Image008

Image008



50


W


mr


Wychowanie jako zwalczanie zdrowych instynktów życiowych

W szczególny sposób pomieszano tu przyczynę ze skutkiem; i zwalcza się jako przyczynę coś, co się samemu spowodowało.! Podobnie się dzieje nie tylko w pedagogice, ale także w psychiatrii' i w kryminologii. Gdy tylko pojawi się „zło" powstałe na skutek]; stłumienia uczuć, każdy środek jest dobry, by je wytrzebić.

!

[...] W szkole kładzie się większy nacisk na dyscyplinę niż na samo| nauczanie. Najważniejszym pewnikiem pedagogiki jest ten, że dzieci* trzeba najpierw wychowywać, a dopiero potem nauczać. Może bowiem j istnieć dyscyplina bez nauczania, ale nie ma nauki bez dyscypliny.; Obstajemy zatem przy tym: samo uczenie się nie jest wyrazem dys-; cypliny, nie jest także dążeniem moralnym, to dyscyplina ma znaczny udział w nauczaniu.    ■

Stosownie do tego dobiera się środki dyscypliny. Dyscyplina jest, i jak powiedziano wyżej, przede wszystkim nie słowem, lecz czynem, ; b kiedy wyraża się ją w słowach, nie jest pouczaniem, ale rozkazem.

J...1 Wynika z tego dalej, że dyscyplina, jak mówi Stary Testament, jest w zasadzie karą. Należy złamać tego, kto się jej sprzeciwia, tego,; kto na własne i innych nieszczęście nie umie zapanować nad swoją j wolą. Dyscyplina jest, jak pisze Schleiermacher, okiełznaniem życia, jest co najmniej ograniczeniem aktywności życiowej, by nie : mogła kierować się, kędy chce, ale zawierała się w pewnych granicach i poddawała się nakazom; w pewnych okolicznościach jest' ona ograniczeniem, a zatem częściowym pozbawieniem przyjemności i radości życia, i to nawet duchownych. Na przykład przejściowo pozbawia się członka wspólnoty kościelnej najwyższej radości tego świata, komunii, póki nie wyrazi on mocnej woli powrotu do norm życia religijnego. Już z samego pojęcia kary można wyprowadzić przekonanie, ie w procesie wdrażania zdrowej dyscypliny nigdy nie można się obyć bez kar fizycznych. Ich wczesne, dotkliwe, ale niezbyt częste stosowanie jest właśnie podstawą wszelkiej prawdziwej dyscypliny,

bo to właśnie ciało jest tą silą, którą przede wszystkim należy ujarzmić. [...]

Tam, gdzie nie wystarczają do utrzymania dyscypliny ludzkie autorytety, wkracza z całą mocą autorytet boski i ugina tak jednostki, jak i całe narody pod nieznośnym jarzmem ich własnych słabości (JSmyklopddie des gesamten Erziehungsund Unterrichtswesens, 1887cyt. w: K, Rutschky, op. cit., s. 181 i n.).

„Czarna pedagogikar 51

. Tak oto owo głoszone przez Schleiermachera „okiełznanie tyją" zostaje tu przedstawione bez osłonek i uznane za cnotę. Ale ^uitor tego tekstu, tak jak i inni moraliści, nie dostrzega faktu, że |ywe, ciepłe uczucia nie mogą wyrosnąć bez żyznego gruntu „po-czości”. Moralistyczni teologowie i pedagodzy muszą sobie za-^dawać niemało trudu, a w razie konieczności nawet chwytać się rózgi, gdyż na gruncie wyjałowionych wcześnie wpojoną dyscypliną niełatwo wyrasta miłość bliźniego. Zawsze pozostaje jednak możliwość „miłości bliźniego" z obowiązku albo z posłuszeństwa, czyli opartej na obłudzie.

Ruth Rehman, córka pastora, opisuje w swojej książce Der Mann auf der Kamei [Człowiek na ambonie — 1979], atmosferę, w jakiej niekiedy rosną dzieci na plebanii:

Wmawia się im, że te wartości, jakie one posiadają, właśnie dlatego, że są niematerialne, wysoce przewyższają wszelkie wartości namacalne. Z posiadania owych ukrytych wartości wyrasta zarozumialstwo i samozadowolenie, które szybko i gładko się mieszają z wymaganą od nich pokorą. Nikt nie może im tego odmienić, nawet one same. We wszystkim, co robią, mają do czynienia nie tylko ze swymi biologicznymi rodzicami, ale także z wszechmocnym Ojcem Najwyższym, za którego obrazę płaci się ciężkimi wyrzutami sumienia. Bezpieczniej jest ulec: być miłym. W takich domach nie mówi się „kochać", ale „szanować" i „być miłym". Ten zabieg językowy ma odłamać grot strzały pogańskiego bożka, a ją samą zwinąć w pierścień ślubny lub w węzeł małżeński. Niebezpieczne żary przemieniają się w ciepło domowego ogniska. Kto raz się przy nim zagrzał, będzie mu już chłodno wszędzie na święcie" (s. 40).

Opowiedziawszy historię swego ojca, widzianą oczami córki, Ruth Rehman tak opisuje swoje uczucia:

Jest coś, co mnie w tej historii niepokoi: ów szczególny rodzaj samotności, która na samotność wcale nie wygląda, bo je6t się otoczonym życzliwymi ludźmi, tylko że taki samotnik nie może się zbliżyć do

Wychowanie jako zwalczanie zdrowych instynktów życiowych


[r


52

,_*_'4

nich inaczej, niż pochylając się nad nimi, tak jak święty Marcin po* chylal się nad biedakiem ze swego wysokiego rumaka. Można to roz^ maicie nazywać: dobroczynnością, pomocą, darem, radą, pociechą, po? uczeniem, nawet służbą, nic to nie zmienia w tym, ie to, co na górzer pozostaje na górze, a to, co na dole, na dole, a temu, kto pozostaje* na górze, nie świadczy się dobrodziejstw, nie udziela rady, pociechy ani nauk, choćby nawet tego potrzebował, bo w tym utrwalonym ukła-l dzie nie ma mowy o żadnej wzajemności; przy całej miłości nie maj w tym ani krzty tego, co się nazywa solidarnością. Żadne nieszczęście: nie jest dostatecznie nieszczęsne, by ktoś taki zsiadł i wysokiego ru« maka swojej splecionej z pokorą pychy.    *3

Może być także taki szczególny rodzaj samotności, której mimo! dokładnego przestrzegania Bożego słowa i przykazań, jest się winnym,; samemu wcale tej winy nie dostrzegając, gdyż rozpoznanie pewnych grzechów zakłada wiedzę płynącą z dostrzegania, słuchania i rozumienia ludzi, nie zaś z wewnętrznego dialogu z samym sobą. Camillo Torres musiał prócz teologii studiować także socjologię, by zrozumieć nieszczęście swoich ludzi i rozwinąć odpowiednią działalność. Kościół nie patrzył na to przychylnie. Grzech pragnienia wiedzy wydaje mu się zawsze cięższy niż płynący z braku chęci poznania i za milszych Bogu uważa tych, którzy szukają istoty rzeczy w świecie niewidzialnym, a świat widzialny pomijają jako nieistotny (s. 213 i n.).

Pedagodzy muszą zawczasu położyć tamę pragnieniu wiedzy dziecka, by się zbyt szybko nie zorientowało, co się mu wyrządza;

Chłopiec; Proszę pana, skąd się biorą dzieci?

Wychowawca; Rosną w ciele swojej matki. Kiedy są już tak duże, ie nie mogą się w nim zmieścić, wtedy matki muszą je z siebie wycisnąć, prawie tak samo jak my, kiedyśmy za dużo zjedli, a potem idziemy do ustępu. Ale matki to bardzo boli.

Chłopiec: I tak rodzi się dziecko?

Wychowawca: Tak.

Chłopiec: Ale skąd się bierze dziecko w ciele matki?

Wychowawca: Nie wiadomo. Wiadomo tylko, te tam rośnie.

Chłopiec: To bardzo dziwne.

Wychowawca: Wcale nie. Popatrz tylko, tu stoi cały las, który wyrósł na tym miejscu. A nikt się temu nie dziwi, bo wiadomo, te drzewa wyrastają z ziemi. Tak samo nikt rozsądny nie dziwi się temu,

„Czarna pedagogika*    53

dzieci rosną w ciałach matek. Bo tak zawsze było, odkąd pojawili nę ludzie na ziemi.

c Chłopiec: A czy przy urodzinach dziecka musi być położna?

. Wychowawca: Tak. Dlatego, że matki to tak bardzo boli, że same je mogą sobie z tym poradzić. Ale ponieważ nie wszystkie kobiety pią.tak dzielne i odważne, by wytrwać przy kimś, kto musi znosić takie £ cierpienia, w każdej miejscowości muszą być takie, które za zapłatą ftak długo pozostają przy matce, póki jej bóle nie ustąpią. Tak samo ^jak kobiety, które myją zwłoki i przygotowują je do pogrzebu, a są £:to czynności, które nie każdy potrafi znieść, więc są ludzie, którzy drobią to za pieniądze.

. Chłopiec: Chciałbym kiedyś być przy tym, kiedy rodzi się dziecko. Wychowawca: Jeżeli chcesz mieć pojęcie o bólach i jękach matek, |shie musisz wcale chodzić tam, gdzie rodzi się dziecko, bo rzadko moż-& .na trafić akurat na taką chwilę. Matki same nie wiedzą, kiedy to się ^/.-zacznie. Mogę natomiast cię zaprowadzić do doktora R., kiedy będzie , amputował pacjentowi nogę albo wyjmował kamień z ciała. Ci ludzie wyją i jęczą dokładnie tak samo, jak rodzące matki.

1-..]

Chłopiec: Matka mi niedawno powiedziała, te położna od razu wie, If^rczy urodził się chłopiec, czy dziewczynka. Po czym ona to poznaje?

Wychowawca: Zaraz ci powiem. Chłopcy mają znacznie szersze ramiona i grubsze kości niż dziewczynki. Przede wszystkim dłoń i sto-.. , pa chłopca jest zawsze szersza i mniej kształtna niż u dziewczynki. rc; Obejrzyj sobie na przykład dłoń twojej 6iostry, która jest starsza od ciebie o półtora roku. A twoja dłoń jest znacznie szersza niż jej, twoje palce są grubsze i bardziej mięsiste. Dlatego wydają się krótsze niż . ,ii jej palce, choć wcale naprawdę nie są (J. Heusinger, 1801, cyt. w: K. Rutschky, op. cit., s. 332 i n.)

Jak się już dzieciaka ogłupi takimi odpowiedziami, to potem można z nim wyrabiać, co tylko się chce.

Rzadko przynosi korzyść, a często szkodzi, jeśli wyjaśniacie im (dzieciom) przyczyny, dla których nie chcecie spełnić ich jakiegoś życzenia. A nawet jeśli macie ochotę wyświadczyć im to, czego pragną, przyzwyczajajcie je niekiedy do odłożenia tego na później, do zadowolenia, jeśli tylko częściowo spełni się ich życzenie, i do przyjmowania z wdzięcz-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Image013 1P :; -70 Wychowanie jako zwalczanie zdrowych instynktów życiowych wtedy, te jeśli Kasia je
Image004 34 Wychowani* jako zwalczanie zdrowych instynktów życiowych nych wychuchanych warunkach, za
Image006 .smm PjjpŚ: pi m. 42 Wychowanie jako zwalczanie zdrowych instynktów życiowych zumialca w ta
Image010 58 11*. 58 11*. Wychowanie jako zwalczanie zdrowych instynktów życiowych U. 8tcirha*-* - —
Image012 66 sp*: Sftiień Wychowanie jako zwalczanie zdrowych instynktów życiowych .1 ściach ciała. T
Image015 78 Wychowanie jako zwalczanie zdrowych instynktów życiowych 5.    Posłuszeńs
Image019 m w W 94 Wychowanie jako zwalczanie zdrowych instynktów życiowych Oto szczęśliwy ojciec bez
Image020 98 Wychowanie jako zwalczanie zdrowych instynktów życiowych „Czarna pedagogika 99 W książc
Image021 - •• 3 102 Wychowanie jako zwalczanie zdrowych instynktów życiowych -. Tak się dzieje z lud
Image022 106 Wychowanie jako zwalczanie zdrowych instynktów życiowych Pomysł Hitlera, by wybrać dla

więcej podobnych podstron