I JO I unkcta i ff.lt »fwy i mómntM u- piybMndnit
dostrzec w poprawnym użyciu terminu „realny". Tymi więc słowami „zrzucał", jak to się mówi, „ciężar z serca”: „Najwyższy czas już skończyć z tym oszustwem, które usiłuje nas przekonać, że w czasie leczenia dzieje się cokolwiek, co byłoby realne.” Pomińmy milczeniem, co się w nim naprawdę zdarzyło, niestety bowiem, jeśli analiza mc wyleczyła psa z jego przypadłości oralnej, o której mówi Pismo, jego stan jest gorszy niż przedtem; połyka teraz wymiociny innych.
Żart ten nie iskrzył się w złą stronę, szukał bowiem rozróżnienia, nigdy jeszcze nic dokonanego w analizie, pomiędzy tymi elementarnymi porządkami, których podstawę określiliśmy potem w terminach: symboliczne, wyobrażeniowe, realne. Owszem, w doświadczeniu analitycznym rzeczywistość skrywa się często pod formami negatywnymi, ale ustalenie jej miejsca nie jest zbyt trudne.
Rzeczywistość spotyka się, na przykład, w tym, co zazwyczaj potępiamy jako interwencje aktywne, byłoby jednak błędem na tej podstawie określać jej granicę.
Jest bowiem, z. drugiej strony, jasne, że wstrzemięźliwość analityka, jego odmowa odpowiedzi jest elementem rzeczywistości w analizie. Ściślej, to w tej negatywnoŚci, ponieważ jest czysta, nie związana z żadnym szczególnym motywem, znajduje się połączenie pomiędzy symbolicznym i realnym. Co trzeba rozumieć w ten sposób, żc to nie-działanie opiera się na naszej wiedzy dyktowanej zasadą, że wszystko to, co jesr realne, jest racjonalne, oraz na wynikającym stąd założeniu, żc do samego podmiotu należy odnalezienie własnej miary.
Owa wstrzemięźliwość nie może zresztą utrzymywać się w nieskończoność; kiedy pytanie podmiotu uzyskało formę prawdziwego mówienia, sankcjonujemy je naszą odpowiedzią, ale ponieważ pokazaliśmy, że mówienie prawdziwe zawiera już w sobie odpowiedź na siebie, to okazuje się, że wtórujemy tylko naszą pieśnią jego antyfnnic. Co pracz to chcemy powiedzieć? Io jedynie, żc nic robimy niczego innego poza wprowadzeniem do mówienia podmiotu dialektycznej interpunkcji.
Widoczny staje się wówczas inny moment, w którym symboliczne i realne się łączą; zaznaczyliśmy go już teoretycznie: w funkcji czasu. Warto więc, byśmy przez chwilę zatrzymali się przy sprawie technicznych skutków czasu.
Czas odgrywa w technice rolę ze względu na wiele swoich skutków.
Pojawia się jako czas całego trwania analizy i wiąże z sensem, jaki należy przypisać zakończeniu analizy, co jest sprawą uprzednią w stosunku do oznak jej końca. Poruszymy problem ustalania terminu zakończenia analizy. Ale już teraz jest jasne, żc dla podmiotu przewidywany czas trwania analizy musi być nieokreślony.
A to z dwóch powodów, które daje się odróżnić jedynie w perspektywie dialektycznej: