IRENEUSZ ZftMlfct
cie jego indywidualnego ja przez połączenie się z ostateczną pod. stawą bytu. Wprawdzie na gruncie panteizmu różnica między skończonym ja człowieka a absolutem nigdy nie jest radykalna, to jednał ostateczne ich utożsamienie w przypadku człowieka zawsze oznace utratę jednostkowości (a przynajmniej utratę świadomości własne odrębności). Niezależnie jednak od tego, czy ów wieczny odpoczynek po śmierci zinterpretujemy jako nicość czy też jako połączenie z absolutem w duchu doktryn panteistycznych, winniśmy przyznać, że wiara w życie wieczne, dając człowiekowi nadzieję na nieśmiertelność, jest zjawiskiem pozytywnym. Dopóki bowiem człowiek żyje, ma prawo ufać, że swego życia nigdy nie utraci; w chwili natomiast, gdy jego istnienie (wbrew jego wierze) dobiegnie kresu, nie będzie on już w stanie swojej pomyłki rozpoznać. Jeśli więc nawet wiara w żyde wieczne jest iluzją, to w wielu wypadkach jest na pewno iluzją pozytywną, a może nawet konieczną, bez której wiele osób nie była by w stanie pogodzić się z życiem oraz czekającą ich śmiercią,*-1*
Dotąd, mówiąc o wierze w życie wieczne, mieliśmy zasadniczo na myśli wiarę silną i niewzruszoną, gwarantującą człowiekowi już teraz istnienie wieczne. Nie ulega tymczasem wątpliwośd, że taka silna wiara jest raczej rzadkością, a być może nawet nie występuje nigdy. W takim jednak razie można sugerować, że proponowane w obecnym artykule rozwiązanie kwestii życia wiecznego jest pozorne; opiera się ono przecież na idei niewzruszonej wiary, która nie dopuszcza żadnych wątpliwości, podczas gdy w rzeczywisto&ślwia-ra taka jest dla człowieka niemożliwa. Nawet ten bowiem, kto de klaruje wiarę w życie wieczne, nie jest wolny od wielorakich zwąt pień i załamań, w związku z czym trudno sądzić, iż osiągnął on praw dziwą wieczność. Jeżeli więc nawet prawdą jest, że wiara w życu wieczne gwarantuje człowiekowi wieczne istnienie, to równocMEŚwe prawdą jest także, że żaden z ludzi takiej wiary nie posiada*.
' Charakterystyczne są w tym względzie zwierzenia Zygmunta Krasińddegty ' ubolewał: „Wierzę w nieśmiertelność. Wierzę w nieśmiertelność. Lecz cóż mi ponW£
TEMAT MIESIĄCA
Dodatkowym argumentem na rzecz tezy o braku autentyczne) wiary w nieśmiertelność może być odczuwany przez wszystkich (cho-i ciąż w różnym stopniu) lęk przed śmiercią oraz smutek (a niekiedy nawet rozpacz) z powodu śmierci naszych bliskich. Gdybyśmy wszak rzeczywiście wierzyli, że nasze życie jest niezniszczalne, to ani sami nie powinniśmy obawiać się śmierci, ani też smucić się z powodu śmierci innych ludzi.
Nawet ufając, że śmierć nie jest ostatecznym unicestwieniem, możemy w niej dostrzegać aspekty negatywne.
Zarzut ten da się jednak odeprzeć. Przede wszystkim bowiem nie można a priori wykluczyć możliwości rzeczywiście silnej i pozbawionej wszelkich zwątpień wiary w nieśmiertelność. Nawet jeżeli ludzi o takiej wierze nie ma wielu (a być może nie ma ich w ogóle), to fakt ten nie dowodzi jeszcze, że jest ona niemożliwa (bądź niedostępna j człowiekowi). W sytuacji jednak, w której jakiś człowiek takiej wia-I ry rzeczywiście dostąpi, wraz z nią dane mu j będzie także prawdziwie wieczne życie. Istotą wiary nie jest bowiem akceptacja pewnego zbioru przekonań czy orzeczeń dogmatycznych, lecz specyficzny sposób istnienia. Co więcej, problem wiary w życie wieczne nie sprowadza się bynajmniej do kwestii psychologicznych (jaka jest siła wiary poszczególnych ludzi) ani socjologicznych (jak wielu ludzi w życie wieczne faktycznie wierzy), lecz do pytania o to, jak w ludzkim życiu skutkuje wiara w to, że jest ono niezniszczalne. Z tej zaś perspektywy nie ulega wątpliwości, że ten, kto wierzy w nieśmiertelność, automatycz-l nie dostąpił też prawdziwego życia wiecznego.
Trzeba też zauważyć, że lęk przed śmiercią czy smutek z powodu I śmierci bliskich jest naturalnym odruchem ludzkiego serca i może I doskonale współgrać z silną wiarą w życie wieczne. Nawet przecież ufając, że śmierć nie jest ostatecznym unicestwieniem, możemy w niej I dostrzegać aspekty negatywne (na przykład rozstanie z bliskimi), które I budzą nasz niepokój czy niekiedy wręcz bunt. 2 1
Ach, wątpić, kiedy się umiera, to gorsze niż konanie. Nicoćć - nie, lepszy już półcień” j W*- M. Bicńczyk, Czarny człowiek. Krasiński wobec śmierci, Gdańsk 2001, s. 38).
| P,sa^10 s*okrotwc na papierze, kiedy wątpię o tym w głębi serca? Wątpienie nie nawie-■ fk mmc ^eraz’ kiedy nie mam czasu go odepchnąć, przychodzi mnie oblegać.