106 II. EPOKA FEUDALNA
Jako pierwszy podstawową cechę „dwornych czynów" dama wymienia hojność: „kto chce być godnym służenia w armii miłości, nie może być żadną miarą skąpy, musi hojnie obdarzać drugich i starać się wspomagać, jak tylko to możliwe, wszystkich innych”. Rozumiemy oczywiście, że pojęcie to dotyczy zarówno hojności moralnej, jak i materialnej. Ten, kto chce miłować prawdziwie, zgodnie z wymogami dwomości, musi szanować swego ~ pana, nie blużnić przeciw Bogu i świętym, być uniżonym wobec innych, służyć wszystkim, nie mówić niczego złego o innych (oszczercy nie mają wstępu do „pałaców dwomości”), nie kłamać, nie wyśmiewać się, zwłaszcza z nieszczęśliwych, unikać kłótni, czynić wszystko co możliwe, by pogodzić zwaśnionych. Jako rozrywkę Traktat zaleca na przykład grę w kości, lecz z umiarem; właściwsza byłaby bowiem lektura, nauka bądź opowieści o bohaterskich czynach przodków. Należy być odważnym, śmiałym, zaradnym. Nie wolno obdarzać uczuciem wielu kobiet, jednej tylko należy służyć z poświęceniem. Ubierać się i przystrajać z rozsądkiem, być roztropnym, uprzejmym i miłym wobec wszystkich.
"' Powtórnie autor-przypomina regliTy miłości w formie dwunastu _—J sentencji wypowiadanych przez samego króla miłości.
Po raz trzeci zostają one przytoczone w opowieści, która zajmuje sporo miejsca w Traktacie. Autor szczegółowo opisuje przygody pewnego rycerza z Bretanii, który odniósłszy zwycięstwo w licznych próbach, jakim go poddawano na dworze króla Artura, otrzymuje nagrodę. Nagroda zwie się Nagrodą Jastrzębia; od tyczki, na której siedzi Jastrząb, bohater odrywa kartkę, gdzie wypisane są zasady miłości. Ton ich jest mniej więcej taki sam:
I. Małżeństwo nie jest wystarczającym usprawiedliwieniem na to, aby nie miłować.
II. Ten, kto nie jest zazdrosny, nie potrafi miłować.
III. Nikt nie może służyć dwóm miłościom.
IV. Miłość nieustannie rośnie lub maleje.
V. Nie daje przyjemności to, co kochanek (lub kochanka) czyni wbrew woli drugiego.
Jest tu jeszcze mowa o skąpstwie, o tym, że nie można miłować osoby, której nie można by poślubić, że ten, kto miłuje, powinien zachować tę miłość w tajemnicy, że miłość łatwa jest w pogardzie,
niczego odmawiać miłości...”
zaś przeciwności zwiększaj? wartość miłości, że „miłość nie może
Ten ostami zbiór zasad, jakkolwiek jest .bardziej szczegółowy i nieco staranniejszy, nie wnosi niczego istotnego do dwóch poprzednich.
Traktat dostarcza wielu przykładów, jak powinny prowadzić ze sobą rozmowę osoby różniące się nie tylko płcią, ale i pochodzeniem społecznym: jak człowiek szlachetnie urodzony powinien zwracać się do damy, zależnie od tego, czyjej ranga społeczna jest mu równa, niższa bądź wyższa; i odwrotnie, jak dama powinna
I odpowiadać na rozmaite propozycje miłosne, lub jeszcze, jak mężczyzna pochodzący z ludu powinien zwracać się do niewiasty szlachetnie urodzonej (przypadek podobny do już opisywanego). Autor nie zapomina o uwypukleniu pewnego szczególnego aspektu miłości dwornej, tego mianowicie, że prawdziwe szlachectwo
to szlachetność obyczajów i manier, nieskończenie bardziej cenne w sztuce dwornej niż szlachectwo wywodzące się z urodzenia.
Osoba, o której miłość zabiega się, nie powinna pytać, czy ten,
który miłuje, jest szlachcicem z urodzenia czy też nie, lecz czy |przewyzśża6h~mnycb „prawością” i doTirym obyczajem. Termin
bietę, napotykane zaś przeciwności potęgują jedynie ich szlachet-
„prawość", wielokrotnie tu powracający, stosuje-się na określenie osoby, która dowiodła już swoich cnót. Równie często w tych wyimaginowanych dialogach powraca pojęcie szlachectwa wypły-wającego z dwomości manier. Jedną z podstawowych idei sztuki dwornej jest to, że miłość prawdziwa wysubtelnia mężczyznę i ko-
ność i cnoty. Le Chapelain jest przekonany, że „lepiej będzie, jeżeli osoba, która jest szlachetna w swoich obyczajach, poszuka kochanka (kochanki) o równie szlachetnych obyczajach, niźli szukałaby kogoś wysoko posadzonego a nieokrzesanego"; i na odwrót, autor oburza się na. kobiety, które każą zwać się panią łub panną „tylko dlatego, że są z pochodzenia szlachciankami lub żonami szlachciców, a przecież — dorzuca — jedynie roztropność i szlachetność obyczaju czynią kobietę godną tego określenia”. Dwomość zatem, choć zrodzona na dworach (czyli w pałacu), nie jest li tylko sprawą urodzenia, lecz raczej sposobu bycia, wychowania i owej nabytej subtelności, którą miłość rozwija, a która tak naprawdę zawdzięcza swoje istnienie właśnie miłości.