MYSII WSPÓŁCZESNEJ
stwierdzić wyraźny rozwój odczucia wartości u pojedynczego człowieka. Rozmiary kręgu stale się zwiększają (por. koncentryczne koła w Mi) aż do granicy, którą mu zakreśla [dana] epoka.
W ten sposób wielki problem relatywizmu aksjologicznego wy? jaśnia się całkiem prosto. Nowa moralność odznacza się otwarcien na nowe grupy wartości i zamknięciem na minione grupy wartości. Z ujęciem wartości przez świadomość aksjologiczną jest całkieri inaczej niż z teoretycznym poznaniem. To, co świadomość aksjolc* giczna uzyskała z jednej strony, traci ona znowu z drugiej strony Natomiast poznanie, które idzie tą samą historyczną drogą, przez tó same stulecia i te same pokolenia, niczego nie traci z tego, co we wcześniejszych epokach .znalazły wcześniejsze pokolenia, lecz wszystko wchłania, dawne rezultaty wykorzystuje i rozbudowuje je' dalej. Jeśli gdziekolwiek w sferze ducha istnieje postęp, to w po-' znaniu. Można to łatwo i przekonywająco wykazać na podstawie hi-storii nauk. Ale w moralności nie ma tego postępu, togo nieustają-, ccgo gromadzenia ciągle nowych wiadomości (Erkenntnisse), i to dlatego, że moralność właśnie nic jest nauką. Wprawdzie możną etykę nazwać nauką, jest ona nauką o moralności, lecz sama moralność jest czymś żywym i tak długo stanowi pozytywną siłę, wCsr dług której człowiek może się orientować, jak długo tkwi ona głę-j boko w ludzkim sercu. Gdy utraci w nim swoje miejsce, obumiera, pozostaje jedynie jako martwa moralność, którą wprawdzie można' znać, ale z którą nie można już sympatyzować. Świadomość aksjolo-;' logiczna nic jest teoretyczną świadomością, nie może [więc] zacho-j wać w sobie wszystkich wcześniejszych moralności. To, co Sokrates: nazywał wiedzą o dobru, nie jest jeszcze aksjologiczną świadomością dobra. Gdy znamy dobro, wówczas • chodzi o uchwycenie (Erfnsst-haben), ale jeśli nasze odczucie wartości uświadomiło je sobie; wtedy musimy mówić o byciu uchwyconym (Erfasstsein). Odczucie wartości nie zna neutralnego uchwycenia. Być uchwyconym przez-wartość oznacza to, że ma się poczucie nacisku, aby urzeczywistnić ją w życiu, i że czuje się głos sumienia, gdy się nic ulega temu naciskowi, bądź wręcz narusza daną wartość.
W aspekcie wędrującego spojrzenia aksjologicznego [wyznaczają^ cc-go] oświetlony krąg, w który wstępują nowe wartości, a poza; którym muszą znaleźć się stare wartości, dalsze wyjaśnienie uzvsku-‘ je rozpatrywany na s. 1444 problem antynomiczności wyższych wartości. Wydawało nam się bardzo łatwo zrozumiałe, że wyższe wartości, które teraz jeszcze przeciwstawiają się sobie antytelycznic, kiedyś dałyby się połączyć, przy postępującym wnikaniu naszego spojrzenia aksjologicznego w strukturę wyższych wartości. Gdyby ten wgląd i dzięki niemu synteza wyższych wartości były możliwe, oznaczałoby to nic innego jak to, że całkowity poziom spojrzenia aksjo-;
rir/.nego podniósł się o stopień wyżej. Na tym wyższym poziomie /<• odczucie aksjologiczne mogłoby ująć wartości — teraz uważa-za antytetycznc — jako dające się połączyć i mogłoby dokonać syntezy, zgodnie z głębokim przekonaniem, że właściwymi cno-tdmi są dopiero syntezy i że każda wartość uzyskuje prawdziwe wyludnienie swego sensu dopiero w syntezie z innymi wartościami. An-iytelyczność wartości odsuwałaby się jednak do wartości negatyw-ch i dałaby się wtedy w nich pokazać tak samo, jak teraz daje mi; wykazać w wypadku tych wartości negatywnych, ponad który-wznoszą się przedstawione przez Arystotelesa cnoty.
Obok pytania „co jest dobrem i jak je poznajemy?” fundamentalny dla etyki jest również problem dności. Już traktowaliśmy o nim częściej. Przede Problem wszystkim wskazaliśmy na przekonanie Kanta, że wolności Wolność jest możliwa jedynie w pozytywnym rozumie, zatem w dziedzinę zjawisk, w której się poruszamy, wkracza (hincinragt) determinująca siła, która obwieszcza wy-agania prawa moralnego, niezależnie od przyczynowej prawidłowości empirycznego świata. To kantowskie rozwiązanie antynomii przyczynowości, która [to antynomia] tkwiła w pozornej sprzcez-i przyczynowego zdeterminowania i wolności, nie usuwa jesz-,vszystkich trudności [związanych] z problemem wolności. Ra-ej tkwi wr nich jeszcze druga antynomia, której Kant nic widział dlatego też nie rozwiązał, którą zobaczył dopiero Fichtc i która polem drzemała [całe] stulecia, aż w naszych czasach została wytropiona przez niedawno obudzoną ontologię. Wola musi być wolna nie tylko wobec łańcuchów przyczynowych tego świata, wobec wy-, tępujących w nim zdarzeń (o czym [zresztą] nie wie), lecz poza ( i wymaga wolności wobec samych zasad moralnych. Jeżeli czło-iek rzeczywiście jest wolny, to musi móc się też decydować za ■ albo przeciw każdej wartości. Ta druga wolność, którą człowiek mieć wobec wartości, stoi jednak w sprzeczności z kanlow-nadmiernym zdeterminowaniem (Obcrdetermination), z dodatkiem do zdeterminowania, danym nam w wewnętrznej formie szego rozumu. Oznacza to, że człowiek potrzebuje, z jednej strony, tego określenia z jakiegoś innego świata, tej wyższej determi-cji przez wartości. Bowiem jedynie dzięki nim może być wolny; może usunąć procesu przyczynowego, w który jest uwikłany,
; tylko coś doła.czyć do niego. Ale z drugiej strony wartości nie jxnvinny determinować człowieka, ponieważ oznaczałoby to, że kreślają go tak samo jak prawa przyrody [określają] spadający kamień. Wówczas wolność byłaby niemożliwa.
Tę drugą antynomię związaną z problemem wolności można po-
1451