MACIEJ KAZIMIERZ SARBIEWSKI
SERCE JEDNAKIE
Indignas, Lyce, naetiias...
(Lib. i 2)
Otrzyj, mój Piętrzę, płacz ciebie niegodny,
Lu boć czas niesie szczęście nicpogodne.
I ta Fortuna, co śmieszy i smuci,
Nie podług myśli bystrą kostką rzuci.
Jeśli teraz źle, nic tak zawsze będzie.
Jeszcze się słońce spod chmury dobędzic!
Wczora bił piorun, lał deszcz i powodzi,
Dziś Tytan promień rumiany rozwodzi.
Morze dziś tłucze okręty i broi,
10 Jutro spokojnie, jak w miednicy, stoi;
I wiatr, co na nim budził wały chyże,
Potem go tylko wierzchem wody liże.
Ledwie nic razem chodzą i niewiele Odchodzą siebie smutek i wesele;
To śmiech, to zaś płacz jednym prawie krańcem.
Mienionym do nas powracają tańcem.
Raz nam panują zabawy i żarty,
Drugi frasunek i kłopot zażarty.
I tak wiedziemy przez dziwne odmiany 20 Ten żywot, różnym kwieciem przewijany.
Kwintyjus w Rzymie po zagonie długiem Wczora kładł skiby i sterował pługiem,
Dzisia buławą włada i hetmani,
I Sabińczyków bezpieczeństwo gani.
A jarzmo, które pozdejmował wołom.
Na karki kładzie swym nieprzyjaciołom.
Sprawiwszy dobrze, jako wiemy sługa,
Składa urzędy, wraca się do pługa
I toporami, znakiem rządu swego,
50 Narąbie sobie chrustu zielonego;
Albo te rózgi, którymi był groźny
Rzymowi, wrzuci w piecyk pod czas mroźny.
Tak się świat i z tymi, co na nim jest, toczy,
Że prócz odmiany człowiek nic nie zoczy.
Dlatego ani daj się złemu pożyć
I w dobrym pomnij, że złe może ożyć,
1 tobie. Piętrzę, pójdą rzeczy ładno.
Choć cię zła chwila tknęła teraz w sadno.
213