44 //. Zasady obsemacji faktów społecznych
zasłona oddzielająca nas od rzeczy; maskuje je ona tym sku -teczniej, im mocniej wierzymy w jej przejrzystość.
Taka wiedza musi być nie tylko niedokładna; brakuje jej niezbędnego tworzywa. Znika wkrótce po swym zjawieniu się i przekształca się w sztukę. Sądzi się, że owe wyobrażenia zawierają wszystko, co w rzeczywistości zasadnicze, ponieważ miesza się je z rzeczywistością. Tak więc zdają się' one dawać wszystko, czego potrzeba, by umożliwić nam zarówno rozumienie tego, co jest, jak i określenie, a także osiągnięcie, tego, co być powinno. Dobre jest bowiem to, co zgodne z naturą rzeczy, to, co tej naturze przeciwne jest złe Środki osiągania jednego i unikania drugiego pochodzą od tej samej natury. Skoro tedy możemy ogarnąć ją jednym rzutem oka, badanie rzeczywistości teraźniejszej nie ma znaczenia praktycznego, a ponieważ to właśnie znaczenie jest tu jedyną racją bytu badań, stają się one całkowicie bezcelowe. Refleksja odwraca się tedy od tego, co jest przedmiotem nauki, mianowicie od teraźniejszości i przeszłości, aby rzucić się jednym skokiem w przyszłość. Zamiast próbować rozumieć zgromadzone fakty, bierze się ona do tworzenia ich od nowa, dostosowując je do celów, jakie stawiają sobie ludzie. Kiedy wierzymy, iż posiedliśmy wiedzę o istocie materii, zabieramy się wkrótce do szukania kamienia filozoficznego! Tej przewadze sztuki nad nauką, przeszkadzającej tej ostatniej się rozwijać, sprzyjają zresztą okoliczności, w jakich budzi się refleksja naukowa. Ponieważ rodzi się ona w tym jedynie celu, by zaspokajać potrzeby życiowe, nastawiona jest nieuchronnie na praktykę. Potrzeby, jakie ma zaspokajać, są zawsze naglące, toteż czynią ją żądną rezultatów; wyma!
Ten sposób postępowania tak bardzo odpowiada naturalnej skłonności naszego umysłu, że można go odnaleźć nawet u źródeł nauk fizycznych. On to właśnie różni alchemię od chemii, astrologię od astronomii. Ten sposób postępowania zwalczał Bacon, uważając go za charakteiystyczny dla metody uczonych jego czasów. Wyobrażenia, o jakich mówiliśmy, to owe notiones vulgams (pojęcia pospolite) lub pmenotiones (pojęcia wstępne)1 - podstawa wszystkich nauk2, w których zastępują one fakty3. To są właśnie idola, rodzaj widm, które zniekształcają w naszych oczach prawdziwy wygląd rzeczy, a my bierzemy je za rzeczy same. A ponieważ to wyimaginowane otoczenie nie stawia umysłowi żadnego oporu, nie czuje się on niczym skrępowany, ulega ambicjom bez granic, wierzy w możliwość skonstruowania lub raczej zrekonstruowania świata własnymi siłami i zgodnie ze swymi zachciankami.
Jeśli tak było w wypadku nauk przyrodniczych, tym bardziej nieuchronnie musiało się tak dziać w socjologii. Ludzie nie czekali na pojawienie się nauki społecznej, by wytworzyć sobie idee prawa, moralności, rodziny, państwa, a nawet społeczeństwa, ponieważ bez tych idei nie mogliby się w życiu obejść. Otóż zwłaszcza w socjologu owe praeno-tiones (powtarzając wyrażenie Bacona) są w stanie panować nad umysłami i stawiać się w miejsce rzeczy. Rzeczy społeczne nie urzeczywistniają się inaczej, jak przez ludzi; są wytworem działalności ludzkiej. Wydają się tedy po prostu zastosowaniem idei, wrodzonych lub nabytych, jakie nosim>
Zob. Franciszek Bacon, Novum Organum, tłum. Jan Wikarjak Warszawa 1955, ks. 2, af. 26.
Zob. ibid., ks. 1, af. 18.