niki, gdy używamy ich w taki właśnie sposób. Pragniemy zdobyć pewną określoną informację, która oszczędzi nam zbyt długich zahamowań w pracy. Nie obarczamy umysłu całym zasobem wiadomości zawartych w podręczniku. Uczymy się tego tylko, co jest nam aktualnie potrzebne.
Matematyka na ogół rozwijała się w taki właśnie sposób. Ktoś chciał dowiedzieć się czegoś albo coś zrobić. Było to niemożliwe bez pomocy matematyki; wobec tego — studiowano matematykę, a postawiony sobie cel nadawał wykonywanej pracy sens i jednolitość. Oto bardzo prosty przykład: spróbujcie wykonać model dworku angielskiego z mansardowymi dachami, wycinając odpowiednie kawałki kartonu i sklejając je. Przekonacie się, że wyrysowanie potrzebnych fragmentów wcale nie jest takie łatwe, jakby się to na pierwszy rzut oka wydawało. Z takich właśnie problemów, jeśli podchodzić do nich naukowo, może zrodzić się geometria i trygonometria przestrzenna. Pracując nad takim problemem — problemem, jakim para się zarówno rzemieślnik robiący zabawki, jak i architekt — i eksperymentując, nieświadomie wyrabiamy w sobie typ wyobraźni niezbędny przy studiowaniu geometrii, trygonometrii i stereometrii.
Zainteresowanie — to zjawisko bardzo szczególne. Istnieją przecież tysiące rzeczy, co do których uważamy, że powinniśmy się nimi zainteresować, a jednak (bądźmy uczciwi!) nie obchodzą nas one ani trochę. Istnieje również mnóstwo rzeczy — osobliwe powiedzonka, anegdotki bez większego znaczenia, sztuczki z zapałkami, oderwane fragmenty informacji — które, jak się wydaje, do niczego się w życiu nie przydają, a jednak pozostają w naszej pamięci całymi latami. W szkole czytaliśmy książkę historyczną pióra Warnera i Martena. Nikt nie zapamiętał samych faktów historycznych (bynajmniej nie z winy autorów). Ale było tam kilka przypisków; jeden o proboszczu, który hodował warzywa na dziedzińcu kościelnym i powiedział, że na przyszły rok będzie miał rzepę, drugi o jakiejś damie, która zamazała czemidłem czyjś portret i powiedziała, że przedstawiona na nim osoba „od wewnątrz jest jeszcze czarniejsza”, jakiś wierszyk o kimś, kto pragnął „być tam i czekać na hrabiego Chatham” — i te błahostki pamięta każdy Bóg !wie w ile łat ,po opuszczeniu szkoły. Bo były to rzeczy, które nas naprawdę interesowały.
Jeśli chcemy zapamiętać jakiś przedmiot i znajdować w nim przyjemność, musimy wynaleźć jakiś sposób powiązania go z tym, czym interesujemy się naprawdę. Małe jest prawdopodobieństwo, że znajdziemy coś atrakcyjnego w podręcznikach matematyki. Jeśli będziemy czytać wyłącznie podręczniki, dojdziemy do wniosku, że przedmiot jest nieciekawy. Podręczniki bowiem pisze się dla ludzi, którzy już bardzo pragną studiować matematykę; nie pisze się ich po to, aby obudzić takie pragnienie. Nie należy zaczynać od lektur traktujących dokładnie dany temat; lepiej zacząć od lektur dotyczących tematu — od książek mówiących o sprawach rzeczywistości, o życiu; książek, które jednak jakoś nawiązują do danego przedmiotu, pokazują, jak zrodziła się potrzeba tego przedmiotu.
W każdym dość dużym mieście można znaleźć odpowiednie książki w bibliotekach publicznych. Jeśli jakiś przedmiot interesuje nas szczególnie, bibliotekarz poradzi, w którym dziale należy szukać. Warto przejrzeć w katalogu każdy interesujący nas 'dział. Lepiej długo poszukiwać jednej interesującej książki niż przeczytać sześć nudnych.
Bardzo często świetne efekty przynosi przeczytanie takiej książki, która w dziewięciu dziesiątych odświeża nam jedynie w pamięci to, co
73