Pani Rum hołd wsiadła do windy, ale przedtem zauw:i-żyła, ze Giną Grayson stoi pntd drzwiami Sida Cama-
Co. na Boga żywego, ma do szukania w mieszkaniu tego szkaradnego chłopaka taka miła kobieta jak pani Grayson? Nie należała ona do typu kobiet, którym podobałby się Carnaby. Pani Rumbold od dawna już sprzątała u Giny Grayson. a robiła to tym chętniej, ponieważ Giną przypominała trochę jej córkę Nelły.
*
Sid Carnaby otworzył drzwi i powiedział:
— A więc namyśliłaś się. Serdecznie witam.
Giną Grayson poszła za nim do .pokoju. Objęła dłońmi oparcie krzesła i Carnaby stwierdził, że drży cala.
— Sprawiasz wrażenie nieco zdenerwowanej. Może napijesz się czegoś?
— Nie!
— Szkoda — zmierzył ją wzrokiem od stóp do głów. — Jakaś drobna uprzejmość z twojej strony mogłaby zredukować moje żądania.
— Myśl o tym. aby podać ci tylko rękę napawa mnie wstrętem.
— I pomyśleć, że muszę tego wysłuchiwać od każdej z panienek, która zatrudniała się w moim biurze w Soho za pannę do towarzystwa.
— Gorzko tego żałuję.
— Wtedy nie było to dla ciebie tak nieprzyjemne. Zdjęcia mówią prawdę.
— To było dawno. Nie mam teraz z tym nic do czynienia.
— Owszem. Jako żona bogatego i bardzo wpływowego człowieka nie możesz tak po prostu o tym zapomnieć. O to już ja się postaram.
— Ty nędzny szubrawcze—
* — Proszę bez uszczypliwości. Masz pieniądze?
— Nie i nigdy ich ode mnie nie dostaniesz. Chcę mieć zdjęcia — Giną podeszła do sekretery i wyciągnęła sruf-
— ta —
'.idę Nie znalazła w niej jednak nic, poza papierem.
Chciała wyciągnąć następną szufladę.
_ Jest zamknięta — powiedział Carnaby.
_ A więc otwórz ją — krzyczała Giną. — Błyskawicznie wyciągnęła z kieszeni rewolwer i wycelowała w
jego stronę.
_ Giną — wyjąkał Carnaby — co znaczy ten błef? To
nie pasuje do ciebie.
_ Oddaj mi zdjęcia, Sid. Kocham mego męża i nie
pozwolę, abyś zrujnował moje życie.
— Dobrze — Carnaby podszedł do sekretery, jakby uważał, żc nie ma innego wyjścia. Nagle skoczył w kierunku Giny, usiłując wyrwać jej rewolwer. Giną usłyszała strzał i zobaczyła, jak Carnaby zgiął się nagle. Przez chwilę stał i przyglądał jej się z twarzą trupio bladą. Potem zrobił kilka kroków do tyłu i opadł na fotel. Głowa opadła mu do przodu, nie żył.
Giną, jak odurzona, patrzyła na rewolwer, następnie mechanicznie schowała go do kieszeni. Rozejrzała się po pokoju i zauważyła na małym stoliczku duże nożyczki. Przy ich pomocy usiłowała otworzyć zamkniętą szufladę. Na czoło wystąpiły jej krople potu, była bliska łez. Wreszcie zamek ustąpił.
Z uczuciem ogromnej ulgi wyjęła obciążające ją fotografie, które zrobił kiedyś Carnaby. Gdyby jej mąż zobaczył je, wszystko między nimi byłoby skończone, a ona nic chciała go stracić. Schowała fotografie do kieszeni, chwilę nasłuchiwała, a potem ostrożnie otworzyła drzwi. Wyszła na kory tarz i pobiegła w dół schodami, nie czekając na windę. Biegła szybko, aby zapanować nad wzburzeniem. Po kwadransie doszła do mostu nad kanałem. Przez chwilę spoglądała na brudną wodę. Potem wy jęła rewolwer z kieszeni i wrzuciła go do kanału. Podarła zdjęcia na drobne kawałki i również rzuciła do wody.
W domu Giną doszła do wniosku, że musiała pozostawić w mieszkaniu Carnaby*ego wiele odcisków palców: