iacji, w jakiej zostało powiedziane.
Bycie dziecKa w sytuacji przed konwencją językową i kulturową
świata, do innej rzeczywistości estetycznej i istnieje w tej tylko artyku-
pozwaia mu na ogromną swobodę manipulowania językiem, słowem i wszelką syntagmą semantyczną i brzmieniową. Dziecko jest w pozycji poety i człowieka perwotnego, o jakm pisał Vico, Tyłor, a u nas i Swię-toc\ioyjŚk\... m.m. \ be\\eioizacąa świętości, wielkości świata dorosłych i heroizacja małości, rzeczy ubogich czy po prostu śmietnika świata w operacjach dziecka, które „działa nie wiedząc”. I piszący dla dzieci rekonstruują ten stan przedrefleksyjny dziecka i budują świat wyobraźni dziecka podobny: jest to linia biegnąca od Andersena do... Chotomskiej. Jest również i postawa filozoficzna poetów nie piszących dla dzieci, jak np. Mirona Białoszewskiego, u którego zwykłe i bardzo pospolite podniesione zostaje do obrotów ciał niebieskich, a rzeczy pozbawione funkcji, przypisanych im konwencją i kulturą, zmieniają swą „naturę”:' żelazny klucz, znany ze swej funkcji pożytecznej, rozpoznawalny- i identyfikowany swym ciężarem, fakturą czy chłodem żelaza... w wierszu Białoszewskiego konkretyzuje się w węchu i smaku: „ma /zapach wody gwoździe we j/ smak elektryczności /a jako owoc/ to on cierpki /niedojrzały/ będący cały sobie/ pestką”.
Tę poezję ubogiego konkretu uprawiają i inni. Między innymi Herbert rekonstruuje świat dziecinnego pokoju: „Niedźwiedzie: one lubią bardzo łakomstwo. Do szkoły nie chcą chodzić. Ale spać w lesie to proszę bardzo”. I u tego samego poety: „Kot /zwierzę to strasznie miłe i niedobre/ zrywa z drzewr ptaszki/ zanim dojrzeją”. To są przykłady wuerszy nie „dla dzieci”. Obaj poeci nie byli wydawani w książkach z obrazkami. Edward Balcerzan pisał i ja pisałem o systemie wielu kodów: językowych, semantycznych, kulturowych w obrębie tekstów innych poetów... Nikt, nie zaprzeczy, że wyobraźnia poetycka Harasymowicza, Kubiaka, Grochowiaka, Kamieńskiej, Ficowskiego, Kulmowej i wielu innych obraca się w tej samej przestrzeni, w której są: poeci, dzieci i niektórzy dorośli... i filozofowie. Ale nie ci, o których mó-wił Hamlet, którym cenzura senna nie pozwala śnić rzeczy d z i w-n y c h.
8. Wreszcie dziecko samo i dzieciństwo jako kategoria psychofizyczna i egzystencjanalna. Jest to sam w sobie temat tak obszerny i tak tylko doraźnie i przypadkowo penetrowany przez literaturoznawstwo, że pozwalam sobie go tu tylko zasygnalizować. Pojawia się on — coraz częściej, i to zrozumiałe, że właśnie teraz — jako: bądź to tęsknota za czymś utraconym bezpowrotnie (w egzystencji indywidualnej), bądź to jako futurologiczna szansa powrotu, odnalezienia zagubionej identyfikacji... Dla Bolesława Leśmiana było dzieciństwo, zrekonstruowane w sobie samym, dojrzewaniem do czasu pierwszego, pierwotnego zetknięcia się z bytem.
238