i środkiem, który uniemożliwiał ich podpalenie. Przygotowali dla nich ścieżki i przybliżali je do miasta z trzech stron. Postępowali z nimi dwudziestego dnia miesiąca rabl‘ al-awwal [586 AH-27 IV 1190], aż
?o
w końcu były one nad krawędziami murów. Ci, którzy byli na wieżach walczyli z tymi na murze. Zostali [jednak) zepchnięci i zawrócili całą gromadą do okopów. Miasto było bliskie zdobycia siłą. Z tej przyczyny lud [Akki] wysłał do Saladyna człowieka, który przepłynął morzem i poinformował go o powadze sytuacji, jakoby [Frankowie] byli o krok od zajęcia [miasta] i zabicia ich. Saladyn ruszył więc ze swoimi oddziałami na Franków i prowadził wspaniałą walkę ze wszystkich stron, by odciągnąć ich od zwiększającej się liczby atakujących. Frankowie podzielili się na dwie grupy: jedna walczyła z Saladynem, a druga z ludem Akki. Atak przeciwko mieszkańcom zmalał na sile. [19] Walka trwała osiem następujących po sobie dni, z których ostatni był dwudziestym ósmym dniem miesiąca [rabF al-awwal 586-5 V 1190]. Obie strony były zmęczone walką i miały już dość z powodu nieprzerwanego boju dniem i nocą. Muzułmanie byli przekonani o tym, że Frankowie zdobędą miasto, kiedy widzieli bezradność żołnierzy w odpychaniu wież oblęźniczych. Nie porzucili walki i nadal stawiali opór. Nie przynosiło to jednak efektu i nic na tym nie zyskali. Kontynuowali zrzucanie nafty na [wieże], nie dało to jednak rezultatu. Byli już niemal pewni, że wszystko ulegnie zniszczeniu i popadnie w ruinę. Przybył im jednak z pomocą Bóg i pozwolił na spalenie wież. Stało się tak dzięki temu, że pewien człowiek z Damaszku był miłośnikiem gromadzenia urządzeń pirotechnicznych i zbierania ziół wzmacniających działanie ognia. Ci, którzy go znali, ganili go za to i wypominali mu to. On tymczasem mówił: „Nie praktykuję tego bez przerwy, chcę tylko to poznać”1 2. Ten człowiek był w Akce dla sprawy, której chciał Bóg. Kiedy zobaczył wieże ustawione przy [murach] Akki, rozpoczął swoją pracę polegającą na sporządzeniu środków wzmacniających ogień, by nie powstrzymały go ani ocet, ani glina lub inne rzeczy. Kiedy skończył, udał się do emira Qaraqu§80, który sprawował władzę w Akce i rzekł do niego: „Rozkaż obsługującemu katapulty, aby wystrzelił z wyrzutni sąsiadującej z wieżą to, co mu dam. Wówczas baszta się zapali.” Qar3quś był wściekły i bał się o [20] miasto i jego mieszkańców, co o mało go nie zabiło. Jego gniew wzrósł, gdy słyszał te słowa. Powiedział do niego wzburzony: „Ludzie dawali z siebie wszystko zrzucając naftę oraz inne [materiały] i nie odnieśli zwycięstwa.” Rzekł wtedy do niego jeden z obecnych: „Może Bóg Najwyższy uczynił nam wybawienie od cierpienia z jego ręki. Nie zaszkodzi nam zgodzić się z tym, co mówi.” Zatem [QaraquS] wyraził zgodę i rozkazał obsługującemu katapultę wykonywanie poleceń. Tak też wystrzelił kilka niepodpalonych dzbanów wypełnionych naftą i środkiem. Kiedy Frankowie ujrzeli, że dzban nic nie podpalił, śmiali się, tańczyli i bawili się na pokładzie wieży. Kiedy [obsługujący] poznał, że [dzban], który wystrzelił sięgnął wieży, wystrzelił wypełnione naczynie, które wcześniej podpalił. Wieża stanęła w płomieniach. Wystrzelił drugi pocisk, a potem jeszcze trzeci i ogień buchnął po bokach wieży, uniemożliwiając osobom będącym na jej pięciu piętrach ucieczkę i ratunek. Spłonęła więc wieża i ci, którzy w niej byli, a było tam jeszcze mnóstwo kleszczy81 i broni. Zwłoka Franków spowodowana była tym, że pierwszy pocisk nie wyrządził im szkód, co uczyniło ich pewnymi siebie i sprawiło, że porzucili próby ucieczki. Dopiero Bóg sprowadził na nich ogień piekielny jeszcze za życia doczesnego. I kiedy zapaliła się wieża [21] pierwsza, obsługujący katapultę zwrócił się w stronę drugiej. Podpalił ją, tak samo uczynił z trzecią. Ci, którzy w nich byli już dawno uciekli w popłochu. Był to dzień pamiętny, jakiego wcześniej nie widziano. Muzułmanie przyglądali się i radowali. Na ich zasmuconych twarzach ponownie zagościła radość dzięki pomocy Boga Najwyższego wybawiającego wiernych od śmierci. Nie było bowiem pośród nich nikogo, kto by nie miał w mieście krewnego lub przyjaciela. Tamten mężczyzna 3 4 5 6 7
17
71 Mowa o wieżach oblęźniczych, z których prowadzono walkę przeciwko obrońcom miasta.
Dr M. Styszyński dodaje, żc może tu chodzić o wyznawców Zaraostry (ar. magOs), którzy czcili płomienie, wierząc w ich oczyszczającą moc. Stąd być może potępienie i posądzenia, z jakimi spotykał się wspomniany pirotechnik.
BahS’ ad-DTn 99, 122, 144 pisze, źc Baha’ ad-DTn Qar3q05 był gubernatorem miasta, wielkim
emirem Saladyna, a zginął śmiercią męczeńską 31 Ul 1191 (3 rabf 587 AH). Qar3qQS oznacza
po tur. „czarny ptak”.
*' Chodzi o haki, które wyrzucano z ostatniego piętra wieży oblężniczej, gdy ta była blisko
murów. Haki po opadnięciu na wewnętrzną część murów utrudniały odepchnięcie wieży.