...«** orostactwa, nie wiem, czy mi to przyznacie, poematu, azaraecmocay^^^,. #.ę myIę, to tylko pomyłką, która ba*
Przypominam, to jako pierwszą właściwość tworzenia romantycznego wy- y mieniłem treściową bezpośredniość uczucia.
Przeciwstawiam jej: ckwiwalentyzowanic uczucia.
Mimo że przyznaję poecie prawo do wstydliwości, nie chcę twierdzić, aieby ono samo było równocześnie prawem do pośredniośd. Rozumiem dobrze, ie można nie chcieć uczuć swoich rozfałdowywać w oknie wystawowym; nie tylko wtedy kiedy są osobiście drogie, lecz szczególnie wtedy kiedy są prawdziwe; bo tyle jut w- poezji (i w życiu takie) nakłamano o uczuciach, te prawdziwe uczucie może odróżnić się od podrobionego często jedynie tytko milczeniem. Z natury swej puder porta* unika wypowiadania się dosłownego; wypowiada się skrycie; szuka obrazów, które nie „oddają** uczuć, lecz je poddają; opiera poezję na tym, co moglibyśmy nazwać metaforą wstydliwego uczucia. Mimo iż ja sam wstydliwości tej często ulegam, nie uważam jej za właściwy argument, bo byłby to tylko argument życiowego nałogu.
A przecież w poezji chodzi o sztukę. I trzeba za nią iść, tak jakby się szło w procesji; dokąd prowadzi, iść. Jeśli wstydliwości nie uważam za argument pośrcdnioici, to dlatego żc należy sprawę umieścić na terenie sztuki poetyckiej.
I wracamy znowu do zdania. Wszystko dla pięknego zdania i dla układu pięknych zdań! A powiedziałem już: stosunek zdania do przed-zdania podlega bezwzględnie wymaganiom piękna zdania; nic nie jest bardziej obce poezji niż nazywanie rzeczy po imieniu; proza nazywa; poezja pseudonim uje; poezja podnosi rzeczywistość w świat zdania, stwarzając słowne ekwiwalenty rzeczy. Z tych ogólnych postulatów zdania poetyckiego wynika, ie treściowa bezpośredniość uczuć jest sprzeczną z istotą poezji; proza mówi: „jestem
357