przyjadel/wróg, ale są one teraz wyrażane w słowniku moralności. Oczywiście zjawisko to już od jakiegoś czasu obecne jest w międzynarodowej polityce, a w Stanach Zjednoczonych szczególnie chętnie używano moralnej frazeologii, aby demaskować pofitycznych wrogów. Krucjata Ceorge'a W. Busha przeciwko „osi zła" miała licznych poprzedników. Wystarczy wspomnieć Ronalda Reagana i jego „imperium zła". Nowością jednak jest to, że moralizacja polityki odbywa się również w europejskiej polityce wewnętrznej, jak pokazują reakcje na prawicowy populizm. I tutaj jest to wyraźnie konsekwencja konsensualnego. F1 postkonfliktowego modelu, propagowanego przez wszystkich, zapewne pełnych dobrej woli teoretyków, którzy przyczyniają się do wprowadzenia postpolitycznej perspektywy.
Proklamowanie końca antagonistycznej polityki wytwarza efekt dokładnie przeciwny do stworzenia warunków dla bardziej dojrzałej i konsensualnej postaci demokracji. Gdy polityka jest odgrywana w rejestrze moralności, antagonizm nie może przybrać sgoniczngj postaci. Właśnie gdy przeciwnicy są definiowani nie na gruncie politycznym, lecz moralnym, me mogą być postrzegani jako „przeciwnicy", ale tylko jako „wrogowie *. „Żli oni" nie nadają się do agonicznej debaty i muszą zostać wytępieni. Ponadto, jako że często są oni postrzegani jako objaw pewnego rodzaju „moralnej choroby", nie powinno się nawet próbować wyjaśniać ich pojawienia się i sukcesu. Dlatego właśnie, jak widzimy na przykładzie prawicowego populizmu, moralne potępienie zastępuje właściwą analizę polityczną, a odpowiedź Ogranicza się do budowania „kordonu sanitarnego" i nakładania kwarantanny na zakażone sektory.
Pewną ironią jest fakt, że podejście zakładające wyparcie modafu polityki opartego na różnicy przyjaciel/wróg, prowadzi do stworiema warunków dla odnowienia antagopistycznego
modelu polityki, który samo uznało za przestarzały Jednakie nie zaprzecza się temu, że perspektywa postpolityczna, powstrzymując utworzenie żywej agonicznej sfery publicznej, prowadzi do postrzegania „ich" jako „moralnych", to znaczy „absolutnych wrogów", wspierając w ten sposób pojawianie się antagonizmów, które mogą zagrażać demokratycznym instytucjom.
Terroryzm jako rezultat jednobiegunowego Świata Moim zamiarem było do tej pory ukazanie skutków dominującej perspektywy postpolitycznej dla wewnętrznego mechanizmu polityki demokratycznej. Teraz chciałabym zwrócić uwagę na scenę międzynarodową, aby poddać moją agoniczną perspektywę sprawdzianowi z punktu widzenia polityki Światowej. Czy z ostatnich wydarzeń międzynarodowych możemy wyciągnąć jakąS naukę odnoSnie skutków nieuznawania wymiaru polityczności? Czy możemy zrozumieć wydarzenia n wrzeSnia 2001 roku i zwielokrotnienie ataków terrorystycznych w ramach modelu agonicznego? Co właściwe podejście polityczne może powiedzieć nam o antagonizmach* które pojawiły się w ostatnich kilku latach? Szukając odpowiedzi na wszystkie te pytania, warto ponownie posłuchać Carla Schmitta.
WyjaSnijmy na początek pewną istotną kwestię. Niektórzy twierdzą, że strategia neokonserwatystów popierających „wojnę przeciwko terroryzmowi* George'a W Busha, znajduje się pod wpływem Schmittowskiej wizji polityki jako różnicy przyjaciel/wróg. Twierdzą oni, że wyobrażanie sobie polityki w ten sposób prowadzi do niebezpiecznej polaryzacji pomiędzy „cywilizowanym Światem” a „wrogami wolności". Krucjata Busha jest przedstawiana jako bezpośredni skutek wprowadzenia w życie Schmittowskiego rozumienia polityczności. Mówi się