Rozdział 8
Pilili
Rodzice muszą być świadomi dwóch istotnych faktów związanych z oznakami używania przez młodzież środków odurzających i zmianami zachowań/ osobowości.
Fakt pierwszy: Między używaniem środków odurzających a zmianami zachowań /osobowości zachodzi relacja przyczynowo-skutkowa.
Fakt drugi: Nastolatek, u którego obserwuje się takie symptomy, potrzebuje pomocy.
Choć oba te stwierdzenia mogą wydawać się oczywiste, niestety nie są takie dla wielu poznanych przeze mnie rodziców. Niektórym jest niezmiernie trudno zauważyć związek między obiema częściami pierwszego stwierdzenia: ciąg przyczynowo-skutkowy jest dla nich niedostrzegalny. Mimo że chcą, by ich dziecko się zmieniło, zazwyczaj nie widzą potrzeby leczenia.
Większości udaje się dostrzec związek przyczynowo-skutkowy, ale nie oznacza to jeszcze zrozumienia sytuacji. Rodzice nie orientują się, co jest przyczyną, a co skutkiem. W rezultacie, choć jest dla nich jasne, że dziecko potrzebuje pomocy, szukają jej w nieodpowiednich miejscach.
Niektórzy rodzice rozumieją podane wyżej fakty. Są prawie pewni, że zmiany zachowań wynikają z używania środków odurzających i wiedzą, jakiego rodzaju pomocy potrzebuje ich dziecko. Nie mają jednak pojęcia, jak je skłonić do rozpoczęcia leczenia.
Wszyscy rodzice nastolatków, które konsekwentnie wykazują oznaki używania środków odurzających i zmiany zachowań/osobowości, są na
UŻYWANIE ŚRODKÓW ODURZAJĄCYCH A ZMIANY ZACHOWAŃ
101
istotnym rozdrożu. Od drogi, którą wybiorą, może zależeć zdrowie lub choroba ich dziecka.
*
Pomówmy najpierw o rodzicach, którzy dostrzegają oznaki używania narkotyków oraz zmiany zachowań/osobowości, ale nie są w stanie ich powiązać w żaden sensowny sposób. Ich rozumowanie często przypomina błędne koło. Kiedy spotykam się z takimi rodzicami, muszę często sobie powtarzać, że to, czego ode mnie chcą, nie jest wcale tym, czego potrzebują.
Ostatnio przyszła do mnie inteligentna i rozmowna matka. Opisała szerg oznak używania narkotyków przez jej piętnastoletniego syna w ciągu ostatnich osiemnastu miesięcy. Mówiła nawet o handlu narkotykami. Jej obserwacje, potwierdzone przez inne osoby, wskazywały, że syn używa alkoholu, marihuany, kokainy i innych nie zidentyfikowanych substancji. Matka donosiła o tak drastycznych zachowaniach dewiacyjnych, że oboje z mężem - utraciwszy w domu wszelki autorytet - zwrócili się do sądu o nadzór nad ich dzieckiem.
Piętnastolatek był obecnie pod ścisłym aresztem domowym. Wychodzić mógł tylko do szkoły. Nie wolno mu było przebywać poza domem wieczorami ani urządzać wypadów do narkotycznych dyskotek Nowego Jorku. Przerwano jego kontakty z dziewczyną, z którą chodził i z przyja-ciółmi-narkomanami. Zabroniono robienia awantur, handlowania narkotykami, picia alkoholu i używania innych narkotyków. Karą za niepodporządkowanie się tym regułom miało być wysłanie go do wybranego przez sąd domu poprawczego lub szkoły dla niezrównoważonej młodzieży.
- Czy myślała pani o tym, że syn może być uzależniony? - zapytałam.
- To wykluczone - odpowiedziała matka. - W tej chwili niczego nie bierze.
- W tej chwili nie może... prawdopodobnie. Przecież jest w areszcie domowym. Ale co z całym poprzednim okresem półtora roku: czy podejrzewała pani, że jego zachowanie może wynikać z używania środków odurzających?
- Ależ skąd. On jest geniuszem. Jego iloraz inteligencji jest tak wysoki, że nie chcę o tym mówić, by pani nie zawstydzać, ale...
- Proszę powiedzieć. Nie będę zawstydzona.
-148. //<b