242
większą głowę, grubszy tułów i grubsze nogi. Są one silniejsze od tamtych, ale nie mogą tak prędko biegać. Chodzą ciężko. Podobne są konie, których używają do uprawy roli- Do czego używają kón; rolnicy? (Do uprawy roli, bronowania, czyli z włóczenia roli, wywożę nia na pole nawozu). A w lecie? (Do zwożenia na wozach do stodołj siana, zboża, ziemniaków, kapusty).
Gdzie mieszka koń? Kto prowadzi konie pTzy wozie? Parobek go czyści szczotką i daje mu pożywienie i wodę. Co je koń? (Siano, owies, trawę, buraki, chleb, czasem dają mu i cukier). Po co prowadzi parobek konia do kowala? Aby mu przybić podkowy. (Pokazał podkowę). Do czego służą koniowi podkowy? Aby nie starł sobie kopyl
0 twardą drogę i kamienie. Koń jest roztropny, pracowity i posłuszny swemu panu. Dobrze słyszy. Po ozem można poznać, że słucha? Gdy słucha, strzyże, czyli rusza uszami i zwraca je w tę stronę skąd głos słychać. Jaki głos koń wydaje? Rży. Na wojnie przyzwyczaja się do huku strzałów i nie lęka się, jak inne konie, które nie były na wojnie. Jaki jeszcze pożytek mamy z konia? Które z w a* jadło mięso końskie? Zabijają konie, gdy brakuje mięsa wołowego. Skórę wyprawiają i robią z niej buty. Włosia z ogona końskiego używają do wyrobu smyczków. Koń chętnie pracuje, ale nie powiranc się go zanadto męczyć pracą, bo on również potrzebuje odpoczynku po pracy, tak, jak i człowiek. Nie wolno też bić koni, bo one czują każde uderzenie tak, jak człowiek.
Zagadka.
Piękne i szlachetne zwierzę,
Pożyteczny, chociaż stary.
Na siodełko jeźdźca bierze,
Ciągnie wozy i ciężary.
Cecylja Niewiadomska.
Powiastka. Jak wybierał się Staś w odwiedziny.— Dyn, dyn, dyn, dzwonią sanki, suwając się prędko po śniegu, który właśnie pokrył ulice miaista. Para kasztanków parska z wielkiego zadowolenia, że im tak lekko ciągnąć sanki. A niedawno jeszcze, jak wiozły ciężki wóz, naładowany zbożem, po błotnistej i nierównej drodze. Bardzo też było dziwno kasztankom, że im dzisiaj tak łatwo
1 lekko praca idzie. Wtem Wojciech zatrzymał kasztanki przed domem. Gdy dzieci spostrzegły przez okno sanki, ucieszyły się bardzo, bo wiedziały, że nadszedł oczekiwany czas wycieczki sankami. Zaczęły się też prędko zbierać, aby być na zawołanie ojca gotowemi do drogi.
Po chwili Bronuś i Zosia, całkiem ubrani, wyszli na ganek, gdzie już ich oczekiwał ojciec. Tylko małego Stasia jeszcze brakowało.
— A gdzie Staś? — zapytał ojciec — pewnie szuka, jak zwykle, swego ubrania. Kiedyż ten chłopiec nauczy się utrzymywać swoje rzeczy w porządku?
— Tatusiu, zaraz będę gotów, tylko znajdę moją czapeczkę — dało się słyszeć z wnętrza domu wołanie Stasia.
■Czekają wszyscy dalej na Stasia na ganku, a tu. jak nie widać, tak nie widać.