Większość nauczycieli zapytanych, czy chciałoby uczyć dzieci innych nauczycieli, odpowie zdecydowanie przecząco. Nietrudno to zrozumieć, gdyż taka sytuacja może być źródłem dodatkowych napięć. Po pierw sze, sposób odnoszenia się do „dziecka nauczycielskiego'’ bywa wtedy na ogół przedmiotem szczególnej uwagi pozostałych uczniów, którzy pilnie baczą, czy kolega nie jest faw oryzowany. Taki okres testowania „sprawiedliwości” pedagoga nie jest na ogół zbyt długi, lecz może być stresujący. Po drugie, nauczyciel, który ma świadomość, że jego poczynania są śledzone przez innego pedagoga, może nie czuć sic swobodnie, zwłaszcza gdy sądzi, że kompetencje zaw odowa rodzica są większe niż jego własne. Może mieć poczucie bycia nieustannie ocenianym, bycia „pod lupą”.
Sytuacja jest jeszcze trudniejsza, gdy rodzic nie tylko jest nauczycielem, ale pracuje w tej samej szkole lub ma wyższą pozycję, np. jest dyrektorem, pracownikiem kuratorium. Nauczyciel może sic obawiać, że rodzic będzie świadomie lub nieśw iadomie wykorzystywał sw7oją wiedzę i pozycję jako instrument kontroli, że będzie oczekiwał specjalnych względów, przywilejów dla swojego dziecka i siebie, jako członka tego samego grona pedagogicznego. „Gdy dowiedziałam się, że mam objąć wychowawstwo w klasie, do której chodzi córka dyrektora, byłam przerażona. Natychmiast przy pomniały mi się wszystkie moje zeszłoroczne wpadki, te na lekcjach i te podczas zebrań. To miał być drugi, spokojniejszy rok mojej pracy ... Oczywiście z uśmiechem odpowiedziałam, że bardzo chętnie wezmę trzecią B po pani Chojnackiej, ale nie zabrzmiało to chyba szczerze, bo dyrektor popatrzył na mnie badawczo i spytał, czy mam jakieś zastrzeżenia". Ta młoda nauczycielka wciąż jeszcze czuła się niepewnie w swojej roli, miała poczucie, że popełnia mnóstwo błędów i obawiała się kontroli oraz nieprzychylnej oceny ze strony dyrektora. Przestraszyła się, że teraz już „nic przed nim nie ukryje”. Zwy kle taki lęk przed nadmiernie krytyczną oceną jest nieuzasadniony i wielu rodziców', którzy sami zajmują się nauczaniem, z dużym zrozumieniem i taktem odnosi się do nauczycieli swych dzieci. Jest jednak pewna grupa osób, które stwarzają problemy.
Najtrudniej układają sic stosunki z rodzicami, którzy uważają, że z racji swojego przygotowania zaw odowego mają prawo pouczać i krytykow ać nauczyciela, wydawać mu polecenia. Są przekonani, że „wiedzą lepiej”, bo znają szkołę, program i metodykę nauczania, a przede wszystkim - doskonale znają swoje dzieci.
Motywy kierujące ich postępowaniem bywają różne. Może to być po prostu chęć wywarcia dobrego wrażenia na nauczycielu („Nazywam się Kamińska, dr Joanna Kamińska. Jestem mamą Ani. Ja także jestem polonistką. Pracuję na uniwersytecie, ale uczę też w liceum społecznym. Nic wiem, czy pani wie, że Muzeum Historyczne organizuje w przyszłym miesiącu cykl wykładów z najnowszej historii Polski. Może ma pani ochotę skorzystać? Ja staram się nic przegapić żadnej okazji, żeby uzupełnić swoją wiedzę”).
www.wsip.cotn.pl 99