Nieustannie odnawiające się związki utopizmu z ruchami rewolucyjnymi nie powinny - jak już mówiłem - prowadzić nas do utożsamiania go z rewolucjonizmem. I to nie,tylko dlatego, że utopizm najczęściej nie ucieka się do rewolucji. Również dlatego, że rewolucja go, w gruncie rzeczy, uśmierca lub pozostawia przy życiu tylko jako pociechę dla swoich rozczarowanych zwolenników.
Utopista rozumie mianowicie rewolucję jako całkowite zerwanie historycznej ciągłości, jako jednorazowy przeskok do doskonałości, jako błyskawiczną kreację społeczeństwa idealnego, jako chwilę, w której & wszystko jest możliwe. „Dziś - jak wołał Herbert Mar-cuse - dysponujemy możliwościami.zrobienia ze świata piekła i pomyślnie idziemy w tym kierunku. Mamy także możliwość przekształcenia go w przeciwieństwo piekła”1. Rewolucja ma być aktem rozstrzygającym ważne problemy społeczne natychmiast i raz na zawsze - Sądem Ostatecznym społecznej sprawiedliwości. Takie rozumienie rewolucji ma niewątpliwie we wszystkich rewolucjach doniosły wpływ na potoczne myślenie. Któż nie chciałby wierzyć, że oto bez mała z dnia na dzień dokona się cudowna przemiana? Całe zło zostaje przypisane dawnemu porządkowi; całe dobro i tylko dobro porządkowi nowemu. Wiara taka porywa ludzi do walki w chwilach historycznych przełomów. Bez tej wiary owe przełomy byłyby zapewne w ogóle niemożliwe, toteż dziwić się trudno, że przywódcy rewolucji nie przestają do niej się odwoływać i podtrzymywać ją nawet wtedy, gdy już wiadomo, że z naprawy świata znowu nic nie wyszło.
Pamiętać jednak trzeba, iż taka apokaliptyczna wizja świata mało ma wspólnego z trzeźwym rozpoznaniem skomplikowanych mechanizmów zmiany społecznej. Jest wiarą, a nie wiedzą. To opium rewolucjonisty - narkotyk sprowadzający piękne sny, po których przychodzą zwykle koszmarne przebudzenia.
Nie ma żadnego końca historii. Znaczenie rewolucji nie polega na likwidowaniu raz na zawsze przedziału między rzeczywistością a ideałem, lecz na dążeniu do ideału, który w rzeczywistości nigdy nie może zostać osiągnięty, ponieważ oznaczałoby to_stagnację i śmie.cćj^szelkićhnadziei. Owo rozdarcie stale się odnawia, wyłaniając nowe utopie. Trwają też dawne utopie, a to w tej mierze, w jakiej ich ważne punkty nie zostały nigdy naprawdę urzeczywistnione, a odpowiadają ciągle jakimś żywotnym potrzebom ludzkim. Obraz społeczeństwa idealnego jest natchnieniem poszukiwaczy stosunków lepszych, którzy powinni wszelako wiedzieć, że - jak mówi poeta:
Nie ma szczęśliwych narodów
I nie ma wyspy, na której już nigdy krew ludzka nie spłynie,
Ale jest prawda wznoszenia rzeczy nowych
i lepszych,
Choć muszci rodzić się u- bólu, jak ludzie2.
Cyt. wg E.J. Ba talowa, Filozofia buntu. Krytyku ideologii lewicowego radykalizmu. Warszawa 1976, s. 143.
M. Jastrun, Poezje 1944-1954. Warszawa 1954. s. 213.