128 ROZDZIAŁ
w którym tradycja mierzona własnymi kryteriami racjonalnego postępu - przestać nie czynić jakikolwiek postęp. Konfliktów nie da się już racjonalnie rozwiązać stosowaS nymi dotychczas metodami, ich zastosowanie raczej doprowadzi do odkrycia w trądy J cji kolejnych niespójności. Ów punkt nazywa Maclntyre „kryzysem epistemologicznyni“, Przezwyciężyć go można jedynie, znajdując nowe pojęcia i nowe teorie epistemologiczne. 1 Ale może się stać i tak, że wszystkie nowe środki zawiodą i tradycja nie zdoła się uporać I własnymi siłami z kryzysem. Jeśli własna tradycja nie jest w stanie zapanować nad kry• I zysem, to istnieje możliwość, że jej zwolennicy nauczą się rozumieć tradycję konkuremm cyjną, ta zaś uzdolni ich do dostrzegania niespójności i do stwierdzenia, dlaczego kryte• 1 ria racjonalności należące do ich własnej tradycji muszą prowadzić do kryzysu episte• I mologicznego1.
W przypadku dziennikarzy ów kryzys epistemoiogiczny przejawia się mię- ] dzy innymi w podziale na dziennikarzy i ludzi mediów, który jest adekwatnym, choć ignorowanym przez środowisko, opisem rzeczywistości. W przy-1 padku mediów kryzys przejawia się chociażby w pretensjach tabloidów do istotnego wpływu na opinię publiczną. Najjaskrawszym jednak symptomem kryzysu epistemologicznego w mediach i dziennikarstwie jest to, że etylu I normatywna nie spełnia i nie może już spełniać roli, jaką przypisywano jej jeszcze kilkanaście lat temu. Tradycja, obejmująca etykę normatywną mediów \ i dziennikarstwa, znalazła się w punkcie, który domaga się „nowych pojęć i nowych teorii epistemologicznych”.
Gdyby normy zawarte w „Karcie etycznej mediów” i innych kodeksach potraktować jako powszechne i bezwarunkowe, wiele redakcji i bardzo wielu dziennikarzy należałoby uznać za firmy i osoby nieetyczne.
Twórcy kodeksów zdają sobie sprawę z tych trudności. W 1989 r. członkowie amerykańskiego Society of Professional Journalists (SPJ), które w swoim kodeksie kładzie nacisk na takie pojęcia jak prawda, dokładność, uczciwość, konflikt interesów, głosowało przeciw obligatoryjnemu narzucaniu tych norm wszystkim dziennikarzom. Uznali bowiem, że tego typu regulacja wzmocni tendencje do licencjonowania dostępu do profesji dziennikarskiej oraz naruszy wolność mediów i niezależność dziennikarzy2.
Wydaje się, że dziennikarze mediów deontologicznych większość norm zawartych w kodeksach traktują jako ideały, do których należy dążyć i próbować realizować. Ale byłyby one uznawane przez nich za obowiązujące także wówczas, gdyby żadne kodeksy nie istniały. Takim dziennikarzom ogólne kodeksy etyki •lilcnnikarskiej, określające jakieś powszechne normy zawodowe, nie są potrzebne. Wystarczą wewnętrzredakcyjne dokumenty określające zasady pracy w konkretnej redakcji.
Kodeksowe normy stanowią natomiast pewne ramy etyczne dla tych me-tllów, które same z siebie nie przyjmują wyraźnej orientacji etycznej, a więc mediów teleologicznych, a szczególnie tabloidów. Aby miały realną wartość, powinny być minimalistyczne, czyli określać minimalne standardy etyczne profesji i mediów. Takich kodeksów niestety nie ma. Wszystkie istniejące itawiają ludziom mediów wysokie, a zwykle nawet bardzo wysokie wymagania. Aby im sprostać, tabloidy musiałyby zmienić swoje cele, metody, stylebo-ok - słowem wszystko, czyli po prostu przestałyby być tabloidami. W przypadku tego typu mediów na straży etyki musi stać prawo. Jest to etyka wymuszona. Wydaje się jednak, że środowisko dziennikarskie mogłoby się pokusić o sformułowanie minimum etycznego.
Standardy dziennikarstwa deontologicznego wyznaczają pewien idealny paradygmat medialny. Pod tym pojęciem należy rozumieć niespisane, ale realizowane w praktyce kanony dziennikarskie, redaktorskie i medialne, które pozwalają mówić o „dobrym dziennikarstwie” czy o „dobrych mediach”.
Paradygmat medialny to zakorzeniony w tradycji, ale jednocześnie elastyczny wzorzec. W rzeczywistości społecznej tego typu paradygmaty pełnią ważną rolę, widoczną zwykle jednak dopiero w sytuacjach kryzysowych.
Wzorzec ten ma kapitalne znaczenie dla wszystkich mediów: jego istnienie w świadomości społecznej sprawia, że w pewnych sytuacjach staje się samospraw-dzającą się przepowiednią51. Miało to miejsce na przykład w kwietniu 2005 roku w związku ze śmiercią Papieża Jana Pawła II: wszystkie media w Polsce uznały wówczas paradygmat medialny za obowiązujący w praktyce.
Tradycyjne koncepcje etyki dziennikarskiej zasadniczą rolę przyznają normom zebranym w rozmaitych kodeksach.
Podstawowy problem norm wiąże się z ich uzasadnieniem.
Mimo braku możliwości konsensu w kwestiach etyki dziennikarskiej, nieustająca refleksja jest niezbędna. Jeśli środowisko dziennikarskie jej zaniecha, inicjatywę przejmą osoby nieznające się na mediach i mediom niechętne.
W Polsce jedynym powszechnie akceptowanym przez środowisko dziennikarskie zbiorem zasad etycznych jest „Karta etyczna mediów”, na straży której stoi Rada Etyki Mediów.
“ R Wójcicki, dz. cyt.
F. Ricken, Etyka ogólna..., s. 26.
M LA. Day, Ethics..., s. 46.