ornych, nasuwających się tu utworów lirycznych. Autorowi brakło wszelako jednego, i to najważniejszego punktu oparcia. Wywodów swych nie mógł on jeszcze poprzeć analizą pierwotnej wersji samego utworu. Fundamentalnego znaczenia zabytek ten dochował się byl w zbiorach Archiwum, częściowo w kopii przyjaciela, częściowo w ustępach auto-graficznych, wiedziano, że jest, ale w roku 1911 nic byl on jeszcze łatwo dostępny. Takim zresztą miał zostać przez czas długi.
Józef Kallenbach w drugim tomiku wydania brodzkiego Pism A. Mickiewicza (1911) podał wprawdzie wiadomość o tym rękopisie, nawet dołączył w druku jego fragment, ale fragment był krótki (wierszy początkowych 74), a informacja nikła i w dodatku bałamutna, zarówno co do rodowodu i charakteru kopii, jak i co do powodów wprowadzenia w nią zmian tekstowych. Dopiero w roku 1920, do wydania Dziadów w serii Biblioteki Narodowej, wydobył badacz ten z rękopisu wszystkie prawie odmiany tekstu, choć i teraz jeszcze kodeksu nic opisał należycie, a co do rodowodu jego pozostał przy dawnym swym, błędnym domyśle. Sam oryginał zabytku, przechowywany w Wilnie, w zbiorach prywatnych, doić trudno był dostępny. Nic miał go w ręku nie tylko Chlebowski, ale nawet Ujejski, gdy ponownie po latach przystąpił do krytycznego roztrząśnienia problemu chronologii. Nic dziwnego, że kontekstu owych odmian wynotowanych przez Kallenbacha nikt potem u źródła ściślej już nie sprawdził.
Za pobytu swego w Wilnie wnet po roku 1920 dotarłem do rękopisu, starałem się zbadać go możliwie uważnie i sumiennie. Opis zabytku i niektóre wnioski z jego oglądu wynikające podałem w rozprawie Kilka słów o chronologii I i II części „Dziadów“ (1927).1
Lata następne przyniosły pewne ożywienie w rozpatrywaniu samego problemu, brakło jednakowoż badacza, któremu by pasja heurystyczna uprzytomniła potrzebę autopsji tekstu i skontrolowania poprzedników. Do Wilna nikt już nic pukał, zabytkiem poprzez autopsję się nie zajął. Taki stan rzeczy trwa dotąd. W ten sposób autografii części Dziadów, skutkiem utrudnionej dostępności, nic odegrał należytej roli jako element pomocniczy w dociekaniach badawczych. Sama wiadomość o nim przechodzi coraz hardziej w dziedzinę mierzchnącej legendy. Niewiele brakowało, a przedmiotem legendy całkowicie już niesprawdzalnej stałby się on sam w sensie absolutnym.
Toteż uzyskawszy trafem arcyszczęśliwym możność ponownego, choć już tylko pośredniego, dotarcia doń przez uzyskanie dawnej i uratowanej odbitki fotograficznej, chciałbym z tego skorzystać i upowszechnić go w podobiźnie przy pomocy osobnej publikacji, która by — zanim się wyjaśni los samego zabytku — rewindykowała jego zawartość dla badań naukowych. Przy sposobności wypadło skomentować nieco dokładniej zawartość samego przekazu, a wysunięte wnioski czy przypuszczenia podbudować w miarę możności racjami i poddać pod szerszą fachową kontrolę.
7
Ogłoszona najpierw w „Ruchu Literackim" 1927, weszła potem w skład obszerniejszego stu-4ium thbM „DziśU1 Itou irńJubwileńskifh (Wilno 1930), pomieszczonego ostatecznie w tomie SlJiś Uictatkie. Kraków 1951. i. 96 159.