202
dobra swego kraju, powiem - co więcej - że niższe warstwy społeczeństwa zdają, się łączyć z tym pragnieniem mniej osobistych interesów niż warstwy wyższe. Tym jednak, czego im zawsze w mniejszym lub większym stopniu brakuje, jest umiejętność oceny środków prowadzących do osiągnięcia pożądanego celu. Iluż mozolnych badań, ilu rozmaitych pojęć trzeba, by poznać charakter jednego człowieka! Jak to. czego nie udało się dokonać geniuszom, ma się udać masom? Lud nie ma czasu ani sposobności, by poświęcić się takiej pracy. Jest zawsze skazany na pospieszne osądzanie na podstawie najbardziej widocznych cech. Dlatego właśnie wszelkiego rodzaju szarlatani tak dobrze znają sekret przypodobania się ludowi, podczas gdy często nie udaje się to jego prawdziwym przyjaciołom.
Demokracja zresztą nie tylko nie może wybierać ludzi wartościowych, lecz również nie chce ich wybierać.
Nie należy taić, że instytucje demokratyczne skutecznie rozwijają w ludzkim sercu uczucie zawiści. Dzieje się tak nie dlatego, że dają one każdemu człowiekowi możliwość dorównania innym, lecz dlatego, że możliwości te nie są w stanie ludziom wystarczyć. Instytucje demokratyczne rozbudzają namiętność równości i schlebiają jej, nigdy w pełni jej nie zaspokajając. Całkowita równość wymyka się zawsze z rąk ludu, w chwili gdy zdawał się ją wreszcie uchwycić, i ucieka, jak mówi Pascal, wieczną ucieczką. Poszukiwane dobro jest tym bardziej drogocenne, że znajduje się dostatecznie blisko, aby można je było ujrzeć, i na tyle daleko, że nie można go zakosztować. Lud roznamiętnia się w pogoni za nim. Szansa wygranej go ożywia, niepewność sukcesu drażni. Ludzie ekscytują się, męczą, jątrzą. Wszystko, co w jakiś sposób ich przerasta, wydaje się przeszkodą na drodze do zaspokojenia pragnień i niczyja wyższość nie jest uznana w sposób tak bezwzględny, by jej widok nie drażnił ludzkiego wzroku.
Wielu ludzi wyobraża sobie, że tajemny instynkt, który popycha u nas niższe warstwy do odsuwania, na ile to możliwe, warstw wyższych od władzy, ujawnia się tylko we Francji. To wyobrażenie jest błędne - instynkt, o którym mowa, nie jest bynajmniej francuski, jest demokratyczny. Polityczne okoliczności mogły mu nadać smak szczególnej goryczy, niemniej nie one go zrodziły.
W Stanach Zjednoczonych lud nie żywi nienawiści do wyższych warstw społeczeństwa, ale nie ma dla nich wiele życzliwości i skrupulatnie utrzymuje je z dala od władzy. Nie boi się wielkich talentów, ale i nie ma do nich szczególnego upodobania. Odnosi się wrażenie, że wszystko, co zostaje wyniesione nie za sprawa ludu, z trudnością zdobywa sobie jego laski.
Podczas gdy naturalne instynkty demokracji sprawiają, że lud nie dopuszcza ludzi wybitnych do władzy, równie silny instynkt każe tym ostatnim zaniechać kariery politycznej, w której tak trudno jest im pozostać sobą i uniknąć spodlenia. Tę właśnie myśl w sposób naiwny wyraził kanclerz Kent. Znany ten autor, wielce wychwalając część konstytucji przyznającą władzy wykonawczej prawo mianowania sędziów, dodaje: „Możliwe przecież, że ludzie najbardziej powołani do zajęcia tych stanowisk mieliby zbyt wiele rezerwy w sposobie bycia i zbyt surowe zasady na to. by mogli kiedykolwiek zdobyć większość głosów w powszechnych wyborach." (Kent's Commentaries, t. I. s. 272.) Oto co bez zastrzeżeń wydrukowano w Ameryce w roku 1830.
Przekonałem się, że ludzie, którzy uważają powszechne głosowanie za gwarancję dokonania słusznego wyboru, oddają się kompletnej iluzji Powszechne wybory mają inne zalety, ale nic tę.
0 czynnikach, które mogą częściowo uzdrawiać instynkty demokracji
Kiedy państwu zagrażają wielkie niebezpieczeństwa, lud dokonuje często szczęśliwego wyboru obywateli zdolnych uratować państwo.
Wielokrotnie spostrzeżono, że w krytycznych okolicznościach człowiek rzadko utrzymuje się na swym zwykłym poziomie; zazwyczaj wznosi się ponad len poziom lub upada poniżej. Podobnie bywa ze społeczeństwami. Skrajne niebezpieczeństwa, miast je poderwać, pogrążają je nieraz. Wzbudzają w narodzie ślepe namiętności i miast go oświecać, utrudniają rozpoznanie sytuacji. Żydzi mordowali się nawet wśród dymiących ruin Świątyni. Wszelako zbliżające się niebezpieczeństwo częściej jeszcze ujawnia nadzwyczajne cnoty ludzi i narodów. Podobne pomnikom, których sylwetka, dotychczas niewidoczna pośród nocnych ciemności, zaczyna nagle wyraźnie rysować się w świetle pożaru, wielkie charaktery pojawiają się wtedy w całej swej okazałości. Ludzie genialni nie wahają się ukazać publicznie, a przerażony niebezpieczeństwem lud zapomina na pewien czas o zawiści. W wyborach często zwyciężają wówczas wielkie nazwiska. Mówiłem już o tym, że dzisiejsi amerykańscy mężowie stanu zdają się karłami w porównaniu