czymś nie do przyjęcia, uraża takie lub inne najświętsze uczucia i wchodzi w konflikt z uznanymi wartościami. Wydaje się, że tego rodzaju operacja leży u podstaw tzw. utopii negatywnych, a w każdym razie znacznej ich części, w związku z czym są one bardziej pospolite, niż się to na pozór wydaje.
Komunistyczne utopie głoszą likwidację własności prywatnej. Kontrutopista powie, że w komunizmie nikt nie będzie miał własnej szczotki do zębów. Komuniści krytykują burżuazyjną rodzinę. Antykomunistyczna kontrutopia zrobi z tego ideę wspólności żon, mogąc się zresztą powołać na niejedną ze staroświeckich utopii komunistycznych. Znajdzie się w końcu ktoś, komu starczy talentu literackiego, by owe domniemane okropności przedstawić w przemawiający f do wyobraźni sposób. Nawiasem mówiąc, autorzy utopii negatywnych mają zadanie ułatwione: ten satyryczny gatunek stwarza rozleglejsze pole do popisu niż dy-| daktyczna z konieczności utopia klasyczna. Przede wszystkim ludzie, których się opisuje, mogą być podobni do ludzi z krwi i kości, jakich każdy widział na własne oczy.
Z doraźnej publicystyki politycznej wyrastają niekiedy bezpośrednio rozwinięte utopie negatywne. Można tu powołać się na przykład niewielkiej książeczki E. Rychtera pt. Obrazki socjalistycznej przyszłości według Bebla, gdzie ten aktualnopolityczny rodowód utopii negatywnej widoczny jest szczególnie wyraźnie. Książeczka ta miała służyć kompromitacji zasad wyłożonych przez Augusta Bebla w niezwykle w swoim czasie popularnej (kilkadziesiąt wydań) pracy Kobieta i socjalizm (1879). Bebel spróbował pokazać, jak będzie wyglądało społeczeństwo socjalistyczne, uwydatniając wszystkie jego powaby. Rychter opisuje dość drobiazgowo sytuację, jaka - jego zdaniem -wytworzyłaby się w Berlinie po zwycięstwie socjaldemokratów, i stara się wykazać, że będzie nie lepiej, lecz dużo gorzej. Hasła społeczne Bebla zostały pokazane w krzywym zwierciadle ich domniemanych społecznych skutków. Książeczka Rychtera była utworem dość prostackim, ale dzięki temu ma ona tę zaletę, że wyjątkowo wyraźnie ujawnia wspomniane przejście od pewnego typu publicystyki do negatywnej utopii. „Patrzcie, do czego to prowadzi!” - wołał dziennikarz, nie poprzestając w tym przypadku na ogólnikowych ostrzeżeniach, gdyż formułował za pomocą „mówiących obrazów” rozwiniętą hipotezę na temat niebezpieczeństw socjalizmu. Chwyt mógł być z pewnością propagandowo skuteczniejszy niż na przykład bezpośrednie kwestionowanie zasadności socjalistycznej krytyki kapitalistycznej organizacji produkcji i podziału dóbr. Trzeba zresztą przyznać, że owe obrazy były - jak dziś już wiadomo - całkiem realistyczne. Rychter przewidział na przykład konieczność wystawania w długich kolejkach, a także inne sytuacje znane nam z czasów tzw. realnego socjalizmu.
Podobny schemat odnajdziemy w utworach bardziej literacko wyrafinowanych, które są doprowadzeniem do absurdu idei przeciwników politycznych, demonstracją rzeczywistych lub domniemanych niebezpieczeństw, jakie kryje w sobie realizacja tych idei.
jflr. spnłer.7eńs.twar^w--kh:>rveh -f-jalc u Orwella! „wojnajo.fiokój-^wolnośćao. niewolftiotwo”, „niewiedza to siła” ^.przestrzegają przed okazaniem zbytnie-go zaufania rzecznikom wolnoścLj^okoinj wiedzy. , ~~~27Teg()“p'unktu widzenia klasyczną utopią negatywną są Biesy Dostojewskiego (1B70) - ta wielka polemika z nihilizmem przeprowadzona środkami jego kom-
199