174 Zabić Hitlera
kownik wrócił rozczarowany i zaczął od rozmowy z Mertzem. Ob; byli zgodni, że przy następnej okazji nie wolno brać pod uwagę st< nowiska generałów. Chodzi już tylko o to, by zamachu dokonać, n< wet jeśli przewrót ma się nie udać, zwłaszcza że nie ma jakiejkolwie perspektywy na alternatywny do zamachu rozwój wydarzeń, na prz} kład otwarcie luki na froncie zachodnim, by umożliwić aliantom oki pację Niemiec.
Tymczasem Olbricht pospieszył do zaalarmowanych już jednoste stacjonowanych wokół Berlina i oświadczył, że „ćwiczenia” wypad] znakomicie. Trzeba być zawsze przygotowanym na to, że w Berlini może dojść do niepokojów wywołanych przez licznych tutaj obcyc robotników. Przyjął paradę jednostek bojowych i odwołał alarm. Dc wódcom musiało oczywiście zaświtać w głowach, że coś tu jedna jest nie tak i że rozkaz o wdrożeniu planu „Walkiria” mógł właściwi wyjść tylko od dowódcy armii rezerwowej, generała Fromma lu Stauffenberga, a nie podległego mu Olbrichta jako szefa Urzęd Ogólnego Wojsk Lądowych.
Przebieg wydarzeń 15 lipca nie po raz pierwszy dowiódł, że spośró spiskowców tylko Stauffenberg miał niezbędną siłę charakteru, by pc kierować przewrotem w Berlinie. I że powinien wziąć na siebie roi podwójną - zamachowca i przywódcy przewrotu, gdyż 01brichtov brakowało determinacji, Mertzowi, w związku z charakterem piastc wanego przezeń urzędu, autorytetu, a co do Fromma niczego ni można było być pewnym. Gdy 15 lipca po południu na Bendlerstrai se doszła wiadomość, że zamach nie został przeprowadzony, wszysc poczuli ulgę, dało się odczuć „jakiś prawie euforyczny nastrój”, jakb jeszcze raz udało się ujść cało.
Ale dla Stauffenberga nie było już odwrotu. Po tych wszystkie chybionych próbach Rubikon został przekroczony. Osiemnastego lij ca 1944 roku otrzymał wiadomość, że za dwa dni znów ma się stawi w „Wilczym Szańcu” na naradzie. Tym razem musi się udać - albc Albo wszystko na nic.