się powiedzieć, mógłby być inny”.
A Emblemat 54. Jagdgeschwader (dywizjonu myśliwskiego) walczącego nad kanałem La Manche.
T Piloci słynnego polskiego dywizjonu 303 odnieśli rekordową ilość zwycięstw w ciągu dnia-11 bombowców Do-17 i 3 myśliwce Me-109 zniszczone lub uszkodzone.