102
ROZDZI
Warto tu zauważyć, że podobne problemy, którycfi Popper nie znał,
żą się obecnie z Internetem, gdzie każdy może być dziennikarzem, także anonimowym. Coraz częściej Internet zaczyna się traktować jako „piątą władzę" i niewykluczone, że internetowe, obywatelskie, ale jednocześnie nieprofesjonalne dziennikarstwo, niebawem stanie się jednym z największych wyzwań dla mediów i profesjonalnych dziennikarzy.
Jeśli obawy i argumenty K.R. Poppera, uznawanego za jeden z najwybitniejszych umysłów XX wieku, uznać za przekonujące, wnioski są oczywiste: dziennM karz nie może ulegać opinii publicznej. Wielu dziennikarzy mediów deontolo-J gicznych potrafi przedstawiać poglądy i argumentować wbrew opinii publicznej. Dlatego pewien paternalizm z ich strony jest nie tylko usprawiedliwiony, ale nawet pożądany. Niemniej jednak, w głos opinii publicznej powinni się pilnie wsłiri chiwać, nie tylko z dziennikarskiego obowiązku. W opinii publicznej pobrzmiewają bowiem echa zakorzenionego w tradycji „poczucia moralnego”, które jest odpowiednikiem „instytucjonalnej świadomości prawnej"1 2 3. Szacunek dla tradycji jest więc czymś istotnym dla etosu.
Opinia publiczna - byt nieuchwytny i zmienny - wykazuje czasem głębszą niż rząd przenikliwość, czy raczej moralną wrażliwość. Niemniej zagraża ona wolności, jeśli nid miarkuje jej tradycja liberalna. Bywa groźnym sędzią gustów i nie dającym się akcepto* wać arbitrem w kwestiach prawdy. Pełnić jednak może niekiedy rolę oświeconego sędziM go, gdy chodzi o sprawiedliwość. (...) Niestety, podlega manipulacji. Niebezpieczeństwom tym przeciwstawić się może wyłącznie tradycja liberalna44.
W.L. Rivers i C. Mathews już 20 lat temu zauważyli rosnące przekonanie,: tradycyjne środki masowego przekazu są w coraz mniejszym stopniu uznaw ne przez odbiorców za wyrazicieli opinii publicznej3. Różnorodność często wz jemnie sprzecznych informacji medialnych wytwarza u odbiorców dysonans p< znawczy. Aby się od niego uwolnić, odbiorcy podważają wiarygodność medió' coraz częściej widząc w nich instytucje realizujące własną politykę ibroniąi swoich przywilejów. Dziennikarze stali się wyobcowaną grupą społeczną, wedh określenia R. Kapuścińskiego, „klasą medialną"4.
Aby niwelować, przynajmniej częściowo, tę pogłębiającą się izolację mediów I dziennikarzy, w niektórych gazetach istnieje stanowisko ombudsmana47.
Idea ombudsmana narodziła się w Szwecji w 1807 r. i przez dziesięciolecia nic miała żadnego odniesienia do mediów. Ombudsman to po prostu rzecznik praw obywatelskich, czyli organ państwowy. Gdy 150 lat później powstała idea rzeczników czytelników gazet, zapożyczono termin ombudsman na określenie takiej funkcji.
Jest on wewnętrznym krytykiem gazet, swoistym przedstawicielem czytelników zatrudnionym przez redakcję. Ombudsman jest profesjonalistą w zakresie znajomości mediów i musi mieć w środowisku dziennikarskim autorytet. W przeciwnym razie nie ma szans na skuteczne łagodzenie napięć na linii gameta - czytelnicy.
W każdej gazecie rola ombudsmana może być nieco inna. Niemniej jasne wydają się l*wne kryteria, które gwarantują dobre wypełnianie tej roli: ombudsman musi mieć dokładnie zdefiniowane obowiązki, posiadać mandat i osobiste zalety pozwalające ten mandat realizować4*.
Ombudsman może zadawać redaktorom i dziennikarzom wszelkie pytania I musi uzyskać na nie odpowiedź. Wymaga się od niego umiejętności negocja-ryjnych i skuteczności. Funkcja ombudsmana możliwa jest tylko w mediach ilojrzałych, zdających sobie sprawę z własnych słabości i ograniczeń. Wymacana jest .też dojrzałość dziennikarzy: akceptacja oczywistości, że zdarzają im się błędy, że zdarza im się wyrządzać szkody społeczeństwu i krzywdę kon-k retnym ludziom. Niestety, w Polsce wciąż jeszcze niewielu dziennikarzy i niewiele redakcji potrafi, bez prawomocnego wyroku sądowego, napisać i powieli/leć: „przepraszamy, pomyliliśmy się”.
Ombudsman bada postępowanie dziennikarzy i redaktorów i w razie uchybień zaleca odpowiednie środki naprawcze. Działa opierając się na własnym doświadczeniu i intuicji, nie ograniczają go żadne spisane kodeksy.
Autorytet ombudsmana bierze się z jego doświadczenia i walorów osobistych. Musi być akceptowany przez dziennikarzy, ludzi z reguły młodszych im| niego. Dominująca we wszystkich redakcjach młodzież dziennikarska nie u/naje autorytetów. W Polsce trudno byłoby znaleźć osoby, które młodzi dziennikarze zaakceptowaliby w roli ombudsmanów.
Nie bez znaczenia są też koszty: ombudsman ma w redakcji etat, o co nie tyl-k|0 w polskich warunkach jest trudno. System ombudsmanów zaawansowany
*' CG. Christians, M. Facklcr, K.B. Rotzoll, Media Ethics.....s. 328. Niestety, nie ma dobrego poi-
odpowiednika tego szwedzkiego słowa, używanego także w języku angielskim. nOxford Ad-Miił fil l.earncr s Dictionary of Current English" (1974) podaje, że ombudsman to „experienced per-#♦♦11 havlng authority to inąuire into and pronouncc upon grievanccs of dtizens against public autho-iliii i" llyć może najwłaśclwlcj byłoby mówić „mediator" lub „redaktor publiczny".
* W.L Rlvcrs, C. Mathews, Etyka środków przekazu..., s. 260.
° Tamże, s. 585.
Tamże, s. 589.
W.L Rivers, C. Mathews, Etyka środków przekazu, s. 72. Stąd bierze się coraz większa popul. ność alternatywnego dziennikarstwa w przestrzeni wirtualnej. Internet staje się „piątą władzą". dia profesjonalne zdają sobie z tego sprawę, tworząc wydania Online i fora dyskusyjne, a profesjon ni dziennikarze piszą błogi.
Radio Maryja odniosło spektakularny sukces dzięki wytworzeniu u odbiorców wrażenia, nie jest odizolowane od odbiorców.