FILOGENEZA
Według paradygmatu dominującego współczesne badania nad ludzkim zachowaniem i poznaniem człowiek posiada liczne, różne od siebie i niezależne, wrodzone moduły poznawcze. Pogląd ten wywodzi się z twierdzeń filozofów, takich jak Chomsky (1980) oraz Fodor (1983), ale obecnie przeniknął także paradygmaty badań empirycznych, między innymi neonatywizm w psychologii rozwojowej oraz socjobiologię i psychologię ewolucyjną w zakresie obejmującym antropologię ewolucyjną (np. Spelke i Newport, 1997; Tooby i Cosmides, 1989; Pinker, 1997). Najpoważniejszym problemem teorii modulamości poznania zawsze było pytanie: co to są moduły i jak można je rozpoznać? Nie została opracowana jakaś ujednolicona metodologia poszukiwania odpowiedzi na te pytania i być może dlatego teoretycy po prostu ograniczają się do przypadków, które uważają za oczywiste, choć ocena tej oczywistości różni się w zależności od teorii. Najczęściej postulowanymi modułami systemu poznawczego są: a) wiedza o przedmiotach, b) wiedza o innych ludziach, c) wiedza o liczbach, d) znajomość języka, e) wiedza biologiczna. Nawet jednak w obrębie tych dziedzin nie ma zgodności co do tego, czy istnieją jeszcze mniejsze elementy, minimoduły. Na przykład Baron-Cohen (1995) twierdzi, że wczesna wiedza o innych ludziach składa się z czterech bardzo wyspecjalizowanych podmodułów. Podobnie wielu zwolenników teorii Chomsky’ego w lingwistyce uważa, że język składa się z wielu oddzielnych minimodułów. Poszukiwanie dowodów takiego obrazu systemu poznawczego w funkcjonowaniu mózgu - co sugerują niektórzy modularyści - nie jest wcale proste. Lokalizacja danej funkcji w mózgu może bowiem być wynikiem wielu różnych procesów rozwojowych, które wcale nie potrzebują genetycznej specyfikacji treści epistemologicznej. Na przykład pewna określona
część mózgu może być odpowiedzialna za przetwarzanie szczególnie złożonej informacji i pierwsza pojawiająca się w rozwoju funkcja, która potrzebuje takiej mocy przetwarzania, umiejscowi się właśnie tam (Bates, 1994; Elman i in., 1997).
Drugim ważnym problemem dla teoretyków modulamości jest, jak pisałem już w rozdziale 1, problem czasu. Zdolności poznawcze wspólne z innymi naczelnymi miały bowiem dosyć czasu na ewolucję, jednak te zdolności, które charakteryzują wyłącznie poznawcze funkcje człowieka, musiały pojawić się dopiero w ciągu ostatnich sześciu milionów lat, a bardziej prawdopodobne jest, że okres ten był jeszcze krótszy - około ćwierci miliona lat. Jest więc znacznie bardziej prawdopodobne, że działały tu procesy, które zachodzą znacznie szybciej niż ewolucja biologiczna, powiedzmy na skali czasu historycznej i onto-genetycznej. Należy więc poszukiwać sposobu, w jaki owe procesy mogły przyczynić się do powstania i utrzymania ludzkich funkcji poznawczych. Istnieją oczywiście poznawcze zdolności człowieka, w których powstaniu procesy historyczne i ontogenetyczne nie odgrywają istotnej roli -na przykład podstawowe procesy kategoryzacji. Jednak takie zjawiska, jak symbole językowe i instytucje, są tworzone w wyniku procesów społecznych i dlatego nie mogły pojawić się nagle w swej gotowej formie w ewolucji człowieka. W ich powstaniu i rozwoju musiały brać udział procesy interakcji społecznych. Podstawowym więc problemem podejść modularnych, opartych na wyjaśnieniu genetycznym - szczególnie wtedy, gdy starają się wyjaśnić typowo ludzkie, społecznie ustanowione wytwory i praktyki społeczne - jest to, że próbują przeskoczyć od pierwszych stron opowieści - genetyki - do strony ostatniej - systemu poznawczego współczesnego człowieka - bez troski o to, co znajduje się między nimi. Pomijają zatem w swym wyjaśnieniu elementy kształtujące poznanie czło-
271