Wielcy ludzie zawsze spotykali się z gwałtownym sprzeciwem przeciętniaków.
— Albert Einstein
Talent Einsteina do łamania reguł nie zawsze był doceniany. Zanim stał się supergwiazdą wśród uczonych, Einstein często ostro spierał się z uznanymi autorytetami w dziedzinie fizyki. A nawet wtedy, kiedy już nie musiał się przejmować zarzutami miernych naukowców, był atakowany za swoje dalekowzroczne wizje polityczne. Zmuszony przez hitlerowców do wyjazdu z Niemiec, znalazł azyl w Stanach Zjednoczonych, gdzie nadal ścierał się z politycznym establishmentem w sprawach swobody wyrażania własnych myśli i celowości wojny jądrowej. Einstein szybko dostrzegł, że zimna wojna jest szaleństwem. Był jednym z nielicznych, którzy odważyli się potępić krucjatę senatora McCarthy’ego, namawiając innych intelektualistów, aby odmawiali stawiania się przed jego komisją śledczą. Na szczęście wyszedł z tego względnie cało w przeciwieństwie do wielu innych podobnie myślących osób, które miały mniej szczęścia. Męczeństwo jest niebezpieczeństwem nieustannie grożącym wielkim myślicielom. Jeśli wpadliśmy na genialny pomysł, to musimy się także zastanowić nad tym, co zrobić, by z jego powodu nie ucierpieć.
Strach przed szykanami z powodu pomysłu, który ośmieliliśmy się zaproponować, jest subtelną, lecz realną przeszkodą w Myśleniu Einste-inowskim. Obawa przed konsekwencjami może spowodować, że nie uda się nam złamać decydujących reguł, dopracować rozwiązania, a nawet uczciwie postawić problemu. To wcale nie jest irracjonalny strach.
Wymyślanie rzeczy nowych może być niebezpiecznym zajęciem. Kopernik był geniuszem, bo odgadł, że Ziemia krąży dookoła Słońca. Ale był też dostatecznie mądry, żeby uniknąć kary za swoje odkrycie. Pozwolił, by zarys jego teorii krążył w odpisach po Europie, lecz swoje dzieło opublikował dopiero pod koniec życia. Uczeni z całej Europy mogli skorzystać z wyników jego badań, a on mógł w spokoju oddać ducha Bogu. Martyro-logiczny scenariusz powtarza się w historii z obrzydliwą regularnością.
Unikanie męczeństwa 167