Stąd wyskoczył na nich Diabelski Samochód Przyczaił się w zasadzce, widząc, że nie prześcignie Szkarłatne t Damy i runął do końcowego zderzenia ze swym orźeśladowcą.
!
Hamulce Jenny zacisnęły się z przeraźliwym zgrzytem i zapachem spalenizny. Zarzuciło ją na bok Jej pięć-dziesięciokalibrowe działka strzelały, jej maska otworzyła się błyskawicznie, spod uniesionych przednich kół z wvciem wystrzeliły rakiety, obróciła, się trzykrotnie, rozdzierając tylnym zderzakiem piach równiny. Po raz trzeci i ostatni wystrzeliła pozostałe rakiety w dymiący wrak przed nimi i zatrzymała się już na czterech kołach; jej działka strzelały dalej,-aż zabrakło w nich naboi i z pustych już luf, jeszcze przez pełną minutę, słychać było regularny, szybki trzask spustów. Po chwili wokół zapadła cisza.
Murdock siedział dygocąc — patrzył na wypatroszony, poskręcany wrak, płonący na tle porannego nieba.
— Zabiłaś go, Jenny. Zabiłaś dla mnie Diabelski Samochód —powiedział.
Lecz ona nie odpowiedziała. Zapuściła ponownie silnik, obróciła się na południowy wschód i pojechała w stronę Fortu Paliwowo-Odpoczynkowego, który leżał tam, bliżej cywilizacji.
Przez dwie godziny jechali w milczeniu. Murdock wypił całą whisky, całą kawę i wypalił wszystkie papierosy.
— Powiedz coś, Jenny — odezwał się. — Co ci jest? Powiedz mi.
Usłyszał trzask i jej bardzo dchy głos.
— Sam, on do mnie mówił, kiedy jechał w naszą stronę...
Murdock czekał, ale nie powiedziała nic więcej.
— Co ci powiedział? — spytał.
— Mówił: ..Powiedz, że zdewitalizujesz swojego pasażera, a skręcę i nie roztrzaskam cię” — odpowiedziała. — Mówił: ,.Chcę ciebie Szkarłatna Damo, chcę byś ze mną jeździła i napadała. Nigdy nas nie złapią, jeśli będziemy Tazem”. A ja go zabiłam.
Murdock milczał.
— Mówił tak tylko po to. by opóźnić moje strzały.
ł to. by mnie zatrz; |
1ttbać, |
idruzgotać nas oba | |
myśleć, prawda? | |
* nie — powiedział. |
— Oc |
by dr
Jte mógł zc' tak hapra\
Oczywiści nie. Już było za późno, by mógł skręcić.
— Tak, chyba było za późno. A myślisz, że przedtem, tam w wąwozie, on rzeczywiście chciał, bym z nim jeździła i napadała?
— Pewnie tak, malutka. Jesteś świetnie wyposażona.
— Dziękuję — powiedziała i znówiię wyłączyła.
Ale zanim się wyłączyła, usłyszał jeszcze dziwny, mechaniczny dźwięk przypominający rytm modlitwy lub przekleństw.
Potrząsnął głową i pochylił się. pf>klepuiąc czule — wciąż drżącą ręką — miękkie obicie fotela obok siebie.
Opowiadanie to napisał jeden z najsławniejszych autorów science — fiction. Miłośnikom s-f proponujcmv zabawę — odgadnięcie tytułu (zmieniliśmy go) oraz imienia i nazwiska Autora. Odpowiedzi prosimy nadsyłać do 20 stycznia 1991 z dopiskiem na kopercie Quiz * CZYTADEŁ. Rozlosujemy pięć premii po 100 000 7* Adres: „NAJA-press” 00-967 Warszawa 86, box 111.
— 37 —