Roman INGARDEN
rów czysto intencjonalnych, mających najwyżej swą podstawę bytową w pewnych przedmiotach realnych. Co wtęcej. wydaje się. że nie są one spostrzegałne dla wszystkich, lecz tylko dla podmiotów, które spełniają co do swych uzdolnień percepcyjnych i wzruszeniowych całkiem specjalne i nie tak często zrealizowane warunki.
^ Żeby wziąć jeszcze jeden przykład, zajmijmy się na chwilę wartościami „moralnymi” (..etycznymi ). Czy trzeba się zgodzić, że są one wartościami w takim lub innym sensie „względnymi”?
Trudno na to odpowiedzieć, albowiem mimo wszelkich dociekań na temat wartości moralnych nie jest jeszcze dostatecznie wyjaśnione, czy tworzą one grupę wartości całkiem odrębną, specyficznie odróżniającą się od innych grup. czy tez przeciwnie — należy je zaliczyć do którejś z pozostałych grup. np. do wartości witalnych. Jeżeli jednak tworzą one grupę całkiem odrębną, to trzeba w odniesieniu do nich postawić zupełnie osobno zagadnienie ich ewentualnej względności w rozróżnionych tu znaczeniach. Najdonioślejszym z nasuwających się tu pytań jest naturalnie kwestia, czy każda wartość „moralna” jest jedynie dziwną i niepokojącą iluzją wytworzoną przez nasz sposób przeżywania i ewentualnie nasze poznanie, czy też jest raczej „rzeczywistą” kwalifikacją pewnych czynów i działań człowieka lub też jego woli czy wreszcie osoby, która stanowi podmiot odpowiedzialny za świadomie przezeń spełniane czyny. Przytaczany tu nieraz argument za „względnością” wartości moralnych, że w różnych czasach i kulturach np. takie same czyny ludzkie są raz uznawane za „dobre” i „szlachetne”, drugi raz przeciwnie — za „złe” i „haniebne”, nie świadczy wbrew pozorom wcale za względnością ich wartości w znaczeniu iluzoryczności w każdym wypadku występowania ich w doświadczeniu. Świadczy jedynie za tym, że w którymś z wypadków niezgodnych ocen zachodzi błąd czy złudzenie. Żeby zaś wykazać, że dany czyn, raz tak, a drugi raz inaczej oceniany, nie jest ani „zły”, ani „dobry”, tylko moralnie obojętny, na to trzeba osobnego dowodu, gdyż sama niezgodność obu ocen tu nie wystarcza, choć dopuszcza możliwość moralnej obojętności czynu. Wszystkie pozostałe zagadnienia, które możemy wysunąć, opierając się na rozróżnieniach tu przeprowadzonych, nie po-sia ją — jak się zdaje — już tej doniosłości, co zagadnienie właśnie y monę. Ale jest ono jednak ściśle związane z zagadnieniem doty-m
L sposobu istnienia wartości moralnych i >* » rolacjonalne, czy nie. Od '«» **u*,
in w jaki'11 sensie można przeprowadzić rozeran pytan* zależy sciaini moralnym, a wartościami witalnymi ^ «
Gdyby udało się na te DVfflnię» A ' Ja nie zaś wannie.
w*.
„żytku. Gdyby udało stę na te pylania dać U2Z' * w*lofcuun, [czynilibyśmy istotny krok w teorii wartości W leiTh z °dP°*Mi „bić 'akie lub mne przypuszczenia, których nie »•»*
uzasadnić. Poilibyśmy natrzyj
No tym kończę moje uwagi o ,.względ„ofcj..
Kg„. że uwag, te mogą przyczynić się jedynie do trocte ^
sprecyzowania problematyki całej sprawy. ę ładniejszego