620 HERBERT MARCUSE
gandy w jednym olśniewającym błysku. Widzimy człowieka lub rzecz w działaniu i tylko w działaniu — inaczej być nie może.
Uwaga o skrótach. NATO, SEATO, ONZ, AFL-CIO, AEC, ale również ZSRR, NRD etc. Większość tych skrótów jest całkowicie racjonalna i usprawiedliwiona długością nieskróconych nazw. Można by jednak podjąć próbę doszukania się w niektórych z nich „chytrości Rozumu” — skrót pomaga w tłumaczeniu niepożądanych pytań. „NATO” nie sugeruje tego, o czym mówi „organizacja Paktu Północnoatlantyckiego”, mianowicie, że jest to układ między narodami leżącymi nad Północnym Atlantykiem — w tym wypadku można byłoby zapytać o członkostwo Grecji i Turcji. „ZSRR” skraca „Socjalizm” i „Radziecki”; „NRD” — demokratyczny; „ONZ” obywa się bez nadmiernego akcentowania „zjednoczone”; „SEATO” obywa się bez tych południowo-wschodnich krajów Azji, które do niego nie należą. „AFL-CIO” grzebie radykalne różnice polityczne, które niegdyś rozdzielały te dwie organizacje, a „AEC” jest po prostu administracyjną agendą, jedną spośród wielu. Skróty oznaczają to i tylko to, co jest zinstytucjonalizowane w taki sposób, że konotacja transcendująca ulega odcięciu. Znaczenie jest stałe, uporządkowane, ociężałe; gdy tylko stało się słowem oficjalnym, bez przerwy powtarzane w powszechnym użyciu, „usankcjonowane” przez intelektualistów, straciło wszelką wartość poznawczą i służy jedynie rozpoznawaniu niekwestionowanego faktu.
Styl ten jest stylem przytłaczającej konkretności. Rzecz utożsamiona z jej funkcją jest bardziej rzeczywista niż rzecz oddzielona od jej funkcji, a językowe ujawnienie tej identyfikacji (w funkcjonalnym rzeczowniku i w wielu formach skrótu syntaktycznego) tworzy podstawowe słownictwo i składnię, które utrudniają zróżnicowanie, oddzielenie, rozróżnienie. Ten język, który stale narzuca obrazy, występuje przeciwko rozwojowi i wyrażaniu pojęć. W swojej bezpośredniości i prostocie hamuje on myślenie pojęciowe, a więc hamuje myślenie. Albowiem pojęcie n i e utożsamia rzeczy z jej funkcją. Takie utożsamienie może z powodzeniem być prawomocnym, może nawet jedynym znaczeniem pojęcia operacyjnego i technologicznego, ale operacyjne i technologiczne definicje są określonym użyciem pojęć w określonych celach. Co więcej, redukują one pojęcia do działań i wykluczają tę ich treść, która przeciwstawia się takiej redukcji. Pojęcie, zanim zostanie użyte operacyjnie, zaprzecza tożsamości rzeczy i jej funkcji, odróżnia ono to, co j e s t rzeczą, od przypadkowych funkcji rzeczy w oficjalnej rzeczywistości. [...]
Jeżeli zachowanie językowe blokuje rozwój pojęć, jeżeli rzuca wyzwanie abstrakcji i mediacji, jeżeli poddaje się bezpośrednim faktom, to odrzuca ono uznanie, że poza faktami istnieją siły, a zatem odrzuca poznanie samych tych faktów oraz ich historycznej treści. Ta organizacja dyskursu funkcjonalnego ma istotne znaczenie w społeczeństwie i dla społeczeństwa; służy ona jako instrument koordynacji i podporządkowania. Ujednolicony język funkcjonalny jest ję-
621
JĘZYK ADMINISTRACJI TOTALNEJ
zykiem nieprzejednanie antykrytycznym i antydialektycznym. W nim operacyjna i behawioralna racjonalność pochłania transcendujące, negatywne, opozycyjne elementy Rozumu.
Będę omawiał te elementy w aspekcie napięcia pomiędzy „jest” i „powinien”, pomiędzy istotą i zjawiskiem, potencjalnością i aktualnością— wkroczenia tego, co negatywne, w pozytywne określenia logiki. To podtrzymywane napięcie przenika dwuwymiarowe uniwersum dyskursu, które jest uniwersum myśli krytycznej, abstrakcyjnej. Oba wymiary są w stosunku do siebie antagoni-styczne; rzeczywistość uczestniczy w obu z nich, a pojęcia dialektyczne rozwijają rzeczywiste sprzeczności. Myśl dialektyczna, w swoim własnym rozwoju, doszła do zrozumienia historycznego charakteru sprzeczności i procesu ich mediacji jako procesu historycznego. Tak więc „inny” wymiar myśli okazuje się wymiarem historycznym — potencjalność jawi się jako historyczna możliwość, jej realizacja—jako historyczne zdarzenie.
Stłumienie tego wymiaru w społecznym uniwersum operacyjnej racjonalności jest stłumieniem h i s t o r i i, to zaś nie jest problemem akademickim, lecz politycznym, jest stłumieniem własnej przeszłości społeczeństwa -— ale również jego przyszłości, o ile ta przyszłość wzywa do zmiany jakościowej, do negacji teraźniejszości. Uniwersum dyskursu, w którym kategorie wolności stały się zamienne z kategoriami im przeciwstawnymi, a nawet z nimi identyczne, nie tylko używa języka Orwella czy Ezopa, ale również odrzuca historyczną rzeczywistość i zapomina o niej —- o okropnościach faszyzmu, idei socjalizmu, podstawowych warunkach demokracji, treści wolności. Jeżeli biurokratyczna dyktatura rządzi społeczeństwem komunistycznym i je określa, jeżeli faszystowskie reżimy funkcjonują jako partnerzy Wolnego Świata, jeżeli program dobrobytu oświeconego kapitalizmu zostaje skutecznie pokonany przez doklejenie etykietki „socjalizm”, jeżeli podstawy demokracji są w demokracji bezboleśnie likwidowane — to stare historyczne pojęcia zostają unieważnione przez współczesne operacyjne przedefiniowania. Przedefiniowania są zafałszowaniami, które, narzucone przez władze, jakiekolwiek by one były, oraz przez siły faktu, służą przekształceniu fałszu w prawdę. [...]
Zamknięty język nie udowadnia i nie wyjaśnia — komunikuje on decyzję, stwierdzenie, nakaz. Tam, gdzie definicja staje się „oddzielaniem dobra od zła”, ustanawia on jako nie podlegające dyskusji słuszność i niesłuszność oraz jedną wartość jako usprawiedliwienie innej wartości. Porusza się on wśród tautologii, ale tautologie są niezwykle skutecznymi „zdaniami”. Wydają one sądy w „z góry przesądzonej formie”; obwieszczają potępienie. Na przykład „obiektywna treść”, to jest definicja takich terminów jak „odszczepieniec”, „rewizjonista”, jest obiektywną treścią kodeksu karnego i tego rodzaju uprawomocnienie wspomaga świadomość, dla której język władz, jakiekolwiek by one były, jest językiem prawdy.