144 [167-168]
Niepokoje czasu wojny, klęski naturalne, perturbacje koniunktury gospodarczej były w XIV-XV w. generatorem procesów pauperyzacji tak na wsi, jak i w mieście1. Paryża dotykały skutki tych procesów w obu płaszczyznach, bo mury wielkiego miasta tradycyjnie przyciągały zubożałych czy głodujących chłopów. Na miasto spadał więc podwójny ciężar pauprów - własnych i obcych. Tych ostatnich, zgodnie z zasadą średniowiecznej doktryny opieki nad biednymi, należało się pozbyć jak najszybciej (każda społeczność, każda gmina powinna opiekować się swoimi ubogimi), miejscowi zaś biedacy powinni znaleźć schronienie w przytułkach i szpitalach. Między nakazami doktryny a praktyką społeczną istniał jednak przerażający rozziew.
Nic bowiem nie było w stanie powstrzymać migracji mieszkańców okolicznych wsi i miast ku Paryżowi. Klęski naturalne, groza śmierci głodowej i nadużycia oddziałów wojskowych obu walczących stron pchały te tłumy pod osłonę murów miejskich w nadziei wsparcia2. A życie w Paryżu pierwszej połowy XV w. było ciężkie. Depresja gospodarcza, powolne zmiany warunków klimatycznych, trudności życia miasta kilka dziesiątków lat żyjącego w stałym oblężeniu określają dzień powszedni Paryża. Dziennik mieszczanina paryskiego, kronika życia paryskiego w jego wymiarze codziennym, skrzętnie notuje drożyznę żywności, możliwości zarobków, nędzę „povres gens”3. Ale pojęciem tym obejmuje kronikarz w samej rzeczy bardzo szerokie rzesze ludności paryskiej, wcale | nie tylko ludzi stale zdanych na wsparcie charytatywne - wymienia wśród nich „ubogich księży”, którym dawano zaledwie 2 s. za mszę4, a upadek handlu wskazuje jako ważną przyczynę zubożenia i nędzy5.
Stałe procesy pauperyzacji ludności sprawiają, że jeżeli nawet ograniczymy się ściśle do tych kategorii biedaków, którzy nie posiadają stałych źródeł utrzymania i żyją ze wsparcia, to skontatować musimy płynność tego środowiska, fluktuację jego liczby w zależności do koniunktury gospodarczej i od katastrof żywiołowych. Omawiając antywłóczęgowskie ustawodawstwo tego okresu mieliśmy możność stwierdzenia, że władze próbują ustawicznie oddzielić „fałszywych biednych” od „prawdziwych biednych”. Tylko ci ostatni mają prawo do opieki i wsparcia.
Zubożali chłopi i rzemieślnicy, bezrobotni najemnicy, wszyscy ci, dla których zabrakło warsztatów pracy, podobnie też jak ci, którzy są bezrobotnymi z własnej woli - to „fałszywi biedni”, którzy nie powinni korzystać ze wsparcia i jałmużny6.
„Prawdziwy biedny” - to człowiek niezdolny do pracy. Są to więc ludzie ułomni, chorzy, starcy, wdowy i sieroty. Oni to stanowią właściwą i uprawnioną klientelę dobroczynności. Oni mają prawo do opieki, do miejsca w przytułku i szpitalu, do wsparcia, do żebrania. Podejmując przedstawienie dobroczynności i szpitalnictwa oraz ich klienteli spróbujemy dotknąć charakteru tego środowiska i jego składu wewnętrznego.
1. SZPITALNICTWO PARYSKIE
„Dawne szpitale - pisał Michelet - nie różniły się w niczym od domów poprawczych. Chory, ubogi, więzień, którego do nich wtrącano, uważany był zawsze za grzesznika, na którego spadła kara boża i który przede wszystkim powinien odpokutować”7. Obraz to może zbyt pesymistyczny i ukształtowany przez wielkie „en-fermements” XVII stulecia. Trafcie jednak rysują te słowa jedną z ambiwalencji średniowiecznej po|stawy wobec chorych. Choroba jest zrządzeniem boskim i karą za grzechy, stąd też za pierwszą pomoc, jaką szpital powinien udzielić choremu, uważano pomoc duchową, przywołanie spowiednika. Leczenie sensu stricto ma znaczenie drugorzędne, szpital ma przede wszystkim zapewnić dotkniętemu chorobą przytułek-i środki do życia8.
Szpital średniowieczny jest więc przede wszystkim przytułkiem, a chorzy nie są wcale jego wyłączną czy nawet uprzywilejowaną klientelą9. Nawet w bardziej nowoczesnym sformułowaniu zadań szpitala przez znakomitego XVI-wiecznego humanistę odnajdujemy tę wielość funkcji ówczesnych szpitali: żywienie i leczenie chorych, utrzymywanie żebraków, wychowywanie dzieci i młodzieży, strzeżenie
E. Levasseur, La Population franęaise, t. I, Paris 1889, s. 179 sqq.
Jean Chartier, Chronique de Charles VII roi de France, ed. Vallet de Viriville, Paris 1858, s. 245: „et s’enfuyoient les gens du piat pays a Paris, tant pour la faminc que pour les oppressions que leur fai-soient les Angloiz, et aussi les garnisons des Franęois” (1438). Kronikarz zapisuje, że ofiarą głodu i epidemii padło wówczas 50 tys. ludzi - o przesadzie tych danych cf. Coyecque, op. cit., s. 118.
Journal d'un hourgeois de Paris, ed. A. Tuetey, Paris 1881, s. 119: „toute char enchery tellement que pouvres gens n’en mengoient point” (grudzień 1418); ibidem, s. 123: „en tout le karesme povres gens ne mengeoient que pain aussi noir et mai savoure c’om pouroit faire” (marzec 1419); ibidem, s. 131: „et se ne gaignoit on denier” (jesień 1419); ibidem, s. 136: „et le plus de pouvres gens ne mengeoient que pain de noix” (styczeń 1420); ibidem, s. 142: „en ce temps avoit si grant faulte de change a Paris que les pouvres gens n’avoient nulles aumosnes ou bien pou” (jesień 1420); ibidem, s. 145: „et si avoit tres grant pouvrete de fain la plus grant Partie, especialment le menu peuple” (grudzień 1420); ibidem, s. 150: ,jour et nuyt crioient hommes, femmes, petiz enffans: «Helas! je meur de froit», 1’autre de fain. Et en bonne verite il fist le plus long y ver que homme eust veu, passe avoit XL ans” (marzec 1421); ibidem, s. 263: „car pouvres gens n’avoient ne vin ne pitance, se non ung pou de noiz et du pain et de 1’eaue, car pois ne feves ne mangoient point, car ilz coustoient trop en achapt” (luty 1431). Cf. Journal parisien de Jean Maupoint (1437-1469), ed. G. Fagniez, „Mem. de la Societe de 1’Histoire de Paris”, t. VI, 1878, s. 23: w 1407 r. „fuit permaxima hyems ita quod a festo sancti Martini yemalis inclusive omnes riparie Parisius affluentes fuerant congelate, unde quamplures pauperes gelu et inopia perierunt”.
Journal d'un bourgeois de Paris, s. 145: „En icellui temps avoient povres gens et pouvres prebstres mai temps, que on ne leur donnoit que II solz parisis pour leur messe; et pouvres gens ne mengeoient point de pain que choulx et naveaulx, et telz potaiges sans pain ne sel” (grudzień 1420).
Ibidem, s. 262: „on ne gaignoit rien car marchandise ne couroit point; par ce mouroient les pouvres gens de fain et de pouvretć” (1431).
E. Coomaert, Les Corporations en France avant 1789, Paris 1941, s, 272 sq.
J. Michelet, Histoire de France, t. XV, s. 21.
Jean Gerson, Science de bien mourir (Bibl. Nationale, Ms. Fr. 1551), fol. 73v: „Et seroit expedient en chascun hospital ou Postel dieu que, par ordonnance faicte, on ne receust aucun malade qui ne se confessast des le premier jour, ou au mains qu’il se representast au prestre a ce ordonnez comme il est loablement en 1’Ostel Dieu de Paris” (traktat napisany przed 1403 r. - cf. M. Lieberman, Chronologie gersonienne, „Romania”, t. LXXXIII, 1962, s. 61 sqq.); Liwe de vie aclive de l’Hótel-Dieu de Paris (ostatnio częściowe wydanie dał M. Candille): „Comme & la Maison-Dieu aulcun malade n’est receu si ne se confesse & 1’entree” (cyt. za Coyecque, op. cit., s. 69, n. 2).
W jednym ze średniowiecznych glossariów znajdujemy taką oto definicję szpitala: „hospitale est domus ubi peregrini vel miseri suscipiuntur in hospitium” - F. Monę, Uber Krankenpflege von 13. bis 16. Jahrhundert, „Zeitschr. flir die Geschichte des Oberrheins”, II, s. 262.