Przez całą noc padał deszcz. Ranek był szary i mglisty, a ciśnienie bardzo niskie. Pomimo tego Ania, która w takie dni nie wstawała wcześniej niż w południe, o godzinie siódmej była gotowa do wyjścia. Chyba przez całą noc nie zmrużyła oka. Była bardzo podekscytowana, bo miała wykonywać swój ostatni eksperyment w uniwersyteckim laboratorium i zakończyć wreszcie pisanie pracy magisterskiej. W tramwaju gorączkowo myślała o wcześniejszych przygotowaniach: o losowaniu badanych, cży ma wszystkie materiały, czy sytuacja eksperymentalna, którą zaplanowała, jest dopracowana, czy przyjdą osoby badane. Wreszcie weszła na wydział. Pani profesor otworzyła jej pomieszczenia do badań. Musiała o wszystko zadbać. Na korytarzu czekała już klasa II liceum ogólnokształcącego, 34 uczniów. Nasza badaczka przydzieliła ich losowo do dwóch grup. Karteczki z imionami i nazwiskami wrzuciła do pudełka. Następnie wyjmowała je pojedynczo i umieszczała na przemian w dwóch innych pudełkach. W ten sposób powstały dwie grupy pó 17 osób. Teraz zaprosiła uczniów z każdej grupy do oddzielnych sal. Uczniowie byli poinformowani, że mają pomagać badaczom w opracowywaniu wyników badań. Zanim jednak mogli przystąpić do pracy, trzeba było ustalić reguły współpracy. Pierwsza grupa uczniów spotkała się z pracownikiem uczelni, który zakomunikował im, jakie będą reguły pracy. Druga grupa spotkała się z pracownikiem, który poprosił jej członków o ustalenie reguł pracy, tłumacząc ogólnie, na czym będzie polegało ich zadanie. Uczniowie pod kierunkiem lidera opracowali reguły. Obie grupy przyjęły takie same reguły pracy. Druga część eksperymentu polegała na wykonywaniu czynności związanych z opracowywaniem wyników. W każdej grupie była osoba (współpracownik eksperymentatora), która systematycznie łamała ustalone reguły. Specjalnie przygotowani obserwatorzy notowali reakcje grupy na łamanie reguł. W grupie, której przedstawiono gotowe reguły, o wiele rzadziej reagowano na ich łamanie niż w grupie, która sama je ustaliła. Różnice te były bardzo duże. Po obliczeniu wszystkich wyników i przeprowadzeniu analiz statystycznych okazało Bej że przyjęta przez Anię hipoteza została potwierdzona: uczniowie, którzy uczestniczą w ustalaniu reguł funkcjonowania w sytuacji zadaniowej, skuteczniej ich przestrzegają niż uczniowie, którym reguły narzucono. Wynik tego eksperymentu był dla Ani kolejnym argumentem na rzecz tezy, że uspołecznienie szkoły, polegające na włączaniu uczniów w proces budowania regulaminów, sprzyja bardziej ich przestrzeganiu, niż narzucanie szkołom odgórnie przygotowanych rozporządzeń.
Ania obroniła pracę magisterska i pojechała do babci. Opowiedziała jej o swoich ostatnich przeżyciach i o tym, jak teoria Kurta Lewina o interakcyjnym wytwarzaniu norm grupowych sprawdziła się w jej badaniach. Zanim jednak skończyła swoją opowieść, babcia wtrąciła się, przewidując wynik badania. Powiedziała, że to całkiem oczywiste, że ta druga grupa lepiej będzie przestrzegała ustalone reguły.
Ania poczuła się nieswojo. Pomyślała, po co ja robię mozolne badania, skoro dochodzę do wniosków oczywistych dla wszystkich, nawet dla babci, która z wykształcenia jest księgową. Wieczorem przyszedł do babci jej syn, który także pytał Anię, jak poszła jej obrona i o czym była praca. Dla niego wniosek Ani nie był oczywisty. Uważał bowiem, że ludzie nie potrafią się w grupie dogadać. Każdy ciągnie w swoją stronę. Dlatego są potrzebni przywódcy, którzy powiedzą, jak trzeba działań Jeśli przygotuje się sankcje za łamanie reguł, to problem się rozwiąże i ludzie będą ich przestrzegać. Podał przykład reguł ruchu drogowego. Teraz Ania poczuła się lepiej, gdyż to były dwa przeciwstawne sądy. Sama też nie wiedziała, jak to działa do końca, ale przynajmniej wiedziała, co wyszło w jej badaniach. Wujek nie dał wiary tym wynikom, więc Ania zaproponowała mu, by zrobił identyczne badania. Uśmiechnął i powiedział, że on nie musi, nie umie i może wiedzieć swoje, bo nie jest naukowcem. Powtórzył przykład reguł ruchu drogowego i zapytał Anię, czy sądzi, że wszyscy powinniśmy je ustalać i negocjować. Ania odpowiedziała, że pisała pracę o szkole, a nie o ruchu drogowym, jak jest w przypadku ruchu drogowego, me wiadomo. Trzeba to zbadać.
Ta historyjka bardzo nam się przyda do opisu naukowego podejścia do poznawania rzeczywistości Zestawmy podejście Ani i jej wujka. Wujek posługuje się intuicją, a Ania zbiera dane empiryczne, czyli uzyskane na podstawie przeprowadzonego doświadczenia (eksperymentu). Wujek opiera się na przypadkowych obserwacjach życia codziennego, a Ania na celowej obserwacji losowo dobranych osób, które działają w ściśle określonych, zaplanowanych przez Anię warunkach. Ania opiera się na doświadczeniu, które można powtórzyć, ponownie organizując takie badanie, aby przekonać się, czy będą analogiczne rezultaty. Wujek opiera się własnych doświadczeniach życiowych, których nie można powtórzyć, aby je zweryfikować. Wujek jest przekonany, że ludzie nie potrafią się porozumieć w grupie, a Ania jest przekonana, że aby dowiedzieć się, jak jest z ruchem drogowym, trzeba przeprowadzić badanie.
Cechy poznania naukowego:
posługiwanie się danymi empirycznymi
systematyczna i kontrolowana obserwacja losowo dobranych obiektów
replikacja - możliwość powtórzenia badania w celu jego weryfikacji
sceptyczna postawa wobec rzeczywistości
stosowanie dokładnych narzędzi pomiaru
posługiwanie się zdefiniowanymi pojęciami