Kto sic boi terminalnie chorych?
Oczywiście taka postawa nie występuje u wszystkich i jest to zrozumiałe. Każdy wie, że życie kończy się śmiercią. Wiele osób nam naprawdę bliskich odejdzie, a jednak tak niewielu z nas przygotowuje się na to, bo na nas jeszcze nie przyszedł czas, bo nas to jeszcze nie dotyczy, bo nie chcemy o tym myśleć teraz, kiedy mamy tyle innych, ważnych spraw na do załatwienia.
Każdy z nas ma do przebycia swoją własną drogę. Jeśli potrafimy choćby na chwilę na tej drodze wejść w bliski kontakt z drugim człowiekiem i odnaleźć w tym prawdziwą radość, spotkanie to wzbogaci nasze życie. Podróż każdego z nas jest inna, choć przeznaczenie to samo. Byłoby dobrze, aby nikt nie musiał kolejnego kroku robić samotnie. Wyjście z darem bezinteresownej miłości wobec ludzi chorych, zwłaszcza nieuleczalnie chorych, jest niełatwe także dlatego, (...) że choroba i cierpienie - jak to mówił Ojciec święty Jan Paweł II - nie tylko budzi współczucie i szacunek, ale także na swój sposób onieśmiela, bo łączy się zawsze z doświadczeniem tajemnicy (...).
Podróżując wspólnie tą samą drogą, dzielimy z bliźnimi ich cierpienie, a jednocześnie nasz własny ból uczy nas lepiej ich zrozumieć. Stajemy się bardziej otwarci i chętniej wychodzimy naprzeciw potrzebom innych ludzi. Kiedy uznamy, że nic nie jest przypadkowe, że jest jakiś powód, dla którego ludzie wkraczają w nasze życie, będziemy w stanie przyjąć ich tak ciepło i z takim współczuciem, jak nigdy dotąd.
Podsumowując. Człowiek jako istota społeczna jest powołany do życia we wspólnocie. Wspólnota osób powinna być także środowiskiem, w którym człowiek cierpi i umiera. Wspólnota taka wytwarza się poprzez obecność przy człowieku umierającym. Obecność jest podstawowym wyrazem międzyludzkiej solidarności i miłości i wyraża się w elementarnym trwaniu przy osobie chorego. Chodzi o to, by być blisko nie tylko jego łóżka, ale także autentycznych problemów, tego wszystkiego co się dzieje w jej wnętrzu. Dzięki temu chory czuje, iż ci, którzy są przy nim prawdziwie mu towarzyszą. Obecność przy umierającym jest podstawową formą towarzyszenia (A. Bartoszek 2000).
Summary
Who is afraid of terminally tlił
There is time for everthing in our life. There is time to enjoy life, to laugh there is time of birth, education, work, love and loneliness, there is also time of sadness, reflection and tears. There is time to love and time to live and die. People are born, liye among us and leave. They leave us alone in pain and dispair. They leave emptiness which. Can not be filled with anything. The paper presents difficult problems of pain and death in a family and attitudes towards dying relatives.
137