Jose Damian Gaitan OCD
w ten sposób żyć dla Ewangelii. To jest pierwsze umartwienie, w którym chrześcijanin powinien usiłować żyć, i jest ono obowiązujące zawsze, i dla wszystkich.
Może być tak. że dla kogoś taki sposób pojmowania ascezy, będzie wydawał się ustąpieniem życia współczesnej wygodzie. Osobiście uważam jednak, że takie postawienie sprawy jest tak wymagające, jak każde inne, jako że nie ogranicza się do jakiegoś momentu dnia lub jakiegoś aspektu naszego życia, lecz rozciąga się na wszystko i dotyka całą osobę, włącznie z tym. co najgłębsze i najintymniejsze w naszym ja.
Tę rzeczywistość umartwienia wewnętrznego (umrzeć z Chrystusem, aby żyć z Nim nowym życiem dzieci Bożych) i wszystko, co temu pomaga, można przeżywać na tysiąc sposobów. Te są dowolne. Jednak, by być ważnymi. wszystkie muszą spełniać jeden warunek: muszą prowadzić nas do życia Ewangelią lub pomagać nam kroczyć w tym kierunku. W przeciwnym razie, umartwienie będzie czystym sportem duchowym, czymś, co pozostaje bardzo daleko, na zewnętrznym marginesie życia chrześcijańskiego. Ktoś może wieść życie bardzo ascetyczne, w umartwianiu się, poddane tysiącu poświęceń i dobrowolnych wyrzeczeń, i nie posiadać żadnej intencji życia chrześcijańskiego, (por. 1 Tm 4,7-10).
Trzeba zatem uważać na postawę, w której umartwienie służy własnej doskonałości i spokojowi wewnętrznemu. Jest to perspektywa, która przekonuje dziś niektórych, lecz niekoniecznie jest prawdziwą perspektywą chrześcijańską. Asceza chrześcijańska dąży do czegoś więcej, niż celu czysto antropologicznego, lub, co byłoby jeszcze gorsze, czysto antropocentrycznego. Osiągnięcie całkowitego przeobrażenia wewnętrznego jest konieczne, jednakże dla chrześcijanina największą motywacją winna być zawsze motywacja ewangeliczna; w zapomnieniu o sobie samym. To znaczy - szuka się czegoś więcej aniżeli własnej doskonałości i równowagi wewnętrznej, nawet więcej niż własnego poczucia czystości moralnej.
To istotne odniesienie ascezy chrześcijańskiej do Ewangelii pozwala nam zrozumieć także, dlaczego ona nie odnosi się koniecznie i wyłącznie do reformy naszego życia, a rozciąga się ponadto na wszystkie te wymagania i wyrzeczenia dla Ewangelii, które ktoś narzuca sobie dobrowolnie, lub które przychodzą do niego nałożone z zewnątrz, gdy chce on pracować dla uczynienia rzeczywistością przesłania ewangelicznego w naszym świecie, pomiędzy ludźmi, naszymi braćmi (por. Gaudium es Spes 38).
Zatem czym będzie sens praktyk tak tradycyjnych, jak post, wstrzemięźliwość lub jakiekolwiek dobrowolne pozbawienie się czegoś? Można je usprawiedliwić wychodząc wyłącznie z dwóch punktów widzenia chrześcijańskiego, nigdy przez nie same. Uczynimy to, aby wychować samych siebie do skoncentrowania naszej uwagi i naszego życia bardziej na tym, co jedynie istotne, tzn. na Bogu, lub pozbawimy się dóbr na rzecz naszych braci. O tym podwójnym wymiarze ascezy nie powinniśmy nigdy zapominać, jeśli chcemy, by była ona prawdziwa, a nie była tylko czystym masochizmem lub narcyzmem, w zależności od przypadku.
Z innej strony, chodzi przede wszystkim nie o wymyślanie jakichś abstrakcyjnych umartwień, lecz o ścisły ich związek z życiem, by one z naszego życia wypływały; i o wykorzystywanie ich raczej w okazjach, które to życie nam przynosi, aniżeli wynajdywanie innych rzeczy. Poza wyrzeczeniem się zła lub akceptowaniem i znoszeniem wszystkiego, co negatywne, co nam przypadnie w udziale, z powodu Ewangelii i służby braciom, dziś w świede narzucającego się poniekąd konsumpcjonizmu, istnieje pewna forma wystarczającej aktualności. Jest to umiejętność rezygnacji i wyboru pomiędzy wielką różnorodnością rzeczy, jakie nam się oferuje, aby zostać tylko z tym, czego prawdziwie możemy potrzebować. Jest to coś, co można uczynić jedynie w miarę stawania się świadomymi tego, że Bóg jest naszym prawdziwym bogactwem.
tłum. Antoni Rachmąjda OCD
Venit hora crucis! „Godzina, by przeszedł z tego świata do Ojca” (J 13,1). Godzina rozdzierającego cierpienia Syna Bożego, cierpienia, które nawet po upływie dwudziestu wieków nadal głęboko nas wzrusza i daje do myślenia. Syn Boży przyszedł na tę godzinę właśnie po to, aby dać życie za braci. To godzina ofiary - godzina objawienia nieskończonej miłości.
Oto godzina, w której my, ludzie wszystkich czasów, otrzymaliśmy dar miłości silniejszej niż śmierć. Stoimy pod krzyżem, do którego przybito Syna Bożego, aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ojca nad każdym człowiekiem dał życie wszystkim, którzy Mu zostali powierzeni
Niech tajemnica Drogi Krzyżowej Syna Bożego będzie dla wszystkich niewyczerpanym źródłem nadziei. Niech nas pociesza i umacnia także wtedy, gdy nadejdzie nasza godzina.
JAN PAWEŁ n
Rozważanie na zakończenie Drogi Krzyżowej (09.04.2004)