utopie, być może, użyźniają nawet grunt pod ich uprawę. Świadomość zła otwiera drogę marzeniom, choćby nawet ci, którzy zło ukazują, nie byli do marzeń zdolni. Gdyby nie negatywna utopia atomowej zagłady ludzkości, kto wie, czy takiego znaczenia nabrałaby największa utopia naszych czasów: utopia świata bez wojen? Gdyby nie negatywna utopia samozatrucia ludzkości, kto wie, czy taką popularność uzyskałby ekologizm? Tak więc powtarzam: nie trzeba wznosić muru między utopią pozytywną a utopią negatywną.
Utopie negatywne wydają się więc utopiami w pełnym tego słowa znaczeniu, choć utopiami bardzo szczególnego rodzaju. Jeśli pominąć ich możliwe zastosowanie jako instrumentów propagandy zachowawczej lub reformistycznej, to przyjdzie je uznać za świadome lub nieświadome manifestacje potrzeby lepszego świata, odczuwanej nawet przez ludzi, którzy sami odkryć go nie umieją.
Negatywna utopia może byćjakkażdą_j^na utopia wołaniem o zmianę, stosunków-panujących, jest bo-wiemichTiiagnozą. Jak wszelka utopia burzy ona zadowolenie z tego, co jest, pali mosty miedzy rzeczywistością i powinnością. W tym sensie dokonuje tej samej pracy, co optymistyczni projektodawcy społeczności idealnych. Pokazuje świat, w którym istnieją zawsze jakieś albo-albo, zasadnicze konflikty i wybory. Jest dodatkowym dowodem nieśmiertelności utopi-zmu, który skądinąd stara się ośmieszyć i skompromitować. Nasuwa się wszakże pytanie, czy współczesny utopizm może być tym samym utopizmem, którym zajmowaliśmy się do tej pory.
była ze swej istoty czymś jedynym i niepowtarzalnym. Powielać można prawa czy instytucje, nie zaś związki tego typu, związki oparte na bezpośrednich stosunkach konkretnych jednostek. Tym, co może mieć powszechniejsze zastosowanie, są tylko nowe wzory życia związane z radykalną odmową uczestnictwa w kulturze panującej. Odmowa ta obejmowała także dobra materialne, których nadmiar uniemożliwiał ponoć człowiekowi samorealizację. Krótko mówiąc, komuny te nie były i nie chciały być eksperymentami z zakresu inżynierii społecznej, o jakich marzyli dawniejsi utopiści. Były azylami, miejscami wytchnienia, klasztorami, placami zabaw, samorządnymi szpitalami psychiatrycznymi, dionizyjskimi pochodami -wszystkim, tylko nie miniaturami „normalnego’' społeczeństwa przerobionego na miarę doskonałości. Utopia ludzkiej samorealizacji znajduje się tedy na granicy utopii heroicznych i eskapistycznych.
Wśród krytyków ruchu kontestatorskiego (a nie brakowało ich ani na prawicy, ani na lewicy) silna była skłonność do bagatelizowania przedstawionych powyżej zjawisk. Widziano w nich najczęściej jedynie młodzieżowe ekstrawagancje i machlojki różnych dorosłych szarlatanów, którzy robili dobre interesy na rozczarowaniu części młodzieży doświadczeniami „społeczeństwa dobrobytu”. Chętnie cytowano rozmaite ekscesy, ograniczając do tego całą charakterystykę ruchu. Z tego punktu widzenia owa utopia to banda Mansona, zbiorowe samobójstwo w Gujanie i konta bankowe kilku samozwańczych proroków religijnych. Nie zamierzam bynajmniej kanonizować tu nowych utopistów, chociaż nie brakło wśród nich ludzi rzeczywiście szlachetnych. Chodzi o to, by zdać sobie sprawę, że ich poglądy dobrze oddawały w swej
225