eakcję jednostki na zażyty narkotyk kształtuje wiele czynników, do których zaliczamy farmakologię narkotyku, jego czystość, to znaczy obecność lub brak aktywnych zanieczyszczeń, drogę wchłaniania, sposób, w jaki jest on metabolizowany i zatrzymywany w organizmie, osobowość i doświadczenie osoby zażywającej, jej nastrój w danej chwili i oczekiwania względem działania narkotyku, jej konstrukcję fizyczną, a także rodzaj społecznego środowiska, w jakim dochodzi do użycia narkotyku. Współdziałanie tak licznych czynników, a wśród nich wielu krótkotrwałych i niestabilnych, oznacza, że dany narkotyk może wywołać różny skutek u różnych osób, a także u tej samej osoby w innym miejscu i czasie. Szerzej problem ten zostanie omówiony w rozdziale 10.
Większość ludzi zażywających narkotyki z nielegalnych źródeł w ogóle umyka uwadze lekarzy, prawników i policjantów. Są oni niezauważalni także dla badaczy, aż do chwili przypadkowego ujawnienia podczas przeprowadzania badań ankietowych populacji. Uzyskanych w ten sposób danych nie bierze się jednak pod uwagę podczas opracowywania literatury statystycznej na temat liczebności populacji sięgającej po narkotyki. Problemy, jakie w lej sytuacji stoją przed badaczami pragnącymi zrozumieć konsekwencje stosowania narkotyków poza granicami ośrodków leczenia z. uzależnień, może ilustrować niedawna epidemia kokainowa w Ameryce Północnej. Badania ankietowe wykazały wówczas, że w latach osiemdziesiątych, w ciągu jednego tylko roku, ponad
"• milionów mieszkańców tego kontynentu spróbowało ko-ktiiny Eksperymenty ze zwierzętami, ankiety w ambulato->1,1. li pogotowia ratunkowego i wypowiedzi ekspertów suge-^- ' mją, że chociaż jest to jeden z najbardziej toksycznych i uzależniających narkotyków, tylko niewielka część „próbu-|.|i ycb ' zgłosiła się do lekarza lub poszukiwała jakiejkolwiek linmy pomocy - albo była poszukiwana przez policję. Re-—1 ■- l.i tych ludzi pozostała całkowicie anonimowa i nikt nie wie,
I il potoczyły się ich dalsze losy. Czy wzięli ten narkotyk tylko kilka razy, znajdując w tym pewną przyjemność, a następnie po prostu zrezygnowali z tych prób, ponieważ w ich ży-. iii pojawiły się nowe priorytety? Podobnie jest w przypadku heroiny: spośród jednego, czy nawet dwóch procent osób spo-Mód całej dorosłej populacji, które zwierzyły się w trakcie badań ankietowych, że co najmniej raz próbowały kokainy, bardzo niewiele przyczynia się do wzbogacenia statystyk dotyczących ofiar narkomanii.
Rozbieżność pomiędzy liczbą osób, które przyznają się, że w jakimś okresie paliły marihuanę albo zażywały LSD, cc>tu->i/ lub amfetaminę, a ludźmi, którzy kiedykolwiek zgłosili się po pomoc z powodu problemów związanych z tymi narkotykami, jest jeszcze bardziej znacząca. Można tylko mieć nadzieję, że ogromna większość używa tych narkotyków jedynie przez krótki okres lub w małych ilościach, albo że okazują się one dla nich stosunkowo nieszkodliwe.
Biorąc pod uwagę fakt, że na temat sposobu i częstotliwości zażywania narkotyków w całej tej „niewidocznej" populacji bezproblemowych skądinąd użytkowników nic właściwie nie wiadomo, należy z uwagą przyjrzeć się wynikom nielicznych badań. Każdy zażywający heroinę czy kokainę, który poddaje sic leczeniu, potrafi wskazać przyjaciół czy znajomych, którzy umieją skutecznie ograniczać zażywanie narkotyków do weekendów czy specjalnych okazji. Opowieści takie są sporadyczne i mają charakter bardzo subiektywny, któż może bowiem być pewien, że ci pozornie kontrolujący się użytkownicy nie są na prostej drodze albo do uzależnienia, albo do abstynencji?
Pewna grupa amerykańskich badaczy skłania się do poglądu, że stosunkowo stabilne, kontrolowane używanie opia-tów bywa możliwe. Zażywający je w taki kontrolowany spo-