72 ZYGMUNT PUCKO
jak zauważa J. Lipiec, pisząc o relacji do cierpienia spowodowanego także nadchodzącą śmiercią, jest zdolna do sprostania tak wysokim wymaganiom. „Trudno spodziewać się od każdego - powiada krakowski filozof - że nie ugnie się przed trudnymi, wymagającymi niezwykłego samozaparcia próbami siły woli, nie każdy też zdoła wyzwolić moce i trwałe mechanizmy samoregulacji wobec niszczących nacisków zła” 20. Dodajmy, iż konsekwentne przeciwstawianie się owemu niszczącemu byt ludzki naporowi rzadko kiedy kończy się osiągnięciem oczekiwanych a priori korzyści; tym bardziej że logika procesu umierania jawi się, używając metafory K. Jaspersa, niczym „niepojęty wir porywający tam, gdzie nawet siła bycia sobą relatywizuje się i widzi się podległą nieznanym mocom” 21. W obliczu takiego dictum acerbum postawa filozofa-kapłana może w rezultacie wręcz sprzyjać wywołaniu rozmaitych wewnętrznych konfliktów w procesie umierania, które zdolne są zahamować go na etapie uczuć negatywnych i stać się postawą wyradzającą się we własną karykaturę.
Zupełnie inaczej we współczesnych publikacjach przedstawia się opis postawy wobec umierania i śmierci ukonstytuowanej na idei humoru. Ten rodzaj postawy bliższy jest z kolei sposobowi bycia i myślenia filozofa-błazna22, ponieważ jego umysłowa kultura z istoty swej zorientowana jest na zrelatywizowanie koncepcji bezwzględnych systemów wartości, uznanych za dane raz na zawsze w swej niezmiennej postaci. Zgodnie więc z założeniem leżącym u podstaw takiej postawy, filozof-błazen ciągle poddaje w wątpliwość to, co uznane jest za niewzruszony pewnik, i nieustannie demaskuje niekwestionowane idee. Ujawniając natomiast „sprzeczności tego, co uchodzi za bezsporne - pisze L. Kołakowski - wystawia na pośmiewisko oczywistości zdrowego rozsądku i dopatruje się racji w absurdach” 23. Dzięki temu właśnie, jak się uważa, może on odkryć lub wynaleźć nowe sensy umierania i śmierci. Aliści niepomiernie ważniejszym przesłaniem płynącym z ukazywania przeciwieństw jest to, że żaden sens, nawet najbardziej zdawałoby się trafny, nie jest w stanie oddać złożoności procesu umierania ani niepoznawalnej natury śmierci.
W takim ujęciu klasyczny kanon ars moriendi przestaje pełnić rolę obiektywnego wzorca, którego powinno się bezwzględnie przestrzegać, a jego miejsce zdają się zajmować arbitralne okoliczności, w których filozof-błazen każdorazowo inaczej wyraża swoją postawę. Jego doraźną ekspresję można przeto nazwać grą bądź spektaklem. Niezależnie od rodzaju scenariusza owego dramatu oraz typu aktora postawa, o której tu mowa, zawsze pozostanie wyłącznie grą oraz pewną
20 J. Lipiec, Kolo etyczne, Kraków 2005, s. 96.
21 Cyt. za: R. Rudziński, Jaspera, Warszawa 1978, s. 215.
22 L. Kołakowski, dz. cyt., s. 178.
23 Tamże, s. 178.