Siostra Paula była chyba zadowolona, że jesteśmy takie niedouczone, Znowu zaczęła rozglądać się po klasie swoimi blisko osadzonymi oczami, które sprawiały wrażenie jakby prawic się spotykały. Znowu wyglądała jak jednooki irlandzki bóg Balor. Każda z, nas wiedziała, że zapyta jeszcze kogoś, co to jest całka, 1 każda miała nadzieję, że to nic będzie ona.
— Ainc Colbcrt, może ty powiesz mi, co to Jest całka? — Paula przyjęła zatroskany ton,jakby pytała ojej zdrowie.
— Nic wiem, proszę siostry.
Siostra Paula zaczęła pytać wszystkie po kolei, ale żadna nie potrafiła jej odpowiedzieć. Teraz nikt nawet nic śmiał się przyznać, że wic. Gdyby któraś odpowiedziała, skompromitowałaby się w oczach innych.
— Grace Jones, czy chcesz mi powiedzieć, że nie wiesz, co to jest całka?
— Raczej nic. proszę siostry.
— Raczej nic?! Czy to znaczy, że masz jakieś pojęcie o tym, co to może być?
— O nic, proszę siostry.
— Czy to takie szokujące wiedzieć coś o całce? Grace, zdaje się, iż jesteś zszokowana, że mogłam zasugerować coś podobnego.
— Nie, proszę siostry. Bardzo przepraszam.
Paula stała wyprostowana, wpatrzona za okno.
— Tc biedne urszulanki, dzięki Bogu nie słyszą cię teraz. Biedne siostry... — Odwróciła się do mnie, a jej oczy rzucały błyskawice. — Jak mogłaś tak zawieść swoją starą szkołę? Nigdy nic spodziewałam się tego po uczennicy urszulanek.
Kazała nam otworzyć książki i poszukać odpowiedzi. Siadając na wysokim krześle wyciągnęła czarny brewiarz. Zanurzyłyśmy głowy w książkach, a zegar zdawał się tykać coraz głośniej. Słychać było głosy z sąsiedniej klasy. Picrwszoklasistki odmieniały francuskie czasowniki: Je suis, (u es, ii est. Piszczące głosy jak z kreskówek. Wpatrywałam się w pokręconą krzywą całki. Może powinnam /rezygnować ze starania się o najlepsze wyniki z matematyki.
— Czy teraz wiecie już wszystkie, co to jest całka? — spytała Paula pod koniec zajęć.
— Tak. siostro.
— Więc możecie to powtórzyć pani Kingston, która będzie uczyła
-16-
Arta* prze/ cały rok matematyki, biologii i chemii. Paula wstała i gwałtowniezamknęła brewiarz. — I zabierzcie; te leniwe cielska z ławek, jesteście jak grube kocury zwinięte w kłębek. Wyprostujcie się! No już! Ramiona ściągnięto do tyłu, podbródkido góry, kolana pod kątem prostym. Porządek, porządek we wszystkim. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amenprzeżegnała się.
Kiedy Paula wyszła / klasy, Cołette znowu się do mnie odezwała, i mimo że byłam na nią: zła, nic: mogłam się powstrzymać od rozmowy. Tak było zawsze ze mną i Cołette. i
:• Piątkowy obiad był okropny. Ryba panierowana pływająca w tłuszczu. Żal mi było Carmel, która niusiała podawać takie wstrętne dania. -:)J Kii yj . •') .b:!n:l.-
— Ona tó uwielbia — orzekła Cołette. — Chce cierpieć.
: Canneł rozdawała obiady ze zwieszoną głową i wyglądała jak prawdziwa święta. . • -j i
— A co będzie, jeśli Colm powie Pauli? — martwiła się Trish. — To jest najgorsze przcstęjwtwo być złapanym w łóżku.
— Ale lak naprawdę nie leżałyśmy w łóżku.
> A właśnie, źć-tak. A właśnie, że tak — śpiewała Cołette uderzając łyżką w stół. i od d- ■
— Cżcho —- ucięłam, kiedy przechodziła Carmel niosąc nierdzewne pokrywki od półmisków. • . v-;
-•> ■— Możesz mieć pretensję tylko do siebie — stwierdziła Cołette podnosząc brwi do góry, Zjedz, jeszcze trochę tych przepysznych
marchewek o rybjm zapachu. •>> ......r. .110:
— Nic mogę już na nie patrzeć. Ratuje mnie tylko batonik
w szafce;d*;.: -iii< tuAtU oi:;d -iir «;ł ibv/b<u'i oq :<
•—1 He ci ich jeszcze zostało? *— spytała Cołette udając zdziwienie. — Cholera, jesz je już od tygodnia. z! rwo.!
— Spróbuj zjeść obiad — powiedziała Trish.
— Nic jedz obiadu — rozkazała Cołette. — I nic jedz. batonika.
Jesteś za gruba. o sf>
bądź głupia! — Trish wściekała się na Cołette.
P7