Herbert Marcuse
Świadomość Szczęśliwa — przeświadczenie, że to, co rzeczywiste, jest racjonalne i że system przynosi korzyści — odzwierciedla nowy konformizm, który stanowi szczególny aspekt technologicznej racjonalności tłumaczonej na zachowanie społeczne. [...] Władza nad człowiekiem, zdobyta przez to społeczeństwo, jest codziennie usprawiedliwiana przez jej skuteczność i produktywność. Jeżeli przyswaja ona wszystko, z czym się zetknie, jeżeli wchłania opozycję, jeżeli igra ze sprzecznością, to demonstruje tym samym także swoją kulturalną wyższość. W ten sam sposób niszczenie bogactw naturalnych i rozprzestrzenianie marnotrawstwa unaocznia jej bogactwo i „bardzo dobre samopoczucie”: „Społeczeństwu powodzi się zbyt dobrze, by miało się przejmować”.
Ten rodzaj dobrego samopoczucia, produktywna nadbudowa znajdująca się nad nieszczęśliwą bazą społeczną, przenika „środki” przekazu, które pośredniczą między władcami i ich podwładnymi. Jego agenci reklamowi nadają kształt uniwersum komunikacji, w którym wyraża siebie jednowymiarowe zachowanie. Jego język świadczy o identyfikacji i unifikacji, o systematycznym popieraniu pozytywnego myślenia i działania, o zgodnym ataku na transcendujące pojęcia krytyczne. W dominujących sposobach komunikacji słownej pojawia się kontrast między dwuwymiarowymi, dialektycznymi sposobami myślenia a zachowaniem technologicznym i społecznymi „nawykami myślenia”.
W wyrażaniu tych nawyków myślenia napięcie istniejące między przejawem a rzeczywistością, faktem a działającą siłą, substancją a atrybutem, ma tendencję do zaniku. Składniki autonomii, odkrywania, dowodzenia i krytyki ustępują miejsca opisywaniu, potwierdzaniu oraz imitowaniu. Magiczne, autorytarne i rytualne elementy nasycają mowę i język. Dyskurs zostaje pozbawiony mediacji, które są etapami procesu poznania i poznawczego wartościowania. Pojęcia, które obejmują fakty i dzięki temu je przekraczają, przestają być autentyczną reprezentacją językową. Bez tych mediacji język dąży do tego, by wyrażać
i wspierać bezpośrednie utożsamianie rozumu z faktem, prawdy — z prawdą oficjalną, esencji — z egzystencją, rzeczy — z jej funkcją.
Te identyfikacje, które pojawiły się jako cecha operacjonizmu, pojawiają się ponownie jako cechy dyskursu w zachowaniu społecznym. Tutaj funkcjonaliza-cja języka pomaga usunąć nonkonformistyczne elementy ze struktury i ruchu mowy. [...] Społeczeństwo wyraża swoje wymagania bezpośrednio w materiale językowym, ale nie bez oporu; język potoczny odpowiada złośliwym i wyzywającym humorem na oficjalny i półoficjalny dyskurs. Slang i język potoczny rzadko kiedy były tak twórcze. Jest tak, jak gdyby przeciętny człowiek (lub jego anonimowy rzecznik) bronił w mowie swojego człowieczeństwa przeciwko władzom, jakiekolwiek by one były; jest tak, jak gdyby odrzucenie i bunt, wyciszone w sferze politycznej, wybuchły w słownictwie, które nazywa rzeczy po imieniu: „pracz mózgu” i Jajogłowy”, „szklane pudło”, „think tank”, „spływaj” i „kapujesz coś”, i „było minęło”.
Jednakże laboratoria wojskowe i organy wykonawcze, rządy i maszyny, nadzorcy i dyrektorzy, specjaliści od wydajności, salony politycznej piękności (dostarczające przywódcom odpowiedniej charakteryzacji) posługują się innym językiem i wydaje się, że ostatnie słowo należy na razie do nich. Jest to słowo, które rozkazuje i organizuje, które nakłania ludzi do działania, do kupowania i akceptowania. Jest ono przekazywane w stylu, który stanowi prawdziwy majstersztyk językowy; jest składnią, w której struktura zdania jest skrócona i skondensowana w taki sposób, że między częściami zdania nie pozostaje żadne napięcie, żadna „przestrzeń”. Ta forma językowa rzuca wyzwanie rozwojowi znaczenia. Spróbuję teraz objaśnić ten styl.
Cecha operacjonizmu (nadawanie pojęciu znaczenia odpowiadającego zbiorowi działań) powraca w językowej tendencji do „rozważania nazw rzeczy jako wskazujących równocześnie na ich sposób funkcjonowania, a nazw właściwości i procesów —jako obrazujących zespół środków używanych do ich wykrywania i wytwarzania”. Jest to rozumowanie technologiczne, które dąży do „utożsamiania rzeczy z ich funkcjami”.
Rozumowanie to, jako nawyk myślenia zewnętrznego w stosunku do języka naukowego i technicznego, kształtuje sposób przejawiania się określonego zachowania społecznego i politycznego. W tym behawioralnym uniwersum słowa i pojęcia dążą do koincydencji, czy też raczej: pojęcie dąży do wchłonięcia go przez słowo. Pojęcie nie ma żadnej innej treści niż ta, która jest oznaczona przez słowo w oficjalnym i standardowym użyciu, a od słowa nie oczekuje się żadnej innej odpowiedzi, poza zachowaniem (reakcją) zalecanym i standardowym. Słowo staje się wyświechtanym frazesem, cliche, takie rządzi językiem mówionym i pisanym; komunikacja zatem wyklucza prawdziwy rozwój znaczenia.
Niewątpliwie każdy język zawiera niezliczoną ilość wyrażeń, które nie wymagają rozwoju ich znaczenia, takich jak terminy oznaczające urządzenia