polskii\ oprać.
Gd.ie Dvjana: »Kiedy by wprjtód cokul^.L .
Rzecze tło Pas k w a I i n y i cIukIzić nic byjJ15*^ l ak daleko, co by się łownie naprzykrzyło °
kvi>
Będąc tak sturbowuną i drogę przed sobą ln> :ą mając. poszłabym w górę onę z tobą Którą widzisz zieloną, a zowią ją brną.
Skąd niegdy Prozerpinę do pieklą szlachetną Uniósł Pluto, żebyś też miejsce to widziała.
1. '0 lakiegom się niewinnie strachu tam nabrała Żnowuż dla złej Wenery. kiedy Kupidowi Postrzelić go kazała kwoli Jowiszowi Gromem władającemu. Bo mając on żonę Podobanszą nad inne i gładszą Junonę,
1055
Także drudzv bogowie: Neptunus - Tetydę.
IObO
Reą - stan* Satumus, Wulkanus - Cyprydę Na społ z Marsem, - chciał też mieć koniecznie i brat, W takim stanie, snąć żeby zażył jeszcze świata I. która z ustawicznych tetryk i ciemności Okrutną wziął naturę, złożył z jej srogości
Zaczyni tak postrzelony głębokim postrzałem A juz nie komentując braterskim się działem.
!0b5
I07D
Którym mu się dostały przepaści podziemne, -Piekłem wszytkim poruszy i stąd wrota ciemne Pnrepadszy Ercbowe, w straszliwym obozie Wojska Demogorgonow na ognistym wozie Ku górze tej obróci, kiedy ona ze mną i Mineiwą pospołu pod aurę przyjemną Dmuchających zefirów zbieraliśmy po niej Fiołki i konwałije. Aż tu szum zadzwoni uszu jakiś niezwykły, ziemia się poczyna rcuszae z gruntu i słonce swego zapomina Draa uobiegac. okropną powlokszy się chmurą.
. ókj gdzieś wyrzuconą z tych przepasa dziurą Ogień srogi wypelgnie i żarliwą łuną Nas ogarnie Zaczym się jako skry wysuną
i 1 ,^2cz^w*wemioczyma
4 płońskiego wszytek Tryptolema I drnzk. Eumcmdy , wsackic Gorgony
sam zaperzony
C X ur*r*h smolanc A sam zanen
MiVazy u u> C"'.mlyMu,p,
SkJ*i«l Wuu,. na gl<Wlc >T'
l )goloncj /. kołtunów w^orininych m
, pomiętych plugawie wą*>w po^ ^
IOK*>
Wzrokpoilobny komeo, nos |ako »
Powyciągał na czele starożytne rugi
1 jakoby wyzuta ze swej surowo.su
C,-ra wszytka ku jakiejś skłamać su; ludzkość,
1090
1095
Zdała tedy. Az skoro tulącą się zoczy Między nas Prozerpinę, zaraz z woza skoczy l porwawszy, widomie w owe z nią padoły Przepadł zimne, prócz tęten za szumnymi koły Słyszeć było a słów jej żałosnych ostatki Do tedy we Frygijej zabawionej matki W kościele Cybelinym: „Malko moja droga!
Gdzie mię wóz i fortuna porywa ta sroga,
IKK)
Przebóg! przebóg!" - Skąd jaki miałyśmy żal po niej. Możesz i ty rozumieć« - A tu rzecze do niej Powstawszy Paskwal i na: »Pomnię słowa twoje, Panno święta, dopiero, że w jarzmo to swoje Ponicwolnic nikogo Wenus nie pociąga,
Oprócz kto się naraża i sam w nie zaprząg*.
Czemuż tedy - choć o tym, wierzę, nie myslila Z wami w tej kompanijej tę tak przymusiłaś
1105
»Prawdę mówisz odpowie, że nikt poniewoli Złym nie będzie. Aleć to Boskiej było woli Wprzód przyczytać, która w tej zwłaszcza materyjej Niezbadana nikomu. A też nikt niczyjej Wiedzieć myśli nie może i przeniknąć okiem.
1110
Mogła ona choć na to pozwolić narokiem,
I z nami konwersując głęboko gdzie w sobie Zawziętość tę utaić. Bo czemu nas obie Minął tyran i cale zostawił nietknione?
Snąć wiedział, że panieństwo me meporuszonc I żem w tym przedsięwzięciu swoim tak potężna; Minerwa pogotowiu nic tylko że mężna,
7)
1115