Bez nazwy# (7)

Bez nazwy# (7)



przyniósł mu nowe spodnie. Pasowały jak tamte tenisówki, a uszczęśliwiony facet potraktował dziadka jak

świętego Mikołaja i pocałował w rękę.

Na dworzec dziadek wraca jesień tą, kiedy wilgoć znowu mu się z kolana wciska. A tu już kaloryfery i ciepła strawa w burze. Właściwie dworzec jest dla niego tylko świetlicą wieczorną i noclegownią. Bo życie dziadka Janka jest urozmaicone nawet zimą.

Po śniadanku, na które składa się zwykle kilkanaście ochłapów pozostawionych w talerzu przez-rozpędzonych gości barowych, dziadek dostojnym krokiem omija kulasów, wózkowców, złodziei-wykolejeńców, dworcówki, pijaków, leżaków i — zmierza na bazar Różyckiego.

— Jasiu już jest! — stwierdzają handlarze, oszuści, kombinatorzy, karciani iluzjoniści, sprzedawcy noży do obierania kartofli, akwizytorzy rewelacyjnych wynalazków odpustowych i zwykli sprzedawcy bigosu.

Dziadek Janek robi tu za podpórkę do wszystkiego. „Dostaje" trzy tysiące i na oczach zachw-yconego tłumu „wygrywa” piętnaście w „trzy karty". Tak się wabi jeleni. Przyjmuje do swego dziadowskiego depozytu trzydzieści zegarków', które usiłuje skryć handlarz-złodziej na widok patrolu.

Sprzedaje bigos złożony z kapusty, która nigdy nie leżała koło kawałka mięsa.

Służy na eksponat, na którym handlarze rewelacyjnymi w'ywabiaczami plum pokazują skuteczność działania swego preparatu. Za to wszystko dziadek Janek inkasuje: uścisk dłoni, klepnięcie dłonią w plecy, talerzyk „bigosu”, czasem pięć dych.

O zmroku dziadek kończy swoją działalność publiczną i wraca na dworcowe leże.

Pochodzi z Lublina. Ma tam swoją rodzinę — dwóch synów i córkę. Dzieci urodziły się w pierwszych latach wojny. Pielęgnował je, żywił, ubierał, w końcu wysyłał do szkoły. Umarła żona. Pracował w kotłowni. Dużo pracował, a jadł coraz mniej. Uparł się. by wykształcić dzieci. Dopiął swego. Cała trójka otrzymała wyższe wyk-

Śżtnłćeftle. I wtedy zachorował na pylicę. Poszedł dó

szpitala, potem do sanatorium, ale płuca wciąż byty do

niczego. Pineszedł na rentę i od tej pory leżał w domu. Dzieci wytrzymały to przez rok. Potem zaczęło się wypominanie. Że darmozjad, że śmierdzi i że wstyd przed

ludźmi. Że mógłby przynajmniej na siebie zarobić, a jak nie, to niech się stara o dom opiek: społecznej, bo młode żony jego synów nie mogą go ątrawić. Że nie dba o siebie i że nie wiadomo, co powiedzieć gościom, którzy na razie przychodzą, ale mogą przestać przychodzie.

Któregoś dnia poniosły go nerwy, założył na siebie wszystko, co mu się dostało z przydziału w kotłowni i wyszedł z domu. Najpierw postanowił wyjść na trzy dni, później na tydzień. Ale... czas płynie.

Wczoraj minięło dwadzieścia łat od chwili, gdy wyszedł z domu. Nie wie. co myśli o nim rodzina w Lublinie. Minęło tyle lat — chyba już nikt tam o nim nie myśli. A on nie zamierza wracać- Tu czuje się najlepiej. Jest wolny jak ptak. No, tak naprawdę to jak sęp. Sęp dworcowy. Tak o nim mówią. O nim i o wszystkich, którzy w dworcowym barze rzucają się na resztki jadła. Gdyby miał dużo pieniędzy, wybrałby się w podróż dookoła świata. Od razu zastrzega się. że wszelkie hotele wykluczone. Tylko dworce! Zwiedzać dworce kolejowe całego świata — to dopiero marzenie. Dziadek nieczęsto oddaje się marzeniom. Żyje z dnia na dzień. Pylica od lat przestała mu dokuczać. Może to zasługa urlopów nadmorskich, może — klimatu dworcowego. Alkohol pije rzadko, ale raz w roku upija się dokumentnie. Właśnie podczas wigilii. Jest to jedyny dzień, kiedy brakuje mu rodziny i wtedy robi wszystko, by święta Bożego Narodzenia przeminęły obok niego.

Czy nie ciągnie go do córki i do synów?

Dziadek 'ogląda się przezornie i spluwa w miejsce, gdzie nikogo nie ma. I tylko wtedy jego łagodna, bystro-• >ka twarz zmienia się na chwilę w maskę pełną gniewu, urazy, żalu i zawziętości.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bez nazwy# (7) przyniósł mu nowe spodnie Pasowały jak tamte tenisówki, a uszczęśliwiony facet antrak
Bez nazwy 6 (5) —    Załóż mi gumcię kotku, wiesz, jak mnie to bierze. Z Karolem nie
Bez nazwy (15) 109 ciento nueve 3    Przyszedł, jak tylko mógł. .... en ...........
Bez nazwy 3 S. Danyjest układ pracy wzmacniacza operacyjnego jak na rys. Jaka będzie wartość napięci
Bez nazwy Uwaga: następny rozdział nie wygląda jak drukowany tekst, lecz jak maszynopis. Ma on poka
Bez nazwy (5) Po chwili milczącej wędrówki rzekła, jak ż«ry«* pierwsza: —    A zatem
Bez nazwy (5) wskazywały na zdały jak nowe. W szafie wisiały garnitury, które wzrost ich właściciel
Bez nazwy (2) „dwóch d”. Tylko przez chwilę udawała, że myje mu wzgórek łonowy. Poczuł jak delikatn
Bez nazwy (5) W szafie wisiały garnitury, które wskazywały na wzrost ich właściciela. Wszystkie wyg
Bez nazwy (5) Po chwili milczącoj wędró ostatni smok Wejdawuta wki rzekła, jak zw pierwsza: a jene
Bez nazwy (3) n-m, którego pozazdrościłby rrru kompanijny feldfebel, ry knął: Ober! Pojawił się kel
Bez nazwy (9) r i /- . Narysuj linie z góry na dół, łącząc górne i dolne kropki. Jak je nazwiesz? (
Bez nazwy (2) kopić aktualną książkę telefoniczną. Popatrzono aa niego jak na wariata. Znalazła się
Bez nazwy (10) /- Spójrz, słoń puszcza bańki mydlane, które przypominają koła! Połącz kropki, jak w
Bez nazwy (9) --. Czy lubisz gry planszowe? Daniel je uwielbia. Dlatego mama wymyśliła mu grę Ślima

więcej podobnych podstron